3
Mijały lata. A nasze rodzeństwo zmieniało się z każdym dniem. Kaito po ojcu odziedziczył jasny blond włosów i od mamy ciemno-brązowe oczy. Atsuko (Wakane 2.0) była zaś bardzo podobna do mamy. A nasza Wakane do ojca. Jej włosy były koloru ciemnego blondu zaś oczy jasno niebieskie jak u ojca. Poczucie humoru również miała po nim i była spokojna tak jak jej mama. Jednak jak ktoś wyprowadził ją z równowagi, to miał niezłe kłopoty. Kaito zaś był bardziej głupkowaty. Niby starszy, ale zawsze zachowywał się jak mały chłopczyk. No nie do końca ale mniej więcej. Jednak mimo tego troszczył się o swoje młodsze rodzeństwo, bardziej niż o samego siebie. Oj a co to by było jakby zobaczył, że ktoś się znędza nad Atsuko lub Wakane. Ta osoba miałaby nieźle przekichane. Atsuko była tak w równi jeśli tak to można ująć. Była i spokojna, ale potrafiła się zabawić czy powariować od czasu do czasu. Ta cała trójka uzupełniała się całkowicie. Starsze trzymało kontrolę nad młodszym, a najstarszy starał się nie wdawać w bójki. No chyba że rodzeństwu coś groziło to wtedy tylko się nie kontrolował.
Jednak...niektórzy znajdywali sposób aby nie natrafić na Kaito. I tak...tu chodzi o Wakane. Niektórzy nie wiadomo czemu się na nią uwzieli. Gdy Kaito i Atsuko byli tymi lubianymi, to Wakane była tą znienawidzoną i nielubianą. "To wy macie siostrę?", "Serio taki wybryk natury to ich siostra?", "ja na ich miejscu zakopałbym się podziemię", "Dziwaczka! Idź nad jezioro może jeszcze jakieś kaczki dziwaczki podobne do ciebie zobaczysz!". Takie komentarze słyszała co dzień w szkole od kiedy tylko skończyła trzecią klasę podstawówki. Nigdy tego nie rozumiała, ale za każdym razem jak coś takiego się działo, to czuła jakby to już kiedyś przerabiała. Jakby już tak się kiedyś stało. Chciała się dowiedzieć czemu tak się dzieje, jednak nie miała jak. Jedyną drogą jaką mogła się dowiedzieć to sny, ale i te nie pokazywały jej wszystkiego. Każdy jej sen był inny, jednak jeden często się powtarzał. Był to koszmar, po którym budziła się z głośnym krzykiem i łzami w oczach. Był to moment zabójstwa, którego padła wtedy ofiarą. I ten koszmar nie był sprawką Nightmare'a.
Z czasem tamto wyśmiewanie przerodziło się w bijatyki. Jednak wtedy nie za bardzo umiała się bronić. Była bezradna i bezbronna. Płakała to fakt, jednak z czasem zaczęło to zanikać. W domu kłamała, że po prostu potknęła się w drodze do domu, albo przesadziła na treningach. Robiła wszystko aby jej rodzina nie poznała prawdy. Nie chciała ich martwić. Mniej więcej z czasem ta popsuta część jej duszy zaczęła się zmieniać. Właśnie przez to wszystko co się działo. Rany zaczęły wypełniać negatywne emocje. Czarny płyn wypełniający puste miejsca, a potem...przejmując całą popsutą część jej duszy. Od tego momentu jedna połówka jej duszy była czarna zaś druga jasnoczerwona.
Głównie z tego powodu po którymś razie jak spotkała tych samych co się nad nią znęcali, po prostu nie wytrzymała. Nie obchodziło ją to czy by ich nawet zabiła. Chciała się zemścić za te wszystkie lata. I to też przesądziło ją przyszłość. Plus jej słowa do jednego z obrawców. "Jeśli jeszcze raz was ujrzę na swoje oczy to zabije bez litości. Od dziś każdy wasz oddech to prezent ode mnie. A teraz łaskawie spier****ć mi z widoku". Od tego momentu już nie była tą samą osobą. To miało miejsce po jej siedemnastych urodzinach. Czyli trochę czasu wytrzymywała z nimi wszystkimi. Ale to i tak było po pewnej sytuacji, o której powinnam wcześniej wspomnieć.
To miało miejsce gdy Wakane miała 15 lat. Wraz z swoim rodzeństwem wybrali się do lasu. Ale nie do byle jakiego. To był las przy górze Ebott. Słyszeli legendy i plotki, ale sami chcieli to sprawdzić. Byli pewnie siebie.
W: "Na pewno są to tylko bajki aby odstraszyć dzieci"
K: "A to powinnaś się bać. Ty i Atsuko"
A: "Wypraszam sobie. Mam 14 lat"
K: "A ja 16 i jestem najstarszy z was"
W: "I mniej inteligentny. Żeby młodsza siostra ci z nauką pomagała"
K: "E-Ej!"
Gdyby wtedy wiedzieli, że na dobre dwa lata to będzie ich ostatnia taka kłótnia. Przynajmniej dla Kaito. Wyruszyli w głąb tego lasu, śmiejąc się i robiąc głupie żarty. Jak zawsze jak byli sami we trójkę. Kiedy mieli już wracać, bo już się ściemniało, usłyszeli jakiś szelest i potem kolejny i kolejny. Od razu ruszyli do ucieczki. Tylko Kaito w połowie drogi się potknął i skręcił kostkę przez korzeń drzewa. Wakane od razu podbiegła, aby mu pomóc. Ten jednak ją powstrzymał.
K: "Nie uciekniemy razem. Nie dasz rady...uciekaj z Atsuko! Powiedziałem uciekaj!"
Ta jednak nie chciała go zostawić. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu leciały jej łzy strumieniami. Nie chciała go zostawiać. Nie własnego brata. Nawet jak był głupkowaty to go kochała. Starała się mu pomóc, ale wtedy w cieniu dostrzegła dwoje błyszczących oczu. Z pewnością należały one do jakiegoś zwierzęcia.
K: "UCIEKAJ DO CHOLERY! Wakane...jesteś moją siostrą tak samo jak Atsuko. I cię kocham tak samo jak ją i nie chcę aby wam coś się stało...Uciekaj! I zajmij się Atsuko...kocham was oby dwie. A teraz uciekaj!"
Jeszcze chwilę się wahała, ale musiała to zrobić. Nie miała dużo siły, ani nie miała przy sobie żadnej broni aby go obronić. Biegła przed siebie z łzami w oczach, a kiedy wybiegła z lasu i gdy spotkała swoją młodszą siostrę nie mogła się powstrzymać. Przytuliła ją z całej siły i dała totalny upust swoim uczuciom. Smutkowi, bólu, agresji i nienawiści. Nie mogła w sobie odszukać w tej chwili żadnych pozytywnych uczuć. Jednak nie wiedziała jednego. Ten jej upust przywołał wtedy jedną postać. Nightmare. Stał w cieniu i przyglądał się całej tej sytuacji.
A: "A gdzie Kaito?"
W: "On...on...nie zdążył uciec..."
Wtedy też i Atsuko nie mogła się powstrzymać. Puściła swój smutek. Dla Nightmare'a było to oczywiście korzystne. W końcu im więcej negatywnych emocji tym większą ma siłe. Jednak tym razem nie wiedział czemu, ale ta scena przypomniała mu tamten dzień co usłyszał wyk wilków, gdy zginęła jego przyjaciółka. Nie chcąc dalej tego rozpamiętywać teleportował się gdzieś z dala od tej dwójki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro