Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Droga w dół tym razem była dłuższa. O wiele dłuższa. A sama Wakane nie widziała nic. Nic oprócz niknącego światełka z góry, a pod nią rozciągała się czarna nicość. Nie wiedziała jak długo spadała i czy w ogóle to przeżyje. Wspomnienia leciały jej przed oczami z szybkością światła. I nie tylko....Przez to przypominanie była w stanie dokładnie wyobrazić sobie tamtą sytuację. Sytuację gdy ją pierwszy raz zabito, oraz jak wstawiła się za szkieletem o tym samym imieniu z którym teraz walczyła przez ten krótki czas. Mimowolnie poczuła na policzkach swoje łzy. Zamknęła oczy, mając nadzieję, że te wspomnienia przestaną wracać, ale myliła się. Przypominała sobie wszystko. Stracenie brata w lesie, wyzwiska szkolne, zabójstwo, czas spędzony z nikim innym niż Nightmare, ale i jeszcze coś. Coś o czym nawet nie wiedziała wtedy. Swoją pierwszą rodzinę, jaką mogła pamiętać. Chociaż to nie była do końca jej prawdziwa rodzina. Z pierwszej został tylko ojciec, który jeszcze nie wiedział, że jego córka nadal żyje. Nadal żył z przekonaniem, że ona i jej matka zginęły. Nie jego wina, że nie wiedział o tym, że prawda była inna. 

Ale wracając do jej wspomnień. Przed oczami miała dokładny widok dorosłej kobiety o białych włosach jak śnieg i tylko jednym czerwonym kosmykiem jak krew. Zaraz po tym przed oczami miała jakieś sytuacje gdy była jeszcze malutka i tylko siedziała, przyglądając się owej kobiecie i jeszcze trójce osób. Jakiś mężczyzna tym razem z czarnymi włosami jak węgiel i dwójce dzieci. Oboje mieli włosy jak białowłosa, ale różniło ich coś. Na pewno kosmyki, ale i nie tylko. Jeden z nich miał tylko jeden czerwony i ciemnoczerwone oczy, a drugi trzy i nieco ciemniejsze tęczówki. Ona sama miała czerwony włosy i błękitne oczy. Nie pasowała do nich. I była jeszcze jedna rzecz co tym bardziej ją odróżniało od nich. Były to uszy i ogon. Skąd je miała? Nie wiedzieli. Ale mimo to traktowali ją jak własną córkę. Aż nie osiągnęła 5 lat. To był jeden zwykły dzień. Mężczyzna z dwójką chłopców wyszedł na spacer, gdy Wakane i ta kobieta zostały same. Jednak w pewnym momencie...Całe mieszkanie stanęło w ogniu. Nie mogły uciec...Jednak ogień Wakane nic nie robił, ale tej kobiecie tak. Jedyne co się udało, przed zawaleniem wyjścia, było wyciągnięcie Wakane z domu, ale niestety....tylko to się udało. Gdy mała wilczyca oglądała to wszystko zaczęła płakać i krzyczeć na całe gardło. Chciała pomóc, ale nie wiedziała jak. Nawet próbowała z powrotem wejść do środka...Ale to nic nie dało...Potem spadek do podziemi i jakaś sfora wilków, która przyjęła Wakane do siebie...I reszta zajść, aż do śmierci.

Gdy tylko Wakane sobie to wszystko przypomniała, krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. Jednak na górze nikt jej nie słyszał i nikt nie mógł jej pomóc. Była już poza ich zasięgiem. Jednak ktoś zdołał ją usłyszeć. Ponieważ owa czarna pustka zaczęła zanikać. Skały czerwienić, a światło dochodzić z dołu. Gdy owy demon pupil usłyszał owy krzyk zaczął szczekać, aby zwrócić uwagę swojego pana.

-Co się stało?

"Pies" pokazał głową dziurę na górze, z której po chwili wyleciała sama Wakane. Leciała prosto do lawy. I gdyby nie reakcja tego demona, wylądowała by w jeziorze. Udało mu się ją jedynie odepchnąć, ponieważ sam skok mógłby się skończyć, że on i ona by wylądowali w lawie. Więc jedyne co mógł to odepchnąć ją przywołując z ognia swojego smoka. Jednak jedno go zaskoczyło. Ogień nic jej nie robił, ale wolał na razie nie podchodzić. Dziewczyna gdy znajdowała się na ziemi, nieco otworzyła oczy i powoli zaczęła się podnosić do siadu. Jednak gdy się rozejrzała, przeszedł ją dreszcz z strachu. Jedyne określenie jakie jej przychodziło do głowy na opisanie tego to było "piekło". No i się nie myliła. Z piekła się urodziła do piekła wróciła jeśli tak to można ująć. Fakt wróciła, gdy nieco zmienili zasady, jednak jak dla niej wciąż było tu niebezpiecznie. Gdyby dawni łowczy, którzy byli odpowiedzialni za śmierć jej matki dowiedzieli się, że sama Wakane tu jest...Znowili by na nowo swoje polowanie na nią. Czemu? Ponieważ dziecko demonów, co jest człowiekiem było tutaj nie miło spotykane, aż do zmiany przepisów na nieco łagodniejsze pod tym względem, ale nadal restrykcyjne. Pierwsze co dziewczyna zrobiła, to podniosła się szybko na nogi i spojrzała w górę. Jej jedyne wyjście było nie możliwe dla niej. Nie potrafiła latać. Nawet nie miała skrzydeł. Gdy tylko dostrzegła dwójkę demonów przeraziła się. Nie wiedziała, że to była ta dwójka co ją uratowała. Po prostu się bała. Szybko ruszyła biegiem w jakąś stronę licząc, że znajdzie inne wyjście. Że jakoś ucieknie z tego miejsca. Jednak....To nie było takie łatwe...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro