eighteen
Szłam powolnie przez korytarz mojego college'u, by schować niepotrzebne książki do szafki i spokojnie wrócić do domu. Kat już dawno skończyła lekcje, ponieważ odwołali jej ostatnie zajęcia, a Christopher miał dodatkowy trening piłki nożnej, więc byłam skazana na samotność.
Dotarłam do mojej szafki i schowałam do niej pospiesznie książki, zamykając ją na klucz.
— Phoebe. — odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam przed sobą Max'a, który stał przy ścianie po przeciwnej stronie. — Dobrze mnie unikałaś.
— Czego chcesz? — zapytałam niemiło, chowając kluczyk do tylnej kieszeni moich spodni.
— Abyś ze mną porozmawiała.
— Powiedziałam ci już, że nie mamy o czym. — oświadczyłam chłodno, poprawiając moją torebkę na ramieniu i idąc w stronę wyjścia.
Max dogonił mnie i złapał za nadgarstek.
— Nie chcę wyjść na zdradliwego dupka. Tyle.
Zaśmiałam się kpiąco i wyrwałam rękę z jego uścisku.
— Czy ty sam siebie słyszysz, Max? Zdradzałeś mnie z moją własną przyjaciółką, jeszcze kiedy byliśmy parą!
— Ona mnie do tego zmusiła, rozumiesz? Poza tym, było mi ciężko, okay? Naprawdę byłem w tobie zakochany. Szukałem pocieszenia.
— Mogłeś przynajmniej napisać, pisnąć chociaż słówko, bym cię zrozumiała. — powiedziałam, stając na schodach. — Ale cóż, straciłeś swoją szansę. Jestem teraz w związku z innym chłopakiem, z którym jestem zdecydowanie bardziej szczęśliwa niż z tobą.
— Szybko się pozbierałaś. — stwierdził sucho, patrząc się na mnie z góry. — Wystarczyły ci dwa miesiące.
— Najwidoczniej, moje uczucia do ciebie nie były aż tak silne, by przetrwały ten dystans między nami. — wzruszyłam ramionami. — Ty także powinieneś zapomnieć, Max, i ruszyć dalej. — stwierdziłam i zaczęłam schodzić po schodach, lecz mój były chłopak złapał mnie raptownie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, całując mocno w usta.
Kiedy zorientowałam się, co się dzieje, odepchnęłam od siebie chłopaka i walnęłam go mocno w policzek.
— Jeśli kiedykolwiek jeszcze raz się do mnie zbliżysz albo chociaż mnie dotkniesz, dzwonię na policję.
Zbiegłam szybko po schodach, nie zwracając uwagi na wołanie chłopaka za moimi plecami i wyszłam przez bramę college'u, wchodząc na ruchliwą ulicę Nowego Jorku. Po moim policzku poleciała jedna łza, której nie mogłam powstrzymać. Czułam się teraz okropnie i podle. Czy ja... czy ja właśnie zdradziłam Dylan'a?
Przęłknęłam ślinę i zaczęłam iść szybko w stronę mojego domu, który nie znajdował się daleko od szkoły.
Nigdy nie przytrafiła mi się podobna sytuacja. Nigdy nie całowałam się z innym chłopakiem, kiedy miałam innego, nawet jeśli to nie było z mojej woli. Nie wiedziałam, co mam robić. Wyciągnęłam mój telefon i napisałam sms'a do Kat, że jej teraz bardzo potrzebuję. Moja przyjaciółka odpisała mi, że będzie za pół godziny, a ja odetchnęłam z ulgą i wsiadłam do windy. Wcisnęłam guzik z numerem piętra, na którym mieszkałam i wjechałam na moje piętro, wychodząc pospiesznie z windy.
Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty, przywitałam się z Mary i weszłam do mojego pokoju, rzucając torbę gdzieś na bok. Padłam na łóżko, biorąc do ręki telefon, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
dylan: jak tam było w szkole, skarbie?
phoebe: było okay :)
dylan: max Cię nie nękał?
On mnie p o c a ł o w a ł.
phoebe: nie, chyba już sobie odpuścił :)
dylan: to super ;)
dylan: i aha, o dziewiętnastej biorę Cię na kolację i do kina :)
phoebe: jesteś takim super chłopakiem, boże
phoebe: chyba na Ciebie nie zasługuję
dylan: to ja nie zasługuję na Ciebie, kochanie
Właśnie mu skłamałam. Pierwszy raz, podczas znajomości, skłamałam. I czułam się z tym okropnie. Najgorzej na świecie.
Ale czy ja go zdradziłam? Nie oddałam nawet pocałunku, ale może to i tak liczyło się jako zdrada? Wiedziałam, że kiedyś będę musiała mu powiedzieć. W związkach nie powinno się mieć żadnych tajemnic, a tym bardziej t a k poważnych.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam do przedpokoju, aby je otworzyć. Na zewnątrz czekała moja przyjaciółka razem z Chris'em, który trzymał w obu rękach papierowe torby z zakupami.
— Przyprowadziłam jeszcze Chris'a w bonusie. — oznajmiła, uśmiechając się szeroko. — Oraz lody miętowe, pizzę hawajską, ciasteczka czekoladowe, żelki i koktajl truskawkowy. Po twojej treści wiadomości, stwierdziłam, że sprawa jest poważna.
— Wow. — odetchnęłam i wpuściłam ich do środka, całując Chris'a oraz Kat w policzek i zaprowadziłam do mojej sypialni.
Christopher wyjął wszystkie zakupy w czasie, kiedy Kat układała poduszki na ziemi, a ja się im przyglądałam.
— O dziewiętnastej mam randkę z Dylan'em, więc do tego czasu musimy się wyrobić i to wszystko zjeść.
— A gdzie zabiera cię mój kochany braciszek? — zapytała Kat, siadając na jednej z poduszek i biorąc jedno czekoladowe ciasteczko.
Usiadłam na poduszce naprzeciw niej i spojrzałam z uwielbieniem na słodycze, biorąc kawałek pizzy.
— Um, do kina i do restauracji.
— Dylan jest teraz strasznie romantyczny i uczuciowy. — stwierdziła Kat, robiąc krzywą minę. — To do niego niepodobne. — Christopher przewrócił oczami i wziął łyka koktajlu.
— Miałaś nam o czymś powiedzieć.
— Um, tak... Spotkałam dzisiaj Max'a. — wyznałam, patrząc się na moje palce.
— I? — zapytała Kat, gryząc pizzę. — Mówił coś?
— Um, tak, ale oprócz mówienia... Um... — przerwałam i spojrzałam na moich przyjaciół, którzy patrzyli się na mnie niecierpliwie. — Boże, on mnie pocałował.
— Po-po-pocałował? Ale, że tak w usta? — wyjąkała brunetka, rozszerzając oczy ze zdziwienia. Przewróciłam podirytowana oczami.
— A gdzie indziej?
— Żartujesz, prawda? — zapytała szybko, na co pokiwałam przecząco głową. Chris podniósł się gwałtownie do pionu.
— Zabiję, gnoja. Normalnie go zabiję. — warknął, zaciskając pięści. Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam na dół, by spokojnie usiadł.
— Spokojnie, Chris. Nie zaczął mnie dotykać lub coś w tym rodzaju.
Blondyn skinął posłusznie głową i usiadł na poduszce, opierając się plecami o dół mojego łóżka.
— Co chcesz z tym zrobić?
— A mam jakieś wyjście? — zapytałam, sięgając po ciasteczko. — Przecież nie zgłoszę tego na policję.
— Masz zamiar powiedzieć o tym Dylan'owi? — zapytała mnie poważnie Kat, na co spuściłam głowę.
— Właśnie dlatego chciałam, byśmy się spotkali. Nie wiem, co mam zrobić.
Kat i Christopher wymienili sugestywne spojrzenia, a potem zwrócili swój wzrok na mnie, patrząc się poważnie.
— Będzie wściekły, kiedy się dowie. Prawdopodobnie będzie chciał zabić Max'a.
— Ale jeśli mu o tym nie powiesz i dowie się od kogo innego... Biorąc to na logikę Dylan'a, będzie sądził, że go zdradziłaś. — stwierdził Chris, wzruszając ramionami. Westchnęłam ciężko.
— Ale czy ja go zdradziłam? Nie oddałam nawet pocałunku!
Kat przygryzła wargę w zastanowieniu i patrząc się na mnie niepewnie.
— Dylan nie będzie mógł być 100% pewny, że właśnie tak było. Będzie musiał ci uwierzyć i zaufać, Pho. Sądzisz, że ci aż tak bardzo ufa?
Wzruszyłam nerwowo ramionami, zakrywając oczy dłońmi.
— Więc... Mam mu powiedzieć czy nie?
Moi przyjaciele spojrzeli na siebie porozumiewawczo i odwrócili twarze ku mojej.
— Nie.
♡♡♡
Założyłam moje nowe białe szpilki z czarnymi końcami. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z pokoju, idąc ku przedpokojowi.
— O której wrócisz? — zapytał mnie Bryan, kiedy ubierałam na siebie moją czarną, skórzaną kurtkę.
— Pewnie koło północy albo wcześniej.
— Masz być nie później niż o północy. — oświadczył. Przewróciłam oczami i zabrałam do ręki swoją komórkę. — Nie, serio. Nie chcę się zachowywać jak ojciec, ale jutro mamy spotkanie z Helen, która najprawdopodobniej się tutaj na stałe przeprowadzi.
— Żartujesz, prawda? — jęknęłam niezadowolona i otworzyłam drzwi, kierując się do windy.
— Chciałbym żartować, uwierz. — powiedział, gdy wchodziłam do windy.
Pomachałam mu na pożegnanie i zjechałam windą na parking, gdzie czekał na mnie mój chłopak siedzący w swoim samochodzie. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę auta, wsiadając na miejsce pasażera.
— Cześć, skarbie. — powiedział Dylan, gdy zapięłam pasy. Pochylił lekko twarz w moją stronę, by mnie pocałować, lecz ja pocałowałam go szybko w policzek.
Brunet zmarszczył brwi, a następnie wydął wargi, ruszając z parkingu i wyjeżdżając na ulicę. Przyjrzałam mu się dokładniej i uśmiechnęłam lekko. Miał na sobie białą koszulę oraz marynarkę, a ja sama wyglądałam przy nim ubogo. Westchnęłam i zaczęłam bawić się bransoletką na moim nadgarstku.
— Wszystko okay, Phoebe? — zapytał mnie, kładąc dłoń na moim kolanie. Skinęłam niezauważalnie głową i uśmiechnęłam się delikatnie, by nie nabrał podejrzeń.
— Jest jak najbardziej w porządku. Po prostu... Jestem zmęczona.
— Rozumiem. — odparł i ruszył, gdy światło zmieniło się na zielone.
Jechaliśmy w ciszy. Próbowałam nie zwracać uwagi na jego troskliwe spojrzenia, które mnie dosłownie zabijały. Nienawidziłam siebie za to, że zaczęłam w ogóle rozmawiać z Max'em.
Dylan zaparkował przed włoską restauracją i otworzył mi drzwi, bym wysiadła z auta. Brunet splótł nasze palce i ruszyliśmy w stronę wejścia. Parę minut potem, siedzieliśmy przy dużym dwuosobowym stoliku w letnim ogrodzie. Zamówiliśmy jedzenie i pogrążyliśmy się w tej samej ciszy co wcześniej w samochodzie.
— Phoebe, wiem, że coś się stało. — oświadczył Dylan, patrząc się na mnie przenikliwie. — Nie odzywasz się i jesteś jakaś nieobecna. Wiesz, że mi możesz w s z y s t k o zawsze powiedzieć.
Może jednak powinnam mu powiedzieć?
...
Nie, jednak nie.
— Przepraszam. — wymamrotałam i westchnęłam ciężko. — Po prostu... Dowiedziałam się, że nowa dziewczyna taty, Helen, będzie z nami od jutra mieszkać.
Okay, kolejne kłamstwo.
— Będzie dobrze, kochanie. Jeśli nie będziesz mogła wytrzymać... Przeprowadzisz się do mnie. — wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Prychnęłam rozbawiona.
— Twoi rodzice będą mieć mnie dosyć.
— Wynajmę mieszkanie. — powiedział całkiem poważnie, na co przewróciłam oczami.
— Nie skończyłam nawet college'u.
— Ale jesteś już pełnoletnia...
— Dylan, skończ. Nie ma szans na żadną wyprowadzkę z domu. — oznajmiłam i ucichłam, gdy kelner przyniósł nam nasze dania. Uśmiechnął się do mnie czarująco, odchodząc od stolika.
Mój chłopak zmrużył oczy i podążył wzrokiem za brunetem, na co zaśmiałam się cicho, kiwając głową.
— Przestań, Dylan. On się t y l k o uśmiechnął.
— No właśnie. Uśmiechnął. Tyle mi wystarczy, by go pobić. — przewróciłam oczami i nawinęłam na mój widelec trochę makaronu.
Jeśli chciał pobić chłopaka, który tylko się do mnie uśmiechnął, to co zrobiłby chłopakowi, który mnie pocałował...
Jedliśmy w ciszy, rozkoszując się smakiem wybranych przez nas dań. Dylan skończył jeść pierwszy, więc odchylił się do tyłu, by mieć na mnie lepszy widok. Prychnęłam i odłożyłam widelec, czując się już zbyt pełna, by wziąć chociaż jeden kęs więcej.
— Zostało ci jeszcze trochę makaronu. — oświadczył chłopak, wskazując głową na mój talerz, ale ja pokręciłam głową.
— Nie mam miejsca, aby zjeść resztę. — wyznałam, sięgając do torby po gumę do żucia.
Rzuciłam jedną Dylan'owi, a on uśmiechnął się słodko i wziął ją do ust, idąc do kelnera, by zapłacić. Ubrałam moją kurtkę i ruszyłam w stronę wyjścia, gdzie czekałam na mojego chłopaka. Gdy Dylan wreszcie zapłacił, złapaliśmy się za ręce i skierowaliśmy się do kina, które znajdowało się zaledwie pięć minut od restauracji.
— Dziękuję za to, że zabrałeś mnie na randkę, Dylan. Naprawdę tego potrzebowałam.
— Ta randka jeszcze się nie skończyła, kochanie. — powiedział, uśmiechając się szeroko i pociągnął mnie szybciej w stronę kina, na co ja jęknęłam, ponieważ nie umiałam biegać w szpilkach. — Błagam, idź szybciej. Za niedługo spóźnimy się na seans.
— Nie umiem biegać w tak wysokich szpilkach! — przewrócił oczami.
— Mogłaś ubrać trampki. — wzruszył ramionami. Westchnęłam ciężko i pokiwałam głową, zaczynając iść szybciej w stronę kina.
Weszliśmy do niego pospiesznie, kupiliśmy bilety, następnie picie i weszliśmy na salę. Dylan wybrał do oglądania jakiś horror. Mi naprawdę było to obojętne, tym bardziej, że lubiłam horrory i wcale nie były dla mnie straszne.
Usiedliśmy na wybranych przez niego miejscach i w tym samym momencie zaczął się film.
♡♡♡
— Sądziłem, że będziesz się do mnie przytulać albo coś. Specjalnie dlatego wybrałem horror, a ty nawet ani razu się nie wystraszyłaś. — mruknął Dylan, wyrzucając nasze puste kubki po coli.
Roześmiałam się i splotłam nasze palce, wychodząc z kina i jednocześnie patrząc na zegarek. 23:34.
— Muszę już wracać, skarbie.
Dylan westchnął ciężko i skinął krótko głową, ciągnąc mnie w stronę auta, które także nie znajdowało się daleko. Po chwili, byliśmy już w aucie Dylan'a, ruszając w stronę mojego domu. Brunet zaparkował pod moim penthouse'em. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam słodko w usta.
— Dziękuję za dzisiaj. — uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił mój uśmiech i jeszcze raz musnął mnie w usta.
— Nie przejmuj się Helen. Będzie dobrze. — stwierdził, kiedy wysiadałam z samochodu. Jeszcze raz uśmiechnęłam się do niego lekko, zatrzaskając drzwi.
Ruszyłam w stronę windy i westchnęłam ciężko, wsiadając do niej.
Nienawidziłam siebie za to, że tak bardzo kłamałam.
♡♡♡
mam mieszane uczucia, ale mam nadzieję, że wam się spodobało :)
ps do końca ff zostało jeszcze tylko parę rozdziałów :"(
🌹 jednak jeśli rozdział Wam się spodobał, zostawcie votes lub komentarze 🌹
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro