Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

eighteen

Szłam powolnie przez korytarz mojego college'u, by schować niepotrzebne książki do szafki i spokojnie wrócić do domu. Kat już dawno skończyła lekcje, ponieważ odwołali jej ostatnie zajęcia, a Christopher miał dodatkowy trening piłki nożnej, więc byłam skazana na samotność.

Dotarłam do mojej szafki i schowałam do niej pospiesznie książki, zamykając ją na klucz.

— Phoebe. — odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam przed sobą Max'a, który stał przy ścianie po przeciwnej stronie. — Dobrze mnie unikałaś.

— Czego chcesz? — zapytałam niemiło, chowając kluczyk do tylnej kieszeni moich spodni.

— Abyś ze mną porozmawiała.

— Powiedziałam ci już, że nie mamy o czym. — oświadczyłam chłodno, poprawiając moją torebkę na ramieniu i idąc w stronę wyjścia.

Max dogonił mnie i złapał za nadgarstek.

— Nie chcę wyjść na zdradliwego dupka. Tyle.

Zaśmiałam się kpiąco i wyrwałam rękę z jego uścisku.

— Czy ty sam siebie słyszysz, Max? Zdradzałeś mnie z moją własną przyjaciółką, jeszcze kiedy byliśmy parą!

— Ona mnie do tego zmusiła, rozumiesz? Poza tym, było mi ciężko, okay? Naprawdę byłem w tobie zakochany. Szukałem pocieszenia.

— Mogłeś przynajmniej napisać, pisnąć chociaż słówko, bym cię zrozumiała. — powiedziałam, stając na schodach. — Ale cóż, straciłeś swoją szansę. Jestem teraz w związku z innym chłopakiem, z którym jestem zdecydowanie bardziej szczęśliwa niż z tobą.

— Szybko się pozbierałaś. — stwierdził sucho, patrząc się na mnie z góry. — Wystarczyły ci dwa miesiące.

— Najwidoczniej, moje uczucia do ciebie nie były aż tak silne, by przetrwały ten dystans między nami. — wzruszyłam ramionami. — Ty także powinieneś zapomnieć, Max, i ruszyć dalej. — stwierdziłam i zaczęłam schodzić po schodach, lecz mój były chłopak złapał mnie raptownie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, całując mocno w usta.

Kiedy zorientowałam się, co się dzieje, odepchnęłam od siebie chłopaka i walnęłam go mocno w policzek.

— Jeśli kiedykolwiek jeszcze raz się do mnie zbliżysz albo chociaż mnie dotkniesz, dzwonię na policję.

Zbiegłam szybko po schodach, nie zwracając uwagi na wołanie chłopaka za moimi plecami i wyszłam przez bramę college'u, wchodząc na ruchliwą ulicę Nowego Jorku. Po moim policzku poleciała jedna łza, której nie mogłam powstrzymać. Czułam się teraz okropnie i podle. Czy ja... czy ja właśnie zdradziłam Dylan'a?

Przęłknęłam ślinę i zaczęłam iść szybko w stronę mojego domu, który nie znajdował się daleko od szkoły.

Nigdy nie przytrafiła mi się podobna sytuacja. Nigdy nie całowałam się z innym chłopakiem, kiedy miałam innego, nawet jeśli to nie było z mojej woli. Nie wiedziałam, co mam robić. Wyciągnęłam mój telefon i napisałam sms'a do Kat, że jej teraz bardzo potrzebuję. Moja przyjaciółka odpisała mi, że będzie za pół godziny, a ja odetchnęłam z ulgą i wsiadłam do windy. Wcisnęłam guzik z numerem piętra, na którym mieszkałam i wjechałam na moje piętro, wychodząc pospiesznie z windy.

Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty, przywitałam się z Mary i weszłam do mojego pokoju, rzucając torbę gdzieś na bok. Padłam na łóżko, biorąc do ręki telefon, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

dylan: jak tam było w szkole, skarbie?
phoebe: było okay :)
dylan: max Cię nie nękał?

On mnie p o c a ł o w a ł.

phoebe: nie, chyba już sobie odpuścił :)
dylan: to super ;)
dylan: i aha, o dziewiętnastej biorę Cię na kolację i do kina :)
phoebe: jesteś takim super chłopakiem, boże
phoebe: chyba na Ciebie nie zasługuję
dylan: to ja nie zasługuję na Ciebie, kochanie

Właśnie mu skłamałam. Pierwszy raz, podczas znajomości, skłamałam. I czułam się z tym okropnie. Najgorzej na świecie.

Ale czy ja go zdradziłam? Nie oddałam nawet pocałunku, ale może to i tak liczyło się jako zdrada? Wiedziałam, że kiedyś będę musiała mu powiedzieć. W związkach nie powinno się mieć żadnych tajemnic, a tym bardziej  t a k poważnych.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam do przedpokoju, aby je otworzyć. Na zewnątrz czekała moja przyjaciółka razem z Chris'em, który trzymał w obu rękach papierowe torby z zakupami.

— Przyprowadziłam jeszcze Chris'a w bonusie. — oznajmiła, uśmiechając się szeroko. — Oraz lody miętowe, pizzę hawajską, ciasteczka czekoladowe, żelki i koktajl truskawkowy. Po twojej treści wiadomości, stwierdziłam, że sprawa jest poważna.

— Wow. — odetchnęłam i wpuściłam ich do środka, całując Chris'a oraz Kat w policzek i zaprowadziłam do mojej sypialni.

Christopher wyjął wszystkie zakupy w czasie, kiedy Kat układała poduszki na ziemi, a ja się im przyglądałam.

— O dziewiętnastej mam randkę z Dylan'em, więc do tego czasu musimy się wyrobić i to wszystko zjeść.

— A gdzie zabiera cię mój kochany braciszek? — zapytała Kat, siadając na jednej z poduszek i biorąc jedno czekoladowe ciasteczko.

Usiadłam na poduszce naprzeciw niej i spojrzałam z uwielbieniem na słodycze, biorąc kawałek pizzy.

— Um, do kina i do restauracji.

— Dylan jest teraz strasznie romantyczny i uczuciowy. — stwierdziła Kat, robiąc krzywą minę. — To do niego niepodobne. — Christopher przewrócił oczami i wziął łyka koktajlu.

— Miałaś nam o czymś powiedzieć.

— Um, tak... Spotkałam dzisiaj Max'a. — wyznałam, patrząc się na moje palce.

— I? — zapytała Kat, gryząc pizzę. — Mówił coś?

— Um, tak, ale oprócz mówienia... Um... — przerwałam i spojrzałam na moich przyjaciół, którzy patrzyli się na mnie niecierpliwie. — Boże, on mnie pocałował.

— Po-po-pocałował? Ale, że tak w usta? — wyjąkała brunetka, rozszerzając oczy ze zdziwienia. Przewróciłam podirytowana oczami.

— A gdzie indziej?

— Żartujesz, prawda? — zapytała szybko, na co pokiwałam przecząco głową. Chris podniósł się gwałtownie do pionu.

— Zabiję, gnoja. Normalnie go zabiję. — warknął, zaciskając pięści. Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam na dół, by spokojnie usiadł.

— Spokojnie, Chris. Nie zaczął mnie dotykać lub coś w tym rodzaju.

Blondyn skinął posłusznie głową i usiadł na poduszce, opierając się plecami o dół mojego łóżka.

— Co chcesz z tym zrobić?

— A mam jakieś wyjście? — zapytałam, sięgając po ciasteczko. — Przecież nie zgłoszę tego na policję.

— Masz zamiar powiedzieć o tym Dylan'owi? — zapytała mnie poważnie Kat, na co spuściłam głowę.

— Właśnie dlatego chciałam, byśmy się spotkali. Nie wiem, co mam zrobić.

Kat i Christopher wymienili sugestywne spojrzenia, a potem zwrócili swój wzrok na mnie, patrząc się poważnie.

— Będzie wściekły, kiedy się dowie. Prawdopodobnie będzie chciał zabić Max'a.

— Ale jeśli mu o tym nie powiesz i dowie się od kogo innego... Biorąc to na logikę Dylan'a, będzie sądził, że go zdradziłaś. — stwierdził Chris, wzruszając ramionami. Westchnęłam ciężko.

— Ale czy ja go zdradziłam? Nie oddałam nawet pocałunku!

Kat przygryzła wargę w zastanowieniu i patrząc się na mnie niepewnie.

— Dylan nie będzie mógł być 100% pewny, że właśnie tak było. Będzie musiał ci uwierzyć i zaufać, Pho. Sądzisz, że ci aż tak bardzo ufa?

Wzruszyłam nerwowo ramionami, zakrywając oczy dłońmi.

— Więc... Mam mu powiedzieć czy nie?

Moi przyjaciele spojrzeli na siebie porozumiewawczo i odwrócili twarze ku mojej.

— Nie.

♡♡♡

Założyłam moje nowe białe szpilki z czarnymi końcami. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z pokoju, idąc ku przedpokojowi.

— O której wrócisz? — zapytał mnie Bryan, kiedy ubierałam na siebie moją czarną, skórzaną kurtkę.

— Pewnie koło północy albo wcześniej.

— Masz być nie później niż o północy. — oświadczył. Przewróciłam oczami i zabrałam do ręki swoją komórkę. — Nie, serio. Nie chcę się zachowywać jak ojciec, ale jutro mamy spotkanie z Helen, która najprawdopodobniej się tutaj na stałe przeprowadzi.

— Żartujesz, prawda? — jęknęłam niezadowolona i otworzyłam drzwi, kierując się do windy.

— Chciałbym żartować, uwierz. — powiedział, gdy wchodziłam do windy.

Pomachałam mu na pożegnanie i zjechałam windą na parking, gdzie czekał na mnie mój chłopak siedzący w swoim samochodzie. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę auta, wsiadając na miejsce pasażera.

— Cześć, skarbie. — powiedział Dylan, gdy zapięłam pasy. Pochylił lekko twarz w moją stronę, by mnie pocałować, lecz ja pocałowałam go szybko w policzek.

Brunet zmarszczył brwi, a następnie wydął wargi, ruszając z parkingu i wyjeżdżając na ulicę. Przyjrzałam mu się dokładniej i uśmiechnęłam lekko. Miał na sobie białą koszulę oraz marynarkę, a ja sama wyglądałam przy nim ubogo. Westchnęłam i zaczęłam bawić się bransoletką na moim nadgarstku.

— Wszystko okay, Phoebe? — zapytał mnie, kładąc dłoń na moim kolanie. Skinęłam niezauważalnie głową i uśmiechnęłam się delikatnie, by nie nabrał podejrzeń.

— Jest jak najbardziej w porządku. Po prostu... Jestem zmęczona.

— Rozumiem. — odparł i ruszył, gdy światło zmieniło się na zielone.

Jechaliśmy w ciszy. Próbowałam nie zwracać uwagi na jego troskliwe spojrzenia, które mnie dosłownie zabijały. Nienawidziłam siebie za to, że zaczęłam w ogóle rozmawiać z Max'em.

Dylan zaparkował przed włoską restauracją i otworzył mi drzwi, bym wysiadła z auta. Brunet splótł nasze palce i ruszyliśmy w stronę wejścia. Parę minut potem, siedzieliśmy przy dużym dwuosobowym stoliku w letnim ogrodzie. Zamówiliśmy jedzenie i pogrążyliśmy się w tej samej ciszy co wcześniej w samochodzie.

— Phoebe, wiem, że coś się stało. — oświadczył Dylan, patrząc się na mnie przenikliwie. — Nie odzywasz się i jesteś jakaś nieobecna. Wiesz, że mi możesz w s z y s t k o zawsze powiedzieć.

Może jednak powinnam mu powiedzieć?
...
Nie, jednak nie.

— Przepraszam. — wymamrotałam i westchnęłam ciężko. — Po prostu... Dowiedziałam się, że nowa dziewczyna taty, Helen, będzie z nami od jutra mieszkać.

Okay, kolejne kłamstwo.

— Będzie dobrze, kochanie. Jeśli nie będziesz mogła wytrzymać... Przeprowadzisz się do mnie. — wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Prychnęłam rozbawiona.

— Twoi rodzice będą mieć mnie dosyć.

— Wynajmę mieszkanie. — powiedział całkiem poważnie, na co przewróciłam oczami.

— Nie skończyłam nawet college'u.

— Ale jesteś już pełnoletnia...

— Dylan, skończ. Nie ma szans na żadną wyprowadzkę z domu. — oznajmiłam i ucichłam, gdy kelner przyniósł nam nasze dania. Uśmiechnął się do mnie czarująco, odchodząc od stolika.

Mój chłopak zmrużył oczy i podążył wzrokiem za brunetem, na co zaśmiałam się cicho, kiwając głową.

— Przestań, Dylan. On się  t y l k o  uśmiechnął.

— No właśnie. Uśmiechnął. Tyle mi wystarczy, by go pobić. — przewróciłam oczami i nawinęłam na mój widelec trochę makaronu.

Jeśli chciał pobić chłopaka, który tylko się do mnie uśmiechnął, to co zrobiłby chłopakowi, który mnie pocałował...

Jedliśmy w ciszy, rozkoszując się smakiem wybranych przez nas dań. Dylan skończył jeść pierwszy, więc odchylił się do tyłu, by mieć na mnie lepszy widok. Prychnęłam i odłożyłam widelec, czując się już zbyt pełna, by wziąć chociaż jeden kęs więcej.

— Zostało ci jeszcze trochę makaronu. — oświadczył chłopak, wskazując głową na mój talerz, ale ja pokręciłam głową.

— Nie mam miejsca, aby zjeść resztę. — wyznałam, sięgając do torby po gumę do żucia.

Rzuciłam jedną Dylan'owi, a on uśmiechnął się słodko i wziął ją do ust, idąc do kelnera, by zapłacić. Ubrałam moją kurtkę i ruszyłam w stronę wyjścia, gdzie czekałam na mojego chłopaka. Gdy Dylan wreszcie zapłacił, złapaliśmy się za ręce i skierowaliśmy się do kina, które znajdowało się zaledwie pięć minut od restauracji.

— Dziękuję za to, że zabrałeś mnie na randkę, Dylan. Naprawdę tego potrzebowałam.

— Ta randka jeszcze się nie skończyła, kochanie. — powiedział, uśmiechając się szeroko i pociągnął mnie szybciej w stronę kina, na co ja jęknęłam, ponieważ nie umiałam biegać w szpilkach. — Błagam, idź szybciej. Za niedługo spóźnimy się na seans.

— Nie umiem biegać w tak wysokich szpilkach! — przewrócił oczami.

— Mogłaś ubrać trampki. — wzruszył ramionami. Westchnęłam ciężko i pokiwałam głową, zaczynając iść szybciej w stronę kina.

Weszliśmy do niego pospiesznie, kupiliśmy bilety, następnie picie i weszliśmy na salę. Dylan wybrał do oglądania jakiś horror. Mi naprawdę było to obojętne, tym bardziej, że lubiłam horrory i wcale nie były dla mnie straszne.

Usiedliśmy na wybranych przez niego miejscach i w tym samym momencie zaczął się film.

♡♡♡

— Sądziłem, że będziesz się do mnie przytulać albo coś. Specjalnie dlatego wybrałem horror, a ty nawet ani razu się nie wystraszyłaś. — mruknął Dylan, wyrzucając nasze puste kubki po coli.

Roześmiałam się i splotłam nasze palce, wychodząc z kina i jednocześnie patrząc na zegarek. 23:34.

— Muszę już wracać, skarbie.

Dylan westchnął ciężko i skinął krótko głową, ciągnąc mnie w stronę auta, które także nie znajdowało się daleko. Po chwili, byliśmy już w aucie Dylan'a, ruszając w stronę mojego domu. Brunet zaparkował pod moim penthouse'em. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam słodko w usta.

— Dziękuję za dzisiaj. — uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił mój uśmiech i jeszcze raz musnął mnie w usta.

— Nie przejmuj się Helen. Będzie dobrze. — stwierdził, kiedy wysiadałam z samochodu. Jeszcze raz uśmiechnęłam się do niego lekko, zatrzaskając drzwi.

Ruszyłam w stronę windy i westchnęłam ciężko, wsiadając do niej.

Nienawidziłam siebie za to, że tak bardzo kłamałam.

♡♡♡

mam mieszane uczucia, ale mam nadzieję, że wam się spodobało :)
ps do końca ff zostało jeszcze tylko parę rozdziałów :"(
🌹 jednak jeśli rozdział Wam się spodobał, zostawcie votes lub komentarze 🌹

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro