Eighteen
Zaobserwuj mnie 😊
Kylo
- Uratowałaś ich, więc to była dobra decyzja. - mówię srogo, bez emocjonalnie. Tak jak przystało na Rena.
Musi wiedzieć, że to był jej w pełni świadomy wybór. Tak chciała ciemna strona mocy to fakt, ale nie nakazała Rey podpisać umowy.
- I jak ty to teraz widzisz? - pyta nerwowo. Przestępuje z nogi na nogę.
- A ty, Rey? - odpowiadam pytaniem na pytanie chcąc uniknąć wypowiedzenia mojej opinii.
Mocą popycha mnie na ścianę.
Uderzenie boli, ale szybko się ostrząsuję - wstaję na równe nogi.
Czy ona właśnie mnie uderzyła?
Mnie? Wielkiego Kylo Rena!
- Jak śmiesz!? - robię krok w jej stronę.
Brunetka podchodzi do mnie.
- Oczekuję poparcia dla rebeliantów w formie zmiany ustroju, Nowy Porządek.
- Tak się stanie ,przecież obiecałem. - uspokajam ją.
Rzuca mi złowrogie spojrzenie,a emanująca od dziewczyny przedziwna agresja dodaje efektów specjalnych. Przeraża mnie.
- Oby. - rzuca niedbale, lecz silnie. Wychodzi.
Rey
Wychodzę. Na korytarzu czeka na mnie Nolia. Chce coś powiedzieć, ale zamykam jej usta mocą. Nie mam ochoty na pouczanie mnie co mi wolno, a czego nie. Skoro jestem władczynią na papierze, mogę nią być w praktyce. Dziewczyna cofa się najwyraźniej przestraszona.
Wypełnię moją misję.
Obalę Najwyższy Porządek.
Dam radę.
Muszę.
Wchodzę na mostek. Paru żołnierzy zwraca na mnie uwagę, ale po chwili wracają do rozmów.
Łysy admirał jako jedyny zawiesza na mnie swój wzrok. Postanawiam to wykorzystać.
- Admirale. - kieruję się w jego stronę, a on odchodzi od paru męźczyzn.
Jego zaskoczeni towarzysze zaczynają szeptać między sobą. Nie podoba mi się to,więc także im każę podejść. Uśmiechają się pobłażliwie.
- Nakazałam podejść. -przypominam, a mój ton jest chłodny jak klimat na Hoth.
Moim zadaniem jest grać bezduszną przywódczynię stojącą u boku Kylo Rena. Muszę oszkukać ich wszystkich w tym Bena.
- Pani. - salutuje najstarszy z nich.
Zadowolona z tego gestu pozwalam mu wrócić do obowiązków. Pozostała trójka nie ma tego przywileju.
- Jestem waszą Panią. Pokłońcie się. - rozkazuję.
Gdy zamiast wyrazu szacunku dostrzegam grymas na ich twarzach - moją potęgą robię to za nich.
Klęczą na jedno kolano, jak Ren niegdyś przed Snokiem. Z tą różnicą, że ja nie jestem tak naprawdę zła.
Kylo
Obseruję całą scenę siania postrachu wśród moich poddanych. Rey z łatwością zmusiła admirałów do symbolicznego pokłonu. Czyżby przeszła na moją stronę? Nie... ona jest w tym niezłomna... kocha rebelię.
A ja kocham Rey.
Czy powinnienem zaakceptować Ruch Oporu?
Moje przemyślenia przerywa znajomy hałas. Do niszczyciela przyył myśliwiec TIE, ze zwiadów na Tatooine. Jeszcze parę godzin temu chciałem znaleźć rebelię i potajemnie ją zgładzić, ale teraz nie chcę znać ich położenia. Zostaję więc pod czarną ścianą. Kontynuję obserwację Rey. Jej ciało jest spięte, przepełnione ogromną siłą, energią...
Z tłumu gapiów do mojej ulubienicy podbiega jakiś generał.
Twierdzący, że Rey nie jest ich Panią. Mówi, iż kazałem przygotować dla niej oddzielny pokój. Na jej miejscu udusiłbym go za takie oskarżenia, ale ona ze spokojem przywołuje go do porządku. Odpowiada, że kłamie, że to był tylko tymczasowy pokój.
Po czym schodzi z mostka. Widzę jak dyszy ze zmęczenia.
Jest wykończona mocą oraz rozmową. Jej chód z szybkiego
i pewnego zmienił się w powolny oraz niebały. Wręcz nie kobiecy.
Zauważa mnie, zatrzymuje sie, odprawia starżniczkę. Czeka ja podchodzę. Jakby była moim mistrzem. Dlaczego ma nade mną taką władzę? Milczy, więc i ja nic nie mówię.
Po chwili namysłu rozpoczyna dialog.
- Twoim ludzią nie podoba się, że mam osobną kajutę.
- Słyszałem. - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Każę wnieść do mojego pokoju drugie łóżko polowe.
Przytakuje.
- Rey, ty wiesz że cię kocham? Prawda?
- Miłość jest w twoich oczach słabością.
- Nie w tym przypadku.
- Nie doceniasz jej. Zapomnij więc, iż istnieje. Tak jak ja, w godzinie kiedy zmusiłeś mnie do podpisu.
- Rey...
- W obecności szturmowców masz nazywać mnie Lady Rey. To wzbudzi ich szacunek. - mówiąc to kieruje wzrok na żołnierzy.
- Tak.
- Doskonale, udam się do swojej kajuty. - I odchodzi.
Stała się lodowata. Przypomina rycerza Ren. Kazała się nazywać Lady, co było popularne wśród dawnych Sithów. Musi bardzo cierpieć, skoro odsunęła od siebie wszelkie emocje. Pozostał w niej ból.
650 słów...
Rey podjęła się bardzo trudnego zadnia, w którym powoli się gubi.
Zaś zdezorientowany Kylo Ren
zaczyna rozmyślać o swoich czynach, aż powoli dochodzi do niego świadomość czynów.
Kolejny rozdział z pewnością Was zaskoczy 😀
W następnej części bonus.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro