Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

.8.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział wybierz się w oneshootową podróż do świata OASIS.
Początek (Ready player one) już opublikowany.

LORETTA

   Leżę na podłodze w mojej kajucie i szoruję moje brudne palce mydłem, tak mocno, że miska z wodą o mało się nie przewraca. Praca jaką zleciła mi Rey - czyli harowanie w maszynowni okazała się mnie ekskluzywna od pilnowania mostka. Jak ja nie cierpię tej wrednej brunetki, to jest po prostu niesprawiedliwe... ona ma wszystko, a ja dowiedziałam się, iż mój ukochany brat stał się wrogiem rebelii. Już lepiej było mi z myślą, że naprawdę zginął niż poddał się złu. Rodzice nie tego dla nas chcieli, matka zawsze opowiadała nam o jasnej stronie Mocy i wychowywała nas w przekonaniu, iż zło należy poskromić. Ojciec także starał się jak mógł, abyśmy nigdy nie zwątpili w to co słuszne - chwalił nas za każdą pomoc Ruchowi Oporu, nawet jeśli był to zwykły przemyt jedzenia. Brakuje mi tych czasów, kiedy Wiu był moim ukochanym bratem. Zawsze wierzyłam, że razem staniemy po właściwej stronie, a tym czasem on okazał się tchórzem. Rozlega się ciche pukanie.

- Wejść. - mówię, wycierając mokre ręce w czarną szmatkę.

Do środka wchodzi nie kto inny jak Rey.

- Przyniosłam świeżą wodę. - usmiecha się, a w rekach trzyma szare naczynie z pięniącą się wodą. - Rozpusciłam w niej środek bakteriobójczy, więc lepiej poradzi sobie z plamami i zaradzi infekcją.

Czyżby naprawdę łyknęła haczyk z uroczą przyjaciółką? Czy jest na tyle głupia oraz naiwna?
Przyjmuję od niej rzecz, ale nic nie mówię.

- Przykro mi z powodu Wiu.

- To był jego wybór. - odpowiadam silac się na delikatny uśmiech.

- Pewnie masz rację. Mimo to, gdybys chciała o tym porozmawiać to... - zabiera z podłogi zanieczyszczoną wode w misce. - Zawsze możesz się do mnie zwrócić.

- Będę pamietać.

Rey wychodzi, a ja kopnieciem wylewam świeżą wodę. Podkładam pod buta materiał i energicznie rozcieram ją w podłogę. Sama poradzę sobie z moimi myślami o Wiu, tak samo jak ze swoimi plamami na rękach.

  REY

    - Wybacz. - mówi melodyjny głos, kiedy wychodząc z kajuty Loretty wpadam na kogoś.

- Moja wina. - odpowiadam, ale ze wściekłością zauważam, że moje szaty są w szarych zaciekach.

Brudna woda wylała się z miski, a ja palę się ze wstydu. Jednak to obcy szatyn wydaję się być stropiony.

- Zaraz przyniosę czystej wody, jeszcze raz przepraszam...?

- Rey. - dokańczam.

- Ach, no tak. - usmiecha się -Jak mogłem pomylić naszą bohaterkę. Jestem Anthony. - podaje mi dłoń.

- Ładne imię. - uściskuję ją.

- Dziękuję. - szczerzy się jeszcze mocniej - Wybierała moja starsza siostra.

- Ma dobry gust. - żartuję, aby rozluźnić atmosferę.

- Istotnie, ale jest cholerną perfekcjonalistką. Dąży do swego za wszelką cenę, nie dziwię się, że nasz brat - Wiu wolał zmnienić stronę.

Łapie się za głowę. Że co? Ilu ona ma braci?!

- Skąd wiesz...

- Od niej samej.

- No tak. Przykro mi z powodu...

- Zdrajcy w rodzinie?

- Chyba tak to można ująć. - rumienie się.

- Hmm... w tych czasch większość ludzi popełnia błędy. Nasz brat nie pozostał obojętny tej modzie, zresztą jestem pewien, że i tak zginął. Zawsze był mizerny i chorowity.

Ja jednak wiem, że to nie prawda. Widzę wspomnienia Anthonego i wiem też, że stara się ukryć rozpacz. Przynajmniej nie jest złośliwy, jak jego starsza siostra.

Kolejna część zostanie zadedykowana wylosowanej przeze mnie osobie, która napisze w komentarzu ,,reylo". Kolejność nie ma znaczenia, a brać udział w losowaniu można do 24 kwietnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro