Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyprawa (Levi x Hanji)

Był wieczór. Kapral siedział właśnie w swoim pokoju przeglądając dokumenty. Jedną z wielu rzeczy, których nienawidził, było właśnie wypełnianie druczków. Od okropnej roboty uratowało go pukanie do drzwi.
-Wejść!- zawołał.
-Dzień dobry, kapralu. Przyniosłem herbatę.- powiedział Eren i postawił przed nim małą, białą filiżankę.
-Dobrze. Skoro tu jesteś, to zanieś to Hanji.- odpowiedział mężczyzna i podał mu zaklejoną kopertę.
-Hai!- zasalutował brunet i wyszedł z pomieszczenia. Nie minęło pięć minut, a już do pokoju wpadła maniaczka tytanów.
-Levi! Dlaczego?!- wrzasnęła z udawanym płaczem.
-Co dlaczego?- spytał spokojnie czarnowłosy.
-Dlaczego nie pozwalasz mi na wyprawę, na której złapiemy kilku nowych tytanów?! Przecież możemy...!-
-Poznać ich język, zawyczaje, bla, bla, bla. Hanji, od dwóch lat robimy takie misje i jakoś nic nowego się nie dowiedzieliśmy.- przerwał kapral popijając herbatkę.
-No ale Levi, no! (Tak samo proszę moją kumpelę, o podzielenie się pracą domową z chemi XD) Tym razem się uda! O! Ty złapiesz tytanów!- krzyknęła klaszcząc w dłonie.
-Nie. Koniec tematu.- powiedział. Brunetka prychnęła pod nosem i usiadła mu na kolanach.
-Proooooszę... Leviuś no, nie bądź taki. Jedna wyprawa, złapiesz kilku słodkich tytanów i koniec.- uśmiechnęła się. Mężczyzna pchnął ją na podłogę i zawisł nad nią.
-Nie. I one nie są słodkie. Są obrzydliwe i...brudne.- warknął robiąc dramatyczną pauzę. Chciał wstać, ale okularnica złapała go za żabot i oplotła nogami w pasie.
-Nie puszczę cię, dopóki się nie zgodzisz.- uśmiechnęła się i przewróciła tak, że teraz ona była na górze.
-Tak ustaliłem z Erwinem i Mike, nie jedziesz.- powiedział spokojnie.
-To powiedz im, że zmieniłeś zdanie.- zaśmiała się i liżąc jego szyję zaczęła rozpinać koszulę czarnowłosego.
-Raczej tego nie zrobię.- odparł zdejmując jej kurtkę.
-Napewno?- przegryzła skórę na jego żuchwie, co wywyołało mruknięcie zadowolenia z ust kaprala.
-Sprawdźmy, na co cię stać, czterooka.- złapał ją w pasie i rzucił na poduszki.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Levi obudził się w swoim łóżku z Hanji wtuloną z jego brzuch. Przetarł zmęczone oczy i przeczesał palcami włosy.
-Ej, pobudka.- warknął uderzając kobietę lekko w głowę.
-Jeszcze pięć minut.- wymruczał.
-Pięć minut to my mamy do śniadania.- powiedział do siebie kapral i wstał z łóżka, chcąc zebrać leżące ubrania. Brunetka podniosła się i dała mu mocnego klapsa.
-Więc co? Jedziemy?- spytała z uśmiechem.
-Przemyślę to.- odparł czarnowłosy z cieniem uśmiechu. Ubrał się szybko i podał kobiecie mundur.
-Levi...- zaczęła.
-Czego?- spytał mężczyzna.
-Pomóż mi, nie mogę wstać.- zaśmiała się.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-Proszę!- krzyknął Erwin słysząc pukanie do drzwi. Kapral wszedł do jego pokoju i rzucił mu na biurko małą teczkę.
-Może przemyślimy to jeszcze raz, co?- spytał. Blondyn przejrzał jej zawartość.
-Chcesz się na to zgodzić? Ty?- powiedział zdziwiony.
-Złapię kilku tytanów, a Hanji wreszcie zostawi mnie w spokoju.- odparł czarnowłosy.
-Ta, ale będziesz spał na śniadaniu.- droczył się dowódca.
-Więc jak?- warknął zniecierpliwiony. Erwin westchnął pod nosem, podpisał papierki i oddał teczkę.
-Robię to tylko dlatego, bo mam u ciebie dług.- powiedział.
-Wiem. Gdyby nie ja, pewnie nie poszedłbyś na randkę z Petrą.- powiedział z wrednym uśmieszkiem.
-Już się tak nie ciesz. Wyjeżdżacie za tydzień z samego rana. Skoro masz jeszcze kilka nocy, to radzę skorzystać.- zripostował go blondyn.
-Dobry pomysł.- odparł i wyszedł trzaskając drzwiami.

~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Witam witam moje kochane Kasztanki! Pół nocy wymyślałam dla was tego one-shota, a napisałam go w nie całe półtorej godziny XD. Starałam się, żeby był krótki, lekki i was nie zmęczył. Na następny niestety poczekacie sobie troszeczkę dłużej, niż zazwyczaj. Ale w zamian (postaram się) w czasie Świąt wstawić wam tyle, żebyście mieli mnie dość. Do następnego shota! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro