Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Teltyskop (Armin x reader)

Przyjaźń. To chyba jedna z najsilnieszych więzi. Potrafi przetrwać kilometry, lata. Nie straszna jej choroba, zmiany. Jest jak sznurek, trzymany przez osoby. Gdy jednak ktoś go puści, wszystko zaczyna się niszczyć. Ups, dzisiaj nie mówimy o niczym złym! Przyjaźń, to taka mała cholera, co jak się uczepi, to nie puści!
-[Imię]! Wstawaj!- piszczał Eren, skacząc po twoim łóżku. Otworzyłaś niechętnie oczy.
-Co chcesz...?- spytałaś sennie. Chłopczyk usiadł ci na biodrach.
-Idziemy się bawić! No chodź, chodź!- krzyczał, wymachując rączkami. Westchnęłaś cicho. Bardzo lubiłaś tę małą, upierdliwą bestię, ale potrafił być bardzo męczący. Ledwo się zaczął dzień, a już miałaś go dość.
-Eren, przestań. Widocznie ona nie chce iść.- mruknęła Mikasa, patrząc na ciebie spode łba. A ta jak zwykle swoje. Zazdrośnica. Jakiś czas temu ubzdurała sobie, że Eren się w tobie zakochał, przez co byłaś jej aktualnym wrogiem numer jeden. Ale i tak ją lubiłaś.
-Nie chcesz? Oh... Arminowi będzie przykro...- mruknął brunet, schodząc z łóżka.
-Armin jest?!- natychmiast zerwałaś się na równe nogi. Popatrzyli na ciebie zdziwieni.
-Tak. Powiedział, że dołączy do nas, jak tylko weźmie coś z domu.- odparł brunet. Zaczęłaś się szybko ubierać, po czym pobiegłaś do kuchni.
-A jednak cię obudzili?- zaśmiała się twoja mama. Zabrałaś jedną z bułek, leżących na stole i wraz z resztą wybiegłaś z domu.
-Pa mamusiu!- zawołałaś. Poszliście na małą polanę. Usiedliście pod drzewem, a ty w spokoju zjadłaś bułkę.
-Chcę zostać zwiadowcą!- krzyknął nagle Eren.
-Masz dopiero dziewięć lat, głąbie.- powiedziałaś. Chłopak prychnął pod nosem.
-Co z tego? Jak będę duży, to zaciągnę się do wojska! I znisz..
!-
-Zniszczysz wszystkich tytanów. Wiemy.- przerwał mu Armin, wychylając się zza drzewa. Podskoczyłaś zaskoczona.
-Cześć.- powiedział z uśmiechem, podchodząc bliżej. Usiadł obok ciebie i położył coś na ziemi.
-Co to?- zdziwiłaś się, patrząc na metalowe rurko-coś.
-Teltyskop!- pisnął Eren.
-Teltyskop?- powtórzyłaś, łamiąc sobie przy tym język.
-Teleskop!- poprawił was blondyn.
-A do czego to?- wtrąciła się Mikasa.
-Do patrzenia na niebo. Jak będzie ciemno, to go wypróbujemy.- wytłumaczył chłopak.
-Po co? Przecież w nocy nic nie ma. Właśnie, po co słońce świeci w dzień? I tak wtedy jest jasno, więc tylko się marnuje...- mruknął Eren.
-...jasno jest od słońca, głupolu.- powiedziałaś, uśmiechając się delikatnie. Eren spojrzał w górę.
-Nie masz dowodów!- krzyknął oburzony.
-Możecie wrócić do tematu?- wtrącił się Armin. Już nic nie mówiłaś.
-Będziemy mogli obejrzeć gwiazdy?- spytała Mikasa.
-Mhm! I to dużo bliżej!- kiwnął głową blondyn.
-A czemu mamy czekać do nocy?- spytał Eren. Podeszłaś bliżej niego i pomachałaś mu palcami przed twarzą.
-Bo zły pan teltyskop wypali ci oczy.- zaśmiałaś się. Chłopak odsunął się.
-Okropna jesteś, [Imię]!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Jak co dzień przyszłaś na waszą polanę. Wszyscy już tam na ciebie czekali.
-Hej! Co się stało?- zdziwił się Armin, od razu widząc, że coś jest nie tak.
-Wyjeżdżam...- powiedziałaś smutno. Popatrzyli na ciebie trochę wystraszeni.
-Gdzie?! Po co?! Kiedy?! Czemu?!- piszczał Eren. Machnęłaś na niego ręką, żeby się uciszył. O dziwo, posłuchał.
-Tata dostał awans i przenosimy się do stoliy...- powiedziałaś smutno. Cała trójka patrzyła na ciebie ze łzami w oczach. Nawet Mikasa zmiękła. Spuściłaś głowę.
-A... co z naszym teltyskopem?- spytał Armin. Spojrzałaś na niego. No tak, postanowiliście jednak zostać przy tej nazwie, mimo że wiele osób ciągle was poprawiało. Bardzo często, prawie co noc, oglądaliście niebo, szukając nowych gwiazdozbiórow.
-Niebo się nie zmieni. Ja będę patrzeć na nie z nowego domu, a wy tutaj. I... spotkamy się w korpusie treningowym.- dodałaś po chwili. Eren rozpromienił się.
-Tak! I wyrżniemy wszystkich tytanów- krzyczał szczęśliwy. Zaśmiałaś się. Armin złapał cię za rękę.
-To ja też tam pójdę...
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
I stało się. Jak powiedziałaś, tak zrobiłaś. Dostałaś się do korpusu treningowego. Ledwo co dostałaś mundur, a już chodziłaś po całym terenie, szukając swoich przyjaciół. Od czasu upadku muru Maria, odliczałaś każdy dzień. Mieliście się tu spotkać. Wiedziałaś, że jeśli ich tu nie znajdziesz, to albo zapomnieli o obietnicy, odpuścili sobie, lub... umarli. Pokręciłaś szybko głową, chcąc odrzucić te myśli.
-Nie w tę stronę! Bardziej w prawo!- usłyszałaś nagle. Wszędzie rozpoznałabyś ten głos, nawet po wielu latach. Pobiegłaś za jedną z drewnianych chatek, w której, najprawdopodobniej, była stołówka. Zobaczyłaś tam trzech innych kadetów. Dwóch chłopaków i dziewczynę. Siedzieli wokół jakiegoś urządzenia, kręcąc nim na prawo i lewo.
-Zabraliście ze sobą teleskop?- zdziwił się wysoki umięśniony blondyn, podchodząc bliżej nich. Z tego, co zapamiętałaś, to był Reiner. Nikt nawet cię nie zauważył.
-To nie jest jaki tam teleskop!- zaprotestował jeden z kadetów.
-Właśnie, to teltyskop!- powiedziałaś z oburzeniem i zaśmiłaś się. Wszyscy popatrzyli na ciebie.
-[Imię]!- krzyknął Eren, skacząc na ciebie. Wywróciłaś się, ale przytuliłaś go.
-Złaź ze mnie, klocu!- powiedziałaś z uśmiechem. Chłopak wstał grzecznie i podał ci rękę. Podnosłaś się z jego pomocą i otrzepałaś mundur. Mikasa podeszła i również cię przytuliła. Nadal nosiła ten swój czerwony szalik. I skróciła włosy. Spojrzałaś na Armina. Przytulił cię niepewnie. Wtuliłaś się, czując, jak jego ręce drżą delikatnie.
-Tęskniłem...- szepnął. Kątem oka widziałaś, jak się uroczo rumieni. Zaśmiałaś się i poklepałaś go po ramieniu.
-Bałam się, że mnie wystawicie i już więcej się nie spotkamy.- powiedziałaś, drapiąc się po karku trochę zestresowana.
-Eee?! Głupia jesteś?! Serio sądzisz, że byśmy tak po prostu cię na zawsze zostawili?!- krzyknął oburzony Eren. Zaśmiałaś się niepewnie, patrząc na czubki swoich butów.
-I naprawdę myślisz, że nie poszedłbym do zwiadowców? A tyle lat o tym nawijałem.- dodał z szerokim uśmiechem. Popatrzyłaś na całą trójkę.
-Mimo wszystko naprawdę cię lubimy.- powiedziała Mikasa z kamiennym wyrazem twarzy. Uśmiechnęłaś się szeroko, czując łzy radości. Spłynęły po twoich policzkach, ale szybko wytarłaś je dłońmi.
-Dziękuję...- powiedziałaś. Eren stuknął Armina łokciem. Chłopak machnął na niego, mrucząc coś pod nosem, jednak nie byłaś w stanie tego usłyszeć.
-[Imię]! Armin chciałby ci coś powiedzieć!- powiedział brunet. Złapał Mikasę za rękę i odbiegł gdzieś. Popatrzyłaś zaskoczona na blondyna. Podszedł bliżej ciebie, delikatnie zarumieniony.
-Ja... no tego... wiesz, że bardzo cię lubię no i...- zaczął, plącząc się trochę. Poklepałaś lekko jego policzek.
-Przestań pieprzyć jak potłuczony i powiedz normalnie.- powiedziałaś z uśmiechem. Chłopak wziął głęboki oddech.
-Kocham cię i chcę cię zaprosić dzisiaj na oglądanie gwiazd! Tak, to ma być randka!- powiedział bardzo szybko. Zamrugałaś kilka razy i westchnęłaś z ulgą.
-Już się bałam, że nigdy mi tego nie powiesz! Też cię kocham i chętnie przystanę na ten pomysł.- powiedziałaś, łapiąc go za rękę.
-Ale teltyskop ma być naszym świadkiem!
































~·~·~·~·~·~·~·~
Teltyskop, teltyskop, teltyskop, teltyskop, teltyskop, tel... *Ari ma fazę*

Jak to fajnie brzmi! :D

Cholera, stradznie długo zabierałam się do tego shot'a. Jakoś nigdy nie mam pomysłów na Armina ;-; wybaczcie mi~
I mam cholerne uczucie, że coś pokręciłam w latach.

No a w ogóle... zbliżają się Walentynki! Tak, pewnie wiecie, co to znaczy. Święto=dodatkowy shot!

W sumie to tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro