Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przyjaciółki (Sasha x Female!Reader)

Moje pierwsze yuri/shoujo ai. I to tak pierwsze-pierwsze, więc błagam o wyrozumiałość! No i życzę miłej lekturki :D
~·~·~·~·~·~·~·~















































Są takie krótkie zdania, które potrafią podnieść człowiekowi ciśnienie kilkukrotnie. Nie chodzi o takie w stylu ,,wyciągamy karteczki", tylko te naprawdę poważne. Właśnie takim zdaniem była wiadomość, którą przed chwilą dostałaś od swojej przyjaciółki, Sashy.
-[Imię] ratuj.- przeczytałaś już siódmy raz, bo wciąż nie mogłaś uwierzyć. Żadnych emotek? Serduszka? Albo chociaż standardowego ,,XD"? Nic? Znałaś Sashę od dawna i wiedziałaś, że ta pełna humoru osoba wszędzie potrafi dać jakiś uśmieszek. A tu nic. Założyłaś buty oraz kurtkę i wybiegłaś z domu. Kilka razy próbowałaś zadzwonić do dziewczyny, ale nie odbierała. Pobiegłaś na przystanek i złapałaś autobusu, który jechał w stronę jej domu. Zdążyłaś również wysłać jej trzydzieści osiem wiadomości, w których dopytywałaś się jej, o co chodzi. Wciąż nic. Gdy już byłaś blisko jej domu, twój, jeszcze spokojny chód, zmienił się w bieg. Pędziłaś do budynku na końcu ulicy. Sama otworzyłaś sobie bramę wjazdową, żeby nie marnować czasu. Bez pukania wbiegłaś do domu, a potem  na piętro, prosto do pokoju brunetki.
-Sasha! Co się stało?!- krzyknęłaś, widząc ją leżąca na dywanie na środku pokoju. Skuliła się na prawym boku i przytulała do siebie kolana. Popatrzyła na ciebie ze łzami w oczach.
-[I-Imię]...- zająkała się. Kucnęłaś przy niej i pogłaskałaś ją po włosach.
-Co się stało?- spytałaś czule. Wtedy ona wybuchła płaczem.
-Skończył mi się ketchup!- krzyknęła, skacząc ci w ramiona. Zaskoczona pogłaskałaś ją po głowie.
-Ale... po co ci ketchup?- spytałaś, starając się odpowiednio dobrać słowa.
-Bo bez ketchupu nie da się odpowiednio zjeść frytek, a ja jestem głodna...- powiedziała, płacząc ci w ramię. Westchnęłaś ciężko, próbując ją od siebie odsunąć.
-Sasha... Możesz zjeść coś innego, a nie tylko wsuwać ziemniaki i inne potrawy z nich zrobione.- powiedziałaś. Już chciałaś wstać i skarcić ją za straszenie cię oraz wzywanie z głupiego powodu, ale ona spojrzała na ciebie tymi słodkimi oczkami zbitego psa. Odwróciłaś wzrok, rumieniąc się lekko.
-No przestań tak patrzeć... Dobra, zamówimy pizzę!- krzyknęłaś, dając za wygraną. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Często tak robiła. Jedno jej spojrzenie, a już miała u ciebie gwarantowane zestawy powiększone w McDonald's!
-Dziękuję, [Imię]! Jesteś taka kochana!- powiedziała, tuląc cię mocno. Pokręciłaś głową ze śmiechem i zadzwoniłaś do pizzeri. Sprzedawca nawet nie dopuścił cię do głosu i powiedział, że będzie za pół godziny. Możliwe, że po dwóch latach, prawie codziennego zamawiania tej samej pizzy dla Sashy na ten sam adres, już się w pełni przyzwyczaił. Dziewczyna dała ci całusa w policzek.
-A tak w ogóle, to cześć.- zaśmiała się. Prychnęłaś pod nosem. Czułaś, że jesteś dla niej zbyt dobra!
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Jadłaś pizzę z Sashą, siedząc na kanapie przed telewizorem. Oglądałyście jakiś nudny serial. Owszem, mogłyście zmienić kanał i poszukać ciekawszego, ale pilot był zbyt daleko, żeby po niego wstać.
-[Imię]...- zaczęła Sasha, rzucając już puste kartonowe pudełko gdzieś w kąt pokoju.
-No co?- spytałaś, przcierając twarz dłońmi.
-Jeszcze jestem głodna.- powiedziała dziewczyna. Przeciągnęła się i położyła na kanpie, kładąc sobie głowę na twoich kolanach. Zmarszczyłaś brwi.
-Nadal? I nie za wygodnie ci?- mruknęłaś.
-No bo zazwyczaj zjadasz dwa kawałki, a dziś zjadłaś trzy.- naburmuszyła się.
-Bo mi pozwoliłaś!- odparłaś trochę oburzona.
-Wiem. Dlatego w zamian za moją dobroć zrobisz mi kanapkę, prawda?- spytała, znowu robiąc oczy zbitego pieska. Szybko zakryłaś jej twarz poduszką.
-Dobra! Cholera, jakim cudem wciąż jesteś taka szczupła i kształtna, gdy tak wiele jesz?!- krzyknęłaś. Naprawdę, to cię już od dawna zastanawiało.
-No bo jem raz dziennie. I trwa to od rana do wieczora.- zaśmiała się przez poduszkę. Rzuciłaś przedmiot na fotel i wstałaś. Poszłaś do kuchni. Dziewczyna od razu zerwała się na nogi i pobiegła za tobą.
-[Imię]! Ale... ale ja nie jestem gruba, prawda?- spytała, uwieszając ci się na szyi.
-Skąd taki głupi pomysł? To przez to, co przed chwilą powiedziałam?- spytałaś troszkę zaskoczona. Sasha nigdy nie przejmowała się swoją figurą czy też wagą, więc to cię bardzo zaskoczyło.
-No bo Jean ostatnio coś mówił, że jestem klopsem czy jakoś tak...- powiedziała smutno. Stanęłaś przed nią i złapałaś ją za policzki, przez co zrobiła dziubek.
-Powiedział ci to chłopak z końskim ryjem, który sam uważa się za atrakcyjnego. Czy warto słuchać kogoś takiego?- spytałaś, a ona pokręciła główką. Uśmiechnęłaś się do niej czule.
-No widzisz. Masz naprawdę zgrabne ciało i piękne kształty, więc się tym nie przejmuj.- dodałaś. Puściłaś ją. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Mam piękne kształty?- spytała, kręcąc tyłkiem na prawo i lewo, śmiejąc się przy tym. Zarumieniłaś się lekko.
-Tak, tak. Już nie próbuj uwodzić tego biednego zegara.- powiedziałaś, wskazując przedmiot na ścianie, który akurat był blisko Sashy. Dziewczyna spojrzała tam i prychnęła śmiechem.
-Pff... Na co mi taki pan zegar, jeśli mam ciebie?- uśmiechnęła się.
-Bo ja ci nie podam godziny?- spytałaś nerwowo, zaglądając do lodówki. Schyliłaś się, a brunetka położyła ci się na plecach. Zepchnęłaś ją z siebie.
-Ale za to zrobisz mi jedzonko, przyjdziesz do mnie, odrobisz za  mnie matematykę, przytulisz...- wymieniała.
-Dobra, rozumiem, starczy.- odparłaś, wyjmując ser, masło, pomidory i inne produkty. Dziewczyna wskoczyła na blat, machając nogami.
-Daj mi dokończyć. Jesteś bardzo miła, zawsze mnie bronisz, gdy ktoś mi dokucza i czepia się mojego łakomstwa. Którego, oczywiście, nie mam! Po prostu cię kocham! Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mogłam mieć!- krzyknęła, skacząc na ciebie. Wywróciłaś się i obie upadłyście na podłogę. Sasha przytuliła cię mocno, wtulając głowę w twoje piersi. Poklepałaś ją po głowie. No właśnie, przyjaciółka. Nic więcej. Ale tyle ci wystarczało. Możesz z nią rozmawiać, śmiać się i spędzać czas. Niczego więcej nie pragnęłaś. Wiedziałaś, że Sasha nie jest w stanie dostrzec twoich uczuć do niej. Ale tego chciałaś. Być dla niej przyjaciółką i wsparciem w trudnych momentach, gdy to ma pustą lodówkę, czy nie pamięta numeru do chińczyka.
-Tak, też cię kocham. A teraz wstawaj, bo nici z kanapek.- odparłaś. Dziewczyna wstała i podała ci rękę. Chętnie skorzystałaś i również się podniosłaś.
-To zawołaj, jak będzie gotowe!- krzyknęła i pobiegła do salonu. Westchnąłaś ciężko. Czy tej istoty nie da się nie uwielbiać?
























































~·~·~·~·~·~·~
God damn it, co jest ze mną nie tak?! Yuri jest jak zwykły romans, więc czemu tak trudno mi idzie pisanie tego?! *załamka*

Tak czy owak, już chyba kilka razy byłam proszona o Sasha x reader i zawsze jakoś mi się udało wymigać. I teraz nadszedł ten moment, w którym zmierzyłam się z napisaniem tego. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy o to prosili, są zadowoleni :D
Taaaa... o  ile macie jakieś rady, to walcie śmiało, przyda mi się!

Tyle na dziś! Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro