Portal randkowy (Levi x reader)
Walentynkowy lemon. Uważaj, żeby twój chłopak nie zobaczył. Miłej lekturki, zboczuszku :3
~.~.~.~.~.~.~.~
Walentynki. Jeden w tych dni, gdzie wystawy sklepowe pełne są czerownych serduszek i uroczysz dodatków, a blogerzy zaczynają dzielić się swoją jakże obszerną wiedzą życiową, jak dobrze spędzić ten dzień. Akurat z tym nie miałaś problemów. Wymyślenie planu na to wyjątkowe święto było niesamowicie proste! Kolacja przy świecach, kino, piknik... Już wiele razy planowałaś, co zrobić, by ten dzień był niezapomniany. Wszystko fajnie, tylko był jeden maleńki problem. Nie miałaś z kim spędzić tego dnia. Od tylu już lat szukałaś chłopaka, a życie robiło ci żarty i gdy już jakiś ci się spodobał, to albo był zajęty, albo był gejem. Westchnęłaś ciężko, patrząc na ekran swojej komórki. Ostatnio znalazłaś jakiś portal randkowy, który jakby kusił cię słowami ,,chodź, wypróbuj mnie". Nacisnęłaś klawisz w kształcie serca, a na ekranie telefonu pojawił się różowy napis, pełen życzeń o szczęściu w miłości. Prawie od razu dostałaś kilka powiadomień o mężczyznach najbardziej pasujących twoim gustom. Pierwszego od razu odrzuciłaś. Byłaś zwykłą studentką, a on... bardzo dojrzałym pracownikiem biurowym. Po prostu, za stary. Kolejny za to jak na złość miał dwanaście lat i od razu zaczął ci wypisywać jakieś szczeniackie, zboczone teksty. Zablokowałaś go i popatrzyłaś na profil trzeciego kandydata. Przez chwilę błagałaś, aby był to zakończenie rodem ze Shreka i okaże się on twoją największą miłością. Niestety, ty nie miałaś Teloniusza, który by ci podpowiadał. Spojrzałaś na profil chłopaka. Z opisu dowiedziałaś się, że chłopak lubi anime i piłkę nożną, a nienawidzi pieczarek, fizyki oraz pszczół. Wtedy dopiero popatrzyłaś na jego zdjęcie. Mało zawału nie dostałaś. Znałaś tego chłopaka. Jednak na wszelki wypadek spojrzałaś na jego dane osobowe. Tak, to on. Levi Ackerman. Nawet nie dałabyś rady zliczyć, jak wiele dziewczyn wyznało mu miłość. Jęknęłaś głośno, rzucając telefon na poduszkę. Tylko chwila. Skoro ma tak wiele fanek, to po co mu konkto na tym portalu? Ponownie złapałaś telefon i nie wiele myśląc, zadzwoniłaś do niego. Odebrał prawie natychmiast.
-Czego?- spytał, jak zwykle bardzo uprzejmie.
-Em... cześć.- mruknęłaś, gdy cała twoja pewność siebie wyparowała. Chłopak westchnął.
-Co chcesz? Jestem trochę zajęty.- powiedział. Słyszałaś w tle jakiś szelest.
-Ty nie masz dziewczyny?- spytałaś. Wszystkie hałasy ustały.
-Nie. Skąd to pytanie?- odparł, trochę zaskoczony.
-Bo masz konto na portalu randkowym.- powiedziałaś prosto z mostu. Usłyszałaś prychnięcie.
-Hanji mnie namówiła. Powiedziała, że inaczej nie znajdę sobie odpowiedniej dziewczyny, bo w każdej coś mi nie pasuje. A ty, panno ciekawska? Po jaką cholerę sobie założyłaś konto?- spytał. Poczułaś, że delikatnie się czerwienisz.
-Hanji mnie namówiła.- mruknęłaś. Jedno kłamstwo nie zaszkodzi. Oczami wyobraźni widziałaś jego szyderczy uśmiech.
-Wpadnij do mnie. Pewnie nie masz dziś żadnych planów.- powiedział.
-A może właśnie ma...?!-
-Nie masz.- przerwał, zanim dokończyłaś. Spuściłaś głowę.
-Będę o osiemnastej.- mruknęłaś.
-Bede czekał.- szepnął z cichym pomrukiem. Szybko się rozłączyłaś, czując, jak twoje policzki zalewa rumieniec.
-Głupek!-
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
-A jednak jesteś!- powiedział Levi z udawanym zaskoczeniem, gdy weszłaś do jego mieszkania. Odebrał od ciebie [kurtkę/płaszcz itp.]. Zdjęłaś buty i poszłaś za nim do pokoju.
-Piwa, wina?- spytał.
-A herbaty nie masz? Wolałabym wrócić do domu bezpiecznie.- mruknęłaś, zdając sobie sprawę ze swojego zachowania po nawet najmniejszym kieliszku wina.
-Nie będzie ci się chciało mnie opuścić.- odparł, a na jego twarzy zawitał delikatny chytry uśmieszek.
-To piwo...- odparłaś. Chłopak podał ci puszkę. Upiłaś łyk i delikatnie skrzywiłaś. Czarnowłosy usiadł obok ciebie i spróbował piwa, trzymając twoją rękę.
-Może soczku ci doleję, bo się gorzkie trafiło.- powiedział, naśladując troskliwy ton Marco. Prychnęłaś śmiechem.
-Nie, dzięki, wytrzymam.- powiedziałaś, wycierając łzę rozbawienia.
-Obejrzymy jakiś film?- spytał, podchodząc do laptopa.
-I tak to zrobimy. Coś w stylu ,,Nienawidzę Walentynek"?- odparłaś.
-Jak w zeszłym roku chodziłaś z Erwinem aż tak ci nie przeszkadzały.- odparł, włączając film. Prychnęłaś obrażona.
-Dawno i nieprawda.- mruknęłaś. Chłopak uśmiechnął się i usiadł obok ciebie. W ciągu następnych kilku godzin zdążyliście obejrzeć jeszcze trzy filmy o tematyce Walentynek oraz opróżnić kilka puszek piwa, co głównie robił Levi. Cały czas mijał wyjątkowo szybko. Zauważyłaś późną godzinę dopiero, gdy Levi położył głowę na twoich piersiach, zamykając oczy.
-E-ej! Zabieraj łeb!- powiedziałaś, czerwieniąc się delikatnie. Chyba trochę przesadził.
-Spierdalaj...- mruknął, tuląc się do ciebie. Mimo swojego małego ciałka, był dosyć ciężki. Usiadł ci na biodrach i zmusił do położenia się.
-Kurwa, ile ty ważysz?- warknęłaś.
-E? Według autora sześćdziesiąt pięć.- mruknął niewyraźnie.
-To rusz swoje cztery litery, bo gnieciesz mnie!- krzyknęłaś. Pacnęłaś go w głowę. Popatrzył na ciebie niezadowolony. Złapał cię dosyć mocno za szczękę.
-Ała... przepra...- zaczęłaś. Chłopak przerwał ci namiętnym pocałunkiem. Wytrzeszczyłaś oczy, nie będąc w stanie zareagować. Obudziłaś się dopiero, gdy wsunął język do twoich ust. Ugryzłaś go i odsunęłaś się.
-Co ty robisz?- spytałaś, czerwieniąc się.
-Nie widać?- mruknął, przejeżdżając językiem po twojej szyi.
-Seksu ci się zachciało?!- warknęłaś obużona. Popatrzył na ciebie smutno.
-Kocham cię.- powiedział. Spuściłaś głowę.
-Jesteś pijany.- mruknęłaś. Przeciągnął się.
-Jeszcze nie. Nie mam tak słabej głowy.- powiedział normalnie.
-To po co odwalasz taką szopkę?!- krzyknęłaś. Wzruszył ramionami i wysunął dłonie pod twoją koszulkę.
-Bo lubię się z tobą droczyć. I naprawdę cię kocham.- powiedział, całując cię krótko.
-Ja...-
-Tak, wiem. Nie było trudno się domyśleć.- odparł. Uśmiechnęłaś się niepewnie i pocałowałaś go. Chłopak chętnie oddał pocałunek, rozbierając cię od pasa w dół. Oderwałaś się i zakryłaś.
-Chyba nie powinniśmy...- zaczęłaś.
-Cholera, Walentynki są. Kochamy się, więc co za problem?- mruknął trochę smutno. Podrapałaś się po karku.
-...bo trzeba to robić w wyjątkowym miejscu.- powiedziałaś. Nie chciałaś mu sprawić przykrości, a nawet miałaś ochotę to z nim zrobić. Chłopak uśmiechnął się, wstał i podał ci rękę. Uścisnęłaś jego dłoń i wstałaś. Popchnął cię na drzwi od balkonu.
-Ludzie zobaczą!- krzyknęłaś.
-Nie... chyba.- odparł z wrednym uśmiechem. Rozebrał cię do końca i ustawił tyłem do siebie.
-Podziwiaj widoki.- powiedział, wysuwając w ciebie dwa palce. Jęknąłaś cicho i szybko zakryłaś usta. Wolną dłonią złapał twoje ręce i przytrzymał ci je nad głową. Jego palce poruszały się w tobie delikatnie.
-Chyba ci się bardzo podoba.- stwierdził zadowolony. Nawet nie wiedziałaś, czy to wina alkoholu, czy myśli, że robisz to właśnie z nim. A może dlatego, że wiedziałaś, że ktoś może was zobaczyć?
-Wypnij się trochę.- powiedział, przyciągając cię do siebie palcami, które wciąż były w tobie.
-Nie rób tak!- pisnąłaś, jednak wykonałaś jego polecenie. Wyjął z ciebie palce i oblizał się. Zarumieniłaś się i odwróciłaś wzrok. Usłyszałaś jak rozpina spodnie.
-Tylko...- zaczęłaś.
-Tak, będę delikatny.- powiedział. Który to już raz wiedział, co chcesz powiedzieć? Wszedł w ciebie delikatnie. Jęknęłaś głośno. Zaczął się w tobie powoli poruszać, aby przyzwyczaić cię. Po chwili sama wysuwałaś do niego biodra, domagając się więcej. Dał ci mocnego klapsa.
-Ależ ty niewyżyta.- zaśmiał się, przyspieszając znacznie. Oddychałaś szybko, przez co szyba przed tobą zaparowała. Wydawało ci się, że jakaś grupka studentów na ulicy wskazywała na was, ale to było bez znaczenia. Jęczałaś głośno czując niewyobrażalną przyjemność. Po chwili osiągnęłaś szczyt, dodatkowo zaciskając się na członku Levi'a. Doszedł zaraz po tobie.
-Spuściłeś się we mnie!- oprzytomniałaś, patrząc na niego. Wyszedł w ciebie i pocałował cię krótko.
-Spokojnie. Mogę cię tam umyć.- powiedział, prowadząc cię do łazienki. Prychnęłaś pod nosem.
-Głupek...- mruknęłaś. Uśmiechnął się.
-I tak mnie kochasz...-
~.~.~.~.~.~.~.~.~
Pewna osoba od dłuższego czasu mnie męczyła o lemona. Więc jest. Mam nadzieję, że się podoba :D
Ja rozumiem. Wiele osób jeszcze nie znalazło swojej drugiej połówki, nie ma z kim spędzać tego święta... więc włączcie sobie jakiś fajny film i wyluzujcie się! Kiedyś kogoś znajdziecie! :D
No i tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♥♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro