Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie umiem! (Eren x Christa)

-Wreszcie, wreszcie, wreszcie! Ferie!- krzyczała Hanji, tańcząc wokół mojej ławki.
-Zostały jeszcze trzy lekcje, żeby oficjalnie rozpocząć wolność, zauważyłaś?- spytałem niepewnie.
-Oj, Erenie. To tylko szczegół. I tak nauczyciele, tak jak my, mają dość ciągłego zapieprzania, więc dzisiejsze lekcje są bardzo spokojne.- wytłumaczyła. Mruknąłem tylko pod nosem i pokiwałem głową.
-To może wybierzemy się gdzieś po szkole? W końcu nie zobaczymy się przez dwa tygodnie...- spytała cicho Christa, moja dziewczyna. Tak, moja. Już dwie osoby są na mnie wściekłe, że ją ,,zaklepałem".
-Jak dla mnie spoko pomysł.- powiedział nagle Levi, stając tuż obok mnie. Podskoczyłem, lekko wystraszony. A ten tu skąd? Dzisiaj miałam w ogóle inne plany, a nie jakiś grupowy wypad! Akurat dzisiaj jest jedyny dzień, gdy nie ma moich rodziców ani siostry, Mikasy, i mogę całą noc oglądać filmy. Wszystkie. I nikt mi nie przeszkodzi. Co zazwyczaj jest trudne, chociażby przez to, że mamy tylko dwa pokoje, nie licząc kuchni, łazienki i przedpokoju.
-To ja spytam jeszcze kilka osób! Tylko... gdzie pójdziemy? Na pizzę nikomu nie będzie się chciało.- powiedziała Hanji.
-Na lodowisko?- odparła Christa, patrząc na nią z gwiazdkami w oczach. Ugh, tak, ona uwielbia jeździć na łyżwach. Nie ma co się dziwić, jak jej ciotka jest łyżwiarką figurową i zaraziła ją uwielbieniem do tego sportu. Hanji tylko pokiwała głową i już gdzieś uciekła. Wtedy wzrok małej bogini skierował się na mnie.
-Co tam?- spytałem z uśmiechem.
-Pójdziesz z nami, prawda?- poprosiła, robiąc minę słodkiego pieska.
-Wiesz, dzisiaj niezbyt mogę. Miałem pomóc Arminowi i jego dziadkowi...- zacząłem.
-To robiłeś przedwczoraj.- przerwała mi. Ał. Już użyłem tej wymówki?
-A, bo dzisiaj chcieliśmy już skończyć! Wiesz, masa roboty jest.- zaśmiałem się, drapiąc się po karku.
-Eren. A czy Armin dzisiaj nie robi wraz z Jean'em jakiejś prezentacji na biologię?- spytała, unosząc brew.
-Em... Ta, możliwe...- odparłem.
-No to nie kłam. Jak nie chcesz iść, to po prostu powiedz, ja rozumiem...- odparła, spuszczając głowę. Mhm, ta, ale tą smutną miną będziesz mnie męczyć przez następny miesiąc.
-To tylko godzina jazdy, prawda? Mogę z wami iść...- zacząłem. Podniosła głowę i teraz wpatrywała  się we mnie z nadzieją w tych dużych niebieskich oczach.
-...i popatrzeć, jak wam idzie.- dodałem. Westchnęła ciężko.
-To byłoby bez sensu, zmarnowałbyś godzinę. Czemu nie chcesz pojeździć?- spytała.
-Powód się nie zmienia od roku.- odparłem. Ta, to już nie pierwszy raz, gdy Christa namawia mnie na łyżwy. W sumie robi to od kiedy zostaliśmy parą. Jesteśmy razem od pierwszej klasy liceum, czyli już ze dwa lata. Jak na razie, nigdy nie miałem na sobie łyżew. O, i to jest też powód, czemu nie chcę iść. Nie umiem jeździć.
-Przecież powiedziałam, że cię nauczę. To naprawdę nie jest trudne. Spytaj Sashę. Nauczyła się po dziesięciu minutach!- powiedziała.
-Eh... Jak raz pójdę, to już mnie nie będziesz męczyć?- spytałem. Pokiwała energicznie głową.
-No to jeszcze się zastanowię.- odparłem, akurat w chwili, gdy zadzwonił dzwonek. Dziewczyna tylko się do mnie uśmiechnęła.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Po cholerę ja się zgodziłem. Mogłem teraz już być w domu. W cieplutkim domu, pod kocem, przed telewiozrem, z kawą w jednej ręce i pilotem w drugiej. A gdybym miał trzecią, to w niej trzymałbym miskę z popcornem! Zmaist tego trzymam dwa buto-cosie z ostrzami. Czyli łyżwy.
-Młody. To zakłada się na stopy. To coś na końcu nogi.- powiedział Levi, zdejmując kurtkę.
-Wiem, gdzie się je zakłada! Tylko... jak?- mruknąłem, patrząc na sznurówki, rzepy i jakiś klips. Chłopak westchnął ciężko i wskazał mi ławkę.
-Siad.- rozkazał. Grzecznie wykonałem polecenie. Czarnowłosy usiadł obok mnie.
-Najpierw po prostu załóż je.- powiedział, co też od razu zrobiłem. Potem pokazał mi, jak mam wszystko zapiąć, zeby dobrze się trzymało. A to nie było takie łatwe, jakby się wydawało! Przecież te łyżwy mają ze trzy lata i na pewno wiele osób miało je na sobie, więc nie były jakieś nowe i w idealnym stanie.
-Gotowy? Rusz dupę i idziemy. Christa już dłuższy czas stoi przy barierce i czeka na ciebie.- powiedział. Odeszliśmy od ławek i weszliśmy na lód.
-I jak na razie?- spytała Christa.
-Jakoś stoję...- mruknąłem, patrząc na lód.
-No to teraz już musisz tylko jechać. Zrób tak jak ja.- powiedziała i przejechała za trzy metry. Niby nie wyglądało to na trudne, ale jak spróbowałem, to mało się nie wywróciłem. Kochana barierka mnie uratowała!
-Nie! Nie jadę! Nie umiem! Nie mam zamiaru się tu męczyć!- powiedziałem. Najchętniej jeszcze bym tupnął nogą, ale szczerze boję się, że sie wywalę.
-Eren no. Nawet nie próbujesz!- jęknęła Christa.
-Przed chwilą spróbowałem! Nie udało się!- odparłem. Dziewczyna westchnął ciężko. Stanęła obok mnie i złapała mnie za rękę.
-Spróbuj. Jeździłeś kiedyś na rolkach, nie? To jest bardzo podobne, tylko tu masz równą powierzchnię.- powiedziała.
-To było w piątej klasie.- mruknąłem, ale zacisnąłem dłoń. Chociaż drugą ręką wciąż nie puściłem kochanej barierki! Christa pokręciła głową z uśmiechem.
-No chodź, dasz radę.- powiedziała i pojechał, ciągnąc mnie za sobą. W tamtej chwili naprawdę nie byłem przekonany, że uda mi się nauczyć chociaż stać na łyżwach bez pomocy. Mimo to po jakiś dwudziestu, trzydziestu minutach załapałem i nawet udało mi się samemu jeździć. No, wciąż blisko barierki, ale już tak się do niej nie tuliłem, jak to określiła Hanji. Za to gdy minęła prawie godzina i musieliśmy już kończyć, byłem w stanie jeździć już w takim normalnym tempie. Wciąż z Christą za rękę, ale jednak! Proszę się nie śmiać!
-Chodźcie już!- zawołał Levi, przejeżdżając koło nas. Pojechał do wyjścia i opuścił lodowisko.
-Szybko minęło...- mruknąłem.
-A co? Tak bardzo ci się spodobało?- spytała Christa.
-Eh... Nie było jakoś super fajnie, ale jeszcze kiedyś moglibyśmy iść...- odparłem. Zeszliśmy z lodu i przebraliśmy się. Oddaliśmy łyżwy i wyszliśmy na dwór.
-My mamy zaraz autobus, więc wiecie... papa!- krzyknęła Hanji, przytulając nas szybko. Złapała Levi'a za rękę i odbiegła w kierunku najbliższego przystanku.
-Odprowadzę cię.- powiedziałem, spoglądając na Christę. Uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki.- odparła. Przez jakiś czas szliśmy w ciszy. Tylko takiej fajnej, przyjemnej.
-Cieszę się, że z nami poszedłeś.- powiedziała nagle, chwytając mnie za rękę.
-O, spoko. Aż taką radość ci tym sprawiłem?- spytałem. Pokiwała głową. Zatrzymała się, stanęła na palach i pocałowała mnie w policzek.
-Skoro zaczynają się ferie... to może jeszcze raz pójdziemy.- powiedziałem. Pewnie tego pożałuję...





















































~·~·~·~·~·~·~·~
Nie wiem czy to nie wyszło trochę wredne. Innym ferie się właśnie kończą (na przykład mi) :<

Chyba co roku się powtarzam i ciągle piszę o łyżwach... Ale nikt nie narzeka, więc dalej będę tak robić! :D

To tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro