Model (Levi x Petra)
-Dobrze, bardzo dobrze... Świetnie! Teraz trochę bardziej drapieżnie... Tak, o to mi chodzi!- krzykczał Erwin, biegając z aparatem przy twarzy. Obserowałam to w ciszy, chociaż dużo bardziej zwracałam uwagę na osobę, do której kierował swoje uwagi. Czarnowłosy mężczyzna, o granatowych oczach i bladej cerze z łatwością pozował na białej kanapie, będąc w samej bieliźnie, którą miał reklamować w jakimś popularnym magazynie modowym. Był to sam Levi Ackerman, znany też jako najniższy super model, czy przystojny karzeł. Oczywiście, wszystko było bardzo podkoloryzowane. Miał równo 160 centymetrów wzrostu. Nie jest to rekord wśród mężczyzn, ale przynajmniej przerósł Tyriona Lannistera. Zresztą nieważne. Każdy za nim szaleje, od młodych nastolatek, przez dojrzałe kobiety posiadające rodziny, aż po staruszki, które widywały go jedynie w telewizji. Oczywiście, nie jestem wyjątkiem. Jedynym problem jest to, że jestem zwykłą makijarzystką. Pracę zaczęłam mając dwadzieścia pięć lat. Po trzech latach udało mi się trafić do Erwina, czyli naszego kochanego fotograła, a tym samym poznać Levi'a. Bardzo często właśnie tutaj, w prywatnym studiu Erwina, czyli ,,Skrzydła Wolności", najczęściej odbywały się sesje czarnowłosego. Pracuje tu już prawie pół roku, a wciąż do mnie nie dociera, że takie sławy są na wyciągnięcie ręki. Oczywiście, nie nękam ich. Ograniczam się do zapoznania i życzenia powodzenia, jak zawsze. Rozumiem, że ich praca też jest w jakiś sposób trudna.
-Petra! Szybko, poprawki!- krzyknęła Sasha. Levi usiadł na chwilę przy toaletce, a ja wzięłam się do roboty. Zaczęłam poprawiać makijaż.
-Mam dość już dzisiejszego dnia.- mruknął Levi, patrząc na mnie kątem oka.
-Naprawdę? Nie widać po panu, jak zwykle sesja przebiega niesamowicie sprawnie.- powiedziałam, lekko się uśmiechając.
-Co nie zmienia faktu, że nie jest to zbyt interesujące.- odparł i zamknął usta, bym mogła poprawić je lekko szminką.
-Chyba już gotowe. Ma pan jakieś uwagi?- spytałam. Mężczyzna przejrzał się w lustrze.
-Nie. Jak zwykle idealnie. Dziękuję, pani Petro.- powiedział i przeszedł do wieszaka z ubraniami. Zdjął wcześniejsze bokserki i założył inne. Naprawdę, za każdym razem trochę mnie to przeraża. W końcu, modele nigdy nie mają prywatności. Od razu muszą się przebierać przy kilkunastu osobach. Podziwiam ich za odwagę. Levi wrócił na plan i położył się bokiem na kanapie, opierając głowę na dłoni. Co chwila zmieniał pozycje. Od tych w miarę zwyczajnych i nudnych, po takie naprawdę, naprawdę seksowne. Kolejna zaleta tej pracy. Mogę patrzeć na przystojnego mężczyznę do woli. Albo po prostu do końca sesji... A potem mogę tylko marzyć, że któryś z nich zaprosi mnie na randkę, ponieważ ja, głupia ja, nigdy sama o to nie poproszę. Po jakimś czasie, mniej wiecej pół godziny, sesja się skończyła. Levi poszedł się ubrać, Erwin rozkładał swój aparat na części, Bertholdt i Jean odstawiali reflektory do magazynu, a ja porządkowałam kosmetyki. Chowałam je do metalowego kuferka, a pędzle i inne narzędzia do dużej czarnej torby. Gdy wszystko już schowałam, ubrałam płaszcz i chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie Erwin.
-Petra! Możesz zostawić kosmetyki! Za dwa dni mamy kolejną sesję. Bez sensu, żebyś ciągle je targała.- powiedział, uśmiechając się do mnie.
-Będą tu bezpieczne?- spytałam dla pewności.
-Dla ciebie mogę je nawet w sejfie zamknąć.- zaśmiał się.
-Nie no, wystarczy, żeby nikt ich przypadkowo nie zniszczył. Dzięki. Do piątku!- zawołałam i zostawiłam moje maleństwa na toaletce. Zabrałam tylko torbę z moimi prywatnymi rzeczami i wyszłam z budynku. Zobaczyłam Levi'a tuż przy kafejce, znajdującej się obok. Stał oparty o niski płotek, przeglądając coś w telefonie. Co on tu jeszcze robi? Czeka na kogoś? W sumie, to wielka gwiazda. Rzadko kiedy ma wolny czas. Może, korzystając z wolnej chwili, zaprosił swoją dziewczynę na randkę? W czasie, gdy ja zadawałam sobie kolejne pytania, on podniósł głowę i spojrzał na mnie. Zablokował telefon, schował go do kieszeni i podszedł do mnie.
-Pani Petra? Czekałem na panią.- powiedział.
-Na mnie? A dlaczego? Coś nie tak z makijażem? Był pan uczulony na któryś z produktów?- spytałam spokojnie. Oczywiście, to tylko pozory. W środku byłam naprawdę zestresowna. Czemu na mnie czekał? Serio nałożyłam mu coś, co wywołało u niego reakcję alergiczną? Nie żebym była w stanie jakąś dostrzec... Ale przeczytałam dokładnie instrukcje od Erwina. Może coś przeoczyłam?
-Nie, nie, skąd, nie jestem na nic uczulony. Ale chodzi właśnie o pani zdolności związane z makijażem. Jednak wolałbym na ten temat nie rozmawiać na ulicy? Co powie pani na kawę i ciasto? Ja stawiam.- powiedział w dosyć... miły sposób. Chociaż jego oczy wciąż wyglądały, jakby mnie karciły. Boże, jednak coś zepsułam?! Nie jestem przecież bardzo doświadczoną makijażystką...
-Skoro już pan tak oferuje, to nie wypada odmówić.- powiedziałam, uśmiechając się delikatnie. Kiwnął głową i poszliśmy do wspomnianej wcześniej knajpki. Zajęliśmy stolik przy oknie. Podszedł do nas kelner i zostawił dwie karty.
-To o czym pan chciał porozmawiać?- spytałam, nie mogąc już wytrzymać.
-Odpuśćmy sobie te formalności. Wystarczy Levi.- odparł, przeglądając menu.
-A więc dobrze, Levi. Więc...?- dodałam, unosząc lekko brew. Odłożył na bok kartę. Akurat podszedł kelner i zamówiliśmy nasze kawy. Ja latte, a on cappuccino.
-Twoje umiejętności są niesamowite. Jakbyś miała za sobą przynajmniej dwadzieścia lat doświadczenia. Rzadko spotykam tak utalentowane osoby. Dlatego chciałbym poprosić cię o zostanie moją prywatną makijażystką. Oczywiście, nie każę ci od razu podejmować decy...- zaczął, ale uniosłam dłoń.
-Łoł, łoł, łoł. Łoł. Starczy tego lania wody. Moje umiejętności są na dobrym poziomie, ale nie idealnym. Nie wmówisz mi takiej bzdury. O co naprawdę chodzi?- spytałam. Uśmiechnął się.
-Nie nabrałem cię? Eh, więc powiem prawdę... Podobasz mi się. Chciałbym spędzać z tobą o wiele więcej czasu. Jesteś miła, potrafisz dostrzec każdą potrzebę innego człowieka. Gdy w czasie sesji widziałaś, że chciało mi się pić, od razy kogoś poganiałaś, by przyniósł mi wodę. Widziałaś też, że nie mam ochoty na rozmowę o moim życiu prytwanym, podczas przerw. Chcę cię lepiej poznać. Oczywiście, o twoich umiejętnościach mówiłem prawdę. - powiedział spokojnie, patrząc mi w oczy. Zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok. Co mam powiedzieć?!
-J-jestem zwykłą dziewczyną. Podobasz mi się, jak każdej innej kobiecie. Ale sądzę, że... też chciałbym więcej o tobie wiedzieć.- odparłam. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i wyprostował. Akurat wtedy podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Postawił przed nami dwie szklanki i odszedł. Levi podniósł swoją delikatnie do góry.
-A więc? Za miłe poznanie?- spytał, patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się i podniosłam swoją kawę.
-Za miłe poznanie.- odparłam i stuknęliśmy się szklankami.
~·~·~·~·~·~·~·~
Pisałam to w sumie na spontanie, a nie wyszło tak źle. Jestem zadowolona z efektu :D chociaż, to wy ocenicie, czy wyszło ładnie ♡
W ogóle. Ostatnio stałam się posiadaczką ŚLICZNEJ tapety...
Gdybyście chcieli mieć podobną, lub potrzeba wam ładnej okładki do książki, zgłaszajacie się do KookieYaoi
♡
No. To chyba tyle. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro