Miłość tytana (Eren x reader)
-(imię)! Zejdź do lochów!- krzyknął Levi, wyglądając przez okno zamku Zwiadoców, a przy okazji przerywając mi w treningu. Kurna, wiedziałam. Jak zwykle, bierze się za coś i nie daje rady. No ale nawet Najsilniejszy Żołnierz Ludzkości nie poradzi sobie z chłopakiem, który ugryzieniem przemienia się w tytana, nie? A ja, jako członek jego specjalnego oddziału, muszę pomóc, albo nasz chłopaczek będzie miał przed wczesną sesję zwłok. Ciekawe, jak wygląda. Albo, jak mała ciota, która nie potrafi buta zawiązać, albo jak napakowany cwaniaczek. Tego jestem pewna! Nie ma innej op...!
-(imię)!-
-No idę!- wrzasnęłam na cały głos. Kurdupel zaczyna mnie wkurzać. Wytarłam czoło ręcznikiem i pobiegłam w stronę zamku. Nie zajęło mi dużo czasu dojście do celi, w której trzymaliśmy Erena. Tak miał na imię, co nie?
-Tak, kapralu?- zasalutowałam.
-Umyj go.- rzucił krótko Levi i ominął mnie na schodach. Co? Ja, kurwa, przepraszam bardzo, ale nie będę niańczyć jakiegoś pieprzonego...!
-Ano, witaj, (imię).-...tytana. Popatrzyłam na chłopaka w celi. Miał, trochę za długie, jak na mój gust, brązowe włosy i ogromne szmaragdowe oczy. Matkoboskaczęstochowska!!!! Jaki on jest słodki! I przystojny jednocześnie!
-Cześć! Em... a ty to...?- zaczęłam, mając nadzieję, że śliczny poda swoje imię.
-Eren Jaeger.- powiedział. Ha?! To jest ten tytan?! Dobra, moja kobieca intuicja zawiodła, ale mówi się trudno!
-Miło poznać. Kapral kazał mi cię umyć. Uważaj, on jest strasznym maniakiem czystości!- powiedziałam i weszłam do otwartej celi. Była tam miska z gorącą wodą, jakaś szmatka i mydło.
-Tak, w-wiem! A-ale nie musisz tego robić. Wiem, że p-pewnie nie jest to d-dla ciebie zbyt kom-mfortowe.- ledwo to wypowiedział. Boi się mnie? No, może wyglądam troszkę strasznie, ale, żeby od razy trząść portkami?
-Muszę. Inaczej obydwoje stracimy kilka zębów.- westchnęłam. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, pomieszane z zawstydzeniem. Czy ja o czymś nie wiem? Dobra, nie wnikam! (Tak dla mniej kumatych, to było nawiązanie do tej akcji w sądzie ^.^)
-Zciągaj bluzkę. Erenek się wykąpie.- zaśmiałam się, zanurzając szmatkę w wodzie.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~Po zaiste (nie)ciekawej kąpieli, zaczęłam częściej wpadać do Erena w odzwiedziny. Raz, żeby przynieść mu kolację, a innym razem sprawdzić kajdany. Chociaż był to krótki czas na wymianę kilku zdań, potrafił wywołać uśmiech na jego mordce. A to, że rozmawiam z tytanem w ciele człowieka, naprawdę mnie ekscytowało! Teraz rozumiem Hanji. Akurat zabierałam chleb i zupę dla Erena ze stołówki, ledwo uchronione przed żarłoczną Sashą, a wszedł dowódca wraz z Mike.
-Następna akcja za murami powinna nam pójść lepiej. Od złapania Annie Eren zaczyna panować nad swoją tytanową formą. Jeśli się uda, możemy dotrzeć tam, gdzie jeszcze nie był żaden człowiek.- powiedział Erwin. Coś tam kojarzę o tej Annie. Podobno też zmieniała się w tytana, a potem zamknęła się w jakimś krysztale, czy coś. Ale serio może nam sie udać tak daleko dojechać? Do morza? I gór? I pustyń? To by było coś niesamowitego!
-A jeśli nie zapanuje nad sobą? Kiedyś zaatkował Mikasę.- mruknął Mike. No tak, Eren jest jedyną nadzieją. Inaczej możemy sobie tylko marzyć o dalekich wyprawach za mury.
-(imię)? Co tu robisz?- spytał Erwin. No fajnie, że mnie zauważyliście! Stoję tu już dobre dwadzieścia minut!
-Dostałam rozkaz, aby zanieść Erenowi kolację.- powiedziałam.
-Rozumiem. Powiadom go o tym, co przed chwilą mówiliśmy, dobrze?- poprosił z uśmiechem. Aha, super.
-Tak jest.- odparłam, złapałam tacę i zeszłam do lochów. Przynajmniej sobie dłużej posiedzę! Na miejsu, brunet od razu przywitał mnie szerokim uśmiechem.
-Hej, (imię)!- zawołał.
-Część, Eren.- odpowiedziałam i zaczęłam mu opowiadać o tej całej wyprawie. Słuchał uważnie, lecz z każdą chwilą wydawał się być coraz bardziej zestresowany. Musiałby pilnować całego oddziału. A są jeszcze przecież odmieńcy, kolosy i ludzie-tytani! Jeśli Annie miała wspólników, a któryś z nich byłby wśród Zwiadowców... Nawet nie chcę o tym myśleć!
-To z grubsza tyle.- mruknęłam. Chłopak przebiarał palcami ze stresu. Usiadłam bliżej niego i delikatnie objęłam ramieniem. Chłopak wtulił głowę w moją szyję. To naprawdę jest tytan? Taki słodki.
-Nie martw się. Ja ci ufam.- powiedziałam z uśmiechem.
-Dzięki, (imię).- zaśmiał się.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Brama powoli unosiła się. Ludzie szeptali, dzieci wiwatowały. Erwin jak zwykle pieprzył o kolejnej wyprawie, a konie stukały kopytami o ziemię.
Po chwili ruszyliśmy. Eren zeskoczył z konia. Ujrzałam błysk i zaraz na jego miejscu stanął tytan. Miał 15 metrów wyskości i, teraz na pewno za długie, kasztanowe włosy. Jednak najbardziej przykuwały uwagę jego zęby. Nie miał warg, przez co wyrastały jakby ze skóry. Te bardziej z tyłu były wyżej niż te z przodu. Trudno je opisać! Ryknął głośno. Dźwięk ten niósł się kilometrami. Niesamowite! Zaczął biec koło Levi'a, a jednocześnie mnie. Dobra, opłaciło się być w jego oddziale! Mijaliśmy kilka tytanów, a Eren z każdym bez problemu się rozprawił! Nie traciliśmy ludzi, ani nie marnowaliśmy czasu na flary i manewry.
-Eren! Na twojej dziesiątej!- krzyknął nagle kapral. Zdziwiona popatrzyłam w tamtą stronę. Co to jest?! Tytan?! Zwierzęcy?! Był ogromny! Miał chyba trzydzieści metrów!
-Kapra...!- zaczęłam, ale gestem ręki kazał mi być cicho. Tytan był coraz bliżej! Nagle dostrzegłam opadające ciało Erena i obłok dymu.
-Pilnuj go!- wrzasnął Levi'a i wrzucił mi na siodło ciało chłopaka. Sam zaś poleciał w stronę zwierzęcego.
-Hai!- krzyknęłam i ruszyłam dalej. Nie obchodziło mnie teraz nic, prócz Erena! Miałam go zabrać z tego piekła! I to jak najszybciej! Pogoniłam konia i pojechałam w stronę Erwina.
-Dowódco! Tytan zwierzęcy! Trzydziesto-metrowiec!- krzyknęłam. Ten tylko kiwnął głową i wystrzelił zieloną flarę. Zmieniliśy kierunek i pojechaliśmy w stronę małego lasu. Jednak był na tyle duży, żebyśmy mogli się schować! Przyspieszyłam i wyjechałam na sam przód.
-(imię)! Nie!- usłyszałam krzyk Levi'a i zaraz zobaczyłam kolejnego tytana. Tym razem odmieńca. Stał przede mną. A ja po prostu zemdlałam. Ze strachu.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
-(imię). Obudź się. Obudź się, szczeniaro!- wszędzie rozpoznam ten głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kaprala wraz z Hanji.
-No wreszcie! Ale nas wystraszyłaś!- krzyknęła brunetka.
-Przepraszam. A co się stało?- zapytałam, masując głowę.
-Zemdlałaś.- no nie pierdol Sherloku! Nigdy bym się nie domyśliła!
-A wtedy Eren zmieniła się w tytana i rozprawił z tym odmieńcem.- dokończył kapral.
-I gdzie on teraz jest?- spytałam.
-Na polu treningowym. Sam.- odparł i kiwnął głową na okno.
-Chyba możesz już iść. Nie masz żadnych ran, ale jesteś osłabiona, więc przez jakiś czas nie przemęczaj się.- dodała Hanji. Czasami są strasznie denerwujący. Ale potrafią być kochani. Kiwnęłam głową i wybiegłam przed zamek. Teraz dopiero zauważyłam, że nadal byliśmy poza murami. Jednak cały budynek otoczony był kamiennym... eee... ogrodzeniem?! Czyżby Eren zrobił nam fajne schronienie? W trakcie moich przemyśleń, ktoś skoczył na mnie i bardzo mocno przytulił.
-Na wszystkie trzy boginie! Nic ci nie jest!- krzyknął Eren, powalająca mnie swoim ciałem na ziemię.
-Tak, żyję. Złaź że mnie, klocu!- zaśmiałam się i wstaliśmy. Wtuliłam się w niego.
-Dzięki. Gdyby nie ty...- zaczęłam.
-Nie. Gdyby nie to, że się mną zajęłaś, byłbym teraz zmiażdżony przez zwierzęcego. To ja dziękuję.- odparł, dając mi całusa w czoło. Poczułam rumieńce na policzkach.
-Ale to tu mnie uratowałeś!- strzeliłam foszka, nadymając policzki.
-Odwdzięczyłem się. W końcu, kto mnie wykąpał?- zaśmiał się, a ja zdzieliłam go po głowie. To nie jest tytan. To człowiek.
I chcę, żeby był tylko mój.
~·~·~·~·~·~·~·~·~·~
Mój pierwszy raz z Eren x reader zakończył się! Szał na kółkach, shot bez Levi'a! A w ogóle, to jak się podobało? Na opinie czekam w komentarzach, tam na dole ⬇
I soreczki, jeśli są jakieś błędy.
Dobra, bardzo krótkie info skończone, nie mam o czym pieprzyć XD
Papatki Kasztanki ❤❤❤❤
STOP! Jednak jest jeszcze jedna informacja! Wszyscy ci, którzy poprosili o shot z jakimś paringiem, spokojnie, wszystko pamiętam, i oczywiście napiszę! (Sandra, ciebie to nie dotyczy XD)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro