Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Konwent (Sasha x Female!Reader)

No, znowu yuri :D
Miłej lekturki :3
~·~·~·~·~·~·~·~·~





























-Gorąco...- mruknęłaś kolejny raz, spoglądając w górę, na tę cholernie świecącą żółtą kulkę. Dlaczego akurat dzisiaj? Dlaczego w dzień, gdy wraz z Sashą pojechałyście na konwent, musiał być aż taki upał, mimo kilku ostatnich chłodnych dni. Gdzie tu sprawiedliwość?!
-Łyka?- spytała brunetka, podsuwając ci pod nos plastikowy kubek z niebieskim lodowo-wodno-podobnym czymś. Otworzyłaś usta, a dziewczyna wysunęła słomkę do twoich ust. Pociągnęłaś kilka łyków, troszkę za szybko, niż chciałaś.
-Ała... Za zimne...- jęknęłaś, czując ból w zębach.
-Narzekasz. Miałaś być grzeczna.- powiedziała, zabawnie nadymając policzki. Machnęłaś ręką i wstałaś z chodnika.
-Skoro wypiłaś to wracajmy do środka. Chcę wpaść w objęcia kochanego pana klimatyzacji. I kupić Pikachu.- odparłaś, otrzepując tyłek z małych kamyczków. Sasha wyrzuciła do śmietnika kubek i wróciłyście do wielkiej hali. Przyjemny chłodny wiaterek pomuskał twoją twarz od razu przy wejściu.
-Nareszcie. Gdzie chcesz iść? Spotkanie że specjalnymi gośćmi odbędzie się dopiero za godzinę, więc do tego czasu możemy się trochę poszwędać.- powiedziałaś, spoglądając na zegarek. Nikt ci nie odpowiedział. Rozejrzałaś się, ale Sashy już obok ciebie nie było. Pewnie znowu wyczuła zapach jakiegoś jedzenia i pobiegła tam, kierując się wyłącznie swoim szóstym zmysłem. Westchnęłaś ciężko i zaczęłaś chodzić między stoiskami, mając nadzieję, że gdzieś między paczkami pocky odnajdziesz swoją przyjaciółkę. O dziwo, nie mogłaś jej znaleźć nawet przy stoisku z ramen na wzór tego z Naruto. A wiedziałaś, że uwielbia tę potrawę. Znaczy, uwielbia wszystkie, ale tę lubi trochę bardziej, niż inne. Przez ponad piętnaście minut kręciłaś się między ludźmi, dalej szukając Sashy. Dostrzegłaś ją stojącą pod ścianą. Rozglądała się na prawo i lewo, trochę niespokojnie. Gdy tylko weszłaś w zasięg jej wzroku, albo węchu, kto wie, dziewczyna rzuciła się w twoją stronę. Skoczyła ci w ramiona, zanim zdążyłaś cokolwiek zrobić.
-[Imię]! Trzymaj mnie cały czas za rękę! Już zdążyłam się zgubić!- powiedziała smutno. Prychnęłaś cichym śmiechem i pocałowałaś ją w policzek. Wiedziałaś, że zawsze działało to na nią uspokajająco.
-Po prostu staraj się nie odpływać myślami, okej?- odparłaś. Chciałaś iść dalej, ale dziewczyna złapała cię za rękę, uśmiechając się uroczo. Szybko odwróciłaś głowę, mając nadzieję, że nie zobaczyła twoich rumieńców.
-Friendzone jest okropny.- mruknęłaś do siebie.
-To gdzie idziemy? Może pójdziemy zobaczyć dakimakury? Ostatnio bardzo chciałaś sobie kupić!- powiedziała. Nie czekając na twoją odpowiedź, pociągnęła cię w stronę odpowiedniego stoiska. Puściła twoją dłoń, by móc swobodnie przeglądać poszewki rozwieszone na wieszakach. Od razu poczułaś nieprzyjemną pustkę, ale postanowiłaś tego nie okazywać i zająć się wybieraniem poduszek.
-I jak? Któraś ci się podoba?- spytała Sasha. Spojrzałaś na wzory. Wśród erotycznych wersji kucyków Pony, przystojnych wampirów czy małych dziewczynek, ani jedna postać nie była tak ładna, jak Sasha. I nie miały tak uroczego charakteru. Nie mówiąc już o tym, że żadna poduszka nie umiałaby tyle gadać, co ona.
-Nie ma takich z tobą.- mruknęłaś. Dopiero po chwili zdałaś sobie sprawę, że powiedziałaś to na głos.
-S-słucham? Co powiedziałaś?- spytała Sasha, czerwieniąc się delikatnie.
-Em... Powiedziałam, że... że nie ma takich z Touką! Wiesz, tą laską z Tokyo Ghoul'a!- powiedziałaś z uśmiechem. W duchu westchnęłaś z ulgą. Musiałaś być bardziej ostrożna, więcej razy pewnie nie wymyśliłabyś czegoś takiego na poczekaniu.
-Oh... jasne. Rzeczywiście, nie ma takich.- powiedziała Sasha, jakby z lekkim smutkiem. Wzruszyłaś ramionami. Pewnie tylko ci się wydawało. Wreszcie ani ty, ani ona, nie wybrałyście dakimakury, ale za to kupiłyście pluszowe pokemony. Ty Pikachu, tak jak chciałaś, a ona Charmander'a.
-[Imię]...- zaczęła Sasha, przytulając się do twojego rameinia.
-Nie. Nie wyjdziemy z tego pięknego chłodnego pomieszczenia tylko po to, żebyś mogła kupić sobie zapiekankę.- powiedziałaś, odsuwając ją delikatnie.
-Dlaczego?! I skąd wiedziałaś, co chcę?!- krzyknęła trochę zbyt głośno. Zakryłaś jej usta.
-Proszę, bądź trochę ciszej. Na zewnątrz jest trzydzieści stopni w cieniu! Nic mnie nie zmusi, żebym stąd wyszła.- odparłaś. Dziewczyna zrobiła smutną minkę, patrząc na ciebie błagalnym wzrokiem. Jednak teraz nawet to na ciebie nie działało.
-Plose...- szepnęła.
-Nie. Moja mama przecież zrobiła dla ciebie kanapki!- odparłaś.
-Zjadłam w pociągu.- powiedziała z szerokim uśmiechem.
-A batona?- dodałaś.
-Również zjadłam w pociągu, gdy poszłaś do łazienki.- odpowiedziała. Westchnęłaś ciężko.
-Pójdziemy na jakieś stoisko i kupię ci zupkę chińską.- powiedziałaś, a ona przytuliła cię. Uwięziona w jej uścisku podeszłaś do najbliższego stoiska, na którym zobaczyłeś interesujący cię produkt. Miły pan z obsługi uśmiechnął się i przygotował dla was zupkę. Albo ci się wydawało, albo Sasha posyłała mu groźne spojrzenia i warczała za każdym razem, gdy tylko na ciebie spojrzał. Usiadłyście na ławce na mniej zatłoczonym korytarzu.
-Smacznego.- powiedziałaś, podając dziewczynie zupkę.
-Jak mam ją zjeść?- spytała.
-Pałeczkami?- odparłaś. Pokręciła głową.
-Nie mogę, bo trzymam miskę. Musisz mnie nakarmić.- powiedziała, otwierając usta i wydając z siebie długie ,,aaa". Zarumieniłaś się lekko. Wzięłaś do ręki pałeczki, wiedząc, że z Sashą nie da się wygrać. Co powiedziała, to musiałaś zrobić. Wzięłaś kilka klusek, podmuchałaś i podsunęłaś jej do buzi.
-Mniam!- skomentowała, uśmiechając się.
-Dobre?- spytałaś, podając jej kolejną porcję makaronu. Pokiwała głową i zjadła go, trzymając tylko jedną kluskę zębami.
-Spróbuj.- powiedziała, przysuwając twarz bliżej twojej.
-To trochę obrzydliwie i niehigieniczne.- odparłaś, ale widząc jej niezadowolone spojrzenie, od razu wzięłaś drugi koniec makaronu do ust. Dziewczyna odgryzła kawałek, nie wypuszczając reszty z ust. Zrobiłaś to samo. Czułaś na sobie spojrzenie kilku osób, ale starałaś się to ignorować. Na chwilę spojrzałaś w stronę jakiejś dziewczyny, która szukała telefonu w swojej torbie, aż nagle pisnęła i zaczerwieniła się. Nie wiedziałaś, o co jej chodzi, dopóki nie zdałaś sobie sprawy z czegoś znajdującego się ma twoich ustach.
-Sasha!- krzyknęłaś spanikowana.
-Hm? Co się stało?- spytała zdziwiona.
-Nie całuj mnie... tak publicznie.- mruknęłaś.
-A niby co jest w tym złego?- mruknęła naburmuszona.
-No bo... Stajemy się obiektem do oglądania.- powiedziałaś, wskazując na waszą wciąż czerwoną, piszczącą fankę.
-A oni mogą?- odparła, pokazując na chłopaka, całującego się ze swoją dziewczyną.
-Oni się kochają i... no wiesz.- odparłaś.
-Nie, nie wiem. Ja też często mówiłam, że cię kocham, a nawet nie pozwalasz mi się całować.- powiedziała. Uśmiechnęłaś się niepewnie.
-Sasha, przyjaźń to co inne...- zaczęłaś.
-Ty też mówiłaś, że mnie kochasz.-przerwała ci, wywołując u ciebie rumieniec. Co w nią wstąpiło? Czemu tak nagle się zdenerwowała?
-Przyjaźnię się z Connie'm. Za to ciebie kocham.- powiedziała aż zbyt pewnym tonem.
-Ale...!- zaczęłaś.
-I mam gdzieś tych innych ludzi, co się patrzą.- odparł, jakby czytając ci w myślach. Pocałowała cię delikatnie.
-Niech ci będzie...- mruknęłaś, kolejny raz odpuszczając. Naprawdę nie umiałaś się jej przeciwstawić. Uśmiechnęła się.
-Zupka wystygła. Chcę nową.- powiedziała i wstała. Złapała cię za rękę i pociągnęła w kierunku kolejnego stoiska z jedzeniem.























~·~·~·~·~·~·~·~·~
Udało się! Wyrobiłam się! Wszystkiego najlepszego, @Allannia27! ♡♡♡♡
Jeszcze raz przepraszam, że trochę spóźnione :<

Wciąż mam małą trudność z pisaniem yuri :/  Mam nadzieję, że w najbliższym czasie trochę się podszkolę :D

Chyba nie mam nic więcej do powiedzenia. Przepraszam za błędy i papa, Kasztanki! ♡♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro