Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#SMS 7, 2/3

*

tenczofy_mike: ej laski trzymajcie mnie bo odwale

landrynka_ash: co znowu?

tenczofy_mike: rozpierdupię zaraz własnego sąsiada !

tenczofy_mike: normalnie ten gnój zjebał mi wieczór!

landrynka_luke: a tak po naszemu?

tenczofy_mike: od jakiejś godziny siedzi na podworku i puszcza se fajerwerki

tenczofy_mike: tak z dupy, czaicie ?

tenczofy_mike: przez ten huk mi niunia spierdoliła jeszcze w trakcie gry wstępnej bo stwierdziła że to za duży hałas i ją rozprasza

landrynka_luke: lol

landrynka_luke: przecież fajerwerki są 'romantiko' ?

tenczofy_mike: to woje romantiko wyjebało mi dachówkę i mam kurwa dziurę na dachu -,-

tenczofy_cal: to trochę średnio

tenczofy_cal: ciekawe czy jak luke zaliczał larę to też mu ktoś przeszkadzał

landrynka_luke: raczej sie nie dowiesz.

landrynka_ash: uważaj calum !

landrynka_ash: luke zaczyna ci grozić kropeczką

tenczofy_cal: wolę kropeczkę luka niż tego świrusa lileh

landrynka_ash: ej właśnie!

landrynka_ash: co z tym psycholem? zgłosił go ktoś?

tenczofy_mike: nie wiem

tenczofy_cal: lileh jakoś nic nie mówiła

tenczofy_cal: ale skoro jeszcze nikt jej nie porwał to chyba nie ma źle?

landrynka_luke: ja to bym sie wziął i zapytał

landrynka_ash: to ty nie wiesz? !

landrynka_luke: a niby skąd miałbym wiedzieć?

landrynka_luke: odkąd zaczęła więcej czasu spędzać ze stylesem (i ogółem pieprzyć się z rodzicami) to jakoś tak nam umkło

tenczofy_mike: przynajmniej nie gnijesz we friendzone

landrynka_luke:

landrynka_luke: no cóż

landrynka_luke: przynajmniej

HARRY'S POV

W jej pokoju było chłodniej niż zawsze. O wiele chłodniej. Nie wiem, czy to przez to że okno było 'tak długo' otwarte, czy przez to że ktoś chamsko obniżył temperaturę pomieszczenia.

W każdym razie bądź, dziewczyna udawała że śpi, w momencie kiedy wszedłem przez parapet.

-Trochę Ci zeszło, książę. - skrzywiła się, ukazując grymas na słabo oświetlonej twarzy.

-Coś jeszcze? - zmarszczyłem brwi, zrzucając z siebie bluzę, która w domu wpadła mi w ręce jako pierwsza.

Nachyliłem się nad nią, kładąc swoje ręce po obu stronach jej żeber.

Patrzyła na mnie w niezrozumiały sposób, który kiedyś odebrałbym zapewne jako bitwę myśli. Tym razem było inaczej. Patrzyła dziwnie, ale domyślałem się o co chodziło.

-Czego ty ode mnie dziewczyno chcesz? - zacisnąłem palce na kołdrze.

-Kładź się, a nie księżniczkuj. - cokolwiek bym nie zrobił, żeby być na nią złym za jej głupkowatość, to przecież nie mogłem.

Brunetka wsadziła swoje ręce za moją szyję, podnosząc się na niej w górę i wpierw szczypiąc mnie zębami w brodę, zapoczątkowała prosty, jednak przyjemny i słodki pocałunek.

-Chcesz mnie przekupić czymś takim? - uniosłem jedną brew w górę, oblizując wargi.

-Ph. - fuknęła - Nie, to nie. - po czym puszczając mnie, odwróciła się na bok i wsadziła obie dłonie pod policzek.

Zdjąłem z siebie podkoszulek, niefortunnie wrzucając go za łóżko, po czym pozbyłem się dresu i będąc jedynie w bokserkach, wsunąłem się pod kołdrę.

Położyłem się 'na łyżeczkę', do pleców Lillie, wsuwając swoją rękę pod jej bluzkę i ułożyłem na jej brzuchu. Już nie raz tak spaliśmy, ale czułem że każdy 'następny' raz, to dla mnie tak jakby. .. nowe przeżycie?

-Harry? - dziewczyna mruknęła.

-Co? - westchnąłem, układając wygodnie na materacu.

Brunetka mierzwiła się przez chwilę na łóżku, nie mogąc się poruszyć, jednak zaraz potem odwróciła się twarzą w moją stronę i objęła mnie ręką, będąc okryta kołdrą w około 90%. Jej nos dotykał mojego obojczyka, a czoło przylgnęło do szczęki.

-Nienawidzę Cię. - wsunęła swoje zimne nogi pomiedzy moje kostki.

-Ja Ciebie też. - uśmiechnąłem się, po czym wcisnąłem swoją rękę na jej plecy, by móc zacząć ją drażnić skubaniem drobnych, delikatnych włosków, które miała u dołu kręgosłupa.

#

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro