Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#SMS 18

nie wiedzieć czemu [ale strasznie mnie to irytuje] ostatni rozdział chyba nie dodał się do końca, gdyż mam takie wrażenie jakoby jedynie część z was dowiedziała się o jego istnieniu

w ogóle nie dostałam powiadomienia o zaktualizowaniu 

dziwne

*

Weszłam z powrotem do swojego pokoju. Nie był jakoś szczególnie oddalony od jadalni, jednak fakt iż znajdował się na piętrze, na którym w chwili obecnej byłam sama - trochę mnie przytłaczał. Często ludzie wybierali mi samotne pokoje i to było ok, jednak teraz na prawdę czułam iż wolałabym aby ktoś na tej 'górze' oprócz mnie był.

-Piętnaście minut ci starczy?! - usłyszałam jak James woła z dołu schodów.

-Tak, może nawet mniej! - zaśmiałam się, obiecując sobie w duchu że nie domknę drzwi.

Pokój wychodził na schody, zatem w momencie gdy widziałam światło na dolnym piętrze, robiło mi się raźniej i nie czułam już takiej 'samotności'. [?]

Poza tym, nie miałam za dużo do ogarnięcia. W ciuchy do spania postanowiłam ubrać się dopiero po wyjściu z łazienki, a do tejże czynności miałam jeszcze trochę czasu.

-Fajnie byłoby przed tą kąpielą jakieś kapcie MIEĆ. - burknęłam sama do siebie, klnąc w duchu że nie poszukałam ich jak jeszcze było widno. Niby żarówka daje taki sam efekt, a jednak różnica ogromna.

-Co ty mówisz?! Nic cię cholera nie słyszę... - nagle tak jakby z głębi domu usłyszałam wyrwany z kontekstu fragment wypowiedzi James'a. - No, teraz mów.

Widziałam przez uchylone drzwi, jak jego cień podąża w stronę wejścia od gabinetu.

-No, tak, jest. No, będziemy zaraz jeść kolację. - wymachiwał ręką - Co tam szmerczysz? Jasny gwint, mów żesz głośniej! - James powiedział to tak, jakby szeptem chciał krzyknąć.

-Nie, nic nie mówiłem na ten temat. Tak, spokojnie, wszystko załatwię. Na pewno. Tak, będę pilnował, obiecuję. - zaczął krążyć.

Schowałam się trochę za skrzydło moich drzwi, by cokolwiek słyszeć, ale też by nie ogarnął że podsłuchuję. 

- Jezus, nie musisz mi wszystkiego powtarzać, będę wszystkiego pilnować. - słyszałam stukot jego eleganckich, czarnych butów o płytki.

Uznałam, że moje podsłuchiwanie wyjdzie na jaw, jeśli będę dalej stać w miejscu gdy James skończy rozmowę.

Odeszłam od drzwi w głąb pokoju, udając że szukam a jednocześnie słuchałam dalej.

-Tak, no mówię ci przecież że wszystko jest takie jak przygotowałeś. No. Tak jak to tu zostawiłeś, tak nic nie zmieniałem... - zamilknął na chwilę - kurwa ... - po czym zaczął się oddalać, tak że nie byłam w stanie słyszeć co tam dalej mówił.

Nie ukrywam, że byłam ciekawa 'co dalej', jednakże fakt iż mogła to być jego prywatna sprawa o której wolał abym nie wiedziała - nakazała mi siedzenie w miejscu.

harry: módl się za mnie

harry: właśnie przyjechali mi pod dom

ja: a wyglądasz chociaż ładnie?

harry: wyperfumowałem się

harry: wystarczy.

ja: mogłeś się bardziej postarać..

harry: nie staram sie dla byle kogo

harry: kurwa no...

ja: co?

harry: wchodzą do domu..

harry: przepraszam cie ale no musze kończyć..

ja: jasne

ja: daj znać gdyby coś się działo, ok?

harry: ty tak samo

harry: tak w zasadzie to TY nawet masz obowiązek zgłosić że coś jest nie tak

ja: dobrze już dobrze panie policjancie 

harry:

harry:

harry:

harry: pobudzasz moje erotyczne fantazje.

harry: i to w tym momencie jest tragiczne.

harry: zatem przestań.

harry: złoczyńco.

ja: luv

#

6/30

mam do was pytanie

miał ktoś z was kiedyś może robiony rezonans magnetyczny? jeśli tak, to jakie są wasze odczucia wobec?

luv

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro