Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 męczarnia przez 2 tygodnie 1

Te 3 dni mineły dość szybko i spokojnie . Nie chce jechać !!! Mam nawet sposób aby nie jechać. Będę udawał strasznie chorego . Szybko ubrałem grubą pidżame , otworzyłem szeroko okno i schowałem się szczelnie pod kołdrą.

- Aaadrian !!! Wstawaj .

- udawałem że tego nie słysze i śpie . Zamykam mocno oczy i próbuje zasnąć . Niestety nie mogę jest mi strasznie gorąco , a na dworze od rana jest +20 stopni . Ja tu się rozpuszczaaaam. Po paru minutach , które były i są nadal dla mnie męczarnią usłyszałem jak drzwi się otwierają , a potem ktoś siada na moim łóżku . Może to być moja kochająca mama , która uwierzy , że jestem chory albo ten potwór , który chcę się na mnie wyrzyć .

- Adi wstawaj - usłyszałem szept przy moim uchu . Potem poczułem jak ktoś je przygryza. Od razu się odwróciłem i kogo ujrzałem ? No przciesz ,że tego pieprzonego kochanego braciszka. Zrobie strajk .

- Nie jade. - mówie mu tak jak bym miał chrype . Nie jestem i nie byłem dobry w udawaniu ale dzisiaj musze się postarać.

- Jedziesz i koniec kropka . - Odpowiada mi ostro . Przeszedł mnie dreszcz po plecach .

- Źle się czuje i nie jade .- chcialem mu odpowiedzieć tak samo jak on mi lecz mi to chyba nie wyszło . Szybko przykryłem się kołdrą po same uszy i odwróciłem się do niego tyłem .

- Mnie nie nabierzesz na to . A jak nie chcesz sam to ci pomogę . Mogę nawet cię ubrać. - Rozszerzyłem oczy i chciałem się odsunąć . Niestety moje szczęście nie trwa długo . Nie załuwarzyłem że jest już koniec łużka i spadłem na podłoge . Usłyszałem jak się zaczyna śmiać . Zrobiłem się czerwony nie przez to że jest mi gorąco tylko ze złości .

- Wyjdź !! - krzyknełem na niego i wstałem pokazując ręką w strone drzwi

- Spokojnie . Wyjde jak się ubierzesz . - powiedział stojąc. Na przeciwko mnie . Uśmiecha się w ten swój obrzydliwy uśmiech .

- Nie będę się przy tobie ubierać.- założyłem ręcę na piersi i czekałem kiedy on wyjdzie . Nie ruszał się . Tylko patrzył na mnie .

- No pośpiesz się mamy tylko godzine . I tak nie raz będę cię widział nago więc rusz ten swój piękny tyłeczek . - patrzyłem na niego ze zdziwieniem . Westchnołem i podeszłem do szafy wyciągnełem szarą podkoszulke z jakimś nadrukiem i czarne jensowe spodnie . Spojżałem na niego . Zauważyłem jak oblizuje swoje wargi . No pięknie dzień zaczyna się poprostu bosko .
Braciszek kochany zaczoł się do mnie przybliżać . Kiedy on robił kroki do przodu to ja robiłem kroki do tyłu aż plecami uderzyłem w szafe. Już dzieliło nas tylko pare centymetrów

- Spokojnie . Tak na mnie działasz że mam pewien problem . - spojrzał swoim wzrokiem na moje usta , a ja spuściłem wzrok . " przypadkowo " spojrzałem na wybrzuszenie w jego spodniach .
- Kleknji - rozkazał mi . Oo nie ja go słuchać nie będę . Stoje tak jak stałem . Teraz się zorjentowałem że jestem niższy od niego o głowe . Poczułem jego dłoń na włosach , a jego oddech przy uchu .

- Rób to co ci karze , jeśli mi się sprzeciwisz będzie kara. - szepnoł mi seksownym głosem . Upadłem na kolana . Czuje się jak niewolnik . Taki poniżany .
Pochylił się i zowu szepnoł mi do ucha .

- A teraz zajmij się bestią . Mamy bardzo mało czasu więc pośpiesz się - nie wiedziałem nic o tym . Jestem zielonkawy w tych sprawach .

- No dalej - Pośpieszał mnie . Rozpiołem jego rozporek i wyciągłem jego bestie . Jak ja to zmieszcze w buzi ? Na początek polizałem główke . Puźniej wzdłuż . Chciałem by to się szybko skończyło więc włożyłem go prawie całego . Reszte złapałem w rękę i zaczołem ruszać głową i ręką. Napoczątku powoli potem przyspieszyłem . Od czasu do czasu słyszałem jęki ciche . Szybko doszedł w mojej buzi już miałem to wypluć lecz on był szybszy

- Połknij -  złapał mnie za włosy i podniusł . Zrobiłem to co kazał
. To jest ochydne . Kiedy zabrał dłoń z mojej głowy chciał mnie pocałować lecz byłem szybszy i zabrałem ubrania . Pobiegłem w strone łazienki . Szybko ją zamknołem podbiegłem do umywalki i opłukałem twarz oraz zęby . Ubrałem ubrania które naszykowałem . Chciałem otworzyć drzwi lecz się troche bałem. Jak on tam nadal jest ? Nie to jest mój dom mam większe prawa niż on . Otworzyłem drzwi . Uff.. nikogo tam nie było . Zabrałem walizke i zeszłem do kuchni . Usłyszałem tylko głos mojej mamy

- Chodź już bo się spuźnimy . - Jak go tu nie ma to czyli jest w aucie . Juuu....musze jakoś go ominąć nawet na wycieczce .

- Tak tak chodźmy mamo - Razem poszliśmy do auta . Tam już był Alan (przepraszam że nie podałam wcześniej ). Otworzył mi drzwi i się uśmiecha . Chciałem usiąść jak najdalej od niego . Niestety on się przybliżył . Pogodziłem się z tym i zapiołem pasy . Przybliżył swoją twarz do mojego ucha . Wyprostowałem się . On tylko się uśmiechnoł .

- Spokojnie . Chce ci powiedzieć , że kiedy dojedziemy masz chodzić za mną . W autobusie siedzisz ze mną - szepnoł mi do ucha potem je delikatnie ugryzł. Reszte drogi spędziliśmy na nauce o zachowaniu od mamy .

- Jesteśmy !!! - Krzykneła radosna mama i z czego ona się cieszy ? Z tego ,że jedziemy do piekła no to dla mnie piekło dla Alanka nie . Wyszliśmy raze z auta . Nasze walizki znalazły się a autokarze , a Alan podeszedł do 3 kolesi oczywiście ja za nim .

- Oo co to za słodziak ? - jeden koleś podeszedł do mnie i ręką dotknoł mojego pulika .

- Zostaw ! - warknołem na niego i odtrąciłem jego dłoń.

- Ty powinneś go pamiętać . Chodźmy do autokaru bo wołają.- Powiedział to mój ukochany brat. Jak ja go nie nienawidze . Usiedliśmy na samym końcu . Ja siedziałem na drugim miejscu od okna między tym kolesiem co mnie dotykał a moim braciszkiem . Słyszałem jak mówią coś o mnie . Ignorowałem to . Usłyszałem że ten koleś nazywa się Daniel. Poczułem jak Alan dotyka mojego uda , Daniel tak samo . Ja tu zaraz nie wytrzymam . Dalej nie pamiętam co się działo bo zasnołem .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro