Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Mark na umówioną godzinę był na miejscu ze swoimi podopiecznymi, był zły, że Jacksona nie spotka, ale może innym razem mu się uda. Weszli do środka i od razu podeszła do nich szefowa Wanga, zaczęła rozmawiać z Markiem, gdy reszta zaczęła się rozglądać, dali im półgodziny na przygotowanie się. 

Jackson, cały podenerwowany chodził po domu szukając telefonu, miał tylko cichą nadzieję, że nie zostawił go w agencji, ale pech tak chciał, że musiał tam wracać, westchnął cichutko i łapiąc Yugyeoma za nadgarstek wyszli z domu starszego i ruszyli do agencji. 

-JACKSON WANG!!-wrzasnęła szefowa, przez co Mark z uśmiechem spojrzał na niego-Dlaczego nie jesteś na spotkaniu?!-podeszła do niego bliżej i założyła ręce na biodrach.

-Zapomniałem telefonu.-westchnął 

-A ty Yugyeom?-spojrzała na niego 

-No ja przyszedłem ze swoim przyjacielem.-jęknął, skinęła tylko głową i wróciła do rozmowy z kamerzystą. Młody mężczyzna zaczął się rozglądać, przypomniał sobie, że miał dzisiaj być tu Mark, cały się spiął i poszedł do swojej garderoby po telefon. Nie to, że się go bał, tylko odrobinę wstydził w końcu jest on jego idolem. Tuan zaśmiał się pod nosem i wszedł za nim do jego garderoby. 

-Jackson Wang.-uśmiechnął się szeroko opierając o ścianę, ten zaś lekko się wzdrygnął i odwrócił w jego stronę.

-Mark Tuan.-zaśmiał się nerwowo

-Może mnie przytulisz co?-jęknął, a Wang niepewnie do niego podszedł i przytulił, starszy objął go mocno w pasie i przyciągnął bliżej siebie. 

-Dobry chłopiec-pogłaskał go po głowie

-Hyung, bo ja się śpieszę.-próbował wyplątać się z jego uścisku, ale na marne.

-Kochanie nie uciekaj mi co-szepnął, a przez ciało Jacksona przeszedł dreszcz.

-A jak dam ci buzi to mnie puścisz?-ten z uśmiechem pokiwał głową, do Wanga cała odwaga wróciła. Od razu przyszpilił go do ściany i wpił w jego usta. Starszy objął go w pasie i pogłębił pocałunek. Młodszy uśmiechnął się zadziornie i naparł kolanem na jego krocze. Przez co Tuan jęknął w jego usta. Uśmiechnął się młodszy nie przerywając czynności. 

*JACKSON POV*

Oderwałem się od starszego, oblizałem jego dolną wargę i wybiegłem z garderoby łapiąc Yugiego za rękę i wybiegając z nim z agencji prosto na spotkanie. Po trzech godzinach męczarni wyszliśmy stamtąd i rozeszliśmy się po domach, od jutra mam mieć sesje z jakąś laską, Omaigasz ta baba też musiała mi wcisnąć jakąś laskę ze sztucznymi cycami, znaczy się nie mam nic do HyoRi ale i tak mogła mi odpuścić skoro i tak wie, że wolę chłopców, no ale cóż każdy myśli inaczej.

*ADMIN POV*

xMarkieex: Musimy to powtórzyć dzieciaku 

xJacksonxx: Teraz dzieciaku?

xMarkieex: Oj no Jacksoniee nie gniewaj się co? 

xJacksonxx: Zastanowię się 😏

xMarkieex: Jak było na spotkaniu?

xJacksonxx: Szybka zmiana tematu?

xMarkieex: Ależ ty uparty ;-;

xJacksonxx: Nie prawda ;;;; 

xMarkieex: Daj mi swoje zdjęcie 

xJacksonxx: Moje usta nie wystarczyły?

xMarkieex: No proszę! 😊

xJacksonxx: A ty też masz dać mi swoje 

xMarkieex: Okey 😊

xJacksonxx: 

xMarkieex: Ojejuniu jakie cudo *-* 💕

xJacksonxx: Teraz proszę o twoje zdjęcie hyung 

xMarkieex: 

xJacksonxx: Przefarbowałeś się? ;-; 

xMarkieex: Tak a co?

xJacksonxx: OMO wyglądasz tak ślicznie 💕

xMarkieex: A no dziękuję 😊😊

xJacksonxx: Dlaczego blond? 😏

xMarkieex: Bo mi się podoba xDDD

xJacksonxx: Nadzieje mi zrobiłeś 😑😑

xMarkieex: No przepraszam 

*wyświetlono 18:30*

xMarkieex: Jacksoniee
No ej kochanieee 

*wyświetlono 18:32*

xMarkieex: No i dobra nie odzywaj się 😦

*wyświetlono 19:05*

xJacksonxx: Markiee jestem już 

xJacksonxx: No Mark żyjesz tam?

xMarkieex: JESTEM W FIRMIE CIOŁKU!

xJacksonxx: To dobrze się składa 😃💕💖

xMarkieex: Hmm?

*wyświetlono 19:25*

Jackson zapukał do drzwi gabinetu starszego, ubrany był w zwykłą białą koszulkę, która opinała jego mięśnie i czarne rurki z dziurami na kolanach w ręce trzymał bukiet czerwonych róż dla starszego. Mark podszedł do drzwi i otworzył je, Wang z uśmiechem wszedł do środka zamknął za sobą drzwi na klucz, odłożył kwiaty na biurko i pchnął starszego na kanapę, po chwili zawisł nad nim i wpił w jego usta. Ten zaś uśmiechnął się i pogłębił pocałunek. 

***********************************************
Yolo i mamy kolejny rozdział, wszystko za 
Szybko się dzieję no ale cóż, życie bywa 
Trudne nieprawdaż?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro