Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Dany udała się z Maią do pomieszczenia znajdującego się wgłębi hotelu. Nie znała rozkładu pomieszczeń. Zdziwiło ją, że zapisy z monitoringu znajdują się w nieoznaczonym w żaden sposób pokoju. Przynajmniej z zewnątrz wyglądał jak każde inne pomieszczenie, ale może właśnie o to chodziło? Osoby niewtajemniczone nie wiedziały, gdzie znaleźć nagrania.

Swoją drogą, sam pomysł sprawdzenia kamer był genialny. Byłoby świetnie, gdyby morderca dał się nagrać. Chociaż z drugiej strony czy Smakosz byłby na tyle nierozsądny, żeby dać się nagrać? To by było głupie z jego strony. Porywa ofiary, zabija je nie wiadomo gdzie, niepostrzeżenie podrzuca kości do CR, a potem daje się nagrać kamerom, podczas robienia zdjęć. Chociaż z drugiej strony znalezienie go mogło wcale nie być takie proste. Mnóstwo gości robi sobie zdjęcia na wakacjach. Jeśli używał telefonu, to być może nawet nie zauważą, że robił zdjęcia. W każdym razie warto było spróbować.

Tylko Drake'owi, policjantowi, który pilnował jej drzwi, nie spodobało się, że udają się w nieznane mu miejsce.

- Gdzie się wybieracie?- zapytał od razu, gdy tylko uchyliły się drzwi. Nawet nie zdążyły wyjść z pokoju, a facet był przed nimi i mierzył je wzrokiem.

- Porozmawiać ze znajomym. Nie wolno?- rzuciła Maia. Ewidentnie nie polubiła Drake'a i nawet nie starała się być dla niego miła. Różowowłosa przewróciła oczami. Przecież on tylko wykonywał swoją pracę.

- Wolno, ale w mojej obecności. Mam nie spuszczać cię z oka- odparł Drake, zwracając się bardziej w kierunku Stone.

Tutaj sytuacja lekko się komplikowała. Policjant nie mógł wiedzieć, że sprawdzają zapisy z monitoringu, bo natychmiast poinformowałby o tym Richa albo Montero. Może uda się go zatrzymać za drzwiami tak jak przed jej pokojem? Wcale nie musiał wiedzieć, co robiły w środku.

Dany w przeciwieństwie do Maii nie chciała kłócić się z policjantem. Wiedziała, że będzie skazana na jego towarzystwo przez dłuższy czas, dlatego wolała nie zrażać go do siebie. Drake tylko starał się wykonywać swoją pracę i ochronić ją przed potencjalnym zagrożeniem.

Kiedy dotarły pod odpowiednie drzwi, Drake trochę protestował. Finalnie udało im się go powstrzymać przed wejściem do środka, gdzie pewnie zobaczyłby mnóstwo ekranów i od razu wiedziałby co to za pomieszczenie. Maia zapewniła, że znajdujący się w środku "znajomy" jest absolutnie godny zaufania i na pewno nie jest seryjnym mordercą.

- To informatyk. W okularach. W życiu nie widziałam go na siłowni, a znam go od lat. Jest całkowicie niegroźny- wyjaśniła brunetka. Policjant odpuścił, choć z wyraźnym niezadowoleniem. Wolałby to sam ocenić, a nie wierzyć brunetce na słowo.

Przedstawienie niejakiego Carla przy Drake'u nie mijało się z prawdą. Miał wygląd typowego nerda, informatyka, który miał niewiele wspólnego ze sportem, ale równocześnie nie był otyły. Wydawał się zaskoczony ich przyjściem. Pewnie Maia nieczęsto go tutaj odwiedzała.

- Eee... Szefowa?- rzucił na ich widok, niezbyt elokwentnie.

Tymczasem różowowłosa omiotła wzrokiem pomieszczenie. Nie było ono duże. Niewielkie, kwadratowe. Jedną ścianę zajmowały monitory, na których na bieżąco było widać, co się działo w CR. Koło nich stało biurko i obrotowe krzesło, a z drugiej strony pomieszczenia dwa regały wypełnione dyskami twardymi. Pewnie zapisane były na nich stare nagrania.

- Cześć, Carl. Potrzebujemy pomocy. Rozumiem, że ogarniasz jak działa ten sprzęt i potrafisz znaleźć odpowiednie nagranie, jeśli podamy ci dzień i orientacyjny czas?- zapytała Maia.

Czy Dany dobrze słyszała? Co się stało, że dawna przyjaciółka była na "ty" ze swoim pracownikiem? Tego gościa na pewno nie było na imprezie w Midnight.

Carl wydawał się równie skonsternowany poufałym tonem głosu swojej szefowej oraz jej nietypową prośbą. Pomimo tego, przytaknął. Nie był zbyt rozmowny.

- Nie powinno być problemu, jeśli nagranie nie jest starsze niż sprzed dwóch tygodni. Wtedy przechowuję je na dyskach, więc trzeba byłoby znaleźć odpowiedni nośnik. Z kiedy jest to nagranie?

Różowowłosa zapewniła, że nie jest starsze niż dwa tygodnie. Wykonała kilka szybkich obliczeń w głowie. W CR była już... Dwanaście dni. Ten dzień był dwunasty. Wow. Szybko zleciało. Nawet nie miała pojęcia kiedy.

- Dwanaście dni temu, licząc dzisiaj. To był piątek w okolicy południa.

Carl przytaknął. Jego dłonie szybko i sprawnie zaczęły sunąć po klawiaturze. Jego wzrok utkwiony był w monitorze. Jego palce same wiedziały, które klawisze naciskać. Imponujące. Ten gość musiał spędzić naprawdę sporo godzin przed komputerem, żeby dojść do takiej wprawy.

- Która kamera? Mogę pokazać na raz więcej niż jedną, na różnych ekranach.

Tutaj odpowiedzi udzieliła Maia. To ona wiedziała, gdzie znajdują się kamery. Dany do niedawna nie miała pojęcia o ich istnieniu. Jak widać, jednak nie była tak spostrzegawcza jak do niedawna jej się wydawało.

- Ta przy bramie skierowana na zewnątrz. No i jeszcze ta skierowana do wewnątrz. Może jeszcze ta umieszczona na froncie budynku. W tle widać bramę. Wiesz, o której kamerze mówię?

Carl pokiwał głową, jego palce ponownie zaczęły śmigać po klawiaturze. Po chwili większość monitorów zgasła i zostały jedynie trzy pokazujące dokładnie to co je interesowało. Różowowłosa cieszyła się, że trafiły na osobę ogarniającą ten sprzęt, bo same pewnie miałyby problem. Już w liceum były beznadziejne w informatyce, a poziom wcale nie był taki wysoki... W każdym razie nie można mieć talentu do wszystkiego, prawda?

- Gotowe. Czego szukamy? Sugeruję przejrzeć nagrania pojedynczo, żeby odpowiednio się na nich skupić. Mogę je cofać, przyspieszać, zwalniać. Po prostu powiedzcie co chcecie, a ja to zrobię.

Carl wydawał się mniej zestresowany niż na początku rozmowy. Zupełnie jakby obcowanie z technologią sprawiało, że czuł się pewniej.

- Szukamy prawdopodobnie mężczyzny, który robił zdjęcia tutaj obecnej Dany- oświadczyła Maia.

Informatyk nieśmiało podniósł wzrok znad ekranu i zlustrował ją wzrokiem. Aż się zaczerwienił. Dany i Maia wymieniły rozbawione spojrzenia, ale nie skomentowały jego zachowania na głos. On po prostu chciał wiedzieć, kogo ma szukać.

- To jakiś stalker?- zainteresował się Carl.

Gdyby tylko to był zwyczajny stalker, a nie seryjny zabójca... W każdym razie nie mogły mu nic więcej powiedzieć, więc po prostu przytaknęły. Na szczęście, media nie miały pojęcia, że Smakosz zakopał zdjęcie Dany przy szczątkach Tracey. Oby się tego nie dowiedziały. Stone oczami wyobraźni już widziały tych wszystkich bijących się o wywiad z nią dziennikarzy. Nie podobała jej się ta perspektywa. Nie lubiła być w centrum uwagi. Zresztą, i tak nie wiedziałaby co im powiedzieć.

- Mówiłyście, że w okolicy południa. Zaczniemy od jedenastej trzydzieści. Jakość obrazu nie jest najlepsza. Zaledwie dziesięć klatek na sekundę, ale w każdej chwili mogę zatrzymać i powiększyć obraz. Najpierw trochę przyspieszę. Jak zobaczycie Dany lub stalkera to powiedzcie.

Całą trójką wpatrywali się w pierwszy z włączonych monitorów. Obraz faktycznie nie był najlepszej jakości. Był ziarnisty i wyglądał jak przyspieszony, stary film. Ludzkie sylwetki pojawiały się w zasięgu kamery, po czym oddalały. W końcu Dany zauważyła taksówkę i siebie siedzącą w środku. Poznała siebie tylko ze względu na kolor włosów, bo jakość była kiepska.

- Tutaj jestem- zauważyła, wskazując na taksówkę.- Zdjęcie było wykonane przed taksówką. To musiało być wtedy. Za chwilę.

- Okej, zwolnię trochę. Jakie zdjęcie, jeśli mogę wiedzieć?

Jeszcze przed chwilą się czerwienił po zlustrowaniu jej wzrokiem, a teraz pytał o takie rzeczy? Carl robił się coraz bardziej śmiały. W każdym razie sam podsunął im wiarygodne wytłumaczenie. O ironio, stalker brzmiał dużo bardziej prawdopodobnie niż seryjny morderca.

- Ten stalker zrobił mi zdjęcia i zostawił mi jedno przed pokojem w kopercie- wymyśliła na poczekaniu Stone. Jej wzrok nie odrywał się od ekranu. To chyba ten moment. Mogła poprosić Richa o kopię tamtego zdjęcia, ale była niemal pewna, że to ten kadr tylko z innej perspektywy.- Stop. Nikogo nie widać.

- Przełącz na kamerę skierowaną do wewnątrz przy bramie- zdecydowała Maia. Miała lekko zmarszczone brwi i wydęła lekko usta. Zawsze tak robiła, gdy była na czymś skupiona.- Ten sam czas, co na tym pierwszym nagraniu.

Carl zrobił swoją informatyczną magię i ich oczom ukazał się obraz z drugiej strony. W kadrze załapała się jedynie jakaś rodzina z dwójką dzieci. Jedno mniejsze znajdowało się w wózku, a drugie szło obok, trzymać mamę za rękę. Zdecydowanie żadne z nich nie było Smakoszem. Nawet nie mieli wyciągniętych telefonów. Dzieci zdawały się pochłaniać całą uwagę rodziców.

- Trzecia kamera. To samo. Puść, ale w miarę wolno.

Carl puścił nagranie. Różowowłosą przeszedł dreszcz. Mieli to. Mężczyzna z lekką nadwagą w ciemnej bluzie i szortach sięgających do kolan. Niestety nie było go widać od przodu, a na głowę miał naciągnięty kaptur. Zawsze istniała szansa, że inne kamery zarejestrowały go od przodu i widać jego twarz. W każdym razie znalazły go.

- Ja pierdolę. Mamy go!- ucieszyła się Maia.- Myślę, że trzeba zawiadomić twojego kuzyna. Może zostawmy policji znalezienie go. Gdzieś musiał dać się nagrać z innej strony.

- Tak, chyba masz rację- zgodziła się Danielle. Nagle sobie o czymś jeszcze przypomniała. Musiała mieć pewność. Potem zadzwoni po Richa i wszystko mu powie.- Ale wcześniej chciałabym sprawdzić co z balkonem.

Brunetka od razu zrozumiała, co miała na myśli. Nie protestowała.

- Hmm... Jak mówiłam, bezpośrednio pod balkonem nie ma żadnej kamery. Dasz radę ocenić, z której strony szedł? W końcu jakoś dotarł pod twój balkon, więc gdzieś musiał dać się nagrać.

Dany zamyśliła się. Próbowała odtworzyć w głowie tamten wieczór. Zamknęła na chwilę oczy. Czuła chłodny podmuch wiatru, bawiący się jej włosami. Widziała otaczającą ją ciemność rozproszoną światłami z dołu lub z okien innych gości pensjonatu. Widziała tamte krzaki i dostrzegła ruch. Chyba wiedziała, z której strony.

- Od strony basenu. To było dwa dni temu. Powiedzmy dwudziesta trzecia trzydzieści, może północ lub kilka minut po.

Maia podała informatykowi obraz, z której kamery ma im pokazać. Dany była wdzięczna brunetce, że potraktowała jej przypuszczenia na serio. Przecież sama jej mówiła, że nawet nie była pewna czy to był człowiek czy zwierzę. Była wtedy po rozmowie z Beth i wymianie wiadomości z Larą Cross. Obie stwierdziły, że może zrobić się niebezpiecznie. Równie dobrze jej wyobraźnia mogła wytworzyć tamten rzekomy ruch pod wpływem autosugestii. Mogło jej się wydawać, że ktoś znajdował się na dole.

W podanym przez nią przedziale czasowym pokazała się tylko jedna osoba nieopodal miejsca, gdzie podobno widziała ruch. Poczuła rozczarowanie. To nie był ten facet, który robił jej zdjęcia. Powiedziałaby, że był dużo młodszy i chudszy. Czyżby zgadła, że jakiś nastolatek przemykał do pokoju tak, żeby jego rodzice się nie zorientowali?

W każdym razie mieli faceta robiącego jej zdjęcia. Czas na telefon do Richa. Już czuła, że będzie na nią wkurwiony. Jeszcze jak.

*****

- Jak mogłaś zrobić coś takiego, Danielle?!- zapytał, podnosząc głos Richard. Nawet się nie przywitał. Po jej telefonie wsiadł do samochodu i natychmiast tutaj przyjechał. Bez Montero. Ciekawe dlaczego. Podobno prowadzili śledztwo wspólnie, a przecież mimo okoliczności miała ważne informacje dla śledztwa.

Różowowłosa ciągle siedziała z Maią i Carlem w pomieszczeniu z monitorami. Do przyjazdu Richa przeglądali jeszcze nagrania z innych kamer w poszukiwaniu faceta, robiącego jej zdjęcie. Póki co jeszcze nie zdołali znaleźć takiego ujęcia, gdzie byłaby widoczna jego twarz, ale nie przekrzeli nawet połowy.

- Rozumiem twój gniew, Richie- zaczęła różowowłosa, po fakcie zdając sobie sprawę, że użyła znienawidzonego przez jej kuzyna skrótu. To nie jej wina, że sam wymykał jej się z ust. Poza tym on też mówił do niej pełnym imieniem, chociaż każda inna osoba używała skrótu.

- Doprawdy?!

Dany zignorowała jego pytanie i ciągnęła przerwaną jej wypowiedź jak gdyby nigdy nic.

- Ale to był spontaniczny pomysł. Maia wspomniała mi, że w CR są kamery, a tamto zdjęcie przedstawiało mnie przy bramie... Chciałam sprawdzić kogo mam się obawiać. To brzmi sensownie, biorąc pod uwagę zagrożenie, prawda?

- Po coś masz ochronę- wycedził Rich przez zaciśnięte zęby. Aż się w nim gotowało ze złości. Przecież chciała tylko pomóc! Zresztą zaraz dostanie te wszystkie zapisy z monitoringu i sam będzie mógł je przejrzeć. W czym był problem?

Z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami. Chyba musiała powiedzieć więcej niż początkowo zamierzała.

- Wiem i jestem z tego powodu bardzo wdzięczna. Problem jest taki, że... Nie mogę siedzieć bezczynnie i czekać aż ktoś mnie zaatakuje. Ja nawet boję się iść do głupiej restauracji. Wiem jak to brzmi, ale tak jest. Nie chcę zamknąć się na ostatnie dni w pokoju.

W tym momencie gniew jej kuzyna uleciał niczym powietrze z przebitego balonu.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Nie pomyślałem, że ta sytuacja może być dla ciebie trudna- powiedział Richard.

Dany uniosła lekko kąciki ust. Wiedziała jak zmiękczyć swojego kuzyna. Mówiła prawdę. Wiedziała, że to jest idiotyczne, ale bała się zejść do pieprzonej restauracji hotelowej. Dlaczego? Bo w jej głowie Smakoszem mógł być każdy. Teraz przynajmniej wiedziała, czego mniej więcej się spodziewać. Faceta koło czterdziestki z lekką otyłością. To już coś. Niewiele, ale było to lepsze to niż nic.

- Nic się nie stało. Też przepraszam. Nie powinnam była przeglądać tych nagrań z monitoringu. Powinnam była od razu do ciebie zadzwonić. No i Drake o niczym nie wiedział. Nawet go tutaj z Maią nie wpuściłyśmy. Nie chciałyśmy, żeby tak od razu cię zawiadomił.

- W porządku. Przeprosiny przyjęte. Mam rozumieć, że to się więcej nie powtórzy?

Różowowłosa nie mogła mu tego obiecać, chociaż gdzieś na tych nagraniach musiała być twarz tego człowieka. Niedługo ta sprawa się skończy i nie będzie musiała pakować się w takie sytuacje. Będzie bezpieczna. Dodatkowo w innym mieście, z dala od Smakosza i ludzkich szczątków. To pozwoli jej szybko wrócić do normalności.

- Postaram się bardziej konsultować z tobą moje przyszłe zamiary, ale... Chcę wiedzieć co się dzieje. To już nie są tylko i aż morderstwa w okolicy CR. Zostałam w to wmieszana. To mnie dotyczy, chociaż wcale się o to nie prosiłam. Dlatego chcę wiedzieć na czym stoję.

Stone zerknęła na kuzyna, czekając na jego reakcję. Co zrobi? Powie jej łagodniejszą i mniej wulgarną wersję "nie ma takiej pieprzonej opcji"? A może zasłoni się procedurami i zasadami rządzącymi w policji, których swoją drogą nie znała, więc mógł jej wcisnąć cokolwiek? Jednak odpowiedź Richa była zupełnie inna.

- Dobrze. Niech ci będzie, ale mam warunki i musisz się do nich zastosować. W przeciwnym razie, nie będę ryzykował- ostrzegł ją Rich.

Różowowłosa wprost nie mogła w to uwierzyć. Czy jej kuzyn właśnie mówił o ryzyku?! On chciał zaryzykować?! Był w stanie robić coś wbrew procedurom?! Chyba czas spędzony z Larą nie poszedł na marne. Chcąc nie chcąc, przejął od niej część zachowań. Jak miała odwdzięczyć się agetce za tak pozytywny wpływ na Richa?

- Jasne, cokolwiek chcesz- potwierdziła w ciemno. Nie chciała zniechęcić kuzyna do kontynuowania tematu. Jeszcze by się rozmyślił.

- Przede wszystkim to będzie nieoficjalne dzielenie się informacjami. Ani słowa na ten temat Montero, bo wykorzysta to przeciwko mnie. Najlepiej w ogóle o tym nie mów przy innych osobach, tylko na osobności. Zrozumiałaś? Sprawa już i tak jest śliska, bo jesteśmy dalszą, ale jednak rodziną.

- Oczywiście. Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty, Richie.

- Świetnie. To teraz możesz zawołać Maię i tego drugiego. Pokażecie mi co znaleźliście. Pewnie nie wiesz jak zgrać konkretne nagrania z ostatnich dni?

Różowowłosa zaprzeczyła, po czym poszła po Maię i Carla. Czekali za drzwiami, ale nie wyglądali jakby właśnie zostali na czymś przyłapani. Chyba nie podsłuchiwali ich rozmowy. Dany naprawdę nie chciała wpędzić kuzyna w kłopoty.

*****

Owen zrobił wielkie oczy, zakrywając przy tym dłonią lekko uchylone usta. Obrzucił ją pełnym niedowierzania spojrzeniem. Tak, była świadoma jak bardzo nieprawdopodobnie to wszystko brzmiało. Jeszcze nie powiedziała o tym Beth... Jej koleżanka z Nowego Jorku dopiero zrobi aferę. Stwierdzi, że Dany powinna wrócić najbliższym lotem. Pewnie będzie nalegać i kiepsko zniesie odmowę. Jednak dopiero teraz Stone przekonała kuzyna, żeby informował ją o przebiegu śledztwa. Poza tym miała już bilet na lot za dwa dni. To i tak szybko.

- Cholera. Aż brak mi słów, laska. Co za akcja- stwierdził blondyn z typowym dla siebie przesadnym dramatyzmem. Chociaż w tej sytuacji był on całkowicie uzasadniony.

- Czyli twoja ciekawość czuje się już zaspokojona? To wyjaśnia, dlaczego nie zjawiłam się na śniadaniu?

- Jasne. Jakimś śniadaniem się przejmujesz... Smakosz robił ci zdjęcia. To... Szokujące.

- Co ty nie powiesz?- rzuciła z rozbawieniem Dany. Tak działał na nią stres, bo w tej sytuacji wcale nie miała powodu do śmiechu.

- Obiektywnie rzecz biorąc jesteś atrakcyjna. Dla facetów, którzy są hetero oczywiście, ale co ten morderca w tobie dostrzegł? Dlaczego akurat ty? Przez CR przewija się mnóstwo atrakcyjnych kobiet koło dwudziestki. Co sprawiło, że przykułaś jego wzrok?

Różowowłosa wzruszyła ramionami. Też by to chciała wiedzieć. W ogóle cudownie byłoby, gdyby nie musiała zastanawiać się nad takimi sprawami. Zdecydowanie wolałaby nie wpaść temu konkretnemu gościowi w oko.

- Myślisz, że planuje cię zabić? Że chce bawić się z policją w kotka i myszkę, dlatego zostawił twoje zdjęcie?

Co jak co, ale Owenowi brakowało taktu. Skąd miała to, do jasnej cholery, wiedzieć?! No i oczywiście wolałaby tego uniknąć!

- Nie wiem i wolałabym być... Hmm... No nie wiem... Żywa na przykład? Nie pytaj mnie o takie rzeczy.

Blondyn wyglądał jakby dopiero teraz uświadomił sobie swój błąd. Uśmiechnął się do niej przepraszająco.

- Wybacz, ja... Czasami najpierw coś mówię, a potem myślę albo po prostu myślę na głos. Jeśli chcesz, mogę nie odstępować cię na krok. Tylko musiałabyś chodzić za mną przez cały dzień jak będę pracował. Z czegoś trzeba żyć, co nie?

Nie potrafiła gniewać się na Owena. Wszystko potrafił obrócić w żart. Chociaż jego propozycja była prawdziwa. Wiedziała, że byłby w stanie to zrobić.

- Dzięki, ale myślę, że wystarczy policja. Poza tym raczej nie będę sama. Rich mówił, że najpiej byłoby, gdybym trzymała się miejsc publicznych albo z kimś była. Jak będzie mi brakować towarzystwa, to zadzwonię i do ciebie przyjdę, okej?

Owen przytaknął. Będzie jej go brakować w Nowym Jorku. Przyzwyczaiła się do jego obecności i nawet braku taktu. Blondyn był aż do przesady szczery, ale nie przeszkadzało jej to.

- I co? Zamierzacie o tym mówić? O tym zdjęciu?- sprecyzował Owen.

Różowowłosa nie rozmawiała na ten temat z Richem, ale to chyba oczywiste, że wolała uniknąć takiej sytuacji. Nie chciała mieć na głowie mnóstwa dziennikarzy pokroju Jess. Na początku wydają się ugodowi, zapewniają, że nie opublikują nic bez twojej wiedzy, a potem i tak to robią. Dla sensacji.

- Nie i dlatego proszę cię, żebyś się nie wygadał. Nie chcę znaleźć się na pierwszych stronach gazet.

- Oczywiście, możesz na mnie liczyć. Już widzę te nagłówki "nowy cel Smakosza" albo "obsesja Smakosza". Miałabyś przerąbane. Nie opędziłabyś się od dziennikarzy.

- Zdaję sobie z tego sprawę.

- A jeszcze wyjaśnisz mi co się stało dzisiaj w CR? Jeden z moich kontaktów powiedział mi, że widział ciebie i Maię u Carla, a potem zjawił się wyjątkowo wkurwiony policjant. Który?

"Jeden z jego kontaktów" jak to dyplomatycznie brzmiało. Następnym razem musiały być z Maią bardziej dyskretne. Plotki rozprzestrzeniały się po CR z prędkością światła. Jeśli tak dalej pójdzie, cały personel będzie wiedział, że coś się dzieje. Później już niewielka droga do wypłynięcia tej informacji na zewnątrz.

Dany przez chwilę rozważała czy powinna powiedzieć Owenowi o kamerach, ale skoro już wiedział o zdjęciu... Chyba mogła mu jeszcze tyle przekazać? Zresztą, na pewno był świadomy istnienia kamer. Tylko ona była na tyle ślepa, żeby tego nie zauważyć. Sprawdzanie zapisów z monitoringu to logiczny ruch, prawda?

Ich rozmowę przerwał Matteo. Brunet podszedł do nich, przywitał się skinieniem głowy z Owenem, po czym spojrzał na nią. Znowu poczuła tę dziwną sensację w żołądku. Zignorowała to. Przecież już sobie wszystko wyjaśnili z Matteo. Mogli normalnie rozmawiać i to wcale nie będzie niezręczne. Zakładała, że brunet chciał z nią porozmawiać. Nie widziała jeszcze sytuacji, gdy ucinałby sobie pogawędkę z Owenem. Oczywiście niezwiązaną z pracą.

- To ja wracam do pracy. Widzimy się później, Dany- rzucił blondyn na pożegnanie, jednocześnie puszczając do niej oko. Nie wiedziała co miał na myśli Owen, wykonując ten gest. Podejrzewała, że miało to coś wspólnego z tym, co działo się między nią, a Matteo. Oczywiście w czasie przeszłym. Obecnie sytuacja była już jasna. Matteo uszanował jej decyzję i z pewnością nie będzie do tego wracał, prawda?

Brunet przywitał się.

- Nie mógłbyś wziąć przykładu z Maii i chociaż spróbować dogadać się z pracownikami? Zauważyłeś, że Owen zawsze się oddala jak się zbliżasz?- zauważyła różowowłosa. Nie była zła. To było zwyczajne pytanie. Byłoby łatwiej, gdyby nie unikali się wzajemnie.

- Zauważyłem, ale nie uważam, żeby to było konieczne. Nie jestem tutaj na stałe. To Maia zajmuje się większością spraw. Nie mam powodu, żeby poznawać pracowników.

Stone nie miała ochoty przekonywać kolejnej osoby do tego samego. Niech sobie robi co chce.

- Czyli co? Czekasz do końca śledztwa, a potem wracasz do Las Vegas?

Brunet przytaknął. Niby był współwłaścicielem, ale jakoś nieszczególnie przejmował się CR w ostatecznym rozrachunku. Sam potwierdził, że większość jest na głowie Maii.

- Ewentualnie zostanę jeszcze trochę, żeby pomóc Maii z ponownym rozkręceniem biznesu. Na początku pewnie będzie mniej gości, ale może nie będzie tak źle.

- Ewentualnie- powtórzyła po nim Dany z przekąsem.- Ja myślę, że pomoc się przyda. Nie zostawiaj jej z tym samej.

- Przecież nie odcinam się całkiem od Callahan Resort. Mogę załatwiać sporo spraw telefonicznie z Maią. W każdym razie chciałem zapytać jak się czujesz. Po to tutaj przyszedłem, a trochę zeszliśmy z tematu.

Tym stwierdzeniem mocno ją zaskoczył. To miłe z jego strony, że o niej pomyślał w czysto koleżeński sposób oczywiście. Chciał tylko wiedzieć czy wszystko w porządku.

- To skomplikowane- mruknęła szczerze różowowłosa. Nie na co dzień seryjny zabójca robi ci zdjęcia i zostawia je koło poprzedniej ofiary.- Ale chyba jest całkiem nieźle, biorąc pod uwagę sytuację. Dobrze jest mieć policjantów w pobliżu na wszelki wypadek.

Brunet uśmiechnął się w ten swój czarujący sposób. Ciekawe czy był świadom jakie wrażenie wywiera na otaczających go kobietach tak niewinnym gestem. Bo na niej robił ogromne wrażenie, co niezmiernie ją denerwowało.

- Wiesz, że jakbyś czegokolwiek potrzebowała, to możesz na mnie liczyć? Niezależnie od tego czy to będzie przysługa czy po prostu będziesz chciała z kimś porozmawiać. Pamiętaj, że jestem tutaj Dany.

Tego to już kompletnie się nie spodziewała. Można być tak uroczym? Momentalnie skarciła się za tę myśl, ale nic nie mogła poradzić na to, że serce zaczęło jej mocniej bić. Uśmiechnęła się mimowolnie. Po raz kolejny odniosła wrażenie, że jej imię w jego ustach brzmi jakoś inaczej... Tak miękko.

- Dziękuję, doceniam że to mówisz.

W tym momencie Dany zadzwonił telefon. Zerknęła na wyświetlacz. Czyżby Beth znowu się nudziła w pracy?

- Wybacz, muszę to odebrać. Rich dzwoni- powiedziała Stone.

- Jasne. Nie ma problemu. Pójdę już. Mam jeszcze coś do załatwienia.

Różowowłosa patrzyła jak sylwetka bruneta znika za rogiem korytarza. Znowu przypomniała sobie jak prawie ją pocałował na tamtym punkcie widokowym... Dlaczego to musiało być takie skomplikowane? Już dawno nikt tak bardzo jej się nie podobał.

Nagle przypomniała sobie, że ciągle dzwonił jej telefon. Miała rozmawiać z Richem. Skup się Stone, poleciła sobie w myślach. Odebrała połączenie.

- Hej, co się stało? Coś nowego w śledztwie? Macie faceta z nagrania?- spytała Dany.

- Nie, ale pracujemy nad tym. Obawiam się, że musisz przyjechać na komisariat. Montero chce cię przesłuchać w sprawie tych zdjęć.

Dany westchnęła ciężko, krzywiąc się mimowolnie. Montero chciał ją przesłuchać?! Czy istniała gorsza perspektywa dla spędzenia jednego z ostatnich dni w CR?! Nie mógłby dać jej spokoju?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro