Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Rozdział 7

POV Filip

Nie wierzyłem w to co właśnie się stało. Moje wszystkie emocje złączyły się w jedność i nie wytrzymałem. Stałem nad Pawłem przez krótką chwilę, ale dla mnie trwało to jak godziny. Zacisnąłem jeszcze raz pięść, aby poprawić mu z drugiej strony, lecz z transu wybił mnie Dominik.

- Filip! To nic nie da! - krzyczał. Ocknąłem się i spojrzałem na niego.

Był w połowie schodów i patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Głową dał mi znak, abym zszedł na dół. Zostawiliśmy bruneta, a sami zbiegliśmy ze schodów - teraz najważniejsza była Emilka. Wyszliśmy na ulicę i pobiegliśmy w dwie inne strony. Przebiegłem kilka metrów i rozglądnąłem się na boki. Było już strasznie ciemno, a latarnie oświetlały tylko skrawki asfaltu. Nie miałem pojęcia dokąd dziewczyna mogła się udać. Moje rozmyślania przerwał dźwięk wiadomości.

Domin💌: "Mamy ją. Wracaj do willi." - odczytałem i odetchnąłem z ulgą.

Wróciłem jak najszybciej do domu i zobaczyłem przed bramą swoich przyjaciół. Kinia przytulała Emilke, a Dominik stał obok i mówił coś do nich. Stanąłem przy przyjaciołach, a Emi od razu przytuliła się do mnie. Była cała zimna i drgała.

- Musisz zabrać swoje rzeczy od niego - powiedziała Kinga. - On nie może Cię tak traktować, poza tym nosisz jego dziecko.

- Nie mam siły dzisiaj na to - Emilka odsunęła się ode mnie i ruszyła do środka, a my za nią.

Wieczór minął w dziwnej atmosferze, nikt nie miał ochoty mówić na ten temat. Paweł zamknął się w pokoju i nie widzieliśmy go aż do rana. Emi przespała tą noc na kanapie w salonie.

***

Rano zszedłem na dół i zobaczyłem Sylwie, Emilke, Dominika i Kinge w salonie. Byłem w szoku bo była dopiero dziesiąta, a wszyscy stali i czekali na coś, czego nie wiedziałem.

- Co tu się dzieje? - zapytałem, gdy byłem już obok nich.

- Chce dla wszystkich coś powiedzieć, ale poczekajmy jeszcze na Pawła - oznajmiła Emilka i usiadła na jednej z kanap.

Nie minęło więcej niż dziesięć minut, a na dół zszedł brunet i był zaskoczony naszym zebraniem. Usiadł na fotelu po drugiej stronie salonu i założył ręce.

- Nie chciałam, żeby do tego doszło, ale nie dałeś mi wyboru. Wczoraj cały wieczór płakałam do telefonu, gadając z Sylwią i długo potem myślałam co zrobić - Emilka mówiła wprost do Pawła, lecz on udawał, że nie słucha. - Teraz, przy wszystkich powiedz szczerze. Wybieraj - albo ja i nasze dziecko albo twoje życie imprezowe.

Paweł spojrzał się na dziewczynę dziwnie, po czym zrobił zamyśloną minę. Wszyscy oczekiwaliśmy na jego odpowiedź. Byłem dumny z brunetki, że ani razu się nie zająknęła przy wypowiedzi i wymyśliła taką sytuację. Teraz Paweł był przyparty do muru i musiał wybrać jedną z opcji, a jeszcze dochodził stres przed nami - przyjaciółmi. Czekaliśmy ponad pięć minut i nagle chłopak odezwał się:

- Wybieram nadal swoje życie. Nie chce być ojcem.

Natychmiast wstałem, lecz ręka Dominika na moim ramieniu złagodziła moje emocje. Usłyszałem mocne westchnięcie Emilki za sobą, a potem poczułem jej rękę na drugim ramieniu. Spojrzałem się na nią i zobaczyłem zaszklone tęczówki, lecz żadnej łzy nie uroniła.

- To jest twój wybór Paweł. Teraz chce, abyście wiedzieli - skierowała słowa do nas. - Że wyprowadzam się z Blaze House. Zabiorę na początku najpotrzebniejsze rzeczy i Płomyka, a potem przyjadę po więcej. Narazie będę u Sylwii, do czasu nie znalezienia czegoś lepszego i większego.

- Nie, proszę nie wyprowadzaj się - Kinia podeszła do niej i ją przytuliła. - Dopiero co zaczęłyśmy lepsze stosunki.

- Wiem Kiniu, ale muszę. Nie chcę być pod jednym dachem z Pawłem.

- No to się wyprowadzaj! - wrzasnął brunet i po chwili wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.

- Chodź pomogę Ci się spakować - powiedziała Sylwia i wszystkie trzy udały się na górę.

Usiadłem załamany na kanapę. Nie tak wyobrażałem sobie koniec tej rozmowy, wcale nie chciałem, aby Emi się wyprowadzała. Miałem nadzieję, że Emilka zostanie w willi i będzie wszystko okej, lecz jej decyzja była inna, co trochę mnie zaniepokoiło. Bałem się, że sama sobie nie poradzi z tym wszystkim, ale nie chciałem także jej naciskać, żeby zgodziła się jej pomóc. Byłem w rozsypce.

POV Emilia

Po około godziny miałam zapakowane swoje dwie walizki, lecz i tak to nie było wszystko. Kinia obiecała zająć się tym razem z Dominikiem, więc nie bałam się o moje rzeczy. Dziewczyny pomogły mi zejść na dół i postawiły walizki zaraz obok drzwi. W salonie nadal siedzieli chłopcy. Podeszłam do każdego z nich i przytuliłam mocno. Czułam, że do oczu napływają mi łzy, lecz nie chciałam obok nich płakać. Nie chciałam pokazywać, że jestem słaba. Zapięłam także Płomykowi smycz i dałam ją Filipowi. Wyszliśmy wszyscy na dwór i gdy Sylwia pakowała walizki, a Filip wpuścił psa na tylne siedzenie, podszedł do mnie Minik.

- Pamiętaj, że zawsze możesz do nas dzwonić. Nie ważne z jaką sprawą - powiedział i jeszcze raz mnie przytulił.

- Dzwoń także z nowymi ploteczkami - Kinia płakała i nagle poleciała mi pojedyńcza łza.

Gdy żegnałam się z Fifim, nagle na posesję wszedł Paweł z Karoliną. Zagotowało się we mnie, lecz nie chciałam znowu robić awantury. Zagryzłam warge i chciałam już wejść do samochodu, lecz Sylwia minęła mnie. Szybko podeszła do bruneta, a on uśmiechnął się do niej. Dziewczyna była o głowę niższa od niego, ale z łatwością dała mu z liścia w twarz. Paweł złapał się zszokowany za policzek, a Syl wróciła do nas i obie weszłyśmy do samochodu. Byłam szczęśliwa w środku, że dziewczyna zrobiła to za mnie. Ja nie miałam odwagi tego zrobić.

Po około godziny jazdy byliśmy w końcu w mieszkaniu Syl. Znajdował się na trzecim piętrze, więc musiałyśmy sobie jakoś poradzić z walizkami i psem. Po następnych dwudziestu minutach zmagania się z rzeczami i schodami, dotarłyśmy w końcu pod drzwi. Gdy tylko dziewczyna je otworzyła Płomyk wyrwał mi się i zaczął obwąchiwać wszystkie pomieszczenia. Weszłam do środka i udałam się do salonu, który był cudownie urządzony. Po prawej stronie stała mała szafeczka z dużym telewizorem. Nad nim znajdowały się małe półeczki, na których Sylwia poukładała swoje pierdoły i książki. Po lewej stronie była duża, narożna kanapa w kolorze brudnego różu. Przed kanapą stał niski, szklany stolik, na którym stał kubek z nie wypitą kawą. Usiadłam od razu na kanapę i zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że już wszystko będzie w porządku. Długo w spokoju nie siedziałam, ponieważ pies położył mi się na nogi, a do salonu weszła Sylwia, ciągnąc za rękę jakiegoś mężczyznę.

- Emi, poznaj Rafała, mojego partnera.










***

No i jestem!

Wybaczcie, w tamtym tygodniu nie było rozdziału, ponieważ się nie wyrobiłam! Ale już jest, nie bijcie! 🙊

Mam nadzieję, że podoba Wam się taki zwrot akcji 😂

Nie przynudzam,

Kessi ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro