3. Rozdział 7
POV Filip
Nie wierzyłem w to co właśnie się stało. Moje wszystkie emocje złączyły się w jedność i nie wytrzymałem. Stałem nad Pawłem przez krótką chwilę, ale dla mnie trwało to jak godziny. Zacisnąłem jeszcze raz pięść, aby poprawić mu z drugiej strony, lecz z transu wybił mnie Dominik.
- Filip! To nic nie da! - krzyczał. Ocknąłem się i spojrzałem na niego.
Był w połowie schodów i patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Głową dał mi znak, abym zszedł na dół. Zostawiliśmy bruneta, a sami zbiegliśmy ze schodów - teraz najważniejsza była Emilka. Wyszliśmy na ulicę i pobiegliśmy w dwie inne strony. Przebiegłem kilka metrów i rozglądnąłem się na boki. Było już strasznie ciemno, a latarnie oświetlały tylko skrawki asfaltu. Nie miałem pojęcia dokąd dziewczyna mogła się udać. Moje rozmyślania przerwał dźwięk wiadomości.
Domin💌: "Mamy ją. Wracaj do willi." - odczytałem i odetchnąłem z ulgą.
Wróciłem jak najszybciej do domu i zobaczyłem przed bramą swoich przyjaciół. Kinia przytulała Emilke, a Dominik stał obok i mówił coś do nich. Stanąłem przy przyjaciołach, a Emi od razu przytuliła się do mnie. Była cała zimna i drgała.
- Musisz zabrać swoje rzeczy od niego - powiedziała Kinga. - On nie może Cię tak traktować, poza tym nosisz jego dziecko.
- Nie mam siły dzisiaj na to - Emilka odsunęła się ode mnie i ruszyła do środka, a my za nią.
Wieczór minął w dziwnej atmosferze, nikt nie miał ochoty mówić na ten temat. Paweł zamknął się w pokoju i nie widzieliśmy go aż do rana. Emi przespała tą noc na kanapie w salonie.
***
Rano zszedłem na dół i zobaczyłem Sylwie, Emilke, Dominika i Kinge w salonie. Byłem w szoku bo była dopiero dziesiąta, a wszyscy stali i czekali na coś, czego nie wiedziałem.
- Co tu się dzieje? - zapytałem, gdy byłem już obok nich.
- Chce dla wszystkich coś powiedzieć, ale poczekajmy jeszcze na Pawła - oznajmiła Emilka i usiadła na jednej z kanap.
Nie minęło więcej niż dziesięć minut, a na dół zszedł brunet i był zaskoczony naszym zebraniem. Usiadł na fotelu po drugiej stronie salonu i założył ręce.
- Nie chciałam, żeby do tego doszło, ale nie dałeś mi wyboru. Wczoraj cały wieczór płakałam do telefonu, gadając z Sylwią i długo potem myślałam co zrobić - Emilka mówiła wprost do Pawła, lecz on udawał, że nie słucha. - Teraz, przy wszystkich powiedz szczerze. Wybieraj - albo ja i nasze dziecko albo twoje życie imprezowe.
Paweł spojrzał się na dziewczynę dziwnie, po czym zrobił zamyśloną minę. Wszyscy oczekiwaliśmy na jego odpowiedź. Byłem dumny z brunetki, że ani razu się nie zająknęła przy wypowiedzi i wymyśliła taką sytuację. Teraz Paweł był przyparty do muru i musiał wybrać jedną z opcji, a jeszcze dochodził stres przed nami - przyjaciółmi. Czekaliśmy ponad pięć minut i nagle chłopak odezwał się:
- Wybieram nadal swoje życie. Nie chce być ojcem.
Natychmiast wstałem, lecz ręka Dominika na moim ramieniu złagodziła moje emocje. Usłyszałem mocne westchnięcie Emilki za sobą, a potem poczułem jej rękę na drugim ramieniu. Spojrzałem się na nią i zobaczyłem zaszklone tęczówki, lecz żadnej łzy nie uroniła.
- To jest twój wybór Paweł. Teraz chce, abyście wiedzieli - skierowała słowa do nas. - Że wyprowadzam się z Blaze House. Zabiorę na początku najpotrzebniejsze rzeczy i Płomyka, a potem przyjadę po więcej. Narazie będę u Sylwii, do czasu nie znalezienia czegoś lepszego i większego.
- Nie, proszę nie wyprowadzaj się - Kinia podeszła do niej i ją przytuliła. - Dopiero co zaczęłyśmy lepsze stosunki.
- Wiem Kiniu, ale muszę. Nie chcę być pod jednym dachem z Pawłem.
- No to się wyprowadzaj! - wrzasnął brunet i po chwili wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
- Chodź pomogę Ci się spakować - powiedziała Sylwia i wszystkie trzy udały się na górę.
Usiadłem załamany na kanapę. Nie tak wyobrażałem sobie koniec tej rozmowy, wcale nie chciałem, aby Emi się wyprowadzała. Miałem nadzieję, że Emilka zostanie w willi i będzie wszystko okej, lecz jej decyzja była inna, co trochę mnie zaniepokoiło. Bałem się, że sama sobie nie poradzi z tym wszystkim, ale nie chciałem także jej naciskać, żeby zgodziła się jej pomóc. Byłem w rozsypce.
POV Emilia
Po około godziny miałam zapakowane swoje dwie walizki, lecz i tak to nie było wszystko. Kinia obiecała zająć się tym razem z Dominikiem, więc nie bałam się o moje rzeczy. Dziewczyny pomogły mi zejść na dół i postawiły walizki zaraz obok drzwi. W salonie nadal siedzieli chłopcy. Podeszłam do każdego z nich i przytuliłam mocno. Czułam, że do oczu napływają mi łzy, lecz nie chciałam obok nich płakać. Nie chciałam pokazywać, że jestem słaba. Zapięłam także Płomykowi smycz i dałam ją Filipowi. Wyszliśmy wszyscy na dwór i gdy Sylwia pakowała walizki, a Filip wpuścił psa na tylne siedzenie, podszedł do mnie Minik.
- Pamiętaj, że zawsze możesz do nas dzwonić. Nie ważne z jaką sprawą - powiedział i jeszcze raz mnie przytulił.
- Dzwoń także z nowymi ploteczkami - Kinia płakała i nagle poleciała mi pojedyńcza łza.
Gdy żegnałam się z Fifim, nagle na posesję wszedł Paweł z Karoliną. Zagotowało się we mnie, lecz nie chciałam znowu robić awantury. Zagryzłam warge i chciałam już wejść do samochodu, lecz Sylwia minęła mnie. Szybko podeszła do bruneta, a on uśmiechnął się do niej. Dziewczyna była o głowę niższa od niego, ale z łatwością dała mu z liścia w twarz. Paweł złapał się zszokowany za policzek, a Syl wróciła do nas i obie weszłyśmy do samochodu. Byłam szczęśliwa w środku, że dziewczyna zrobiła to za mnie. Ja nie miałam odwagi tego zrobić.
Po około godziny jazdy byliśmy w końcu w mieszkaniu Syl. Znajdował się na trzecim piętrze, więc musiałyśmy sobie jakoś poradzić z walizkami i psem. Po następnych dwudziestu minutach zmagania się z rzeczami i schodami, dotarłyśmy w końcu pod drzwi. Gdy tylko dziewczyna je otworzyła Płomyk wyrwał mi się i zaczął obwąchiwać wszystkie pomieszczenia. Weszłam do środka i udałam się do salonu, który był cudownie urządzony. Po prawej stronie stała mała szafeczka z dużym telewizorem. Nad nim znajdowały się małe półeczki, na których Sylwia poukładała swoje pierdoły i książki. Po lewej stronie była duża, narożna kanapa w kolorze brudnego różu. Przed kanapą stał niski, szklany stolik, na którym stał kubek z nie wypitą kawą. Usiadłam od razu na kanapę i zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że już wszystko będzie w porządku. Długo w spokoju nie siedziałam, ponieważ pies położył mi się na nogi, a do salonu weszła Sylwia, ciągnąc za rękę jakiegoś mężczyznę.
- Emi, poznaj Rafała, mojego partnera.
***
No i jestem!
Wybaczcie, w tamtym tygodniu nie było rozdziału, ponieważ się nie wyrobiłam! Ale już jest, nie bijcie! 🙊
Mam nadzieję, że podoba Wam się taki zwrot akcji 😂
Nie przynudzam,
Kessi ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro