Księga
— Hongjoong! Uspokój się! — powiedział Seonghwa, próbując złapać go za ramiona. — Co się dzieje?
Hongjoong nie potrafił się uspokoić. Krzyczał, a jego głos był pełen bólu i rozpaczy. Jego łzy spływały po policzkach strumieniami. — Widziałem wyścig! Widziałem ciebie! Widziałem, jak się rozbiłeś!
Seonghwa zbliżył się jeszcze bardziej do Hongjoonga, obejmując go mocno. Chciał mu dać poczucie bezpieczeństwa, które teraz było tak potrzebne.
— O co ci chodzi? Jaki wyścig? Co ty pleciesz za głupoty?
— To nie głupoty! Ty zginiesz w wyścigu, a reszta ekipy sięgnie dna! Puszczaj mnie! — zaczął się wyrywać z objęć starszego. — Nie mogę w to uwierzyć! — wykrzyknął Hongjoong, odwracając się od Seonghwy. Jego głos był pełen frustracji. — Jak mogłeś pozwolić mi przeżywać to wszystko w tej wizji?!
Seonghwa zrozumiał, że Hongjoong potrzebuje teraz wsparcia, ale jego słowa tylko pogłębiały frustrację i złość.
— Nie możesz mnie obwiniać za to, co się wydarzyło! Nie miałem wpływu na przeszłość! — krzyknął, zaciskając pięści. Czuł, że jego cierpliwość się kończy, a jej w naturze miał niewiele.
Emocje wymykały się spod kontroli. Hongjoong czuł się roztrzęsiony i zdezorientowany. Jego frustracja przerodziła się w agresję. Spojrzał na Seonghwę wzrokiem, którego nawet największy twardziel by się przeraził.
Kłótnia między Hongjoongiem a Seonghwą narastała w tempie, które zdawało się wymykać spod kontroli. Emocje, które wcześniej były stłumione, teraz eksplodowały w chaotycznej wymianie słów i gestów. Nie mógł już wytrzymać. Hongjoong, czując, jak frustracja i bezsilność go przytłaczają, nagle pchnął Seonghwę. Starszy nie spodziewał się tego ruchu. Stracił równowagę i upadł na podłogę. Zamiast jednak się cofnąć, zerwał się na nogi z gniewem w oczach.
— Co do cholery?! — wrzasnął na niebieskowłosego — Odjebało ci?
Hongjoong, widząc reakcję Seonghwy, poczuł przypływ adrenaliny. Podciągnął swoje rękawy, będąc gotowy na wszystko. Nie bał się jego.
— Stul pysk cwelu. — odpyskował, patrząc na niego z wrogością. W tej chwili obaj ruszyli na siebie. Hongjoong chwycił Seonghwę za ramiona i pchnął go w stronę ściany. Seonghwa, nie chcąc być biernym, odparł atak i odepchnął Hongjoonga z całej siły. Ich ciała zderzyły się z głośnym hukiem.
— Nie możesz tak ze mną postępować! — powtórzył Seonghwa, teraz już bardziej wściekły. Jego ręka uniosła się w kierunku Hongjoonga, a palce trafiły go w ramię. To był lekki cios, ale wystarczająco mocny, by pokazać jego złość.
Hongjoong nie zamierzał ustępować. W odpowiedzi na cios Seonghwy chwycił go za nadgarstek i pociągnął do siebie. Hwa próbował wyrwać się z uchwytu Hongjoonga. Ich dłonie splatały się w chaotycznym tańcu walki.
— Przestań! To nie jest rozwiązanie! — wołał starszy, ale emocje były tak silne, że obaj zdawali się być ślepi na to, co mówią.
Po kilku chwilach intensywnej wymiany popychnięć i prób zadania sobie nawzajem bólu obaj zatrzymali się nagle. Hongjoong spojrzał na Seonghwę z przerażeniem. Ich kłótnia przerodziła się w fizyczną konfrontację, która mogła skończyć się źle. Seonghwa również był oszołomiony tym, jak daleko posunęli się w walce. W jego oczach pojawiła się mieszanka gniewu i smutku.
— Co my robimy? — zapytał cicho Hwa, oddychając ciężko.
W miarę jak napięcie zaczynało opadać, obaj usiedli na podłodze, oddaleni od siebie. Hongjoong czuł ciężar winy. To przez jego wizję próbował zwalić winę na ukochanego. Nie chciał go stracić. Czuł, jak jego serce wciąż bije mocno, a w głowie kłębiły się myśli.
Milczeli przez chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. Powietrze było gęste od niezręczności. Każdy z nich czuł ciężar sytuacji. Hongjoong unikał spojrzenia Seonghwy, czując się winny za to, co się wydarzyło.
— Przepraszam... — odezwał się w końcu Hongjoong, łamiąc ciszę. — Ale czemu tu przyszedłeś?
— Nie było cię w warsztacie, więc przyjechałem po ciebie. — odpowiedział zgodnie z prawdą.
W miarę jak napięcie zaczynało opadać, Hongjoong poczuł potrzebę bliskości. Chciał przytulić Seonghwę i pokazać mu, że ich przyjaźń jest silniejsza niż chwilowe kłótnie. Zbliżył się do niego ostrożnie. Nie wiedział, czy może pozwolić sobie na ten krok krótko po konfrontacji. Znał z doświadczenia, że Seonghwa bardzo długo potrafi być zdenerwowany.
Ich spojrzenia się spotkały, a Hongjoong przestał się do niego zbliżać. Na szczęście jego Hwa sam go do siebie przyciągnął i objął ramieniem. Kim wytarł dłońmi swoje łzy i w ciszy się wtulał w bok Hwy.
Hongjoong czuł, jak emocje w nim wrzą, a wstyd i żal zaczynały go przytłaczać. Seonghwa, widząc jego stan, postanowił wyjść, aby dać im obu przestrzeń do ochłonięcia.
— Zostań w domu. — pożegnał się z nim tymi słowami i zanim Hongjoong cokolwiek powiedział, to drzwi wejściowe się zamknęły. Został sam. Może to nawet dobrze. Było mu okropnie wstyd za to, co się stało. Musiał się uspokoić i dać sobie czas.
Postanowił wstać i wziąć fiolkę na samopoczucie. Jednak zamiast tego wziął tę na wyostrzenie zmysłów. Od razu poczuł efekty. Dlatego teraz postanowił, że nie chce dłużej siedzieć w domu. Potrzebował oddechu i zmiany otoczenia, a jednocześnie jego wyostrzone zmysły mogłyby mu pomóc.
Wyszedł na miasto, czując chłodny powiew wiatru na twarzy. Chciał oderwać się od myśli o kłótni i wizji, które go prześladowały.
Zatrzymał się w pobliskiej knajpie, która miała przytulną atmosferę i serwowała pyszne jedzenie. Usiadł przy oknie i zamówił swoje ulubione danie – ramen z pikantnym bulionem, dodatkiem mięsa wieprzowego oraz świeżymi warzywami. Gdy kelner przyniósł mu talerz, Hongjoong poczuł zapach aromatycznych przypraw i gorącego rosołu. Zajadając ramen, próbował skupić się na smaku i uczuciach związanych z jedzeniem.
Po zjedzeniu kolacji Hongjoong postanowił jeszcze trochę pospacerować po mieście. Wędrował ulicami, obserwując ludzi wokół siebie – pary trzymające się za ręce, grupki przyjaciół śmiejące się głośno. Czuł się trochę jak outsider w tym tłumie. Ich radość wydawała mu się odległa. Jednak spacer dawał mu pewne ukojenie.
W miarę jak wędrował ulicami, nagle natknął się na jarmark, który rozciągał się wzdłuż chodnika. Stragany były pełne kolorowych towarów – od ręcznie robionych biżuterii po lokalne przysmaki.
Jednak to stragan z książkami przyciągnął jego uwagę. Stosy książek były ułożone w artystyczny sposób, a ich okładki mieniły się w słońcu. Hongjoong poczuł nagły impuls, by podejść bliżej. Jego zmysły prowadziły go do pewnych pozycji, jakby książki same wołały go do siebie. „Ciekawe, co tu znajdę," pomyślał, przeglądając tytuły. Jego palce przesuwały się po grzbietach książek, a on czuł dziwne przyciąganie do niektórych z nich.
W końcu jego ręka zatrzymała się na jednej z książek o ciemnozielonej okładce, zdobionej złotymi wzorami. Gdy tylko ją chwycił, poczuł nagły przypływ energii – jakby książka emanowała jakąś mocą. Serce Hongjoonga zabiło szybciej. Ta książka była inna niż wszystkie pozostałe. „Co to jest?" pomyślał zaintrygowany. Otworzył ją na pierwszej stronie i przeczytał tytuł: „Kryształy i ich moce". W miarę jak przewracał strony, czuł, że coś w nim rezonuje z tymi słowami.
Zafascynowany, Hongjoong postanowił sprawdzić inne książki na straganie. Przeszukiwał je jeden po drugim, ale żadna nie wywołała w nim tak silnych emocji jak ta zielona księga. Czuł się jakby był prowadzony przez niewidzialną siłę do tej konkretnej pozycji. Przyglądał się różnym tytułom – były tam opowieści o magii, legendy o dawnych bohaterach i tomy o filozofii. Jednak żadna z nich nie miała tej samej mocy przyciągania co ta zielona księga.
Po chwili namysłu Hongjoong zdecydował, że musi kupić tę książkę. Zbliżył się do sprzedawcy i zapytał o cenę. Gdy usłyszał kwotę, nie wahał się ani chwili. Wiedział, że ta książka może być kluczem do zrozumienia jego wizji oraz poszukiwań kryształów.
— Wezmę tę. — powiedział pewnie, trzymając zieloną księgę blisko siebie. Coś mu jednak podpowiadało, że coś jest nie tak. Rozejrzał się dookoła, kiedy zapłacił za księgę i zauważył jedną postać w oddali, która świeciła się na czerwono.
Z uśmiechem na twarzy Hongjoong opuścił jarmark z nowym skarbem w ręku. Czuł ekscytację i nadzieję. Jednak dalej coś z tyłu głowy mówiło mu, że ma na siebie uważać. Odwrócił się i zauważył, że postać, która świeciła na czerwono idzie za nim. Przełknął ślinę i przyspieszył kroku. Przytulił mocniej księgę i nie zatrzymywał się. Co jakiś czas odwracał się i widział, że postać przyspiesza. Chciał myśleć, że pewnie idzie w tą samą stronę.
Nie mógł dłużej wytrzymać i zaczął biec ile miał sił w nogach, a postać zaczęła pogoń za nim. Teraz to wiedział, że tamten próbuje go dogonić.
Nie zatrzymywał się i nie patrzył na drogę. Nawet przebiegł na czerwonym świetle i o mało nie został potrącony. Gdy był po drugiej stronie, odwrócił się raz jeszcze i widział, że osoba, która go goniła stoi na przejściu dla pieszych. Odetchnął z ulgą i zaczął dalej biec w stronę swojego lokum. Mało brakowało.
a/n Dzień dobry gwiazdki!
Już 5.02 o godz. 7.00 pojawi się coś nowego, odbiegającego od dwóch moich dzieł. To coś bardziej... lekkiego? Tak mogę to określić.
Więcej wam nie zdradzę.
Seongsangi wjeżdżają na salony ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro