Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czerwone buty

Obaj szybko przygotowali się do drogi. Seonghwa prowadził samochód, a Hongjoong siedział obok niego, nie mogąc się doczekać tego niezwykłego doświadczenia. W miarę jak jechali w kierunku Anyang, Hongjoong opowiadał o swoich rodzicach. 

— Mój tata był zawsze bardzo kreatywny. — mówił z uśmiechem. — Uwielbiał rysować i tworzyć różne projekty. A moja mama... była tak ciepła i opiekuńcza. Zawsze dbała o mnie i mojego brata.

— Masz brata? — zapytał Seonghwa, zainteresowany.

 — Tak, jest ode mnie starszy o trzy lata — odpowiedział Hongjoong z nostalgią. — Był moim największym wsparciem podczas dorastania.

Gdy dotarli do Anyang, Hongjoong poczuł przypływ emocji. Po wielu latach wracał do miejsca swojego dzieciństwa. Tutaj bawił się, poznawał znajomych oraz rozrabiał. Był bardzo energiczny i czasami sprawiał małe problemy. Zatrzymali się w pobliżu parku, gdzie Hongjoong wiedział, że jego rodzice często spędzali czas jako dzieci.

— Nie możemy podejść za blisko. — powiedział Hongjoong, wskazując na dwójkę dzieci bawiących się na placu zabaw. — Musimy ich obserwować z daleka.

Obaj wysiedli z samochodu i stanęli w cieniu drzew. Hongjoong z trudem powstrzymywał emocje. Widok swoich młodszych rodziców był dla niego niezwykle wzruszający. Widział ich na żywo jako dzieci, a nie na zdjęciach. 

—To oni... — szepnął Hongjoong, wskazując na chłopca i dziewczynkę bawiących się na huśtawkach. Seonghwa patrzył z niedowierzaniem. 

— Nie mogę uwierzyć... to naprawdę twoi rodzice? — zapytał z szokiem.

— To uwierz! Mój tata ma na sobie niebieską koszulę, a mama jest tam w różowej sukience! — odpowiedział Hongjoong z ekscytacją. — Znają się od dzieciaka, ale zaczęli ze sobą chodzić jak byli w liceum. Tata zabrał ją na szkolną dyskotekę, kiedy to mama została wystawiona przez innego. Od tamtego czasu są razem i wiem jak bardzo się kochają. Ach, w tym momencie się bawią, ale nie wiedzą jak ich się życie potoczy. — jego serce biło szybciej na myśl o tym, jak wiele wspomnień wiązało się z tymi chwilami. Obserwując ich beztroskie dzieciństwo, czuł smutek i radość jednocześnie.

— To naprawdę niezwykłe... ale nadal nie rozumiem, jak to możliwe. — przyznał Hwa, opierając się o drzewo. Zmrużył oczy i głęboko myślał nad tym wszystkim. Równie dobrze Hong mógł wybrać randomowe miejsce i sobie to wymyślić, aby być wiarygodny. Jednak widział po swoim towarzyszu jak się patrzy na te dzieciaki. To był mały procent tego, że nie zmyśla.

— Jak byli młodsi, raz tata dał mojej mamie czerwone buty, bo dziadkom nie było stać na te, które moja mama wypatrzyła. A, że się bardzo lubili, to jej kupił i mama ma je do dzisiaj na strychu, znaczy na moje dzisiaj. 

Obaj stali w milczeniu przez chwilę, obserwując dzieciństwo Hongjoonga. W miarę jak czas mijał, Seonghwa zaczął dostrzegać głębszy sens tego, co widzieli.

— Może to jest dowód na to, że jesteś podróżnikiem w czasie. — powiedział Seonghwa powoli. —Ale musisz mi pokazać więcej niż tylko to... musisz mi pokazać, że potrafisz wrócić do swojego czasu.

— Aha? — odwrócił głowę w jego stronę, niedowierzając w jego słowa. — Czyli już chcesz się mnie pozbyć? Wiesz, że jak wrócę do siebie to mnie nie zobaczysz? Chyba, nie wiem jeszcze czy można co jakiś czas podróżować. Nie odkryłem tego jeszcze. — uderzył go pięścią w ramię, na co Seo jedynie zmarszczył brwi. — Dupek.

— Dupek? Tak mnie nazwałeś? 

— I idiota w jednym. 

— Słuchaj no gnoju. — wskazał na niego palcem i mierząc go wzrokiem, który mówił wiele, co w tym momencie czuje Hwa. 

— Spokojnie. — zaśmiał się i ponownie uderzył go w ramię. — Czasami swoim zachowaniem doprowadzasz mnie do różnych stanów. Ale lubię jak się denerwujesz. 

— Drażnisz mnie. — powiedział stanowczo i podszedł do niego bliżej. Trochę musiał opuścić wzrok na niższego, który szczerzył się nieprzerwanie. 

— Jestem Park Seonghwa i jestem bardzo zły bla bla bla. — zaczął naśladować zachowanie Seonghwy, które według niego tak właśnie się zachowywał. 

— Nie mówię tak. — skrzyżował ręce na torsie, patrząc jak wielki ubaw ma Hongjoong. W pewnym stopniu było to zabawne, lecz nie chciał tego okazywać. 

— Właśnie tak mówisz. — ujął dłońmi twarz Hwy i złożył na jego ustach krótki buziak. Odsunął się po tym od niego i puścił oczko w jego stronę. Odwrócił się i skierował się w stronę samochodu, aby kontynuować podróż. Seo stał jak wryty, próbując zrozumieć zachowanie niebieskowłosego. Delikatnie się uśmiechnął i ostatni raz spojrzał na dzieciaki, by potem również ruszyć w stronę samochodu. 

Następnym miejscem podróży miał być dom starszego pana, który to szerzej otworzył umysł Hongjoonga i pomógł mu zrozumieć dlaczego tutaj jest oraz co go czeka. Miał nadzieję, że mężczyzna jest w domu i będzie mógł przedstawić sytuację w jaką się wpakował. 

Stali niecierpliwie pod drzwiami czerwonego domu, aż w końcu im otworzy drzwi. Po dłuższej chwili drzwi się uchyliły, a w nim stał ten sam mężczyzna, który wcześniej rozmawiał z Hongjoongiem. Był zaskoczony, że nie przyszedł sam. 

Niebieskowłosy wytłumaczył całą sytuację i poprosił starszego o pomoc. Zgodził się i wpuścił ich do środka. Pokazał im księgi, opowiadał i odpowiadał na pytania zadane od Seonghwy. Hongjoong widział, że jego kompan powoli wierzy w podróże w czasie. To go bardzo zadowoliło, gdyż wiedział, że w końcu mu uwierzy i może nawet pomoże w powrocie. 

— Hongjoong wiem co ci może pomóc. Biały kryształ. Jak go dotkniesz to powrócisz tam skąd przybyłeś, ale musisz go odnaleźć. Położenia nie znam, musisz sam to odkryć. — powiedział mężczyzna, który widocznie był rozczarowany tym, że nie ma pojęcia gdzie ten kryształ może się znajdować. 

Młodzi się na siebie spojrzeli w niedowierzaniu i pożegnali się z mężczyzną, po czym opuścili jego dom. 

— To było dziwne doświadczenie. — stwierdził Hwa biorąc głęboki wdech i wydech. Natłok tych informacji nieco mu zamieszało w głowie.

— Wiem. Dlatego nie chciałem ci na początku mówić. Wierzysz mi teraz? — zapytał, chowając ręce w kieszenie od spodni. Oczekiwał, że to były wystarczające dowody i zdołały go przekonać. 

— Chyba tak. 

— I jak się z tym czujesz? 

— Źle. 

— Dlaczego? — zapytał zdziwiony. 

— Pewnie jak powrócisz do siebie i jak mnie spotkasz, to będę stary i brzydki. O ile będę żył. 

— I marudny, zapomniałeś dodać. — stwierdził Hongjoong z uśmiechem. Można powiedzieć, że ma stałego pomocnika w odnalezieniu przedmiotu, który zaprowadzi go do domu. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro