Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Dzisiaj sobota. Cieszyłem się, że będę mógł zobaczyć Jessy, z drugiej strony będzie to ostatni raz...

Zszedłem na dół. Tam czekał już Jack.
-Idziemy?- spytał jednocześnie zaspanym jak i smutnym głosem.
-Idziemy- odpowiedziałem w podobny sposób.

Byliśmy już u dziewczyn. Jeszcze się szykowały. Jessy wyglądała cudownie oprócz tego smutku na jej ślicznej buźce. Już za nią tęskniłem.

Byliśmy prawie na miejscu. Prowadził Jack, tylko on wiedział gdzie to jest.
-Jesteśmy- powiedział wkońcu z udawanym entuzjazmem. Jeziorko w środku lasu do którego nikt nie wchodzi? Jesteś geniuszem Jack.
-Jack, chodź na słówko- powiedziałem dość cicho ale tak, żeby chłopak mnie usłyszał. Poszliśmy trochę na bok.
-Co chcesz?- spytał.
-Proszę Cię, mogę ostatni raz pójść z Jessy na spacer? Sam na sam?
-Nie ma mowy. A jeśli coś się stanie?
-Dawno nic się nie działo...
-Nie będziemy ryzykować.
-Ale...- przerwałem widząc, że szatyn odchodzi.

Każdy miał osobny namiot. Tak, spaliśmy w namiotach, nie było innego wyjścia. Dla mnie był to jednak plus. Miałem ku temu pewien plan.

*Z.P.W. Jessy*
Wszyscy bawiliśmy się w wodzie. Tylko Jeffy siedział koło namiotów. Podeszłam do Jack'a.
-Proszę cię, mogę z nim pogadać?- spytałam wskazując na chłopaka.
-Powiedziałem już, nie- powtórzył kolejny raz. Nie wytrzymałam. Poszłam w stronę bruneta.
-Gdzie Ty idziesz?!- krzyknął Jack.
-Do Jeff'a- odpowiedziałam i nie zwracając na niego uwagi poszłam pod namioty.

-Jeffy? Co z tobą?- spytałam.
-Tracę jedyną osobę, na której mi zależy, wystarczy?- powiedział smutny. Podeszłam do niego, usiadłam obok i się do niego przytuliłam.
-Jack pozwolił ci przyjść?- spytał.
-Nie- odpowiedziałam. Chłopak przytulił mnie mocniej.
-Jessy! Co ty robisz?!- podszedł do nas Jack, a za nim kryła się Nicka.
-Spędzamy ostatnie chwile razem- odburknął Jaff.
-Powiedziałem, że macie nie zostawać sami! A jak się coś stanie?!
-Jack, ja ich rozumiem...- powiedziała Nicka.
-Co???- spytał zdziwiony szatyn.
-Cały czas pilnujesz tylko ich, żeby przypadkiem nie spędzili razem ostatniego dnia. Jeśli mam być szczera to chciałabym spędzić z tobą ten dzień, tak jak Jeff i Jessy. Nie będziemy się widzieć długi czas, a ty nie zwracasz na mnie uwagi, poświęcasz całą im...- przerwała. W jej oczach pojawiły się łzy. Popatrzyła na Jaff'a, wiedział o co chodzi. Puścił mnie, podeszłam do dziewczyny i mocno ją przytuliłam.
-Nie płacz, wszystko okey...- powiedziałam cicho. Podszedł do nas Jack.
-Nicka, ja...
-Widzisz? Tak kończy się twoje pilnowanie nas- powiedziałam. Chłopak po tych słowach przesunął blondynkę do siebie i wziął ją za rękę.
-Może rzeczywiście nie powinienem aż tak przestrzegać wszystkiego, co mi mówią... macie rację- uśmiechnął się do nas wszystkich.

*****
Nicka się rozkleiła :c niedługo koniec pierwszej części, mam nadzieję, że druga też będzie miała czytelników :P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: