Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Wróciliśmy z Jack'iem do domu. Poszedłem do siebie. Zaczęło mi się kręcić w głowie, położyłem się i zasnąłem.

Rano zszedłem na dół i usiadłem na kanapę nie zwracając uwagi na nikogo. Jane musiała to zauważyć.
-Jeff? Co ci jest?
-Nic, dlaczego?- powiedziałem wyciągając z kieszeni nóż. Zacząłem poprawiać swój krwawy uśmiech.
-Ostatni raz robiłeś to zanim poznałeś Jessy...
-I odrazu, jeśli robię to, co lubię, musiało się coś stać?!- byłem zdenerwowany.
-Jack, co się wczoraj działo?- spytał chłopaka Ben myśląc, że tego nie słyszę.
-Czy wy mnie nie rozumiecie? Nic się nie działo! I dalej nic się nie dzieje!- krzyczałem.
-Zgodzę się z Jeff'em. Nic się wczoraj nie działo- powiedział dosyć spokojnie Jack.
-Mówiłem?!
-Jeffy, czemu krzyczysz? Obudziłeś mnie- powiedziała Sally, która już była obok mnie.
-Możecie się wszyscy odwalić?!- poszedłem do swojego pokoju. Kiedy wchodziłem na górę znowu zakręciło mi się w głowie. Prawie spadłem. Zszedłem na dół.
-Wróciłeś, żeby jeszcze trochę pokrzyczeć?- spytała Jane.
-Co? Nie... Nie wiem co się dzieje- przyznałem.
-Już nie krzyczysz?- spytała Sally.
-Nie, już nie- powiedziałem, a dziewczynka mnie przytuliła.
-To dobrze, idę spać.
-Ej, która godzina?- spytałem.
-Koło 12, a co?- odpowiedział Ben.
-Jessy już wróciła- powiedziałem ciszej i wybiegłem z domu.

Byłem już prawie u Jess. Wskoczyłem oknem. Nie było jej, zszedłem na dół. Siedziały razem z Nicką i oglądały jakiś film.
-Cześć dziewczyny- powiedziałem stając obok nich.
-O, Jeffy, jesteś- Jessy uśmiechnęła się.
-Jestem- pocałowałem ją na powitanie.
-Co u ciebie?- spytała Nicka.
-A szkoda gadać, a jak szkoła?- powiedziałem sarkastycznie.
-Wspaniale- odpowiedziała też z sarkazmem Jessy.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy!- w drzwiach stał Jack.
-Witamy Jack, może przywitasz się ze swoją ukochaną?- zaśmiałem się.
-Weź sie odczep co?- gdyby nie miał maski napewno by się zarumienił. Za to twarz Nicki oblał rumieniec.
-A pamiętasz jak zmusiłeś mnie do przyznania się, że kocham Jessy? Powiem tak: zemsta jest słodka!- zacząłem się śmiać.
-Jack, możemy porozmawiać sami?- spytała chłopaka Nicka.
-Okey, chodźmy- odpowiedział, po czym razem wyszli. Zrobiło mi się słabo, obraz zaczął mi się rozmazywać przed oczami. Nie zdążyłem nic zrobić kiedy wszystko nagle wróciło do normy.
-Jeffy? Wszystko okey?
-Czy wy jesteście normalni?! Ciągle ktoś myśli, że coś mi jest!
-Ale...
-Nie ma "ale". Nienawidzę jak ktoś mi coś wmawia!
-Może po prostu się o ciebie troszczymy a ty nie potrafisz tego docenić!- krzyczała Jessy ze łzami w oczach.
-Nie potrafię bo nie mam co docenić! Nie ma tu nikogo normalnego! Wszyscy mnie wkurwiacie, rozumiesz?!
-Myślałam, że mnie kochasz!
-Ale tak nie jest! Pomyliłaś się!- wyciągnąłem nóż- A najchętniej to bym was wszystkich pozabijał, a ciebie pierwszą!- przyłożyłem go do gardła dziewczyny, zacząłem delikatnie podcinać jej gardło i...

*****
Polsat!!! Sorki, musiałam :P jak myślicie, co się będzie działo dalej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: