Rozdział 20
Czułem się już dużo lepiej niż kiedy byłem "chory". Może wszystko się nareszcie wyprostuje. Wstałem z łóżka. Nie miałem na nic ochoty. Położyłem się spowrotem. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju. Domyśliłem się odrazu kto to, ale udawałem, że jeszcze śpię. Słuchałem, co się dzieje. Jessy. Szła powoli i jak najciszej, podeszła do łóżka. Wtedy poczułem, jak zimna woda moczy mnie całego. Gwałtownie podskoczyłem stając naprzeciw Jess, która już dusiła się ze śmiechu.
-Co ty robisz?!- krzyknąłem lekko rozbawiony.
-Pobudka Jeffy!
-Tylko wiesz, ja już nie spałem- zacząłem się śmiać.
-Oj no przepraszam- uśmiechnęła się słodko. Złapałem ją i pocałowałem w policzek.
-Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho- szepnąłem do niej.
Zeszliśmy na dół. Siedział tam już Jack z Nicką. Jak się okazało, on też miał mokrą pobudkę. Chwile po nas na dół przyczołgała się zaspana Jane, a za nią zbiegła Sally.
-Co jemy?- wymruczała Jane.
-Może Jessy i Nicka coś zrobią za tą pobudkę?- zaproponowałem.
-Zgadzam się- krzyknął z drugiego końca pokoju Jack.
-No dobra- dziewczyny zaczęły się śmiać.
Po śniadaniu poszedłem spowrotem do pokoju po suchą bluzę. Tak, cały czas siedziałem mokry. Gieniusz, czyż nie? Potem poszedłem do Jessy i Nicki, które siedziały w pokoju i gadały. Dzisiaj musiały wracać, jutro pierwszy dzień szkoły. Szkoda, żadko będę mógł wpadać do Jessy.
-Cześć dziewczyny, jak tam?- spytałem, wchodząc do pokoju.
-Eh, szkoda gadać. Tylko szkoła, szkoła i szkoła- rzuciła sucho Jess.
-Nie przejmuj się tak, będę do ciebie wpadał- powiedziałem siadając koło dziewczyny.
-Ej, ja tu jestem- stierdziła Nicka.
-Musisz się przyzwyczaić- zaśmiała się Jessy.
-Zaraz, jak to przyzwyczaić?- zdziwiłem się.
-No tak, jeszcze nie wiesz, Nicka będzie u mnie mieszkać- uśmiechnęła się.
-Jack napewno się ucieszy kiedy będzie ze mną przychodził!
-Oj weź się odczep- rzuciła Nicka.
-No dobra, już- powiedziałem.
Dziewczyny wzięły swoje rzeczy. W międzyczasie dołączył do nas Jack. Wszyscy zeszliśmy n dół.
-Idziemy z dziewczynami, cześć!- krzyknąłem kiedy wychodziliśmy. Było jeszcze dosyć wcześnie, bo Jessy i Nicka chciały jeszcze przymierzyć ubrania na jutro. Ehh, kobiety.
Byliśmy już w domu Jessy. Nasze dziewczynki poszły do pokoju Jess, a my mieliśmy za zadanie siedzieć na dole i czekać, a potem jeszcze ocenić. Kreatywne zadanie, prawda? No cóż.
Gadaliśmy trochę z Jack'iem, ale dalej był zły za to, że gadałem o jego wielkiej miłości do Nicki. Wkońcu na dół zeszły dziewczyny, obie w czarno-białych strojach*. Jessy miała na sobie białą koszulę bez rękawów i czarne spodnie, do tego czarne tenisówki, włosy miała związane w kucyk i przewiązane czarną bandanką. Nicka miała czarno-białą sukienkę i czarne szpilki, włosy rozpuszczone z białą kokardką z tyłu.
-I jak?- spytały w tym samym czasie.
-No nieźle- odpowiedziałem z otwarymi szeroko oczami.
-Jack?- spytała Nicka patrząc na szatyna.
-Ja...- chłopak był wpatrzony w nią jak zaczarowany.
-Zaniemówił- stwierdziła ze śmiechem w głosie Jessy.
*nie wiem jak u was, ale u mnie na rozpoczęcie, zakończenie roku i na pierwsze poniedziałki miesiąca musimy przychodzić na galowo, stąd to się wzięło.
*****
Kolejny rozdzialik ^^ jak tam w szkole kochani? :P
Chcę wam strasznie podziękować, ledwo się obejrzałam a już wbiliście 3,8 tys. wyświetleń! Jesteście wspaniali!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro