Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

-Dobra, koniec tego, Jeff- przerwał nam Ben.
-Eh, okey- odpowiedziałem puszczając Jessy.
-Musisz odpocząć, potem do ciebie przyjdę- wyszeptała do mnie wstając. Uśmiechnąłem się.

Leżałem sam w swoim pokoju. Dobrze, że przynajmniej dali mi odtwarzacz i słuchawki, inaczej umarłbym z nudów. Zastanawiałem się, dlaczego ukrywali przede mną to wszystko? Nawet Jessy... I tak właściwie co zrobiłem, czego nie pamiętam?

Wstałem z łóżka i zszedłem na dół.
-Ben? Możemy pogadać?- spytałem.
-Jasne, chodź górę- poszliśmy do mojego pokoju. Ja usiadłem na łóżku, Ben stał.
-Co zrobiłem Jessy?- powiedziałem bez namysłu.
-Czemu rozmawiasz o tym ze mną a nie z nią?
-Bo kazałeś jej kończyć rozmowę ze mną?
-No w sumie... Jeśli już się dobrze czujesz to...
-Tak, już jest okey, możesz ją zawołać?- przerwałem mu.
-Dobra, powiem jej, żeby przyszła.
-Dzięki- odpowiedziałem. Chłopak wyszedł z pokoju. Czekałem kilka minut. Po tym czasie drzwi się uchyliły, a w nich stała Jessy.
-O czym chciałeś rozmawiać?- spytała siadając obok mnie.
-Jessy... Czy ja ci coś zrobiłem? Albo chciałem zrobić?
-Em...- dziewczyna popatrzyła smutno w podłogę.
-Czyli tak... A mogę wiedzieć co?
-Dobrze... Przyłożyłeś mi nóż do gardła, a kiedy przyszedł Jack myślałeś, że chciał ci pomóc mnie zabić...- nie wiedziałem co powiedzieć.
-Jessy ja... Przepraszam...
-Wiem, że nie chciałeś- popatrzyła na mnie delikatnie się uśmiechając.

Między nami nastała krępująca cisza. Patrzyłem w oczy Jess jak zaczarowany. Żadno z nas nie miało zamiaru odwrócić wzroku. Musiałem to jakoś przerwać.
-Mam nadzieję, że nie będziesz się mnie po tym bała...- zacząłem nieśmiało.
-Oczywiście, że nie. Dalej cię kocham...- musnąłem delikatnie jej usta. Nie sprzeciwiała się.

Zeszliśmy na dół. Byłem już w pełni sił, za to strasznie głodny. Już na schodach poczułem zapach naleśników. Nie myliłem się. W kuchni stała Jane.
-Pewnie jesteś głodny, co?- spytała.
-A jak! Naleśniki?
-Tak, zaraz będą. Jessy, też chcesz?
-Jasne, dzięki Jane.
-Nie ma sprawy.

Siedliśmy na kanapie obok Jack'a. Ben'a nie było. Jane przyniosła nam naleśniki. Wreszcie wszystko wróciło do normy, przynajmniej narazie.
-Ej, wiecie, niedługo wracam do szkoły i... rzadziej będę mogła was odwiedzać- zaczęła smutno Jessy.
-Wiemy, ale będziemy cię odwiedzać- zaproponowała Jane.
-To dobrze, sama nie wytrzymam- zaśmiała się.
-Tylko o nas nie zapomnij, dobra?- powiedziałem do niej z uśmiechem.
-Nie zapomnę, możesz być spokojny.
-To co? Dzisiaj zostajesz u nas?- spytała dziewczyny Jane.
-Okey, a mogę z Nicką?- spytała.
-Jasne, masz duże łóżko, poza tym Jack się napewno ucieszy- popatrzyłem na chłopaka.
-O co ci chodzi?- spytał.
-Myślisz, że nie widzę? Zakochałeś się- zaśmiałem się.
-Mi też wydawał się dzisiaj taki dziwny- odpowiedziała Jane.
-Dobra, odczepcie się już- odpowiedział Jack i poszedł do swojego pokoju.
-Ostro zakochany- zaśmiała się Jessy.

*****
Kolejny rozdział! Co do zakończenia książki (któro jeszcze nie ma zamiaru nadejść) mam ciut inne plany niż wcześniej, a poza tym mam pomysł na napisanie po zakończeniu drógiej części. Chcielibyście?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: