Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wielka pomyłka Severusa Snape'a

- Lukasiei, za brak odpowiedniego mundurka minus 50 pkt.

Opanowałem wściekle pulsującą żyłkę na czole, zaciskając mocno zęby w marnej próbie powstrzymania potoku przekleństw. Jestem w trakcie końcowej fazy eksperymentu "Czy zignorowanie Snape'a sprawi, że facet da mi święty spokój".

Nie dał.

Ale coraz wyższe te stawki punktowe. Ciekawe, ile jeszcze czasu zajęło by mi dotarcie do magicznej granicy 100 pkt.
Co on się tak na mnie uwziął? Nigdy nie widział osoby o płynnej płci?

Prychnąłem pod nosem, wybebeszając królika w poszukiwaniu wątroby. Była potrzebna do eliksiru.

- Lukasiei, za brak szacunku wobec nauczyciela zostajesz po lekcji.

Kûrwa.

Mam. Go. Dość.   

Próbowałem z nim wszystkiego. Jeżeli znowu każe mi szorować kotły po pierwszorocznych jak jakiś skrzat domowy, i przez to znowu się spóźnię na transmutację, to go zabiję.

Nie żartuję.

Incydent z dzisiejszego śniadania tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził.

Krótko mówiąc, dyrektor i Snape uznali, że tajemniczy wybawiciele Granger ukrywają się wśród uczniów. Więc tego ranka zrobili ogólnohogwardzkie gwałcenie mózgów wśród studentów. Wszystkich studentów.

Gilbert jest personifikacją nieistniejącego państwa, więc Snape miał wrażenie, że patrzy w pustkę.
Ze mną jest mały problem.
Jeśli chodzi o moje wspomnienia jako personifikacji, to są nieźle chronione. Poza barierą znajduje się tylko moje sześć ludzkich lat. Ledwo je pamiętam, ale tam są.

Snape zobaczył przebłysk twarzy rudowłosej kobiety. Wierzę, że to Lily Potter, matka Harry'ego Pottera.

Przez całą lekcję Snape piorunował mnie wzrokiem, jakby tylko czekał, aż spróbuję czmychnąć z klasy.
Ja z kolei powstrzymywałem mięśnie twarzy przed uformowaniem krwiożerczego uśmieszku.

Wojna ze mną to głupota w najczystszej postaci.

Zadzwonił dzwon na obiad, uczniowie się ulotnili, Gilbert schował, a ja podreptałem za Mistrzuniem Eliksirów do jego gabinetu. Ledwo zamknęły się za mną drzwi....

- Legilimens

...moje narodziny......II wojna światowa......potop szwedzki........bitwa pod Grunwaldem........1 września 1939.....powstanie warszawskie....... godzina W.....

WYPIÊRDALAJ!!!!!!!!!!!!!!!

Pod wpływem wrzasku Uriela, Snape zatoczył się do tyłu i opadł na fotel. Miał wyraz twarzy jak obłąkany.

- Jakie ciemne rytuały odprawiłeś, Potter, że żyjesz tak długo? Widzę, że zarówno ojciec, jak i syn głupi jak but.... Zamiast wrócić do Imperium Brytyjskiego i być dobrym Zbawicielem, szlajasz się po krajach trzeciej kategorii! Masz szczęście, Potter! Na zabicie Mrocznego Czarodzieja nie potrzeba pozwolenia! Pozdrów swojego niedorobionego ojca w piekle, Potter! Avada Kedavra!

Słowo wyjaśnienia: specjalnie dałem się zabić temu popaprańcowi.
Dlaczego?
Można powiedzieć, że lubię robić dramatyczne wejścia.

Kiedy moje "zimne, martwe zwłoki" uderzyły w ziemię, Snape wstał z fotela i kilka razy szturchnął mnie stopą.

- Z-zabiłem to?..... zabiłem to! Lily, słońce moje najdroższe, moja czerwona różo wśród chwastów, wreszcie cię pomściłem! Zabiłem to, co cię zabiło! Och, Lily moja najdroższa, najpiękniejszy kwiat wśród aniołów w niebie, możesz odpocząć w końcu, albowiem zgładziłem przyczynę twojej śmierci!!!

Na szczęście, szalone wygibasy profesorka, (kuszące Gilberta, by wepchnąć Sevciowi sztylet w gardło) zostały powstrzymane.

Przez moje "zimne, martwe zwłoki".

Które stanęły w płomieniach.

Imię "Feliks" było najtrafniejszym, jakim mógł mnie obdarzyć Mieszko.

Bo praktycznie jestem piêprzonym feniksem w ludzkiej postaci.
I tak, moje łzy leczą. Ale żeby sprowokować mnie do płaczu?
Prawie niemożliwe.

Wstałem na równe nogi, wracając do dorosłej postaci. Na moim ciele zmaterializowała się husarska zbroja.

- C-czym ty jesteś? - wyjąkał Severus, padając na klęczki i cofając się pod samą ścianę gabinetu. Jakby to mnie miało udobruchać.

Z przestrzeni kieszonkowej nie wyciągnąłem Szczerbca. To zbyt elegancka broń, jak na takie badziewie.
Snape prawie się poszczał w gacie, gdy przystawiłem mu do szyi czubek racławickiej kosy.

- Jestem Feliks Uriel Łukasiewicz. Personifikacja Rzeczypospolitej Polskiej, Wiecznego Imperium Polskiego. Ale tutaj, jestem twoim osobistym katem. Osądzą cię w Piekle.

Skrócić o głowę!

I tak marnie zakończył się żywot Severusa Tobiasza Snape'a.

Odwołałem zbroję, ogień oraz kosę, przywdziewając męski, hogwardzki mundurek na swoją nastoletnią postać.
Jak gdyby nigdy nic wróciłem do Gilberta do klasy i razem poszliśmy na transmutację.

# Tymczasem w Piekle Polskim #

Pierwszą reakcją Severusa po pojawieniu się, było sprawdzenie szyi w poszukiwaniu rany, która go zabiła. Odetchnął z ulgą gdy okazało się, że szyja jest cała.

Potem rozejrzał się dookoła.

Stał w kolejce w mugolskiej poczekalni. Wyglądała jak korytarz przed recepcją w szpitalu, tylko w czarnym oraz czerwonym kolorze. Nie należy zapomnieć o wszechobecnych pentagramach.

Generalnie wszystko wyglądało okej.

Dopóki Snape nie zauważył długości kolejki, porównywalnej do tych z czasów świetności PRL-u.

*sześć tygodni później*

Severus wreszcie dotarł do recepcji. Została tylko jedna dziewczyna tuż przed nim.

Zapewne dotarłby tu szybciej, gdyby nie próbował się przepychać lub wychodzić z kolejki. Akcje takie sprawiały, że z automatu lądował na szarym końcu.

- Imiona i nazwisko? - spytała znudzony głosem diablica za biurkiem, siorbiąca "Hellbucksa" przez słomkę. Po minie wnioskować można, że marzyła o powrocie do domu i relaksującej kąpieli w lawie.

- Częstowojna Ewa Brzęczyszczykiewicz - odparła dusza.

- Coś do zgłoszenia?

- GOOD MORNING, VIETNAM!!!!

Szare konfetti buchnęło w powietrze, do wtóru oklasków i krzyków. Duszy wręczono kartę VIP i odprowadzono do czarnego samochodu jak gościa honorowego, kierując się do "Siódmego Kręgu Piekieł".

Dopiero po kwadransie wszystko się uspokoiło, a diablica wróciła do biurka.

- Imiona i nazwisko?

- Severus Tobiasz Snape.

Zimne ciarki poleciały nauczycielowi w dół kręgosłupa, gdy atramentowo czarne oczy wbiły się w niego z zainteresowaniem.

- Mistrz Eliksirów oraz Szef Domu Slytherina w Hogwarcie?

- Tak, to ja.

- Pokój 44, piętro 19, winda jest na końcu korytarza. Masz rozprawę w trybie specjalnym. Następny!

Severus ruszył na poszukiwania windy. Znalazł ja wreszcie i pojechał na 19 piętro.

....

W siódmym niebie nienawiści 
zmiłowania ani gram 
W siódmym niebie nienawiści 
lepiej niż na haju nam 
Nic tam nie jest wybaczone 
Byle drobiazg, byle grzech... 
Wszystkie chwyty dozwolone, 
by przywalić komuś, eh ! 

Za długo było tej niewoli, 
gdy człowiek nie śmiał śmieć 
Bo mu antychryst nie pozwolił 
ze wszystkich łacha drzeć 

A teraz siódme niebo nam się dzieje 
Bajeczny nastał czas 
Wiadomo, wszyscy kurwy i złodzieje 
Nie wyłączając nas 

....

Miszczu Eliksirów z wielką ulga powitał 19. piętro i koniec denerwującej muzyki w nieznanym języku.
Drzwi od pokoju nr 44 to były wielkie, masywne wrota obrazujące jakąś masakrę. Na ich środku wybity był symbol - połączone litery "P" oraz "W".

Zanim Snape zdążył skontemplować sztukę, wrota się otworzyły, odsłaniając... salę sądową.

- Oskarżony : Severus Tobiasz Snape. Podejdź i stań przy katedrze. - nakazał sędzia, a Mistrz Eliksirów, chcąc nie chcąc, posłuchał - pouczam cię, że na tej sali można mówić jedynie prawdę. Rozprawę poprowadzę jako sędzia ja, czyli Lucifer Mephistopheles Morningstar...

-" Merlinie, dopomóż "- przeleciało Snape'owi przez myśl.

- ....nawiasem mówiąc, Merlin ma cię gdzieś, bo jest na Avalonie z Arturem Pendragonem. Oskarżyciel: dziś nieobecny, Feliks Uriel Łukasiewicz. Prokurator: w zastępstwie za nieobecnego Jamesa Asmodeusza Pottera, Lilith Potter z domu Ewanowski. Obrońca: brak.

Dalszego ciągu Snape nie usłyszał, bo wpatrywał się w Lily. Jego pustynna róża, jego słońce o poranku, jego anioł wśród śmiertelników, siedziała wśród demonów jak jedna z nich. Co ona robiła w Piekle, a nie w niebie, gdzie jej prawowite miejsce?!

Ale nie było mowy o pomyłce. To była Lily Potter, nawet z czarnymi, diablimi rogami, skrzydłami i oczami. Nawet z wyeksponowaną dziurą w piersi, gdzie trafiła ją Klątwa Śmierci.

Z transu Snape'a obudził Lucyfer, teatralnie wyrzucając sędziowski młotek przez ramię.

- A teraz koniec teatrzyku, bo mam lepsze rzeczy do roboty, niż sądzenie duszy Śmierciożercy. Lilith, proszę, odczytaj wyrok na zamówienie.

Lily, z nieoczekiwanie znudzoną miną, wstała i zajrzała do swojego hellfona.

- Na mocy umowy pomiędzy Piekłem Polskim a Rzeczypospolitą Polską, znaną również jako Królestwo lub Imperium Polskie oraz Korona, Severus Tobiasz Snape otrzymuje wyrok pięciuset lat w kotle piekielnym oraz wieczność na wybranych torturach z rąk Lilith Potter z domu Ewanowski i Jamesa Asmodeusza Pottera.

Wrzaski wrzuconego do kotła ze smołą Snape'a rozniosły się po Dziewiątym Kręgu Piekieł, dając znać takim osobistościom jak Judasz Iskariota, że mają nowego współlokatora.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro