Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

*Z.P.W. Jack*
-I coś ty zrobił?!- krzyczał Jeff.
-Jeff, proszę cię, opamiętaj się. To jest twoja dziewczyna!
-Moja dziewczyna? Ha, ja nie mam dziewczyny- odpowiedział.
-Posłuchaj, ty ją kochasz. Zanim to się stało...
-Niby co takiego się stało?!- przerwał mi.
-Zanim twoja chęć mordu powróciła... przytulałeś ją, całowałeś, razem się śmialiście, a teraz?
-A teraz jestem znowu Jeff The Killer, który nikogo nie kocha, tylko zabija bez opamiętanie. Widzę, że na tobie już nie mogę polegać...- brunet upadł na ziemię. Z tyłu stała Jane.
-Mamy go zabrać do Ben'a. Dasz radę?- spytała.
-Tak, ty idź do dziewczyn, są na dole.
-Okey- odpowiedziała. Wziąłem chłopaka i wyskoczyłem przez okno.

*Z.P.W. Jessy*
-Ben, Jeff... Jack z nim rozmawia, on groził mi nożem!
-Spokojnie Jessy, powiedz jeszcze raz od początku.
-No po tym jak do ciebie zadzwoniłam i weszłam do pokoju Jeff stał przed łóżkiem z nożem i przyłożył mi go do gardła. Gdyby nie Jack...
-No dobra, rozumiem, czekajcie.
-Ale co chcesz zrobić?- chłopak rozłączył się.

Czekałyśmy razem z Nicką. Bałam się o Jeff'a. Nicka próbowała mnie pocieszyć, na marne. W pewnym momencie do pokoju wbiegła z góry Jane.
-Jessy?
-Jane? Co się stało?!
-Jest okey, Jack wziął Jeff'a do nas.
-Mogę się dowiedzieć kim ona jest?- powiedziała Nicka wskazując na Jane.
-Nicka, to jest Jane, ona też nam pomaga z Jeffy'm...
-To może już chodźmy?- spytała Jane.
-Jasne, szybko- wybiegłyśmy z domu.

Za dziesięć minut byłyśmy w domu.
-Co z nim?!- krzyknęłam z progu.
-Spokojnie, nic mu nie jest, daliśmy mu leki. Teraz śpi, powinno być już lepiej- powiedomił mnie Ben. Z moich oczu powoli zaczęły płynąć łzy.
-Nie płacz Jessy, wszystko będzie okey- mówiła Nicka przytulając mnie do siebie.

Czekaliśmy, aż Jeff się obudzi. Nie mogłam wytrzymać.
-Chodźcie!- krzyknął w pewnym Ben z pokoju bruneta. Szybko wstałam i jak oszalała pobiegłam do chłopaka.
-Obudził się?!
-Tak, spokojnie- uspokajał mnie Jack. Popatrzyłam na Jeff'a. Trzymał się za głowę.
-Co się stało? Czemu... Jessy?- popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem a potem spuścił głowę.
-Pamiętasz, co się działo?- spytał go Ben.
-Nie do końca. Pamiętam tyle, że poczułem mocny ból i zemdlałem... Potem urwał mi się film- mówił Jeff. Ja tylko patrzyłam na niego. Dlaczego to się musi dziać? Już nie mówie o tym, że zakochałam się w psychicznym mordercy, to jeszcze chciał mnie zabić bo coś mu się stało. To nie jest normalne życie. To jest moje życie.
-Ben, mógłbym porozmawiać z Jessy? Sam na sam?- Jeff popatrzył na Ben'a błagalnie.
-No dobrze, ale nie długo, jeszcze nie doszedłeś do końca do siebie.
-Okey, dzięki- wszyscy wyszli z pokoju.
-O czym chciałeś rozmawiać?- spytałam.
-Jessy, czy ja... chciałem ci coś zrobić?- nie wiedziałam co powiedzieć. Odwróciłam wzrok. Chłopak to zauważył.
-Przepraszam, nie wiem, co się dzieje, ale mam nadzieję, że niedługo się skończy i wszystko będzie jak dawniej...- popatrzyłam w jego smutne oczy. Uśmiechnęłam się i podeszłam do Jeff'a sadając obok niego na łóżku.
-Też mam taką nadzieję- wyszeptałam wtulając się w niego.

*****
Udało się xD napisałam rozdział! Aplauz!!!
Kiedy od dłuższego czasu nie zaglądałam na Wattpada wbiliście pod historią, uwaga:
2,7 tys. wyświetleń!
308 gwiazdek!
60 komentarzy!
Jesteście cudowni! Dziękuję!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: