♦11: Czego Ci Nie Mówiłam?♦
W tym momencie wiesz dużo więcej, niż przed Tym Wydarzeniem.
Ale są rzeczy, które omijałam. Siedząc teraz na moim łóżku w tej chorej szkole, owinięta w ten sam beżowy koc, zaciskając to głupie pióro, kreśląc bezsensowne zdania na głupim papierze, zastanawiam się.
Czego Ci Nie Mówiłam?
Chyba tego, że uwielbiałam Twoje oczy. Jasnobrązowe, jakby piwne, ale jednak nie. Lubiłam w nich przede wszystkim tą czarną otoczkę wokół tęczówek. Trudno było mi oderwać od nich wzrok. Ale inaczej wyglądałoby to nienormalnie.
Uwielbiałam Twoje zaangażowanie we wszystko. Od dyskusji na lekcjach geografii z panem Clarksonem po krzyki na telewizor, kiedy nasza drużyna piłki ręcznej trafia zza linii, nie zyskując przy tym punktu. Zależało Ci na wszystkim, a ja to uwielbiałam.
Brzmię jak jakaś desperatka, ale tak było.
Nie wiedziałam tylko dlaczego taka osoba jak Ty trzymała się z kimś mojego pokroju. Byłeś przecież idealny.
Dopiero Tamtego dnia odkryłam Twoją największą wadę, dzięki której przejrzałam na oczy.
Nie umiesz żyć z osobami chorymi psychicznie.
W tym ze mną.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro