Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

epilog

– Jeongguk! Nie zabrałeś mojej walizki z podjazdu! Musisz zawrócić! – zawołał dwudziestoczteroletni mężczyzna. Miał bujne blond włosy, ciemnoróżowe usta i pulchne policzki. Cały czas się uśmiechał.

– Nie wkręcaj mnie, bo spóźnimy się na samolot!

– Dlatego zawróć, bo nasi klienci nie będą czekać na nasz przylot dwa dni!

Czerwone auto sportowe przejechało tę samą trasę na wstecznym. Jimin wysiadł i wsadził niebieską walizkę do bagażnika.

– Już?

– Tak, jedź, zanim zrobią się korki – zapiął pasy, po czym ruszyli.

Im bliżej lotniska, tym bardziej Jimin się stresował.

– Nie bój się. Osobiście uważam, że to będzie nasza najlepsza kampania.

– Mówisz tak o każdej!

– Ale ta jest wyjątkowa. Bo właśnie mija osiem lat.

– Nadal to wszystko liczysz?

– Tak. A kiedy skończymy... Skoczymy na soju i barbecue. W Seulu są świetne knajpki.

– Nie mogę się doczekać, już jestem głodny!

Przeszli odprawę i zajęli swoje miejsca w biznes klasie. Chwilę przed planowanym startem fotel na przeciwko został zajęty przez spóźnionego pasażera.

Ściągnął maseczkę i przypadkowo nawiązał kontakt wzrokowy z Jiminem.

A Jimin uśmiechnął się szeroko.

– Min Yoongi?

Pasażer spojrzał na niego nieco wystraszony.

– Skąd pan zna moje imię?

– Jimin, nie zagaduj innych, to nie ekonomiczna – Jeongguk złapał go za ramię.

– Jesteś pianistą – powiedział, patrząc w jego oczy.

Nieznajomy uśmiechnął się.

– A więc lubi pan muzykę klasyczną?

– Bardzo.

– Bywał pan na moich koncertach?

– Wiele razy. Czuję się, jakbym znał pana bardzo dobrze.

Jeongguk zamilknął. Nie przypominał sobie, żeby Jimin kiedykolwiek interesował się tym tematem.

A później sobie przypomniał.

Gdy jego choroba zaczęła postępować, wymyślił sobie postać o takim imieniu. Mówił o nim przez cztery lata w szpitalu psychiatrycznym. Był zamknięty w innej rzeczywistości i najwyraźniej nadal nie potrafił zrozumieć, że Yoongi, którego ponoć odwiedzał to tylko wyobrażenie. Gdy spojrzał na tego pasażera, mógł w końcu zrozumieć, że był inspirowany kimś, kto naprawdę istnieje. Światowej sławy pianistą, z którym jakimś dziwnym trafem teraz rozmawia naprawdę.

A więc nie była to jego Ana...

• koniec •

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro