52.
Yoongi czuł się jak w więzieniu. Przestronny, duży dom jego rodziców. Jasny i czysty, zupełne przeciwieństwo małego mieszkanka w Busan. Na przedmieściach było cicho i spokojnie. Za oknem zupełnie nic się nie działo. Życie zamarło. Poruszał się tylko on.
Patrzył na biały fortepian, który od lat stoi osamotniony w jego pokoju i czeka, aż ktoś wydobędzie z niego dźwięki. Yoongi nie chciał być tą osobą.
Był zły na wszystko i marzył, by zostać sam. By nikt nie patrzył na jego życiowy upadek. By pozwolono mu umrzeć w samotności i bez pogrzebu.
A teraz wrócił do punktu wyjścia i przeżywał wszystko od nowa. Jakby cofnął się o dwa lata.
Tym razem chciał się zaprzeć i złożyć śluby milczenia. Nie powiedział nic, od kiedy tu przyjechał. Trwało to ponad tydzień.
Każdego dnia robił dokładnie to samo. Zjadał dwie łyżki owsianki, brał tabletki, zamykał się w pokoju, ale nim zaczął ćwiczyć, już go ktoś powstrzymywał. Chodził do łazienki, żeby zwrócić obiad, ale wszystkie zamki zostały rozmontowane i znów nie mógł tego robić. Wieczorem jadł pół jabłka i znowu brał tabletki, a potem wracał do pokoju. Próbował ćwiczyć w nocy, ale miał elektroniczną nianię, więc kiedy tylko robił większy hałas, ktoś się budził.
Nie znał swojej wagi, nie mógł się zmierzyć, nie mógł dokładnie wyliczyć tego, co je, a to sprawiało, że dostawał szału. Chciał być na zawsze cicho, ale jednego dnia nie wytrzymał i zaczął przeklinać na wszystko.
Jeden raz spróbował wyjść z domu, a oni naprawdę zadzwonili w jego obecności do psychiatry i zapytali, czy mogą go ubezwłasnowolnić.
Teoretycznie mogą.
Yoongi czekał na ich kolejny ruch. Dziwne, że jeszcze nie sprawdzili mu telefonu. Przecież nieustannie siedział na tym swoim toksycznym portalu.
Jimin nic do niego nie pisał. Nie odzywał się. Raczej wątpił, że targnął się na swoje życie. Jimin miał swój dziwny system wartości, a tego jednego punktu jeszcze nie wykonał.
Obserwowanie jego anorektycznej tułaczki było dla Yoongiego jedyną rozrywką. Nadal nie potrafił zrozumieć czemu tak bardzo kocha swoją matkę. Czemu jest w nią tak bardzo zapatrzony. Ta historia wydawała mu się nadzwyczaj ciekawa. Jakby Jimin był znacznie bardziej świadomy swojego fizycznego stanu niż większość ludzi z portalu. Jakby od początku wiedział, że igra z ogniem, a gdy go oparzył, zamiast wchodzić w niego dalej, powiedział, że boli.
Jimin otwarcie mówił, że boli, a to mu się nie zgadzało. To się nie zdarza. Skoro chorował, nie powinien o tym wiedzieć, a jednak uparcie powtarzał, że nie chce chudnąć. Co było z nim nie tak?
A może miał szansę z tego wyjść? Yoongiemu to się wydawało niemożliwe.
Czemu to go aż tak interesuje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro