Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45.

Jimin od godziny siedział sam w salonie. Owinął się kocem i nie zapalił światła. Jeongguk musiał wrócić do domu ostatnim autobusem, żeby zdążyć na jutrzejsze lekcje.

Drzwi były otwarte tylko przez chwilę, ale i tak poczuł zimno.

– A ty co tu tak siedzisz? Nie masz dziś nic do roboty? – spytała pani Park. Położyła swoją torebkę na stole razem z innymi siatkami.

– Nie...

– Widziałam, że Jeongguk był u ciebie.

Skinął głową.

– On to ma wszystko... Wysoki, przystojny, taka figura, że tylko pozazdrościć – zaczęła rozmyślać. Soo-ah nie może się go nachwalić, wcale się nie dziwię.

Jimin wydał jakiś dźwięk, jednak nie brzmiał jak żadne słowo.

– A ty nie myślałeś, żeby zacząć ćwiczyć na siłowni? Zaraz kończysz szkołę, a nie sądzę, że pójdziesz na studia. Chociaż wyglądem byś nadrobił.

Jego chude dłonie drżały. Usta miał wyschnięte na wiór. Stwierdził, że nie będzie nic pił, żeby szybciej to skończyć.

– Kupiłam ci trochę nowych ubrań, bo widzę, że w kółko chodzisz w tym samym. Nie wiem co ty już nosisz za rozmiar, najwyżej sobie wymienisz.

Wcisnął pięść do ust, by stłumić płacz. Nadal na niego nie patrzyła.

– Wciąż nie chcesz lustra w pokoju? Kiedyś ładne zdjęcia ci przy nim wychodziły. Może byś wrócił na swój Instagram? Coś ostatnio tracisz motywację.

– Do wszystkiego – wyszeptał.

– Co mówisz?

– Nic mamo.

Zapaliła światło. Zobaczyła jego zniszczone, przydługie włosy z dużymi odrostami.

– Idź do tego fryzjera, no jak ty wyglądasz?

– Czemu to akurat takie ważne? – spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem.

Już dawno chciał wrócić do pokoju i położyć się spać, ale czuł się za słabo, by podjąć taki wysiłek.

Matka rzuciła mu pytające spojrzenie.

– Jutro też nie chcesz iść do szkoły?

– Czemu mnie ignorujesz?

Położyła rękę na jego czole. Była chłodna, więc na moment poczuł się dobrze.

– Masz chyba dalej temperaturę. Jeongguk ci nowego wirusa nie przywlókł? Wiesz, że on ciągle między ludźmi, a ty łapiesz każdą infekcję od niego. Nie mogłeś poczekać, aż wyzdrowiejesz i wtedy się z nim spotkać?

Jimin ciężko westchnął. Ściskało mu gardło. Jej wzrok był obcy, a on chciał jedynie, żeby mu powiedziała, że go kocha.

Poczuł, że leci mu krew z nosa. Była jasna, rzadka i spływała w dół jak woda. Poczuł jej smak na ustach, więc odchylił głowę w tył, żeby nie wybrudzić kanapy. Prawie natychmiast spłynęła po jego szyi. W tym czasie milczał i spoglądał na matkę, która rozpakowywała ubrania. Jego dramat rozgrywał się w zupełnej ciszy, chociaż myślami krzyczał i błagał, żeby ktoś go z tego wyciągnął.

Chciał tylko zgubić parę kilo, a zanim się obejrzał, zupełnie utracił kontrolę nad swoim życiem.

Krew spłynęła mu do gardła, zadławił się i zaczął kaszleć.

– Teraz masz jeszcze kaszel? Może cię umówić do le-

Zaniemówiła, kiedy zobaczyła jego zakrawioną twarz i ręce. W pierwszej chwili nie potrafiła stwierdzić co się stało. Szybko złapała za chusteczki i przycisnęła do jego nosa. Trochę za mocno. Brudnymi rękoma złapał jej okryte jasną bluzką ramiona, dusił się własnym żalem do wszystkiego.

– No, co ty robisz, Jimin! – krzyknęła. – Puść mnie, ty myślisz, że to zabawne? Przestań się tak uśmiechać, wiesz, że tego nienawidzę!

Ale on nie mógł przestać się uśmiechać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro