28.
Jeszcze raz kontrolnie spojrzał w lustro. To co widział, nie podobało mu się, ale w tym momencie i tak niczego nie zmieni. Zapinał i rozpinał kołnierzyk na zmianę. Nie był pewien jak powinien go zostawić. Westchnął ciężko, nakładając pod oczy kolejną warstwę korektora.
Miał przed sobą tylko nieidealny twór, który poruszał się na jego żądanie.
– Idziesz wreszcie, Jimin? – dobrze ubrana kobieta stanęła w progu jego pokoju i z niecierpliwością wskazywała na wskazówki złotego zegarka.
Wiadomość z portalu Motylki Any
empty.inside
"Nadal nie znalazłeś?"
– Zapnij koszulę i chodź, bo taksówka już czeka.
– Idę, mamo – włożył telefon do kieszeni marynarki i zapiął guzik. Znów spojrzał w swoje odbicie, po czym zostawił je, świadomy, że będzie go śledziło również w długim lustrze zawieszonym w holu.
Na zewnątrz było chłodno, ale nim to do niego dotarło, odjeżdżał już taksówką spod domu. Patrzył na widoki za oknem, by nie skrzyżować spojrzeń z milczącą matką.
Wiadomość z portalu Motylki Any
depressed.girl
Jak to robisz, że tak szybko
chudniesz? To niesamowite,
że potrafisz się tak kontrolować!
Chcesz mi trochę pomóc?
Wiadomość z portalu Motylki Any
lullaby
Długo już jesteś na 800kcal?
Co powiesz o tej diecie?
Zdenerwował się, gdy zobaczył jej spojrzenie. Wiedział, że się zaraz odezwie.
– Masz wyłączyć ten telefon, jak tylko dojedziemy. A najlepiej już teraz.
Jimin spojrzał jeszcze raz na wiadomość od Yoongiego. Chciał mu odpisać, ale nic by z tego nie wynikło. Wyłączył telefon. Natrętne myśli o ilości jedzenia, jaka go dziś czekała, nie dawały mu spokoju od rana. Ciągle tylko patrzył na siebie i z każdym zgubionym kilogramem dostrzegał więcej wad. Nie tak miało być.
Po opuszczeniu auta nie weszli od razu do restauracji. Jimin nie mógł znieść przenikliwego zimna, choć miał na sobie marynarkę. Taksująca go spojrzeniem matka w cienkich rajstopach i koronkowej sukience wydawała się niewzruszona temperaturą.
– Że ja wcześniej nie zauważyłam... – westchnęła ciężko. Jimin spojrzał w jej nieprzyjazne oczy. – Że masz takie zniszczone włosy. Poszedłbyś do fryzjera zamiast robić mi taki wstyd. Jeszcze nas wezmą za biedaków.
– Mamo...
– Ty byłeś kiedyś fotomodelem? Jesteś ostatnio taki brzydki, że nie mogę w to uwierzyć – prychnęła, podchodząc do szklanych drzwi. – Rusz się, bo i tak jesteśmy spóźnieni.
Posłusznie poszedł za nią, przywitał się z ludźmi, którzy mieli zapewnić mu później pracę, odpowiadał na pytania tak, jak w domu kazała mu matka. Kiedy na stole pojawiły się zamówione wcześniej dania, myślał, że się rozpłacze.
Nie miał opcji i musiał zjeść chociaż część, by nie robić jej wstydu.
– To już nie jest ten chłopak, co kiedyś – komentowała pani Park, jakby syn wcale nie siedział przy tym samym stole. – Kiedyś chociaż wyglądał, to zarabiał na siebie. Teraz zostało mu co jedyne wżenić się w dobrą rodzinę, jeśli ma coś osiągnąć. Ale która by go chciała...
Wbił wzrok w szklankę wody, której dolewał sobie już piąty raz. Poczuł się pełny i pusty równocześnie. Uśmiechnął się szeroko, a to ją rozzłościło.
Miał łzy w oczach, ale już do końca wieczoru nie przestawał się uśmiechać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro