11
JUNGKOOK
Od czasu powrotu Parka z przerwy, jego zachowanie stało się dość dziwnie. No dobra, on cały czas jest dziwny, ale wtedy był jakoś bardziej. Nie zauważył mnie gdy koło niego przechodziłem. Stał jak słup soli i się nie ruszał. W ręce trzymał tylko pustą butelkę wody.
-Słyszałem ,że byłeś u braci Choi-zero odpowiedzi-Ej, słyszysz mnie?-podszedłem do niego i zacząłem machać mu dłonią przed twarzą-Ziemia do Parka, Park do ziemi!
-Co znowu?
Wreszcie jakoś zareagował.
-W końcu! Ile mam cię wołać?
-Aż tak chcesz mojej uwagi?-spojrzał w moją stronę. Nie powiem poczułem jakiś dziwne uczucie, gdy dostrzegłem strach w jego oczach.
Co się stało na tej przerwie?
Od chwili na balkonie za bardzo interesuje mnie jego życie. To nie tak ,że poczułem nagłe powołanie, jak Matka Teresa. Po prostu, denerwuje mnie gdy coś jest z nim nie tak. Od zawsze tak było. Tylko wcześniej siebie tolerowaliśmy. Dlatego teraz, gdybym zapytał się go, co się tak naprawdę stało. Nie odpowiedziałby mi, a wręcz zamknął się jeszcze bardziej. Co ja mam robić? Jak z nim postępować? Kończą mi się powoli pomysły. Za jaka cholerę muszę go traktować inaczej niż innych? Specjalnie muszę coś wymyślać, by nie być taki jak za czasów kursów. W końcu Park Jimin, nie zwrócił na mnie wtedy uwagi. Miał mnie gdzieś.
-Gdybym powiedział nie, skłamałbym. Jednak gdybym powiedział tak, też bym to zrobił.
-Zdecyduj się chłopie-widziałem jak na półce leży pudełko leków na ból głowy.
-To raczej ty się zdecyduj. Pijesz dzisiaj czy nie?
-Mówiłem ,że tak. Jakie to ma znaczenie, teraz?
-Wziąłeś dwie tabletki, a za cztery godziny idziemy na dość dużą popijawę i jedziemy razem do kamienicy. Hoseok nas obierze z Yoongim.
-Kto powiedział ,że będziesz woził moją dupe? Zadzwonię po Hoseoka, Yoongiego lub zwykłą taksówkę-miałem wrażanie, że w ogóle nie usłyszał mojego ostatniego zdania. Jeszcze bardziej się poirytowałem. I ja mam zgadywać co z tobą nie tak, Park?
-Właśnie, Hoseok po nas przyjeżdża. Ja będę pił. Nie słuchasz w ogóle co się do ciebie mówi. Weź się ogarnij.
-Próbuje, nie widać?-uniósł ręce na wysokości naszych twarzy. Trzęsły się, na tyle mocno, że jakbym dał mu kubek herbaty, to by się wylała.
-Co ci?-nie mogłem tego tak zostawić. A co jak zaraz będę musiał dzwonić po pogotowie? Muszę jakoś mieć świadomość sytuacji.
Usiadł na kanapę i zamknął oczy. Butelkę rzucił na drugi jej koniec. Jak zaraz się nie dowiem co mu dolega to przysięgam dzwonię do Taemina albo Hoseoka. Z tą karetką chyba trochę przesadziłem.
-Stres, za bardzo chodzę napięty.
Dzięki ci za tą wiadomość ,która nic więcej mi nie mówi. Jak ja mam teraz zareagować? Sam wywnioskowałem ,że może być to stres. Liczyłem na więcej szczegółów. Jedyne co potrafiłem wtedy zrobić to po prostu kiwnąć głową. Skoro nie chce, to niech nie mówi, ale jak mi tu zejdzie, a ja nie będę w stanie go ocucić, to przysięgam rozszarpie go. Co za nieodpowiedzialny człowiek.
Podałem mu wodę, zawsze pomaga. Jak to się mówiło? Boli cię głowa? Pij dużo wody! Masz złamaną nogę? Pij dużo wody, a będzie cała. Czy jakoś tak.
●∘◦❀◦∘●
Gdy graliśmy w różne gry na picie, cały czas spoglądałem w jego stronę. Dziwnym trafem nie zamieniliśmy ani słowa. Było jak w pierwszy dzień festiwalu, po tym jak chciałem go pocałować. Był wtedy zdecydowanie za blisko, a przede wszystkim nie zrobił nic, bym się odczepił. Gdyby reszta nie przyszła, na pewno bym go pocałował. Najwyżej potem zarobiłbym uderzenie w twarz.
Park leciał z drinkami Taemina na równo z Hwasą, a ona ma z nas najmocniejszą głowę. Jednak w jego przypadku skończyło się to wyjściem przed lokal. Bez żadnego powiadomienia innych po prostu poszedłem za nim. Mimo iż siebie nienawidzimy, to nie zostawię go tak. Nie jestem taki, szczególnie gdy ktoś definitywnie przesadził z alkoholem z jakiegoś powodu.
-Halo? Hoseok?
-Cześć, już kończycie? Co tak wcześnie?
-Byłoby dłużej gdyby twój przyjaciel nie przesadził, tak szybko z alkoholem.
-Co? Mówimy o tym samym przyjacielu?
-Tak, o tym samym. Gdy mówiłeś mi ,że on umie się dobrze bawić, to miałeś na myśli?-kliknąłem na facetime. Hoseok od razu zobaczył Parka pochylonego nad krzakiem-Za ile będziecie?
-Tak się składa ,że za pięć minut. Byliśmy na mieście-usłyszałem niski głos, z którym przez chwilę dyskutował na temat Jimina, z Hoseokiem- Wiesz może...-westchnął-Nie, nie wiesz. Oczywiście ,że nie. Inaczej. Widziałeś jakieś dziwne zachowanie, z jego strony?
-On zawsze jest dziwny.
-Jungkook, wiesz co mam na myśli-przyłożył palce do skroni.
-Po przyjściu z przerwy na festiwalu, wziął dwie tabletki na ból głowy. Do tego trzęsły mu się dłonie. Nie wiem co było przyczyną. Wiesz ,że jestem ostatnią osobą ,której cokolwiek powie-przewróciłem oczami.
-Tyle mi wystarczy. Popilnujesz go, dopóki po was podjedziemy?
-Tak, tylko poinformuje resztę ,że już jedziemy.
-Dobra.
I po prostu zakończył rozmowę.
Gdy powiedziałem reszcie ,że przyjedzie zaraz transport po mnie i Parka, zaczęli robić dziwne miny. A Taemin poklepał mnie z szerokim uśmiechem po plecach. Nie wiem co to miało zwiastować, ale chyba bezpiecznej podróży, z pijanym Parkiem Jiminem na czele.
Dobrze, że wyszedłem w odpowiednim czasie. O mało co ten by się przewrócił, na te całe krzaki. Pomogłem mu usiąść na chodniku. Jedyną odpowiedz jaką dostałem to jakieś mruknięcie. Usiadłem obok niego, by go jakoś podeprzeć. Położyłem mu głowę na moje ramie i siedzieliśmy tak ,do póki sam Jung Hoseok nie wyszedł z samochodu, który zaparkował pod restauracją. Jakim cudem tu wjechali? Ludzi jest na chodniku tyle co mrówek w mrowisku.
-Długo czekacie?
-Nie powiedziałbym. Ale uratowałem go przed upadkiem. Pociągnę was za to.
-Tak, tak wezmę kredyt by cię spłacić-kucnął przy Jiminie, próbując wziąć go pod ramie, ale ten nie umiał wstać-Jimin? Ej stary wstawaj!
-Hooobii- uśmiechnął się szeroko, a ja dostałem zero odzewu, doliczę do rachunku- Taemin jest jebanym synem Severusa'a.
-O czym ty mówisz? Jimin boże, z czym przesadziłeś?
-Zapewne ma same szóstki, taki z niego mistrz mikstur. Ja to bym pizdę dostał.
Nie potrafiłem, naprawdę to było tak świetne i niecodzienne. Nie sądziłem ,że Jimin potrafi być tak śmieszny mówiąc jakieś słabe żarty z Hogwartu. I jeszcze to jak pokazał na Taemiana. Czemu tego nie udokumentowałem?
-Jungkook błagam pomóż mi ,a nie się śmiejesz-pokręciłem jedynie głową, powstrzymując śmiech. Wziąłem Parka pod ramie i poje pomogliśmy mu wstać i wpakować go do auta.
Usiadłem na miejscu pasażera, a Hoseok jako iż dość bardzo przejmował się Jiminem, usiadł z nim na tyle. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem Yoongiego. Miał na sobie szary bawełniany sweter, jego długie czarne włosy były ułożone na żelu. Wyglądał jakby wracał z jakiejś rozmowy o pracę czy randki. A gdy oboje skrzyżowaliśmy spojrzenia, olśniło mnie. Znam go. To on wdawał się w ciągłe kłótnie z Jiminem na kursach to z nim się całował gdy ja stałem tuż za plecami Parka. On jest jego przyjacielem? Co tu się dzieje? Hoseok o tym wie?
-Jak tam Minmin?
Minmin? Robił to specjalnie bo tu siedzę? Nie. Hobi w ogóle nie wyglądał na zaskoczonego takim przezwiskiem. Widziałem w lusterku jedynie jak Jimin przytula Yoongiego od tyłu i znów jakiś żart związany z Sverusem Snapem. A gdy usłyszałem ten śmiech, ze strony kierowcy.. chyba teraz ja czuje się nie najlepiej.
-Chyba przesadziłeś z tymi miksturami Jiminah. Jest jakiś konkretny powód twojego pójścia na całość?
-A czemu pytasz? Nic nie powiem. Nikomu nie zdradzam tak tajnych informacji.
-Patison będzie u mnie spać jak mi nie powiesz.
-Nie kradnij mi kota!
Nazwał kota nazwiskiem aktora z "Sagi Zmierzch"? Oryginalnie.
-Więc?
-Hobi tobie powieeem. Widziałem dzisiaj na festiwalu Hyekyo i wiesz co? Nie dasz wiary! Była z Seungminem, chyba są parą-zachichotał, a dwójka przyjaciół jednocześnie wypowiedzieli przekleństwo.
Jimin się więcej nie odzywał ,chyba zasnął.
-Kto to Hyekyo i Seungmin?-postanowiłem zaryzykować. Mam już dość domysłów i siedzenia w ciszy. Szczególnie gdy jestem tak blisko tego całego Min Yoongiego.
-Nie twój interes-burknął. Tak, czego mogłem się innego spodziewać. Właśnie tego oczekiwałem od strony Hoseoka gdy spotkaliśmy się w klubie. Wspólnej nienawiści do mej osoby.
-Przestań Yoon, Jungkook miał na oku Jimina, gdy my nie mogliśmy. Nie irytuj się z tego powodu. Nie zawsze możesz wszędzie być.
-Z wzajemnością.
-Jungkook, nie jest to łatwy temat. Nie mogę ci dokładnie powiedzieć. Jedynie tyle, że ta dwójka bawiła się Jiminem. Naprawdę, nie mogę. Jeżeli chcesz mu pomóc..
-Nie chce, Hoseok przestań w każdym dostrzegać chęć pomocy i zmiany życia Jimina. Czy ostatnio on sam tobie nie mówił? Kłóciliście się przez to ,że szukasz na siłę jakiegoś człowieka bo ty wyjeżdżasz do Stanów. Przestań pchać mu się z butami do życia, tak samo jak i innym.
-Zamknij się. Już w drodze tutaj kazałem ci się do mnie nie odzywać-pierwszy raz słyszałem by Jung do kogoś powiedział tak chłodnym tonem. Aż mnie ciarki przeszły- Wracając, Jungkook. Jeżeli chcesz się dowiedzieć kim oni byli, zapytaj się go sam.
Genialny pomysł.
Yoongi zaśmiał się na tyle głośno ,że obudziło to Parka, który po prostu kazał mu się zamknąć. Nie powiem. Uśmiechnąłem się.
~~~
Od dzisiaj jestem hot 20...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro