09
JIMIN
Jest piąta rano, a ja rozkładam stoisko z Jungkookiem na hali. Dziewczyny i Taemin postanowili przyjechać w trójkę, a jako, że na wczorajszej kolacji firmowej dowiedzieli się, że mieszkamy w tym samym miejscu. Uznali że cudownym pomysłem, będzie to, żebyśmy razem przyjechali i zaczęli rozstawiać rzeczy. I że ich nawet nie dziwił sam zamysł:
"Jeon Jungkook i Park Jimin i ich wspólna aranżacja stoiska"
To nawet brzmi nawet fatalnie.
-Daj ten fotel na lewo. Klienci muszą patrzeć co robię.
-Chyba lepiej dać na lewo twoje pracę a nie fotel, na którym i tak nikt nie usiądzie.
-Park weź się ze mną nie kłóć. Chcę fotel po lewej, od strony mojego stanowiska.
-A jak ktoś zechce tatuaż na dupie, to też inni klienci mają patrzeć?
-A co w życiu dupy nie widzieli?
-Jungkook, boże.
-Przecież logiczne że nas wtedy zakryje tymi ścianami z materiału, które wyglądają jakby były ze szpitala.
-A co mam ci je pomalować?
-Nie, znając twój talent to dziurę w nich zrobisz.
-Nie, gorszego żartu wymyślić nie mogłeś.
Aż sam z wrażenia usiadłem na tym fotelu. Mam dość. Już od ponad godziny rozstawiamy nasze stoisko, a nie mamy nawet połowy rzeczy. Ja się zastrzelę zaraz. Do tego ten przygłup wali jakieś suchary. Na trzeźwo nie dam rady.
Jeszcze sam się z tego śmieje. Przez co i mój kącik ust unosi się do góry.
Chwila, chwila. Czemu mnie to śmieszy?
-Już nawet cię rozbawić Park umiem-puścił do mnie oczko. Aż się musiałem odwrócić by się upewnić, że to do mnie.
-Czy ty właśnie...?
-Się nie zesraj.
-Mam dość, sam se to układaj. Ja se posiedzę, załatwiłem nam miejsce ,ty zrób resztę.
-Poważnie mówisz?-zaczął układać swoje rzeczy do tatuowania.
-Nie. Samo się to nie zrobi, a trójka muszkieterów przyjedzie pewnie na gotowe. Po prostu już jestem zmęczony, a nawet nie zaczęliśmy nikogo przyjmować.
-Spałeś w ogóle?
-Martwisz się o mnie? Słodko.
-Po prostu nie chce zwłok na stanowisku.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne-wstałem z fotela, zostawiając go na miejscu. Niech już ma chłopak radochę. Powoli zacząłem wyciągać kolejny z furgonetki-Spałem.
Gdy wyciągałem fotel , ten zsunął mi się na stopę. Nie powiem zabolało jak cholera. Szczególnie gdy był to metalowy stojak. Jednak nie wydobyłem z siebie ani jednego dźwięku. Tylko zacisnąłem mocniej zęby. Co jest dzisiaj ze mną nie tak? Przecież spałem normalnie, zjadłem i wypiłem kawę. Czemu czuję się taki zmęczony?
-Co jest Park. Do góry fotel i stawiaj.
-Czekaj próbuje przeżyć.
-No, dzisiejszy dzień w szczególności trzeba jakoś przeżyć.
-Po dzisiejszym festiwalu to igły będą mi dupą wychodziły.
-Dość bolesna sprawa, byłeś z tymi objawami u lekarza?
-Mógłbyś mi pomóc? Bo tak jakby zaraz mi stopa odleci.
Podszedł do mnie i razem w końcu unieśliśmy cały fotel. Jaką poczułem ulgę na stopie, jest nie do opisania. Oboje postawiliśmy go przed tablicą z pracami Jungkooka. Całe jego stanowisko było prawie gotowe, tylko ,że to jedno z czterech ,które muszą być postawione. Następne miało być od Solar, jednak sam Jungkook powiedział ,że będzie wyjmował cięższe rzeczy, bo jak to stwierdził "Zaraz zmiażdżę sobie drugą stopę". Dlatego zająłem się aranżacją własnej części i Taemina. Również w trakcie gdy Jeon ustawiał siedzenia i prace Solar zrobiłem mu zdjęcia. Muszę coś wstawić na instagrama żeby ludzie wiedzieli gdzie nas szukać. Przy okazji pokazać jak bardzo z Jungkookiem "współpracujemy" i jesteśmy dla siebie "mili".
-Te influencer!-odwróciłem się w jego stronę.
Że jak mnie nazwał?
-Gdzie dać tą twoją książkę ze zdjęciami klientów i wpisami?
-Na biały mały stolik w "poczekalni". Zaraz zrobię napis ,że można się podpisywać, plus jak będą chcieli to zrobimy zdjęcie instaxem- Zacząłem coś bazgrać na kartce- I weź mnie tak nie nazywaj.
-Już myślałem, że to zignorowałeś.
-Nigdy nie zignoruje twoich dogryzek, za bardzo mnie irytujesz.
-Czuję się wyjątkowy- odłożył książkę ,tak jak mu kazałem. Nie poszedł. On dalej stoi, nie Jeon Jungkook, nie teraz.
-Niby czemu miałbyś się tak czuć?
-Bo jako jedyny z nielicznych, nie będziesz mnie spławiał. Czuję się lepszy od tej debilki z poniedziałku.
Dalej bazgrałem coś na kartce na stole. Jeon stał przede mną, nigdy nie czułem się komfortowo rozmawiając w ten sposób. Gdy jedna osoba siedzi ,a druga stoi i to prawie nad tobą. Długo mu nie odpowiadałem, nie planowałem tego. Ja po prostu nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nic mi nie przychodziło do głowy.
-Park? Słyszałeś mnie?
Myśl Jimin, co mu odpowiedzieć. Cokolwiek, tylko coś powiedz.
Poczułem lekkie szarpnięcie za bark.
-Ej, odpowiesz mi?
Podniosłem głowę i momentalnie oczy mi się rozszerzyły. Nie sądziłem ,że twarz Jeona znajdzie się tak blisko mojej. Nie brałem nawet pod uwagi tego ,że się nade mną pochyli. Dzieli nas kilka centymetrów i nigdy w życiu nie poczułem takiego, nagłego przepływu stresu jak teraz. Poczułem mrowienie w opuszkach palców, do tego żołądek momentalnie się zacisnął.
Co się dzieje do cholery?
Jungkook się nie odzywał, tak jak i ja. Patrzyliśmy tylko na siebie w dalszym bezruchu. I przysięgam, nie mam bladego pojęcia czemu to zrobiłem. Po prostu oblizałem odruchowo usta.
-Do cholery jasnej Park.
Tylko tyle wtedy usłyszałem. A nawet sądzę ,że nie powinienem był tego słyszeć. Gdyby nie odgłosy śmiechów, na bank coś by się stało. Jungkook sam się oddalił gdy reszta pracowników się pojawiła.
-O kurde nie sądziliśmy ,że aż tyle zrobicie do naszego przyjazdu. Jednak nasze pomysły są trafne-zaczął dumnie Taemin. Ostatnio mam dziwne wrażenie jakby chciał mi coś przekazać odnośnie Jungkooka. To ,że chyba nie jest taki zły? Jednak dla mnie zawsze będzie egoistycznym typem.
Uśmiechnąłem się odruchowo i bardziej rozwaliłem na fotelu.
-Teraz ja sobie z Jungkookiem posiedzimy, a wy zrobicie resztę.
Momentalnie widziałem jak zadowolenie Taemina zanika. Tak samo jak i Solar, Hwasa jedynie się zaśmiała w drodze do furgonetki.
●∘◦❀◦∘●
Cały pierwszy dzień festiwalu szedł naprawdę po naszej myśli. Naprawdę nie zliczę ile osób dzisiaj przekuwało sobie, cokolwiek. Hwasa jak zwykle odwalała kawał dobrej roboty, jako menadżerka. Każdemu chętnemu rozdawała podane kartki by pozaznaczali odpowiednie rzeczy, robiła pod koniec każdemu zdjęcie z nami i wkładała do książki. Nie było czasu na układanie ,ich w niej. Również zajmowała się płatnością za usługę i innymi papierami. Można powiedzieć ,że harowała jak szalona. Z resztą każdy z nas dawał z siebie wszystko. A ja, w końcu kiedy miałem mieć przerwę, odmówiłem kilku osobom. Oczywiście pierwszy raz mnie stresował jednak gdy chłopak powiedział: "Nie ma problemu, ja też pójdę coś zjeść, przyjdę za godzinę".
Poczułem ulgę.
To kochałem w festiwalach tatuatorskich i piercingu. Były przeważnie tam same odpowiedzialne osoby, żadnych odrębnych jednostek, jak w poniedziałek. Nawet jeżeli ktoś robił sobie przekłucie po raz pierwszy to był świadomy warunków. Gdy jadłem z pudełka jajangmyeon, który mi ugotował Hoseok, obserwowałem Jungkooka. Ani razu nie zamienił ze mną słowa od tamtej chwili. Chyba ,że przychodził czas na wspólne zdjęcie z klientem. To oczywiście wymienialiśmy jakieś, nic nie znaczące zdania. A tak, nic poza tym.
Teraz się tak w sumie zastawiam. Czemu ja go nie odepchnąłem? Dlaczego moje ciało zastygło i nie chciało się ruszyć. I jeszcze te mrowienie w opuszkach. Ten skręt żołądka. Dawno tego nie czułem. Chyba od czasu studiów. Gdy byłem z Hyekyo. Tylko problem polegał na tym ,że Hyekyo mi się podobała, a Jungkooka nienawidzę.
Tatuował właśnie dziewczynie słonecznika na kostce. W taki sposób ,że łodyga owijała się wokół kostki. Wyglądało to jak bransoletka.
-Co pan sądzi o moim pomyśle?-zapytała nagle klientka leżąca na stanowisku.
Dzięki ci inteligentna istoto, że wydałaś moją tajną obserwacje nad moim wrogiem. Naprawdę tego potrzebowałem. Z resztą, co ja wyprawiam.
-No, co sądzisz?-odezwał się jednak nie spojrzał w moją stronę.
-Oryginalne i delikatne. Coś co sam mógłbym sobie zrobić. Robicie w kolorze czy czarno białe?
-Wolałam w czerni i bieli.
-To chyba dobrze dla Jungkooka, woli czarno białe projekty.
Spojrzał w moją stronę lekko zaskoczony. Jednak nie na długo. Od razu przytaknął klientce i zaczął z nią rozmawiać na jakiś inny temat. Czemu się zdziwił? Przecież każdy w studiu wie o tym ,że nie przepada za kolorem. Zawsze klnie jak ma zmieniać odcienie. Mimo ,że sam na rękawie ma kawałki kolorów, to nienawidzi ich samemu robić.
Chwila.
Dlaczego ja, to tak ze szczegółami pamiętam?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro