08
JIMIN
-Myślę że to dzisiaj na tyle. Pamiętaj by nie spać na prawej stronie-zdjąłem jednorazowe rękawiczki-Chociaż świadomie, bo w trakcie snu różnie bywa.
Młody chłopak odpowiedział mi jedynie śmiechem i wyszedł z gabinetu. To już mój siódmy klient dzisiaj. Mam jakieś szczęście w grafiku, sami klienci co robią przekłucia w uszach. Normalnie uszaty poniedziałek.
Dochodziła godzina trzynasta, a ja zacząłem robić się głodny. Dobrze że dzisiaj rano przygotowałem sobie gimbab. Od weekendu miałem na niego smaka. Aż w końcu ruszyłem dupe by go zrobić i zacząć jeść jakieś porządne posiłki. Tak jak obiecałem Hoseokowi.
Jeżeli chodzi o Jungkooka, zachowujemy się jak zwykle. Nie powiem jestem zadowolony i to dość bardzo. Oprócz tej akcji słownej na chacie nic innego nie miało miejsca. Oczywiście padły dość ocenzurowane słowa dzisiaj, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Głównie chodziło o organizację na festiwalu. Nie ma mowy że wszystko mu zostawię, on ledwo pamięta kogo ma następnego jako klienta, a co dopiero gdzie ma stać nasze stoisko i inne rzeczy. Jedynie za co będzie odpowiedzialny to za robienie tatuaży i zapisywanie ludzi do zeszytu. Plus chodzenie w przerwie po hali by zachęcić innych do siebie, dając randomowe rysunki. Będzie "twarzą" ,a ja tym ogarniającym. Dla mnie wychodzi na plus. Mniej szans na spotkanie konkurencji jednego studia.
Gdy wyszedłem z gabinetu od razu zostałem zauważony przez jakąś starsza kobietę. Dość wkurwioną kobietę.
Podeszła do mnie i zaczęła się szopka.
-Co Pan sobie wyobraża! Jak mógł Pan odmówić mojej córce przekłucia. Marzyła o tym od piętnastki.
Chciałem coś odpowiedzieć ale matka dziewczyny nie przestawała gadać i na mnie naskakiwać. Do tego zdążyła mnie już kilka razy opluć. Cudownie. Darmowy prysznic.
-Czy mogę w końcu coś odpowiedzieć, czy dalej pani będzie na mnie unosić głos w moim studiu?
-A co jest Pan prezydentem, że mam się kłaniać?-prychnęła ,poprawiając jednym ruchem ręki, włosy. Najgorszy typ człowieka mi się trafił. Poniedziałek był zbyt idealny.
-Nie, ale wymaga się od drugiego człowieka szacunku. A w pani przypadku go nie ma, do tego krzyczy pani po mnie jakbym był kimś znajomym. A się nie znamy. Jeżeli się pani nie uspokoi, wezwę policję. Nie będę znosił takiego szczeniackiego zachowania.
Słyszałem że Hwasa już wykonuje telefon. Zawsze reaguje szybko, w takich sytuacjach. Kobieta zdecydowanie była zamożna. Drogi biały garnitur z wysokimi obcasami. Do tego torebka z dioru. A o bolerku już nie wspomnę. Nie zaprzeczę, outfit ma genialny, ale nie do osobowości.
-Więc? Dlaczego nie wykonał Pan kolczyka mojej córce?
-Która to była pańska córka?
-Nie pamięta Pan? Tak wykonuje się tutaj pracę?
-Przykro mi że nie umiem zapamiętać pańskiej córki z ponad pięćdziesięciu osób tygodniowo. To tak jakby weszła pani do sklepu odzieżowego i musiałaby pani zapamiętać każdą twarz ekspedientki, w ciągu tamtego tygodnia-skrzyżowałem ręce na piersi. Stałem wyprostowany, ale i głodny. Tracę już cierpliwość.
-Yoonji. Sang Yoonji, blondynka z zielonymi oczami. Przyszła w tamten czwartek by zrobić kolczyk w nosie. Ma problemy skórne.
I dopiero po ostatnim zdaniu doznałem olśnienia. Pamiętam ją, była strasznie uparta, niby miała ukończone osiemnaście lat, ale zachowywała się jak piętnastolatka. Musiałem jej odmówić z chyba dziesięć razy, by w końcu stąd wyszła.
Przewróciłem oczami w stronę jej matki, na co ta jedynie się obruszyła.
-Pańska córka nie mogła mieć zrobionego kolczyka, ponieważ w przypadku brania specyficznych leków na trądzik jest on dla niej niebezpieczny. A ja nie zamierzałem ryzykować i odmówiłem. Do tego wyznała mi ,że ma problemy z krzepnięciem krwi. To już w ogóle ją wyklucza. Na przyszły raz proponuje doinformować się w jakich przypadkach piercer może odmówić zrobienia kolczyka. Również informowałem o tym na instagramie, mam przypięte zasady na profilu.
-Nie ma to dla mnie znaczenia, moja córka chciała kolczyk. A pan jako ten piercer powinien go wykonać.
-Pani jest poważna? Zagroziło by to jej stanu zdrowia. Nie pociągnąłem ani grosza z tej wizyty więc nie wiem o co ma pani pretensje.
-Idiota.
Nie, ja się chyba przesłyszałem. Kobieta ,która sama nie świeci intelektem tylko kasą wyzywała mnie od idiotów. Chyba ,że sama do siebie gada, ale się przejęzyczyła. Z taką głupotą się jeszcze nie spotkałem.
-Co proszę?
-Nie słyszałeś? Jesteś idiotą, miałeś zrobić jej ten kolczyk. Nie interesuje mnie co masz dopowiedzenia. Przyznaj po prostu ,że jesteś leniwym nierobem, a ci wybaczę.
Nie, tego jest za wiele. Nawet nie mam ochoty na nią patrzeć. Niech stąd wyjdzie, wystawi złą opinię i zniknie. Naprawdę nie mam nastroju do dyskutowania z nieodpowiedzialnymi ludźmi. Gdy wyciągnąłem rękę, pokazując na wyjście, wzdrygnąłem się. Głośny trzask odkładającego segregatora spowodował ,że nawet kobieta się zdziwiła i patrzyła w stronę recepcji.
-Czy skończyła pani pierdolić głupoty? Bo intelektem na pewno pani nie powaliła.
-Jak śmiesz do mnie tak mówić? Wiesz z kim rozmawiasz?-Jungkook wyminął mnie i stanął dosłownie przed kobietą. Tym samym zasłaniając mnie.
Co się właśnie dzieje?
-Z debilem? Bo inaczej bym cię nie nazwał.
I wtedy miarka się przebrała. Nim zdążyłem w trakcie wypowiadającego zdania go uciszyć, usłyszałem jedynie plasknięcie. Jeon Jungkook dostał w twarz na moich oczach.
I to nie ode mnie.
Suka.
-Co pani sobie wyobraża!-wrzasnąłem, wychodząc przed chłopaka-Proszę natychmiast wyjść inaczej naprawdę wezwę policje. A co gorsza pozwę panią o nietykalność-kobieta oburzona nie spuszczała wzroku z Jungkooka. Była wściekła, jednak gdy spojrzała na kąty sufitu, jej gniew złagodniał. Na tyle ,że bez słowa wyszła ze studia.
-Jungkook wszystko w porządku?-podeszła do niego spanikowana Solar.
-Dzwonię do Song Joongkiego, nie zostawię tej baby tak-burknęła Hwasa-Idiotką to ona jest. Co za wredny babsztyl.
Spoglądałem na Solar i Jungkooka. Ten jedynie ja zbył idąc do naszego wspólnego pokoju odpoczynkowego. Dlaczego on w ogóle się wtrącił? To był mój klient, nie jego. Mieliśmy już jakieś ciężkie sytuacje tutaj i nigdy nie wtrącaliśmy się do swoich klientów. Nawet jeżeli nas obrażali.
Czy on po tym co słyszał ,bierze mnie na litość? Zaczynam nienawidzić go jeszcze bardziej.
Poddenerwowany poszedłem za nim. Słyszałem jak Hwasa zaczyna wszystko opowiadać swojemu narzeczonemu. Jakieś słowa w moją stronę padły również od Solar ,ale czułem taką frustrację ,że je zignorowałem. Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Jungkook jak gdyby nigdy nic robił sobie kawę. Już od wejścia widać jego czerwony, podrażniony policzek. Co za imbecyl.
-Siadaj na kanape-spojrzał w moją stronę z dziwnym wyrazem twarzy-Trzeba ci go schłodzić.
-Nie trzeba.
-Weź już się zamknij i siadaj na tą kanapę z kawą-przewrócił oczami ,a ja wyciągnąłem z zamrażarki mrożone owoce. Usiadłem półdupkiem na podłokietniku i samodzielnie przyłożyłem mu paczkę do policzka-To była moja sprawa. Nie powinieneś się w ogóle w to wtrącać. Miałem to pod kontrolą.
-Tak, w szczególności gdy nazwała cię idiotą-pokazał na mnie palcem- Miałeś w planach ją po prostu wypuścić i pozwolić by napisała złą opinię. Myślisz ,że cię nie znam?
-A co miałem innego zrobić? Nie chciałem jej obrażać , tak jak ty to zrobiłeś. Zniżyłeś się do jej poziomu, w ogóle nie profesjonalnie.
-Aha, czyli ignorowanie wyzwisk w swoja stronę już jest profesjonalne?
-Nie..ale
-Jimin do kurwy nędzy. Naucz się przeciwstawiać klientom. Pracujesz w zawodzie dłużej niż ja ,a nie potrafisz tak prostych rzeczy? I nie, odmowa kolczyka się nie liczy. To czysta dobra decyzja. Jednak sposób w jaki bagatelizujesz obrażanie w twoją stronę i pchanie na siebie ludzi nie jest czymś wspaniałym-odwróciłem wzrok. Nienawidzę kiedy to on ma rację. Nie jestem w stanie tego znieść-Zabierz już tą rękę, bo widzę ,że ci to nie odpowiada. Wcale nie musiałeś się tu fatygować.
-Czy ty bierzesz mnie na litość? Po ostatniej sytuacji?-wstałem by sam zrobić sobie kawę. Nie umiem w tej sytuacji na niego patrzeć. Zbyt bardzo mnie to zawstydza, w ogóle czemu poruszam ten temat. Oparłem ręce o blat.
-Czemu miałbym? To nie tak ,że zrobiło mi się ciebie szkoda po tym co miało miejsce. Każdy ma ciężkie dni, ja po prostu byłem jego niefortunnym świadkiem-całe napięcie ze mnie zeszło-Zareagowałem, bo ta suka, pierdoliła głupoty. Woli narazić zdrowie swojej córki tylko dlatego ,że jej się marzyło. No idiotka.
Przy okazji wyzwała mnie od leniuchów i nierobów.
-Istna głupota bogatej typiary ,która żeruje na kasie swojego męża.
-Kim ona w ogóle była?
-Żoną chyba chirurga, o ile się nie mylę. Widziałem ja tylko w telewizji jak się uśmiechała, stojąc obok niego.
-Gold digger.
-Inaczej bym jej nie nazwał. Ja dalej nie pojmuje dlaczego ona nie umiała się przyznać do błędu i przeprosić. Nic by jej się nie stało. Skompromitowała się jeszcze bardziej, swoja wiedzą.
-Dlatego jej to powiedziałem.
-Dzięki-zamieszałem łyżeczką w kubku. Nie sądziłem ,że kiedyś to powiem w jego stronę. Dlatego gdy usłyszałem uderzenie o ziemie worku z zamrożonymi owocami, odwróciłem się-No co?
-Powtórz.
-Co?
-Ja się chyba przesłyszałem.
-Nic nie będę powtarzał.
-Powtórz, tylko czekaj włączę nagrywanie.
-Jesteś głupi-wyszedłem z uśmiechem kręcą głową.
Tak, to właśnie wtedy po raz pierwszy Jeon Jungkook, spowodował u mnie prawdziwy, nie ironiczny, uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro