Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Ruszył z wolna w stronę skąd dochodziły dźwięki. Nie był do końca pewny swojej decyzji. Nie wiedział co może tam zastać. Przecież mógł się przesłyszeć i źle zinterpretować głos. Mimo tego z każdym przemierzanym metrem jego ciekawość wzrastała. Po przejściu kilkuset metrów ujrzał leżącą na ziemi drobną postać. Ostrożnie podszedł bliżej niej. Gdy znajdowała się 3 metry od osoby zdał sobie sprawę, że się nie pomylił. Na ziemi leżała Blair. Chłopak podbiegł do niej. Jej ciało było delikatnie pokryte wodą z kropel deszczu. Lecz jego uwagę przykuła czerwoną plama na środku brzucha dziewczyny, która pojawiła się na sukience. Harry pochylił się nad dziewczyną i delikatnie ułożył jej głowę na swoich kolanach, na co zareagowała pomrukiem i płaczem.

- Ciii...... Już spokojnie, nie płacz. To ja Harry.... Pamiętasz mnie? Przysiadłem się do ciebie dzisiaj rano w parku. - mówił gładząc jej ramię. Za każdym nawet najmniejszym ruchem nóg chłopaka z ust Blair wydobywał się cichy jęk połączony ze szlochem. Dziewczyna uniosła lekko głowę do góry.

- To ty - rzekła z ulgą w głosie - Dzięki tobie wreszcie coś zjadłam. Dziękuję - odpowiedziała i chcąc okazać mu wdzięczność wtuliła się w jego tors. Chłopak nie wiedział co myśleć. Jej wypowiedź mogła znaczyć, że od dawna nie miała nic porządnego w ustach. - Nie skrzywdzisz mnie prawda? Nie jesteś jak oni. - mówiła w lekkim otumanieniu.

- Jacy oni? Kto ci to zrobił? Gdzie cię najbardziej boli? - wyrzucał pytania z prędkością karabinu maszynowego.

- Byli wysocy, chcieli mnie ze sobą wziąć. Ale ja jednego kopnęłam i on uciekł. A ten drugi mnie uderzył i też uciekł. Tak strasznie mnie boli. - mówiła, że spływającymi po policzkach łzami.

- Spokojnie. Nic już ci nie grozi. Zabiorę cię do mnie do domu i zaopiekuję się tobą. - oznajmił i z wielkim trudem udało mu się wstać, bez wypuszczania dziewczyny z rąk. Blair kiwnęła jedynie głową i położyła ręce w miejscu rany. Spadające krople deszczu spadały na ich ciała, jednak nie odczuwali zimna z tym związanego. Obojgu było ciepło. Dlatego, że byli razem, a ich ciała lgnęły do siebie jak "+" i "-".

Chłopakowi udało się dojść do pobliskiego postoju taksówek, gdzie zajęli jeden z pojazdów. Z pomocą kierowcy Harry posadził wygodnie Blair na fotelu i sam zajął miejsce obok niej. Szybko podał adres, po czym ponownie zwrócił wzrok na drobną postać. Dziewczyna opierała głowę o siedzenie, a twarz miała zwróconą w stronę okna. Trzęsła się. Harry bez zastanowienia zdjął swoją kurtkę i okrył nią ciało Blair za co otrzymał najpiękniejszy uśmiech świata.

- Zapraszam - otworzył jej drzwi i wpuścił do środka jako pierwszą, po czym szybko dołączył do niej. Zdjął z jej ramion kurtkę i powiesił na wieszaku. Zdjął swoje obuwie i to samo polecił Blair Dziewczyna lekko skrępowana wykonała polecenie i z bólem wyprostowała się. Jej ręka powędrowała na brzuch, gdzie musiała znajdować się rana.

- Przygotuję ci kąpiel. Umyjesz się, i przebierzesz, a później coś zjemy. Ale najpierw pokażesz mi źródło bólu. - powiedział z lekkim uśmiechem, co Blair próbowała odwzajemnić. Niestety, wyszedł jedynie grymas.

- Chodź ze mną.

Harry złapał dziewczynę za rękę i zaprowadził na piętro do łazienki. Posadził ją na blacie obok umywalki, a sam zajął się przygotowaniem kąpieli.

- Woda za raz będzie gotowa. Ja idę poszukać dla ciebie ubrań i...- zatrzymał się - Ja.. chciałbym zobaczyć twoją ranę. Być może trzeba będzie jechać do szpitala. Jak będę miał wchodzić to zapukam. - powiedział wyciągając z szafki ręczniki. Położywszy je obok Blair, wyszedł z pomieszczenia. Tuż po zamknięciu drzwi oparł się o ścianę obok i zaczął szybko oddychać, a jego ciało przeszła dziwna fala. Co spowodowało takie odczucia? Wrażenia z dzisiejszego wieczoru czy pewność, że za chwilę zobaczy nagie ciało dziewczyny, na której bezpieczeństwu dziwnym trafem zaczynało mu zależeć?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro