Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

-Blair! – krzyknął Harry i szybko się odwrócił. Gdy tylko zobaczył mnie rozciągniętą na trawie szybko podbiegł. – Co się stało?

-Niezdara ze mnie. – powiedziałam wskazując korzeń tuż za mną. Podniosłam się i przyjrzałam moje stopie. Chyba zwykłe stłuczenie.

-Boli? – spytał unosząc mnie. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, a ja objęłam ramionami jego kark wtulając się w zagłębienie szyi bruneta.

-Trochę, ale to chyba zwykłe stłuczenie. – uśmiechnęłam się.

-Mam nadzieję, że tak jest. – Harry pocałował mnie w czubek głowy. -Teraz zaniosę cię do naszej sypialni i odpoczniesz.

-Ciekawe po czym mam odpoczywać. – prychnęłam.

-Jeszcze będziesz prosić o odpoczynek kiedy będziemy się kochać do nieprzytomności. – uśmiechnął się szelmowsko i puścił mi oczko.

-Harry. – jęknęłam uderzając go w ramię.

-O tak! Jęcz moje imię! - krzyknął, a moje policzki oblał szkarłatny rumieniec. Schowałam twarz w zagłębienie szyi bruneta i ciężko oddychałam. Harry zaśmiał się pod nosem i szybko wszedł do domku. Nasze pojawienie się zwróciło uwagę wszystkich. Louis i Zayn odrzucili pady od konsoli, Niall odłożył ukochane chrupki, lecz to Liam jedyny do nas podszedł.

-Co się stało Blair? – chłopak dotknął mojego ramienia i przyglądnął mi się.

-Jak to co? Harry znowu wkurzył Blair i ona wreszcie nie wytrzymała. Wsadziła mu nogę w dupę, a dupa Hazzy koścista więc sobie. Dziewczyna nogę obiła. – powiedział jak wyuczoną formułkę Louis, na słowa którego Niall i Zayn zwijali się na dywanie ze śmiechu.

-Bardzo śmiesznie Tommo. – burknął Harry. Chcąc poprawić mu humor pocałowałam go szybko w kącik ust i pogładziłam policzek.

-Twój tyłek wcale nie jest kościsty. Jest świetny. – wyszeptałam mu do ucha, a Styles szybko się rozpromienił.

-Myślę, że to tylko stłuczenie. – orzekł Liam oglądając moją nogę. – Harry, zanieś Blair do was i wróć tutaj. Przygotuję okład. – brunet potwierdził kiwnięciem głowy, po czym Payne odszedł, a my skierowaliśmy się na piętro.

*****

-I jak? Jeszcze boli? – spytał Harry siadając na łóżku.

-Dzięki temu okładowi jest tysiąc razy lepiej. – uśmiechnęłam się muskając palcami dłoń bruneta. Harry zamknął w uścisku moją dłoń i przyłożył do ust. Złożył na jej wierzchu pocałunek i wtulił w nią swój szorstki policzek.

-Musisz się ogolić. – szepnęłam pocierając kciukiem policzek.

-Yhm. – mruknął, po czym schylił się do mojego brzucha. Objął go ramionami i wtulił twarz w moją koszulkę.

-Harry. – szepnęłam wplatając dłoń we włosy bruneta. Pociągnęłam delikatnie za końcówki, co spotkało się z mruczeniem Styles'a. -Harry nie śpij. – zwróciłam się głośniej słysząc ciche pochrapywanie chłopaka.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche ,,proszę", a klamka drgnęła. Drzwi ustąpiły, a moim oczom ukazała się zmartwiona twarz Zayn'a. Mulat stał się w ostatnim czasie jedną z bliższych osób. Stał się moim przyjacielem.

-Mogę? – spytał cicho wskazując dyskretnie na Harry'ego.

-Tak, wchodź. – uśmiechnęłam się i zdjęłam delikatnie ciało mojego chłopaka. Brunet od razu wtulił się w poduszkę obok, a jego loki opadły mu na oczy. Zayn podszedł do łóżka i usiadł na jego brzegu. -Usiądź sobie wygodnie. – posłałam mu uśmiech i usiadłam.

-Jak się czujesz? – spytał wyraźnie skrępowany co jakiś czas spoglądając na bruneta.

-Zdecydowane lepiej, dziękuję. -powiedziałam kładąc dłoń na jego ramieniu. -Nie przejmuj się Harry'm. Przecież cię nie wyrzuci stąd, jak się obudzi.

-Chciałem przeprosić ciebie i Harry'ego. Louis czasem zachowuje się jak dziecko i nie wie co mówi. Nie chciałem z was śmiać. Po prostu...- mówił szybko i chaotycznie.

-Spokojnie Zayn. – uśmiechnęłam się. – Nic się nie stało. Przecież Lou często rzuca takie dziwne teksty. Harry z pewnością nie jest na niego zły. – chłopak się rozpromienił.

-Dobrze wiedzieć. Ale budź już Harry'ego. Chłopaki poszli rozpalać ognisko. – wstał i poprawił koszulkę. – Będziemy czekać na was przed domkiem. Ale ubierzcie się ciepło, bo robi się zimno.

-Jasne. -odwzajemniłam jego uśmiech, po czym Zayn wyszedł po cichu z pokoju.

*****

-Louis, chcesz? – zwrócił się Zayn do siedzącego naprzeciwko mnie Tomlinson'a unosząc do góry butelkę alkoholu.

-Dawaj. – powiedział ochoczo chłopak i przejął butelkę.

-Niall, Liam?

-Ja chcę. – odezwał się blondyn, a w jego dłoni wylądował alkohol.

-Ja colę. -zwrócił się do przyjaciela Liam.

-Ja też. – dodał Harry, a ja uniosłam na niego wzrok.

-Jeśli chcesz to możesz się przecież napić. – wyszeptałam wpatrując się w niego.

-Muszę pilnować mojego Aniołka. Poza tym ta banda po kilku piwach jest nie do ogarnięcia. – odpowiedział mi całując mnie w czubek głowy.

-A ty Blair? – spytał Mulat wyciągając butelkę alkoholu.

-Ja sok. – powiedziałam wtulając się w ciepły bok Harry'ego.

-Serio? Tylko sok? – zdziwił się wyraźnie Louis.

-Tak. – odpowiedziałam.

-Ej no Blair. Z nami się nie napijesz? – próbował namówić mnie Niall. Lecz starał się na marne.

-Nie, dziękuję.

-Boisz się, że ci się spodoba i popadniesz w alkoholizm? – zaśmiał się Louis. Trafił mnie prosto w serce. Mój ojciec alkoholik, to jak zabił moją rodzinę. Nie, nie, nie. Wyrwałam się z objęć bruneta i wstałam z krzesła wprawiając chłopaków w osłupienie. Ignorując ich krzyki udałam się w stronę pomostu.

-Jej ojciec jest alkoholikiem idioto! – usłyszałam krzyk Harry'ego. Jego słowa uświadomiły mi jak bardzo mam zniszczoną rodzinę. Jak źle wypadam na tle rodzin chłopaków. Zaczęłam biec w stronę jeziora, a moje policzki pokryły łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro