Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Obudził mnie krzyk. Ale nie byle jaki. Przeraźliwy krzyk, strachu, bólu i rozpaczy w jednym. Podniosłem się na łóżku i przetarłem sklejone powieki. Moje serce się złamało. Blair stała plecami wciśnięta w ścianę. Płakała i krzyczała obejmując ramionami drżące ciało. Podniosłem się szybko z łóżka i zbliżyłem się do niej. Z każdym krokiem jej krzyk stawał się coraz bardziej donośny i przeraźliwy. Jak z jakiegoś horroru.

-Co się dzieje skarbie? - zbliżyłem się na mnie niż pół kroku.

-Nie rób mi krzywdy, błagam. - wyjęczała dławiąc się łzami. Moje kochanie...

-Co ty wygadujesz Blair. Nie zrobię ci krzywdy. - zbliżyłem się starając nie patrzyć w przepełnione strachem i łzami oczy. Wziąłem ją w swoje ramiona i przyciągnąłem do torsu. Objąłem mocno ramionami i delikatnie nami kołysałem. Zbliżyłem usta do jej ucha i zacząłem szeptać.

-Nie bój się skarbie. To ja, twój Harry. Twój chłopak. Bardzo cię kocham i nie skrzywdzę cię. Ani ja, ani nikt inny. Nie dopuszczę do tego. - pocałowałem jej głowę, a ona zacisnęła dłonie na mojej koszulce. - Spokojnie, nie bój się. - pocierałem jej plecy i głowę. Pomagało. Po kilkunastu minutach uspokoiła się. Wziąłem ją na ręce i usiadłem na skraju łóżka. Zadrżała. Okryłem nas kołdrą i mocniej przycisnąłem do siebie. -Co się stało skarbie? Dlaczego krzyczałaś? - zapytałem kiedy była spokojna. Przecież wczoraj było wszystko dobrze. Nie bała się niczego. Więc co się stało teraz?

-Ja nie wiem Harry. - wyszeptała pociągając nosem. Dłonią starłem łzy z jej posiniaczonych policzków i założyłem za ucho pasemko włosów. - Przestraszyłam się, że nawet tu mnie ktoś znajdzie. - wtuliła twarz w mój tors, a ja wziąłem głęboki oddech. - Nie skrzywdzisz mnie, prawda? - uniosła na mnie swój niesamowity wzrok, a ja odpłynąłem.

-Oczywiście, że cię nie skrzywdzę. Kocham cię. Pamiętaj. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek, nie chcąc ryzykować falą strachu po pocałunku w usta.

-Ja też cię bardzo kocham Harry - wyszeptała i wtuliła się. Po chwili poczułem na szyi jej miarowy oddech. Zasnęła.

*****

Kilka minut po 8 ponownie się obudziłem. Tym razem za sprawą budzika. Podniosłem się w obawie o Blair. Spała obok mnie wtulona w kołdrę, a jej włosy rozrzucone były po całej poduszce. Mały słodziak. Nie mam pojęcia co stało się w nocy. Dlaczego krzyczała. Może chcę wiedzieć za wiele? Wstałem delikatnie z łóżka i skierowałem się do szafy. Wybrałem ubrania na dziś i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem. Dzisiaj, czarne bokserki, dresy i koszulka. Nic specjalnego. Spojrzałem na moje prawie ramię. Coś tu pusto. Może by odwiedzić salon tatuażu? Wrzuciłem do kosza na pranie brudne ubrania i wyszedłem z łazienki. Zajrzałem szybko do sypialni. Blair spała w tej samej pozycji. Zostawiłem lekko uchylone drzwi i zszedłem na parter. Wszedłem do kuchni i postanowiłem przygotować dla nas śniadanie. Po nocnej akcji naleśniki powinny poprawić humor. Nam obojgu. Przygotowałem ciasto i zacząłem smażyć placki. Kiedy miałem nakładać kolejną porcję ciasta, ktoś zadzwonił do drzwi. Szybko znalazłem się w holu i pociągnąłem za klamkę.

-Cześć.

-Hej Liam. - przywitałem przyjaciela i otworzyłem szerzej drzwi. - Wielkie dzięki, że pojedziesz do apteki. Ja nie dam rady. W nocy mieliśmy mały problem. - mówiłem szukając papierka od lekarza.

-Coś poważnego? - zapytał pocierając palcami brodę.

-Blair zaczęła krzyczeć. Bała się mnie. Myślała, że ją skrzywdzę. - słowa wychodziły z moich ust z wielkim problemem. - Przecież wszystko było dobrze. I po tym jak ją znalazłem. I jak tu przyjechaliśmy. - pokręciłem głową zrezygnowany.

-Kupię coś uspokajającego. - rzucił Liam, a ja podałem mu receptę. Już chciał wychodzić, gdy zatrzymałem go. Wyjąłem z kieszeni płaszcza portfel i odpowiednią ilość pieniędzy.

-Trzymaj. Mam nadzieję, że wystarczy.

-Chyba sobie żartujesz. Nie wezmę tego. - sprzeciwił się szatyn. – Blair to również moja przyjaciółka. Martwię się o nią i nie chcę pieniędzy. Wiesz, że mam takie same w portfelu. - uśmiechnął się i wyszedł z domu. Schowałem pieniądze i wróciłem do kuchni.

*****

-Dzień dobry - wyszeptałem siadając na łóżku obok dziewczyny pogrążonej we śnie. Blair uniosła delikatnie powieki i uśmiechnęła się.

-Dzień dobry. - przetarła oczy i podniosła się. - Co tak ładnie pachnie?

-Śniadanko dla ciebie. Prosze. - podałem jej tacę z naleśnikami i sokiem. Blair szeroko się uśmiechnęła.

-Dziękuję bardzo. Ale tego jest tak dużo. Musisz mi pomóc zjeść. - podała mi widelec i przesunęła tacę w moją stronę.

-Niech ci będzie małpko.

-Tylko bez takich. - pogroziła mi palcem i wzięła pierwszy kęs naleśnika. - Przepyszne.

-Cieszę się.

-Harry. - zaczęła po chwili ciszy. - Chciałabym cię przeprosić.

-Ale za co? - zapytałem wypijając trochę soku z jej szklanki.

-Za to w nocy. Ja...nie wiem co się stało. Obudziłam się i nagle.....było ciemno. Przestraszyłam się twojej sylwetki obok. - mówiła szybko z plątającym się językiem.

-Spokojnie. - pogładziłem jej ramię i pocałowałem w głowę - Wszystko jest okey. Opanowaliśmy sytuację. A teraz o tym zapomnimy. - uśmiechnąłem się co odwzajemniła. - Pamiętaj tylko, że bardzo, bardzo cię kocham i nigdy cię nie skrzywdzę.

-Ja też cię bardzo mocno kocham. - przytuliła się do mnie i pociągnęła delikatnie za loki.

-Jak dziecko.

-Jestem takim małym dzieckiem Harry. - zaśmiała się, a ja wraz z nią.

*****

-Kiedy przyjadą? - zapytała po raz setny w ciągu ostatnich pięciu minut.

-Za chwilę będą. - uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Blair cicho jęknęła i ponownie się we mnie wtuliła. Jestem pewny, że w ciągu następnych 10 minut sytuacja powtórzyła się z 50 razy. Serio. Kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek do drzwi wybiegła z salonu do drzwi, w akompaniamencie mojego głośnego śmiechu. Po chwili usłyszałem głosy moich przyjaciół, a kilka sekund później wszyscy weszli do salonu, w tym Zayn niosący mojego skarba na rękach. To z nim najlepiej się rozumie.

-Jakie plany na wieczór? - zapytał Louis rozkładając się na fotelu i wciskając do ust kilka chipsów.

-Nie wiem. Możemy pograć na konsoli, albo w jakieś planszówki. - rzuciłem.

-Ja wiem! - krzyknął Niall szybko wstając, przez co prawie wywrócił stolik kawowy. - Zrobimy karaoke!

-Tak! - odpowiedział z jeszcze większym entuzjazmem Lou.

-Nie, proszę. - jęknęła niezadowolona Blair.

-Dlaczego?

-To nie fair. Jesteście piosenkarzami i potraficie śpiewać, w odróżnieniu ode mnie. - powiedziała marudnie, na co się zaśmiałem. - Co ci tak wesoło, hm?

-Przecież pięknie śpiewasz. Słyszałem. Grałaś wtedy na pianinie. - powiedziałem z szerokim uśmiechem wywołując na jej twarzy rumieńce zawstydzenia.

-Czego my się tu dowiadujemy o tobie Mała? - zapytał Liam.

-Przegłosowane, robimy karaoke. - zadecydował Niall i włączył YouTube'a. - Może podzielmy się na dwójki. Będzie raźniej.

-Okey, to ja jestem z Blair. - wyrwałem się jako pierwszy. No co? Chciałem być pewny, że nikt mi nie zabierze ukochanej.

-Dobra, to ja jestem z Liam'em. - powiedział Lou. Czyli Niall z Zayn'em.

-To kto pierwszy? - Niall uniósł brew i odwrócił się do nas.

-My! - uniosłem dłoń do góry udając, że nie widzę niezadowolonego wzroku mojej dziewczyny.

-Co śpiewacie?

-Damo decyduj.

-Aha, teraz to damo. - powiedziała oburzona, ale po chwili na jej twarz wkradło się skupienie. - Photograph Ed'a. - powiedziała cicho spoglądając na mnie znaczącym wzrokiem. Nie mogłem początkowo załapać o co chodzi, jednak po chwili przypomniałem sobie tamten dzień. Tamten telefon.

-Włączaj Niall! - odpowiedziałem i podszedłem do Blair. Usiadłem obok niej na ziemi i wziąłem na kolana. Pocałowałem szybko i odwróciłem nas w stronę telewizora, gdzie zaczęły pojawiać się słowa.

*****

-Harry podjęliśmy decyzję, która zaważy nie tylko na twoim życiu. Wiesz, że Blair jest w nim z tobą. - mówił spokojnie Liam. Dziewczyna poszła do kuchni przygotować coś do jedzenia, a my postanowiliśmy wyjść na dwór "na papierosa". Oczywiście szedł na niego jedynie Zayn. Jednak powodem naszego wyjścia była rozmowa, którą przeprowadziliśmy już kiedyś. Trzeba było podjąć decyzję.

-Wiem. Powiem jej jak wrócimy do środka. - powiedziałem pocierając palcami skronie. - A jak nie będzie chciała?

-Uwierz mi, że będzie. Spokojnie. - Liam położył na moim ramieniu dłoń i potarł nią. - Wszystko będzie dobrze. Chodźmy.

Weszliśmy do salonu gdzie po chwili przyszła Blair z tacą. Każdemu z nas podała pucharek z lodami i usiadła obok mnie na sofie.

-Kochanie. - zacząłem.

-Tak? - odwróciła na mnie swoje cudowne oczy.

-Jest pewna sprawa.

-Jaka? - delikatnie się przeraziła. Widziałem to, przestała jeść, a oddech przyspieszył.

-Razem z chłopakami podjęliśmy pewną decyzję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro