Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dodatek #3 - Listy Remus-Brutus


Drogi przyjacielu,

Chyba mam w domu dominującego wilkołaka. A może ważniejszy jest fakt, że mam w domu szesnastoletniego chłopca, który uciekł z domu i jest ranny. Szukał u mnie pomocy, jakbym był osobą, która może jej udzielić.

Wiesz, Brutusie, powiedziałeś mi kiedyś, że to nie tak, że szukamy stada. Ono nas znajduje i dopiero wtedy uczymy się czym ono tak naprawdę jest.

Lunatyk uaktywnił się przy nim. Jednocześnie on ma tylko szesnaście lat, a Greyback rozszarpał mu gardło i zostawił głębokie rany. Te, które można zobaczyć na pierwszy rzut oka, jak i również te, które są na jego duszy. To tylko przestraszony dzieciak. To szczeniak, Brutusie.

Dziedzic czystokrwistego rodu, który stracił to wszystko, o czym myślał, że będzie miał na zawsze. Nie wiem czy do niego to już dotarło. Nie wiem, czy wie, jak dużo w jego życiu się zmieni. Draco chyba nie ma świadomości tego i mam świadomość jak trudne będzie dla niego, gdy to do niego dotrze.

Przygotuję go do pełni. Pełni, która naprawdę obudzi w nim jego wilkołaczą naturę. Jestem ciekaw jak to będzie wyglądało. Jednocześnie wiem, że poskromienie dominującego wilkołaka podczas pierwszej pełni może być trudne. Nie chcę by miał krew na rękach. Nie chcę by bał się tego kim jest, bo wystarczy, że ludzie będą się go bać za każdym razem, gdy dowiedzą się, że jest wilkołakiem.

Piszę do Ciebie, Brutusie o radę. Jak mam przygotować chłopca, który był wychowywany na dziedzica arystokratycznego rodu, do tego, że będzie obrzucany wyzwiskami, przepędzany, a ludzie nie będą się już na niego gapić ze względu na to jakie nazwisko nosi, a ze względu na to, że Greyback go ugryzł i zaraził likantropią. Jak powiedzieć mu, że świat nie stoi już przed nim otworem. Jak przygotować go na to wszystko? I czy w ogóle się da?

Wiem, że moja sytuacja była inna i dlatego to jest takie trudne. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że oboje zostaliśmy zarażeni likantropią, by zapłacić w ten sposób za grzechy ojca. Widzę w nim, trochę siebie. To nie jest spojrzenie w lustro i nigdy nim nie będzie. To jest dużo gorsze, bo widzę w nim kolejne pokolenie młodych wilkołaków, które czeka podobny los do mojego.

Brutusie, jak możesz patrzeć na swoje szczeniaki i nie mieć myśli, że skazujesz ich na ten sam los, który ty masz?

Twój przyjaciel, RJL


*


Remusie,

Oby ta pełnia była dla ciebie łaskawa. I dla twojego nowego szczeniaka.

Nie wiem, czy umiem odpowiedzieć na twoje pytania. Posiadanie dużego, wielopokoleniowego stada to coś cudownego. Widzenie jak wszyscy są dla siebie. Szczenięta, starsi, kobiety i chłopcy. Jest też w tym ogromna odpowiedzialność. I to nie tak, że patrząc na szczeniaki, które biegają wokół domu z drewnianymi mieczami i ze śmiechem na ustach, nie czuję tego o czym pisałeś. Wierzę jednak, że nie wprowadzam ich w świat, który składa się tylko ze złych rzeczy. Widzę dobro. Robię kilka dobrych rzeczy. Uczę ich tego czym ono jest i jak można przekazywać je dalej. Uczę się również tego od nich. Oni uczą mnie, że radość może powodować motyl, który usiądzie ci na palcu, a śmiech z tego powodu jest wyjątkowo łatwy.

Wierzę, że jesteś odpowiednią osobą dla tego chłopca. Przybył do ciebie po pomoc i nie wątpię, że jej mu udzielisz. Zaufaj temu co czuje Lunatyk względem niego. Nasze wilkołacze natury rzadko mylą się co do ludzi.

Strata swojego dziedzictwa, wpływów i poczucia, które może dać tylko dorastanie w arystokratycznej rodzinie, jest czymś czego nie pozbędzie się łatwo. Gdy sam zostałem ugryziony moja rodzina bardzo jawnie się mnie wyrzekła. Przez lata chowałem do nich urazę, tęskniłem za ojcem, który nie był głową rodziny, a moim rodzicem. Tęskniłem za siostrami i starałem się śledzić ich losy z daleka, bo nie chciały utrzymywać ze mną kontaktu. Ale, w którymś momencie stało się to tylko bolesnym wspomnieniem. Posiadanie stada trochę mi pomogło. Dlatego tak ważne jest, abyś był przy nim, przyjacielu. On sam musi dostrzec pewne rzeczy. Nauczyć się, że jego życie będzie wyglądało teraz zupełnie inaczej, a arystokratyczne wychowanie nie jest czymś czym może się dalej kierować w życiu, bo ono nie ma racji bytu przy byciu wilkołakiem.

Bądź w kontakcie, Remusie.

Brutus.



*



Drogi przyjacielu,

pierwsza pełnia Draco przebiegła pomyślnie. Nie pisałem ci o tym, ale Greyback rozerwał mu gardło, gdy go przemieniał. Draco ma ogromne problemy z mową, ale podczas pełni jego wilk przejął kontrolę i nie miał problemu, by zawyć do księżyca. Teraz jest już dużo lepiej, ale widzę jak zbyt duża ilość słów powoduje u niego ból. Z chłopca, który komentował wiele i czasami niepotrzebnie, stał się nastolatkiem, który cedzi słowa, tak, aby były jak najbardziej konkretne, ale nadal sarkastyczne i uszczypliwe. Zastanawiam się czy jako dorosły, nie będzie polegał na tym jeszcze bardziej. Czy w przyszłości jako Alfa nie będą wystarczyły jego gesty i spojrzenia, by osiągnąć to co chce. Chciałbym to zobaczyć.

Żałuję, że nie piszę z lepszymi wiadomościami. Chciałbym móc, bo nie miałem jeszcze okazji opowiedzieć ci więcej o moim szczeniaku. A może i dwóch, bo Rogasiątko też u mnie zamieszkał.

Pisałem ci już, że plotki w Anglii nie są zbyt pozytywne. Źle się dzieje, a jeśli dodać do tego pogłoski o zaostrzeniu praw wilkołaków było już naprawdę źle. Ale dzisiaj z plotek zmieniło się to w rzeczywistość. Jakby było mało mój szczeniak pojechał z Dyrektorem do Ministerstwa, a ja zostałem w domu.

To trudne, Brutus. Trudno jest patrzeć jak ktoś musi coś robić, bo takie jest prawo, a ty nie możesz nic z tym zrobić. Zapomniałem już jak to jest.

Przesyłam ci wszystko na temat nowej Ustawy Antywilkołaczej, bo chciałbym żebyś powiedział mi co o tym myślisz. Chciałbym żebyśmy zaczęli tworzyć jakiś plan działania, bo oboje wiemy, że to tak naprawdę dopiero początek. Mocny, ograniczający, ale początek. Chciałbym być gotowy na chociaż część rzeczy, które mogą mieć miejsce. Chciałbym być gotowy, by w razie problemów być w stanie ochronić szczeniaki.

Wierzę, że u ciebie sytuacja wygląda lepiej. Że stado jest w dobrym zdrowiu, a twoje „mac tíre" nie rozrabiają za mocno. Tęsknie za nimi i wszystkim czym jest twoja osada. Dlatego tak się obawiam, że w obecnej sytuacji będzie trudno mi stworzyć nawet pozory bezpieczeństwa dla moich szczeniąt. W szczególności, że oni sami między sobą nie mogą się dogadać. Chciałbym, byś mógł ich zobaczyć. Byś pomógł księżycowemu szczeniakowi dojść do porozumienia ze sobą, bo nie wiem czy jestem dobrym nauczycielem w tej dziedzinie. To nie uczenie o chochlikach w Hogwartcie. Rozumiesz z czym on się teraz boryka. Sam również przez to przechodziłeś. Z Rogasiątkiem jest lepiej, ale ta dwójka razem jest zupełnie inna od Syriusza i Jamesa. Oni byli jak groszki w jednym strączku, a teraz widzę walkę psa z kotem. A może walkę Lwa z Wężem.

Patrzę na nich i wierzę, że mimo dzielących ich różnic, gdy będzie trzeba pomogą sobie nawzajem. Chociaż Harry uważa, że sukcesem jest fakt, że nadal nie został uduszony przez sen.

Brutus... Chciałbym zabrać część bólu, który oboje w sobie niosą. Chciałbym więcej realnie dla nich coś zrobić.

RJL.



*



Remusie,

przeczytałem uważnie wycinki, które mi wysłałeś. I sądzę podobnie do ciebie, że musimy być gotowi na jeszcze wiele niedobrego ze strony Angielskiego Ministerstwa Magii.

Wiesz, że moja wioska jest dla ciebie zawsze otwarta. Dla ciebie i dla twoich szczeniaków. Nigdy nie zamknąłem drzwi przed tobą i nigdy tego nie zrobię. Napisz tylko słowo, a otworzę drzwi domu, byście mogli w nim zamieszkać. Daj znać, a przybędę i pomogę.

Wierzę równie mocno, że jesteś w stanie nauczyć Draco bycia najlepszą Alfą jaką mógłby być. Tą lepszą wersją siebie, o której nawet on nie wie. To jest coś co zawsze chcemy dla swoich szczeniąt. Życia dużo lepszego niż my mieliśmy i gdyby magia pozwalała nam uchronić je od wszystkiego i nigdy nie pozwolić im cierpieć, zgodzilibyśmy się na co za cenę swojego życia. To się nazywa rodzicielstwo, przyjacielu. Wiem, że nigdy nie chciałeś mieć swoich dzieci i przekazać im swoich genów. Rozumiem to, ale ja postąpiłem inaczej i nigdy tego nie żałowałem. Ale nawet bez wspólnych genów stałeś się postacią rodzica dla tych chłopców. Zostałeś tatą, Remusie. Gratulacje i życzę powodzenia, bo przeszedłeś od razu do etapu, gdzie ta dwójka jest nastolatkami z bagażem doświadczeń i talentem do pakowania się w kłopoty. Niech bogowie mają cię w swojej opiece.

Brutus



*



Brutus,

mam pragnienie, abyśmy nigdy nie musieli udać się do twojej wioski po coś więcej, niż tylko w odwiedziny. Chciałbym kiedyś pokazać mu twoją wioskę, chciałbym żeby poznał twoje dzieci i zobaczył, że bycie wilkołakiem i byciem otoczonym przez swoje stado to coś więcej niż tylko ludzie, którzy są tak samo skrzywdzeni ja on. Ale nie chcę skazywać Draco na ucieczkę i życie w taki sposób. Anglia to dom. Może nie idealny i nie zawsze bezpieczny, ale to nasza ojczyzna. Jednak, gdy sprawy będą naprawdę złe, nie zawaham się tego zrobić. Jeśli Draco się na to zgodzi. Rogasiątko niestety, wierząc w Przepowiednię o nim i Sam-Wiesz-Kim, musi najpierw stoczyć ogromną walkę. Walkę, która może pochłonąć go całkowicie.

Rozmawiałem z Harrym o tym co oznacza bycie dominującym wilkołakiem i przekazałem mu to, co kiedyś mi opowiadałeś. Ciągle czerpię z tego czego mnie nauczyłeś, Brutusie. Harry interesuje się tym nie tylko ze względu na ciekawość, ale również ze względu na to, że ma pewne uczucia do Draco. Uczucia, które mogę obserwować jak one się zwiększają z każdym dniem i powoli zostają odwzajemnione. Możesz dodać, więc do swojej listy gratulacji i kondolencji fakt, że mam dwójkę nastolatków, którzy się w sobie zakochują. Naprawdę ciekawie się na to wszystko patrzy.

Masz rację, nigdy nie chciałem być ojcem. Przerażała mnie myśl, że mogę powołać na ten świat dziecko, które urodzi się wilkołakiem i skazać go na podobny los, jakiego ja doświadczyłem. Ale bycie taką osobą dla moich szczeniąt, jest czymś zupełnie innym. To coś czego nie spodziewałem się, że może przynieść tyle radości i smutku jednocześnie.

Przygotowujemy się do kolejnej pełni. Przeszliśmy również kontrolę Ministerstwa, która gdyby nie była z powodu Ustawy Antywilkołaczej można by ją nazwać śmieszną. Przygotowuję się również do pożegnania z chłopcami, bo Draco zdecydował jednak, że wraca do szkoły. Nie żeby faktycznie miał jakiś wybór w tej sprawie, co tylko powoduje u mnie kolejny ból. Ból ten jest spowodowany tym, że nie mam żadnej prawnej mocy, by zrobić to co chciałbym i co by było dla niego najlepsze.

Niech ta pełnia obędzie się z nami delikatnie.

Remus.



*



Remusie,

w naszej wiosce urodziło się kolejne dziecko. Mała dziewczynka jest silna, zdrowa i ma małe kępki ciemnych włosów. Jej mama czuje się dobrze. Pełnia trochę przyspieszyła poród, ale wszystko obyło się bez komplikacji. Radość ogarnęła całą moją wioskę i świętowaliśmy przez całą noc.

Dzieci to duży dar. Nieważne w jakim wieku je dostajesz czy dzielisz z nimi krew czy nie.

Wiem, że zanim ten list dotrze, pewnie pożegnasz się ze swoimi szczeniakami, bo wrócą do Hogwartu. Rozstania zawsze są trudne, Remusie. Ale dzieci dorastają, odchodzą z domu, ale jeśli ten dom jest pełen ciepła, miłości i bezpieczeństwa, zawsze będą do niego chętnie wracać. Te pożegnania nigdy nie są na zawsze, przyjacielu. To tylko chwilowe rozstanie. A nie mam wątpliwości, że dom, który stworzyłeś tym chłopcom jest właśnie takim domem. Znam cię zbyt dobrze.

Twój przyjaciel, Brutus



*



Brutusie,

cieszę się razem z tobą, przyjacielu. Pamiętam jak narodzenie dziecka jest zawsze celebrowane w wiosce.

Stojąc na peronie i żegnając się z nimi, czułem jakbym ich tracił. Przed nimi tyle wyzwań, trudności i radości... Wiem, że będą mieli siebie nawzajem. Widziałem to w ostatnich dniach, gdy siedzieli naprzeciwko siebie przy stole i uśmiechali się. Gdy leżeli razem na kanapie, gdy słyszałem śmiech z ich pokoju i mogłem wyczuć bijące od nich szczęście oraz uczucia, które żywią do siebie.

Muszę się na nowo przyzwyczaić do ciszy jaka nastała w domu. Do braku tej dwójki i tego co wnosili do domu. To dziwne uczucie. To tęsknota za stadem, którego już dawno nie czułem, bo to co innego je stracić całkowicie, a co innego rozstać się na chwilę.

Z tobą przyjacielu było jeszcze inaczej. Dałeś mi to czego potrzebowałem w tamtej chwili. Otworzyłeś przede mną drzwi swojej wioski, dałeś schronienie, pracę i czas na uzdrowienie, którego tak potrzebowałem. Dałeś mi poczucie przynależności i siebie jako Alfę, gdy Lunatyk tego pragnął. Nigdy nie trzymałeś mnie na uwięzi, nigdy nie byłeś moim bratem w Hogwartcie, gdzie stałeś się nielegalnym animagiem, by spędzić ze mną pełnie. Byłeś tym, kogo potrzebowałem – nowym przyjacielem, który może mnie poznać, bo wcześniej mnie nie znał i nie nazywał Lunatykiem czy mojego wilkołactwa małym futerkowym problemem. Byłeś tym, który stał się moim przyjacielem, gdy sądziłem, że straciłem wszystkich przyjaciół na zawsze.

Przepraszam, Brutusie. Chyba niedawna pełnia i pożegnanie szczeniaków zrobiło ze mnie sentymentalnego głupca, któremu przypomniała się przeszłość.

PS. W kopercie znajduje się jedno zdjęcie szczeniaków, które zrobiłem im po kryjomu.

Remus



*



Remusie Johnie Lupinie,

nigdy nie nazywaj się sentymentalnym głupcem. Przeszłość jest cenną lekcją dla nas wszystkich. Czasami łatwiej jest nam uczyć się na cudzych błędach, ale ważne jest, aby dostrzec to co my sami zrobiliśmy źle. I nie popełniać tego błędu drugi raz, bo wtedy to nie świadczy o nas za dobrze. Nie ma nic złego w pogrążaniu się we wspomnieniach, o ile nie jest to za częste. Życie przeszłością nigdy nie wyszło nikomu na dobre.

Bardzo się cieszę, że wysłałeś mi zdjęcie twoich szczeniaków. Nie wiem czemu musiałeś się chować z aparatem, ale mugolskie zdjęcia mają swój urok. Widzę na tym zdjęciu to o czym pisałeś, Remusie. Te uczucie, które ich łączy i swobodę, którą ze sobą dzielą. Harry z twoich wcześniejszych opowieści wydaje mi się dobrym partnerem dla początkującego dominującego wilkołaka. A to czasami więcej niż ktokolwiek może myśleć. Tak samo, było ze mną i Adeline. Była zbyt odważna i nieustępliwa dla swojego dobra. Stała się moim wsparciem oraz kompasem i została nim do dnia dzisiejszego. Oby bogowie byli tak samo dobrzy dla Draco i Harry'ego, jak dla mnie i mojej partnerki.

Lato w Irlandii oficjalnie się skończyło, ale i tak nigdy nie było zbyt ciepłe. Taki jest urok tego regionu. Zaczęliśmy przygotowania do zimy, a ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że wraz z coraz większymi opadami deszczu, zbliża się do nas coś dużego. Siedziałem dzisiaj w centrum miasteczka i patrzyłem na moje stado. Na biegające dzieci bawiące się w kałużach wody. Na kobiety, które śmiały się, czyszcząc owoce i na mężczyzn, którzy naprawiali domy przez zimą. Na nastolatki, które miały swoją pierwszą randkę w herbaciarni Stefano i innych, którzy pomagali rodzicom oraz pakowali się, ponieważ jadą na uczelnie. Patrzyłem i nie mogłem przestać myśleć, że nie przeżyłbym gdybyś chociaż jednemu spadł włos z głowy. Może to tylko mój lęk, a może naprawdę się coś zbliża.

Twój przyjaciel,

Brutus


*



Brutusie,

jeśli Draco i Harry będą mieli to samo szczęście i ten sam typ połączenia co ty i Adeline, to będę szczęśliwy. Przez lata mogłem widzieć tę kobietę jak rządzi, dzieli i pociesza niezliczone wilkołaki. Jak jest dla ciebie wsparciem i podporą, gdy musiałeś dokonywać trudnych wyborów, albo żegnać bliskich. To wielki dar mieć kogoś takiego u swojego boku.

Przeczucia są czasami tylko przeczuciami, Brutusie. Niekiedy stają się naszą rzeczywistością dlatego lepiej być przygotowanym. Wojna nauczyła mnie tego doskonale. Mam nadzieję, że jednak nic się nie stanie. Wschód Słońca jest azylem i niech taki pozostanie.

Dyrektor był tak miły, że wyraził zgodę na to, abym czas pełni spędził we Wrzeszczącej Chacie. On nie rozumie, że oddzielenie wilkołaków z jednego stada na czas pełni to przepis na katastrofę. To męka dla obu stron. Nie mam zamiaru jednak go w tym temacie uzmysławiać, bo to nie moja rola. Cieszę się, że niedługo zobaczę Draco i Harry'ego, bo wymiana listów z nimi to jest zupełnie coś innego. Nie są do tego przyzwyczajeni tak jak my.

Niech ta pełnia obędzie się z nami delikatnie.

RJL



*



Przyjacielu,

nie mogłem czekać na twoją odpowiedź na mój ostatni list.

W kopercie znajdują się wycinki z Proroka Codziennego.

Oni znowu to zrobili. Zawiązali wilkołakom kolejną pętle na szyi i nazwali to ochroną. Zniszczyli każdy aspekt naszego życia w imię polepszenia tego, którym żyją zwykli czarodzieje. Czuję się okropnie, Brutusie.

Jestem chory, czytając kolejne punkty Drugiej Ustawy Antywilkołaczej. Czuję odrazę do ludzi, którzy zasiadają w radzie Wizengamontu.

Jak mam pozwolić Draco pójść do Ministerstwa Magii, by spędził tam pełnie? Jak mam wypełnić arkusz, który jasno wskaże, że jestem wilkołakiem? Jak pozwolić im rzucić klątwę bezpłodności na mnie? Jak mam milczeć, gdy jedyne czego pragnę to obnażyć kły Lunatyka i pozwolić mu przejąć kontrolę?

RJL


*


Remusie,

dostałem oba twoje listy. Dowiedziałem się również z plotek, które słyszałem, gdy byłem w Galway, że twoje Ministerstwo Magii wysłało również wyjce wszystkim niepełnoletnim wilkołakom, powiadamiając ich w ten sposób, że mają spędzić pełnie w piwnicach Ministerstwa. Jeśli to prawda, to oznacza, że twój szczeniak dostał taki.

Przykro mi, Remusie. Żadne słowa nie oddadzą tego jaki jest mój ból związku z tym. Twój jednak jest pewnie tysiąc razy większy.

Ministerstwo powinno być dla wszystkich. Tworzyć prawo i respektować je niezależenie od tego jakim gatunkiem jesteśmy. Ale teoretycznie wygląda to zupełnie inaczej.

Pytałeś mnie kiedyś o plan działania, a ja wskazałem ci, że bramy mojej wioski są zawsze dla was otwarte. Jednak to co ci zaraz napiszę, może zmienić całą sytuację. To może być czynnik, który obróci sytuację na naszą korzyść.

Jedna z Pierwszych Wilkołaków przybyła do mojej wioski. Pamiętam jak rozmawialiśmy o nich, o twoich wątpliwościach względem nich, bo skoro nie podjęli żadnych działań podczas Pierwszej Wojny Czarodziei, to czy oni w ogóle jeszcze istnieją. Rozumiałem wtedy twoje wątpliwości. Powiedziałem ci wtedy, że rozumiem je, chociaż ich nie podzielam. Dzisiaj jednak mogę ci napisać, że spotkałem jedną z Pierwszych Wilkołaków. Moje stado wyczuło ją kilka dni temu na odległych terenach, ale uspokoiłem ich, że to może być samotny wilk. Wczoraj jednak weszła do osady, pewna siebie i z ciekawskim spojrzeniem. Jeszcze nie wiem czego chce. Jaki jest powód jej wizyty. Ale wręcz czuć bijącą od niej moc i wiedzę. To nie tylko Alfa w pełnym tego słowa znaczeniu. Remusie, nie przeczę jestem pod wrażeniem jej osoby. I dumny, że zawitała do Wschodu Słońca.

Piszę ci o tym nie tylko dlatego, że to duże wydarzenie, o którym nie można milczeć. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, a ona zostanie, to może, gdy będziemy potrzebować jej pomocy, Arachne nam jej udzieli. Wraz ze swoim rodzeństwem. Nie wiemy co odkryje przed nami przyszłość, ale jak oboje wiemy, sojuszników nigdy nie jest za mało.

Trzymaj się, Remusie.

Brutus



*



Brutusie,

masz rację. Draco dostał tego wyjca, który otworzył się w Wielkiej Sali podczas posiłku. Wszyscy uczniowie dowiedzieli się, że jest wilkołakiem.

To nie jest najgorsze, Brutus. To nawet nie ułamek tego.

Dyrektor nie wyraził zgody, by Draco kontynuował naukę w Hogwartcie. On wysłała go z powrotem do Malfoy Manor, które jest siedliskiem zła, zamieszkałego przez Sam-Wiesz-Kogo i jego bandę popleczników. Miałem wysłać swojego szczeniaka na rzeź, Brutusie.

Chcieliśmy wdrożyć plan wyjazdu do Irlandii w życie. Do Hogwartu miała przybyć mama Draco, by go odebrać. Draco wiedział, że jeśli nie wróci do domu, ona zginie. Dlatego chcieliśmy udać się w trójkę do Irlandii, a przyjaciele Draco mieli nam pomóc w całym planie. Chciałem skorzystać z pomocy uczniów, by wydostać z tego kraju mojego szczeniaka. Nic jednak się nie udało, Brutusie.

Patrzyłem bezradnie jak Draco jest zabierany do Malfoy Manor, bo stwierdził, że coś jest nie tak, a ja nie mogłem nic zrobić. Pozwoliłem go zabrać. Pozwoliłem mu odejść.

Nie mam pojęcia co teraz będzie. Jak przebiegną kolejne tygodnie, jak przeżyjemy pełnię. Jak on wytrzyma w tym domu. Jak mam żyć z myślą, że nie udało mi się go chronić. Jak nie obwiniać się o to wszystko, bo obiecałem sobie, że zapewnię tym chłopcom bezpieczeństwo, a poległem w tak krótkim czasie.

Trzymałem Harry'ego, który zawodził, gdy Draco się teleportował. To było porównywalne do tego co czułem, gdy widziałem jak Syriusz wpada za Zasłonę Śmierci.

Brutusie, jeśli istnieje szansa, że Pierwsze Wilkołaki mogą pomóc, to skorzystam z niej choćby za cenę swojego życia. Bo nie wyobrażam sobie przyszłości, w której będę żyć, wiedząc, że wysłałem swojego szczeniaka na śmierć, a nawet nie miałem okazji się z nim pożegnać.

R.



*



Remusie,

przyjedź. Nie jestem w stanie pomóc ci na odległość. Nie mogę ukoić twojego bólu, ulżyć ci w cierpieniu, czy dać złudnej nadziei.

Ale mogę i zrobię wszystko, by pomóc ci jak tylko potrafię. Podążę za tobą do Anglii, uratuję twojego szczeniaka, tylko przyjedź. Stworzymy plan działania, poznasz Arachnę, a ja zacznę szykować się na wojnę.

Bo dla stada, nawet najwięksi pacyfiści są w stanie spalić świat.

B.



*



Brutusie,

oczekuj mnie we Wschodzie Słońca. Przybędę po pełni.

Remus

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro