49. Ustawa Antywilkołacza
Kiedy Harry się obudził miał przeczucie, że to będzie dobry dzień.
Nie miał koszmarów tej nocy, nie obudził się zlany potem i z krzykiem na ustach. Był wypoczęty, z jasnym umysłem i gotowy na spędzenie dzisiejszego dnia w salach lekcyjnych i na boisku do Quddditcha, bo obiecał Ronowi, że będą trenować. Harry w końcu napisał ogłoszenie o naborze do drużyny Quidditcha i jutro miały się odbyć eliminacje. Ron nie mógł się tego doczekać. Harry'emu też brakowało już treningów Quidditcha i tej pogoni za zniczem, ale wiedział również, że mecz ze Ślizgonami bez Draco na pozycji Szukającego Slytherinu nie będzie już tym samym.
Harry poprawił krawat Gryffindoru, z którym męczył się dłużej niż powinien i wziął różdżkę z szafki nocnej. Zerknął kątem oka na list, który Remus mu wczoraj przysłał z wiadomością, że u niego wszystko w porządku, wrócił już do siebie po pełni i pytaniem czy czegoś nie potrzebują. Harry zanotował sobie w myślach, że musiał mu odpisać, bo inaczej Lupin będzie się martwić.
– Idziesz?!
– Idę! – odpowiedział Ronowi, który krzyczał do niego z krętych schodów prowadzących do dormitorium szóstego roku Gryffindoru. Stał już przy drzwiach, kiedy cofnął się do swojego łóżka i chwycił torbę z książkami oraz innymi potrzebnymi rzeczami na lekcje.
W drodze do Wielkiej Sali na śniadanie żartował z Ronem i narzekał na wypracowanie, które kazał im napisać Snape. Ginny szła koło nich, skupiona bardziej na pleceniu warkocza, niż na faktycznej rozmowie z nimi, ale śmiała się, kiedy Ron opowiedział jakiś żart. I może Harry tylko raz pomyślał, że brakowało mu Hermiony obok. Ale Granger nie odzywała się do niego i ostentacyjnie odwracała się, kiedy tylko widziała go w klasach czy Pokoju Wspólnym. Harry nie miał zamiaru jej przepraszać. Gdy opowiedział o tym Draco, też powiedział, że Granger zachowuje się jak urażona panienka, a takie należy kopnąć w tyłek, a nie całować po rękach. Harry był w stanie się z nim zgodzić.
Gdy weszli na śniadanie, oczy Harry'ego automatycznie skierowały się na stół Ślizgonów. Wypatrzył platynowe włosy Draco. Chłopak siedział między Pansy a Teodorem, a Blaise był po drugiej stronie stołu. Rozmawiali, a Draco chwycił dzbanek z herbatą, którą wlał również Pansy do kielicha.
Gryfon w końcu miał poczucie, że wszystko było dobrze. Patrząc na jego doświadczenia z poprzednich szkolnych lat, mówienie czegoś takiego było ryzykowne, ale Harry był dobrej myśli. Wiedział, że poza murami zamku toczyła się wojna, Voldemort rósł w siłę, a czarodzieje żyli w strachu, nazywając go Wybrańcem. Miał świadomość tego, o czym mówiła Przepowiednia. Ale to nie było wszystko co liczyło się w jego życiu. Nie skupiał się tylko na tym co będzie musiał zrobić, ile osób uratować i ile rzeczy poświęcić. Chciał w końcu pamiętać przede wszystkim o Draco, Remusie, Ronie i tym, że opanował animagię. Chciał pamiętać o ludziach, którzy pomogli mu stworzyć dom.
– Stary, jedz – zwrócił mu uwagę Ron i klepnął go w ramię. Harry ocknął się z rozmyśleń i sięgnął po owsiankę. Nie wiedział nawet, kiedy dokładnie usiadł przy stole Gryfonów. Ale jakimś cudem Ginny siedziała koło niego, zamiast ze swoimi koleżankami. Nie żeby w jakimś stopniu mu to przeszkadzało.
Skupił się na jedzeniu i słuchaniu tego, co Ron chciał zrobić, kiedy po lekcjach pójdą na boisko do Quidditcha.
Merlinie, on naprawdę mógł się przyzwyczaić do takich poranków.
Harry nawet nie podniósł głowy, gdy chmara sów wleciała do Wielkiej Sali. Nie spodziewał się żadnego listu i nie prenumerował Proroka Codziennego, bo Hermiona to robiła z całej ich trójki.
Usłyszał tylko, że zrobiło się większe poruszenie, gdy przede wszystkim młodsi uczniowie dostali listy czy paczki z domu. Był czas, że Harry im tego zazdrościł. Ale teraz listy od Remusa, które dostał od początku września leżały na jego szafce nocnej i przypominały o tym, że miał kogoś bliskiego. Trzymał również wszystkie listy i wiadomości jakie dostał od Syriusza, ale te były ukryte w kufrze i czekały na czas, aż Harry będzie mógł je przeczytać bez uścisku w klatce piersiowej i ze łzami w oczach, które gdyby spadły mogłyby zniszczyć pergamin oraz zniekształcić charakter pisma Łapy.
Hermiona, która siedziała tuż obok Parvati, odebrała Proroka Codziennego i zapłaciła za niego, a Harry jedyne co zrobił, to przyjrzał się sówce, która dzisiaj dostarczyła Gryfonce gazetę. Była śmiesznie popielata z cętkami na skrzydłach i głowie.
– Harry – powiedziała podniesionym głosem Hermiona. Potter spojrzał na nią, bo coś w jej tonie głosu go zaalarmowało i zdziwił go fakt, że w końcu się do niego odezwała. – Musisz to przeczytać.
Harry odłożył łyżkę, którą jadł owsiankę z owocami. Hermiona trzymała Proroka Codziennego, a jej oczy śledziły szybko tekst. Harry słyszał, jak szum w Wielkiej Sali wezbrał na sile, gdy kolejne osoby, odkrywały dzisiejsze wiadomości.
Harry miał złe przeczucie. Liczył się z tym, że to może być kolejny artykuł o działaniach Voldemorta, morderstwach, które popełnili Śmierciożercy, albo tekst o rzeczach, które niby Harry Potter zrobił czy planował dokonać. Nie żeby on sam miał o tym jakieś pojęcie. Ale możliwości Proroka Codziennego były naprawdę duże.
– O stary... – Ron zatrzymał widelec z nabitą kiełbaską w połowie drogi do ust, kiedy zobaczył nagłówek dzisiejszego Proroka Codziennego, który Semamus położył właśnie na stole. Jego oczy rozszerzyły się komicznie, a usta lekko uchyliły. Jeśli reakcja Rona tak wyglądała...
Harry z mocno bijącym sercem wyciągnął rękę nad stołem i sięgnął po gazetę. Zobaczył nagłówek napisany dużymi, pogrubionymi literami, który spowodował u niego wzięcie urwanego wdechu.
DRUGA USTAWA ANTYWILKOŁACZA WCHODZI W ŻYCIE!
Nie. Nie mógł w to uwierzyć. Tytuł musiał kłamać, to nie mogła być prawda. Ministerstwo wprowadziło już Ustawę Antywilkołaczą. Prawo, które zmusiło Draco do pójścia do Ministerstwa Magii i zarejestrowania się. Ci sami czarodzieje, którzy przysięgali służyć obywatelom Anglii, oznaczyli Draco piętnem Piątej Klasy. A teraz zdecydowali, że wprowadzą Drugą Ustawę.
Harry czuł, jak jego serce niebezpiecznie przyspieszyło i zacisnął mocniej palce na gazecie. W tym momencie śniadanie przestało mieć znaczenie. Poprawił okulary i zaczął czytać. Z każdą linijką, z każdym zdaniem i punktem Ustawy, miał ochotę zwymiotować.
***
Po kolejnym brutalnym i strasznym ataku watahy Fenrira Greybacka na mieszkańców Doliny Godryka, o którym pisaliśmy w zeszłym tygodniu, Ministerstwo Magii zdecydowało, że należy przyspieszyć pewne kroki prawne, by jak najlepiej chronić magiczne społeczeństwo i Wizengamot uchwalił Drugą Ustawę Antywilkołaczą.
Wilkołaki stały się coraz większym problemem magicznej społeczności, a dotychczasowa Ustawa Antywilkołacza okazała się niewystarczająca. Dlatego wprowadzone nowe prawa, które mają funkcjonować na równi z Pierwszą Ustawą Antywilkołaczą, są jeszcze bardziej restrykcyjne i mające na celu zapewnienie czarodziejom i czarodziejkom bezpieczeństwa.
W sytuacji z Sami-Wiecie-Kim, który wykorzystywał wilkołaki, podczas Pierwszej Wojny rozważne jest, aby likantropi byli jak bardziej kontrolowani. Wystarczy, że czarodzieje i czarownice obawiają się Śmierciożerców, nie potrzeba również by bali się tego, co mogą zrobić wilkołaki.
Dlatego Minister Magii – wybrany przez społeczność czarodziejską w zeszłym tygodniu w ten sposób komentuje wejście Drugiej Ustawy Antywilkołaczej:
„Jako wasz nowy Minister Magii, ja Rufus Scrimgeour, w jakże trudnych czasach, mam zamiar brać udział w aktywnym sprzeciwie przeciwko wszelkim działaniom czy stworzeniom, które sympatyzują z Ciemną Stroną. Musimy stanąć do walki i pokazać, że społeczeństwo czarodziei jest gotowe walczyć o swoje bezpieczeństwo, rodzinę i magię. Dlatego idąc śladem, mojego poprzednika – Korneliusza Knota – obwieszczam, że z dniem 10 października w życie wchodzi Druga Ustawa Antywilkołacza. Będzie ona obowiązywać na równi z Pierwszą Ustawą Antywilkołaczą z dnia 5 sierpnia 1996 roku.
Ma to na celu pokazanie, że Ministerstwo Magii nie cofnie się przed niczym. A kolejny atak watahy Fenrira Greybacka (poszukiwanego ciągle listem gończym) pokazuje tylko, jakim problemem stały się wilkołaki.
Równocześnie przypominam, że czasy, w których obecnie żyjemy, są pełne niebezpieczeństw i należy się ich wystrzegać jak tylko można".
Druga Ustawa Antywilkołacza z dnia 10 października 1996 roku podpisana przez Wizengamot i Ministra Magii Rufusa Scrimgeoura obwieszcza, że:
1. Każdy niepełnoletni wilkołak ma obowiązek spędzić pełnię w Ministerstwie Magii w Departamencie Tajemnic. Ma to na celu zapewnienia mu odpowiednich warunków do spędzenia pełni i możliwości kontroli jego przemian.
2. Niezjawienie się niepełnoletniego wilkołaka do spędzenia pełni w Departamencie Tajemnic będzie konsekwentnie rozpatrywane przez Wizengamot.
3. Wilkołaki mają zakaz uczęszczania do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jeśli jakiś wilkołak uczy się aktualnie w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart ma prawo dokończyć aktualny rok szkolny, tylko jeśli Dyrektor szkoły wyrazi na to zgodę. Jedyną możliwością nauki dla młodocianych wilkołaków staje się edukacja domowa.
4. Rodziny, w których znajduje się wilkołak, będą kontrolowane przez pracowników Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami. Wizyty te będą niezapowiedziane i nie w mniejszej ilości niż jedna w miesiącu. Raporty z tych wizyt (jeśli w rodzinie jest dziecko) będą przesyłane do Departamentu Rodziny i Sierot.
5. Wilkołaki nie mogą pracować na żadnym stanowisku w Ministerstwie Magii. Jeśli ma miejsce taki stan rzeczy, to wilkołak zostaje zwolniony ze skutkiem natychmiastowym bez możliwości odebrania pieniężnej odprawy czy rekomendacji z miejsca pracy.
6. Wilkołak na zakaz pojawiania się w magicznych miejscach o zwiększonej liczbie czarodziei na trzy dni przed pełnią, w dniu pełni i trzy dni po pełni.
7. Mężczyźni, którzy osiągnęli pełnoletność, będący wilkołakami w przeciągu pół roku, od wejścia w życie Drugiej Ustawy Antywilkołaczej, mają obowiązek zgłosić się do Departamentu Tajemnic, gdzie zostanie na nich rzucona klątwa bezpłodności, z obawy, że w przyszłości mogą spłodzić dziecko, które urodzi się wilkołakiem.
8. Wilkołaki, które podczas tworzenia Listy ogłosiły, że urodziły się już jako likantropii, mają obowiązek zgłosić się w ciągu miesiąca do Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami w celu udzielenia dalszych informacji.
9. Pełnoletnie wilkołaki będące dominującymi wilkołakami mają obowiązek zgłosić się w ciągu miesiąca do Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami w celu udzielenia dalszych informacji. Każdy dominujący wilkołak w momencie osiągnięcia pełnoletności ma obowiązek, w przeciągu czternastu dni od uzyskania pełnoletności, zgłosić się do Ministerstwa Magii w celu udzielenia dalszych informacji.
10. Każdy wilkołak, który ma zamiar opuścić kraj, koniecznie musi najpierw udać się do Departamentu Transportu Magicznego i uzyskać zgodę na wyjazd. Konieczne będzie poinformowanie pracownika Ministerstwa Magii o czasie pobytu, celu podróży oraz środkach bezpieczeństwa, jeśli wyjazd obejmuje trzy dni przed pełnią, w dniu pełni czy trzy dni po pełni.
Mamy pełną nadzieję, że nowa Ustawa zapewni maksimum bezpieczeństwa magicznej społeczności czarodziejskiej. Druga Ustawa Antywilkołacza wchodzi do życia z dniem 10 października 1996 roku.
Niech Merlin będzie z nami.
***
Harry oderwał wzrok od gazety i spojrzał wprost na stół Ślizgonów. Draco siedział między Pansy a Teodorem, który ciągle czytał na głos kolejne punkty Ustawy Antywilkołaczej. Harry widział, jak Draco zbladł jeszcze bardziej, a palce, które zaciskał na krańcu stołu, prawie połamały drewno. Jego oczy błyszczały czystym złotem.
Sam Harry czuł gniew.
Irracjonalną złość na ten zlepek kawałków papieru, który trzymał w dłoniach. Był wściekły na obecnego Ministra Magii i każdego, kto wymyślił tę Ustawę. Już pierwsza wydawała mu się czymś złym, pozbawiająca podstawowych praw ludzi, którzy zostali likantropamii.
Druga Ustawa pokazała tylko, do czego zdolny był Wizengamot, by zagrać swoją rolę martwiącego się organu władzy. Chcieli chronić ludzi przed wilkołakami, pozbawiając wilkołaków prawa do bycia ludźmi.
– To jest... okropne – wykrztusiła Ginny. Jej głos dotarł do Harry'ego jak zza szyby. – Oni nie mogą tak robić! – oburzyła się.
– Oni to zrobili – odpowiedział Harry. Był ciągle wpatrzony w Draco, który nie ruszył się nawet odrobinę.
Oni są straceni.
****
Wyobraźcie sobie, że tracicie możliwość wyjazdu z kraju, pracownicy w dzień i w nocy mogą ci wpaść do domu w celu kontroli, nie możesz pojawić się na ulicy Pokątnej dwa dni przed pełnią, by np. iść i kupić eliksir przeciwbólowy. Mężczyźni mają się poddać klątwie bezpłodności, która nie wiadomo w jaki sposób będzie przeprowadzana. A jeśli jesteś wilkołakiem z urodzenia czy pełnoletnim dominującym wilkołakiem masz się zjawić w Ministerstwie Magii na serię pytań. Ciekawe czy będą tak samo miłe jak te, które miał Draco, gdy poszedł się zarejestrować. A najgorsze jest na samym początku. Dodajcie do tego poprzednie prawa, które zostały uprawomocnione w Pierwszej Ustawie Antywilkołaczej. Witamy w nowej wilkołaczej rzeczywistości.
Tak, tu jest dobry moment, by zacząć wyklinać całą tą sytuację. I dajcie mi znać jak według was źle jest. Bogowie, tak bardzo chciałabym zobaczyć wasze reakcje.
Rozdział 47 miał nazywać się "Poranna rosa", bo rozdział wcześniej przed rozdziałem "Ustawa Antywilkołacza" się tak nazywał. A rozdziału 48 "Poniesione konsekwencje" miało w ogóle nie być. Stąd moje pytanie czy domyślacie się dlaczego rozdział 47 miał mieć inną nazwę. Ale pomysł z krwią też bardzo mi się spodobał.
Tak, na ten moment kazałam wam się przygotować. I na następny rozdział też.
Do następnego,
Demetria1050
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro