W bezpiecznych objęciach
Domenico nie pozwolił, aby Aida pozostała pod opieką moich braci, choć Dmitrij nalegał, aby zostawić ją w murach zamku, ponieważ jest to twierdza nie do zdobycia. Ktoś tutaj zmienił swój obiekt zainteresowania...To dobra wiadomość ze względu na jego chore uczucia do kobiety, która go nie chce, ale nie jestem pewna, czy Domenico jest w stanie to zaakceptować. To znaczy, że z chęcią obejrzę jak mój młodszy brat dostaje prawego prostego w szczękę od mojego narzeczonego. To byłoby seksowne przedstawienie, więc mam nadzieję, że mój brat dostanie w mordę. Tak profilaktycznie i ostrzegawczo.
Kiedy dotarliśmy do mojego mieszkania, znajdującego się w samym sercu Moskwy, Aida jakby straciła swoje poczucie bezpieczeństwa. Pomimo obecności Domenico nie czuje się tutaj spokojnie, co można zaobserwować po jej nerwowych ruchach. Jej ciało jakby weszło w stan lęku. Widoczne dreszcze, pomimo wysokiej temperatury otoczenia mogą wskazywać na adrenalinę, która właśnie przestała działać. Zajęła miejsce na kanapie przy oknie, kuląc swoje kolana do klatki piersiowej. Głowę ma ułożoną na swoich kolanach i wpatruje się w grube płatki śniegu, które szybko opadają na ziemię.
Blondynka zamknęła się w sobie i nie chce rozmawiać z Domenico, dlatego oboje daliśmy jej trochę przestrzeni, ale nie potrafię zdusić swojej wewnętrznej potrzeby, aby się do niej zbliżyć. Z natury jestem niecierpliwa, a obserwowanie Aidy w milczeniu jest nie do zniesienia. Uwielbiam mówić, a nawet opowiadać, jak mogę się zemścić na kimś kto wyrządził krzywdę mojej rodzinie i jestem pewna, że mój plan na ucięcie fiuta Biagio, mógłby jej pomóc się odprężyć. Co prawda nie sądzę, że powinnam wdawać się w szczegóły swojego planu, bo dziewczyna prawdopodobnie nie lubi znać drastycznej prawdy. Niemniej jednak wpadłam na genialny pomysł i planuję go odsprzedać Fedirowi za drobną opłatą. Nic w tym kraju nie jest za darmo. Nawet moje usługi konsultantki do spraw tortur i agonicznej śmierci w cierpieniach. Z czegoś muszę się utrzymać, a to wcale nie jest tania przyjemność. W gruncie rzeczy, Fedir mógłby mnie spłacić dwoma butelkami dwudziestoletniego wina, ale pieniądze też przyjmę. Nie można być wybrednym.
No dobra, czas spróbować się zbliżyć do Aidy, zanim Domenico skończy brać swój półgodzinny, gorący prysznic.
Biorę w dłonie dwa kubki z zimową herbatą, wymieszaną z domowym syropem dyniowo-imbirowym, a następnie kieruję się do kanapy. Odkładam kubki na stolik w milczeniu, a potem sięgam po puchaty koc, aby nas nim okryć. Blondynka spogląda na mnie oczami, wypełnionymi łzami, więc to nic dziwnego, że również mam ochotę się popłakać. Bądź silna! Ona nie potrzebuje twoich łez, tylko wsparcia. Choć raz zachowaj się z klasą i wyczuciem. Tym razem nie możesz być sobą!
- Zrobiłam ci coś ciepłego do picia. – mówię. – To mój autorski pomysł. Uwielbiam dynię w każdej postaci, więc przygotowałam z niej syrop z dodatkiem imbiru. To moja ulubiona wersja zimowej herbaty i jest dedykowana właśnie na takie wieczory jak ten.
- Przytłaczające? – dopytuje szeptem.
- Miałam na myśli te mroźne i śnieżne. – uśmiecham się do niej pokrzepiająco. – Pomyślałam sobie, że zechcesz ją ze mną wypić. W towarzystwie zawsze jest przyjemniej.
- Nie jestem chyba dobrym towarzystwem. – spogląda na mnie przepraszająco. – Jestem dziś rozemocjonowaną dziewczynką, która nie za bardzo wie, co ma czuć. – wzrusza ramionami. – Bardzo ci dziękuję za herbatę, ale nie chcę rozmawiać.
- Nie zamierzam cię naciskać. – wypowiadam. – Ale chciałabym dotrzymać ci towarzystwa. Może dzięki temu poczujesz się bezpieczniej.
- Skąd wiesz, że jestem przerażona? Myślałam, że udało mi się to ukryć przed Domenico. Nie chcę, aby się martwił. Już i tak wiele przeze mnie wycierpiał.
- Jeśli chodzi o Domenico to jestem pewna, że wycierpiałby za ciebie więcej, gdyby musiał. – stwierdzam z przekonaniem. Uczucia jakie żywi do swojej siostry są mocne, jakby łączyła ich nierozerwalna więź. Rodzina jest dla niego jest ważna i jest gotów się dla niej poświęcić, a to czyni go dobrym człowiekiem w moich oczach. O ile w ogóle można być dobrym człowiekiem w tym spaczonym mafijnym świecie. – Poza tym wiele wycierpiałaś. Dmitrij odnalazł cię, gdy twój wuj, próbował cię zamordować, zakopując żywcem. Coś takiego zostaje w psychice i staje się naszym demonem, który nosi imię: „lęk”. Pomimo tego, że jesteś już bezpieczna, wciąż boisz się zamknąć oczy. Boisz się, że zobaczysz obicie tej obskurnej trumny i usłyszysz dźwięk ziemi, która opada na jej wieko. – mimowolnie dotykam jej dłoni. – Jesteś już bezpieczna. – wypowiadam powoli. – Domenico i moja rodzina zadbamy o to, abyś już nigdy nie musiała się bać.
- Wuj mówił, że Domenico odsprzedał swoją marną duszę diabłu. – szepcze. – Co to oznacza dla niego?
- Zakładam, że mój starszy brat otrzymał przydomek diabła. – śmieję się. – Fedir bywa groźny i bezwzględny, ale od jakiegoś czasu możemy obserwować również jego lepszą stronę. Domenico nie sprzedał mu swojej duszy. Niemniej jednak przysięgał lojalność, która jest dla nas najważniejsza. Jednakże mógł się odsprzedać mojej matce – parskam śmiechem. – Jakimś cudem zmusiła go do zaręczyn ze mną.
- Jesteś narzeczoną mojego brata? – unosi z zaskoczenia brwi. – Tak wiele mnie ominęło?
- Jesteśmy narzeczeństwem od paru dni, a nadal nie ujrzałam diamentu. – ukazuję swoją dłoń. – Co jest zrozumiałe przez fakt, że pochłonęły nas ważniejsze sprawy.
- Znam swojego brata – wypowiada pewnie. – Nie zgodziłby się na ślub z tobą, gdyby skrycie tego nie chciał. Prędzej zgodziłby się umrzeć, niż zrobiłby coś wbrew swojej woli.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek poczuję motylki w brzuchu, ale po słowach Aidy mam ochotę wraz z nimi odfrunąć. Jej wypowiedź daje mi nadzieję, że Domenico naprawdę jest mną zainteresowany i pozostanie ze mną na długo. Jako jedyny mężczyzna nie boi się mojej mrocznej strony, dlatego nie chcę go jeszcze tracić. Ba…chyba nigdy nie chcę go stracić.
- Nie wiem co powiedzieć. – dukam. – A to rzadkie zjawisko, aby zamknąć moje usta.
- Domenico nie lubi, jak ktoś ciągle coś mówi. -śmieje się. – Strasznie go do drażni.
- Wiem. – prycham. – Raz zakleił mi usta taśmą.
- Brzmi jakby to była prawda.
- Bo to jest prawda. Nie wiem skąd wziął taśmę, ale to nie było nic przyjemnego. Zwłaszcza, jak trzeba było ją zerwać.
- Na twoim miejscu zrobiłabym to samo, ale użyłabym plastrów do depilacji ciała. – wzrusza ramionami. Czyżbym znalazła idealną kompankę zbrodni? Tak! Proszę! – Nie można mu pozwalać na takie rzeczy, bo może często to powtarzać. Daj mu nauczkę zanim znowu uzna, że za dużo mówisz.
- Chcę wiedzieć, jak wyglądało wasze dzieciństwo? – zadaję na głos pytanie retoryczne, lecz Aida postanawia na nie prędko odpowiedzieć.
- Byliśmy jak każde rodzeństwo. Kłótnie, awantury, bijatyki i wymierzanie sprawiedliwości, kiedy jedno drugiemu zrobiło krzywdę. Domenico raz obciął mi włosy, przez co wyglądałam jak pieczarka, więc ja wrzuciłam do jego butów na zajęcia sportowe, odchody naszego kota. Kiedy spadłam z huśtawki, bo za mocno mnie rozhuśtał i złamałam rękę, roztrzaskałam mu nos za pomocą tłuczka do mięsa. Kiedy urwał głowy moim lalkom, rozwaliłam jego puchary sportowe, wyrzucając je z drugiego piętra na ulicę. Gdy nabijał się z mojego trądziku, wepchnęłam patyk w szprychy jego roweru, więc zdarł sobie kolana, brodę i łokcie. Kiedy rozsypał po moim pokoju brokat, wycięłam mu we wszystkich bokserkach okręgi na jego tyłku.
- A kiedy zniszczyła moją randkę, udając że ma biegunkę, następnego dnia rzeczywiście dorzuciłem jej środki przeczyszczające do posiłku. – śmieje się Domenico, który właśnie wyłonił się z łazienki, a zaraz za nim kłęby pary wodnej ulatniają się z pomieszczenia. Adonis wyłaniający się zza kurtyny dymu, wygląda ponętnie i kusi mnie do seksu przedmałżeńskiego, tak zwanego grzesznego. Pychotka!
- Sęk w tym, że on sam to zjadł. – dopowiada Aida. – Karma prędko go dopadła.
- Wniosek jest tylko jeden – parskam śmiechem. – Nigdy nie podpadaj kobiecie, mój drogi. – puszczam w jego stronę oczko.
- Święte słowa. – mówi Aida. – Ładna z was para. Trochę wybuchowa i dziwna, ale Katia robi bardzo dobrą dyniową herbatę, więc ma moją aprobatę.
- Wystarczyło cię przekupić herbatą? – pyta Domenico z niedowierzaniem.
- Mnie wystarczy przekupić butelką wina. – stwierdzam. – Też mi coś nadzwyczajnego.
~***~
Aida spokojnie zasnęła, więc nasza rozmowa o jej dzieciństwie musiała jej pomóc się odprężyć. Domenico co chwilę zagląda do niej do pokoju, upewniając się, że nie ma koszmarów sennych. Zależy mu, aby mogła zaznać spokoju, ale jeśli w kółko będzie przechodził po jej sypialni, w końcu sam ją obudzi.
- Zostaw ją w spokoju – wypowiadam po raz kolejny tej nocy. – Jeśli przyśni jej się coś złego, usłyszmy.
- Jakoś nie potrafię się odprężyć. – pada na materac łóżka w pozycji krzyża. – Czuję niepokój, pomimo tego, że mam ją przy sobie. Zastanawiam się, co się dzieje z Salvatorem. Wuj na pewno wszczął za nim pościg. Biagio nie odpuści nikomu, kto stanął po mojej stronie.
- Salvatore jest sprytny i doskonale wie, jak się ukryć. Poza tym warto zapytać Fedira, czy ma od niego jakieś wieści. Możliwe, że mają ze sobą kontakt. W końcu to on skontaktował się z moim bratem, aby nas uratować. – układam swoją głowę na ramieniu Domenico, a nogę przerzucam przez jego brzuch. – Kiedy uda nam się pokonać twojego wuja i ojca, wszystko się ułoży.
- Nie do końca.
- Co masz na myśli?
- Zakładam, że całe podziemie wie, że miałem zostać stracony. Jeśli stanę na czele mojej rodziny po śmierci ojca i wuja, nikt nie będzie traktował mnie poważnie. W końcu dopuściłem się najgorszej zbrodni, jaka jest możliwa w tym świecie. Przyczyniłem się do zgładzenia własnego ojca i jego brata. Wolałbym, aby władzę przejął ktoś inny. Ktoś, kto ma autorytet. Ja się do tego nie nadaję. Zrobię wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo siostrze, a po wszystkim chcę schować się w cień. – odwraca głowę, aby spojrzeć w moje oczy. – Z tobą. – dopowiada szeptem. – Chcę wieść spokojne życie z dala od tego mafijnego syfu. Nie jestem jednak pewien, czy Fedir nam na to pozwoli.
- Nie pozwoli – wzdycham. – Poza tym nie jestem pewna, czy potrafimy żyć w innym świecie.
- Odeszłabyś ze mną, gdybyśmy mogli? – pyta z nadzieją. Kiedy tak spoglądam w jego jasne oczy, odpowiedź sama nasuwa mi się na usta.
- Tak. – nachylam się nad jego ustami. – Odeszłabym.
______
Do zobaczenia w następnym rodziale 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro