Sojusz z Payette
Domenico La Torre
Wielokrotnie słyszałem opowieści o mężczyźnie w garniturze, który potrafi zabić jednym mrugnięciem oka. Ojciec raczył mnie historiami o Fedirze Popowie, nazywając go bestią, która rozszarpuje gardła własnymi zębami. Co noc zasypiałem z przerażającym obrazem przed oczami. Był nim potwór bez twarzy, który wskazywał na mnie palcem. Słyszałem jego złowieszczy śmiech, jakby chciał mnie pchnąć w ciemną otchłań, zwaną śmiercią. W ten sposób zyskałem przeczucie, że moim największym wrogiem jest rosyjska mafia.
Tymczasem moją kobietą stała się siostra rosyjskiego szefa mafii, podobno najgroźniejszego bossa w całej Europie. Nie wątpię, że tak jest, ale dziś wiem, że jego postawa jest godna mojego szacunku. Dziś nie widzę w nim tej mrocznej bestii, ponieważ to nie on nią jest. Złą postacią w tej historii jest mój ojciec i jego brat. W odróżnieniu do nich, Fedir robi wszystko, aby chronić własną rodzinę, która jest ważniejsza niż interesy. Na mnie wydano wyrok śmierci, ponieważ postawiłem dobro siostry na pierwszym miejscu, a dla rodziny La Torre jej życie nie było wiele warte. Jej ojciec dał przyzwolenie bratu, aby ten wykorzystał jej ciało do swoich chorych fantazji seksualnych. Skurwiel...
Obaj zapłacą mi za to swoją krwią. Dla Aidy jestem zdolny do wielu okrucieństw. Mogę podpisać kontrakt z diabłem, byleby była bezpieczna.
- Tak właśnie kończą kundelki, które nie są dobrze pilnowane – wypowiada Bailey, a jego spojrzenie skierowane jest na Eleanor.
- Zabiera je zły pan? – pyta dziewczynka.
- Giną. – odpowiada ciemnowłosy. – Dlatego pieski trzeba trzymać na smyczy. – dziewczynka z ciekawością obserwuje człowieka Popowa, który siłą prowadzi policjanta przez dziedziniec zamku. Mam jednak nadzieję, że nie zdaje sobie sprawy, że mężczyzna za parę chwil zapadnie w wieczny sen. Niemniej jednak Eleanor nie wygląda na przerażoną, jakby wiedziała jakimi prawami rządzi się świat, w którym się wychowuje.
- Metody wychowawcze Payette odrobinę mnie przerażają. – szepcze mi do ucha Katia. – A jednocześnie budzą podziw, bo to dziecko nawet nie jest przerażone. Wyobrażasz sobie nasze dziecko?
- Nasze, co? – niemal się dławię. Ledwie przetrawiłem fakt, że z dnia na dzień stałem się narzeczonym. Nie miałem jeszcze okazji, aby pomyśleć o naszej przyszłości, zwłaszcza o założeniu rodziny. Domenico, zignoruj galopujące myśli. Tutaj wszystko dzieje się tak szybko, aż ciężko za tym nadążyć, ale prędko odnajdziesz się w tej rodzinie i nawet możesz być szczęśliwy...
- Dziecko – blondynka unosi brew. – To coś takiego jak Eleanor, ale na początku jest mniejsze i robi śmierdzące kupy. Mamy fantastyczne geny, więc nasze dzieci będą chodzącymi ideałami.
- Z całą pewnością będą równie popieprzone co ich matka – odpowiada z powagą Payette. – Za to moje córki to chodzące ideały. Geny mają po najwspanialszym mężczyźnie, jaki mógł się narodzić...
- Czyli nie będą inteligentne... - wypowiada żona Payette z rezygnacją. – Przynajmniej urodą nadrobią swoje mankamenty...
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem głupcem? – oburza się ciemnowłosy.
- Owszem.
- Ale za to przystojnym, prawda?
- Po pierwsze – w wymianę zdań wcina się zirytowany ton Fedira. – Co ty tutaj robisz? – zwraca się do Payette. – Po drugie, masz niezłe wyczucie czasu, bo mamy do załatwienia paru Włochów.
- Co ja tu robię? – oburza się ciemnowłosy. – Twoja kobieta nas zaprosiła!
- Zaprosiła mnie – poprawia go Ayla. – Ty miałeś zostać w domu.
- Tam, gdzie ty, tam i ja. – cmoka w powietrzu. – A poza tym jednego Włocha mam w bagażniku.
- Co? – pyta Fedir.
- Tak się składa, że to Traiano La Torre. Fantastycznie, prawda?
- Nie chcę znać szczegółów. – odpowiada brat Katii. – Dawać mi go do piwnicy. – czarnooki zerka wprost na mnie. – Domenico zajmij się tym. Payette ci pomoże.
- Dlaczego ja?
- Bo jak zwykle pojawiasz się bez zapowiedzi.
- Przywiozłem ci ciężko dostępny prezent, a jeszcze sam mam go wnieść do lochów? Kpina. – marudzi Payette, lecz brat mojej kobiety udaje, że go nie słyszy. Zamiast tego z irytacją przygląda się mercedesowi, zaparkowanemu w zaspie śnieżnej, po czym swój wzrok przenosi na siostrę.
- Kpina... - naśladuje ton Bailey'a. – Znowu pomyliłaś hamulec z gazem?
- Adrenalina wyłączyła moje styki myślowe – odpowiada blondynka.
- A kiedykolwiek miałaś je włączone? – drwi Fedir.
- Ja pieprzę...Ten człowiek ma cięty język – mówi Bailey. – Kurde, uwielbiam go!
- Ja pieprzę – Katia naśladuje ton Payette – Obaj jesteście tak samo zjebani.
- Prawda. – śmieje się Ayla.
~***~
Razem z Payette rzucamy ciężkie ciało mojego ojca na mokrą podłogę w jednej z cel w piwnicach zamku. W powietrzu unosi się zapach pleśni i martwych szczurów, a na ścianach w wielu miejscach można dostrzec zielony mech. Warunki dla więźniów są gorsze niż w więźniach ze względu na fakt, że każda z cel wyposażona jest jedynie w łańcuchy, które służą nam do unieruchomienia człowieka, którego powinienem szanować. Jednakże wraz z zabójstwem mojej matki przestał nim być, a Aida jest przykładem na to, że te sukinsyn nie ma w sobie żadnych ludzkich uczuć.
- Muszę przyznać, że jestem mocno zdziwiony. – wypowiada Payette z powagą, jakiej jeszcze u niego nie widziałem. – Fedir pozwolił, abyś zbliżył się do jego rodziny, a jednocześnie nadal szuka zemsty na twoich bliskich, a ty mu na to pozwalasz. Dlaczego?
- Każdy ma swój powód. – burczę. – Poza tym ten człowiek – wskazuję na Traiano. – nie jest moją rodziną. Może i jest moim biologicznym ojcem, ale nigdy nie był moim „papą".
- Śmierć twojej matki była jedną z najbardziej bestialskich ataków Traiano. – wypowiada ledwie słyszalnie. – Potem w podobny sposób zginęła jego kochanka i jego najlepszy przyjaciel. Twój ojciec żył w przekonaniu, że jego najbliżsi chcą go zniszczyć.
- Co wiesz o mojej matce?
- Nigdy nie chciała zdradzić twojego ojca. – spogląda na mnie ze we współczuciem. – Niemniej jednak pewnego dnia ujrzała w nim bestię, gotową do zabicia własnego dziecka. Chciała od niego uciec, lecz...
- Ojciec zdążył ją zadźgać.
- Dokładnie. Zginęła z pragnieniem ochrony własnych dzieci. Dlatego rozumiem, dlaczego nie chcesz uznać go za swojego ojca, lecz nie można uciec od swojego przeznaczenia. Zostałeś pochłonięty przez mafię w dniu, w którym się urodziłeś, a mimo to świadomie odwracasz się od rodziny, aby ją zgładzić.
- Gdyby twój ojciec dał przyzwolenie bratu, aby ten gwałcił jego córkę, pozostałbyś wierny rodzinie? – prycham.
- Nie ma kurwa nawet takiej możliwości. – wypowiada zjadliwie. – Chcesz mi powiedzieć, że Traiano i Biagio dopuszczają się kazirodztwa?
- Można tak powiedzieć.
- Znajdźmy w takim razie Biagio, a ja już moja w tym głowa, aby jeden obciągnął drugiemu...Niech zobaczą, jak smakuje rodzinna sperma.
________
Cześć,
Wracam do tej historii po 3 latach przerwy i napotkałam mały problem 😅 Postacie mogą trochę stracić na wyrazistości, ponieważ mój styl jest już inny niż ten, w którym zaczynałam pisać Skaznego. Nie chcę pisać go na razie od nowa, aby go dostosować go do obecnego myślenia i stylu pisania, więc postaram się choć trochę oddać jego dawny urok 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro