Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Rodzeństwo"

Macham przez szybę samochodu, zszokowanej Mariolinie, stojącej na werandzie drewnianego domku. Nie ukrywam, jestem zadowolona z takiego obrotu spraw. Zajebałam jej Domenico i wcale nie mam wyrzutów sumienia.

Swoją drogą, dupek siedzi na miejscu pasażera w terenówce mojego brata i coś czuję, że ci dwaj zdążą się zakolegować w drodze do Moskwy. Drań z draniem zawsze znajdzie wspólny język, a ja bidna słodka owieczka, będę zmuszona odpierać ich ataki.

-Dlaczego Fedir wysłał ciebie? - siadam na środkowym miejscu na tylnej kanapie pasażera, by wychylić głowę pomiędzy przednie siedziska.

-Był zajęty. - kwituje Dmitrij.

-Czym? - parskam śmiechem. - Poza tym, ty bezinteresownie zgodziłeś się jechać po mój szanowny zadek?

-Chciałem na własne oczy zobaczyć biedaka, który ciebie porwał. - śmieje się i zerka na Domenico. - Wybacz stary, ale najmądrzejszego wyboru to ty nie dokonałeś.

-Wiem. - stwierdza ciemnowłosy.

-Ej! - uderzam go otwartą dłonią w ramię. - Nikt nie kazał ci podwędzić mojego odrzutowca, dupku!

-Sama to zaproponowałaś! - oburza się.

-Potem z tego zrezygnowałam, więc mnie porwałeś!

-Narzekasz? - odwraca się tak, by spojrzeć prosto w moje oczy, uśmiechając się przy tym z triumfem.

Cwany, przebiegły, włoski dupek...

Mrużę oczy, przy czym marszczę również czoło.

-Tak! - kłamię gładko.

-Doprawdy? - parska śmiechem.

-Wiedziałem, że się pieprzyliście. - nabija się kochany braciszek.

-Jarasz się tym, jakbyś sam nigdy tego nie doznał. - kwituję z przekąsem, a Domenico zakrywa usta dłonią, by zakryć szeroki uśmiech. Dmitrij zerka na mnie w lusterku wstecznym, a jego wzrok mówi jedno...

Stracisz kudły, blond małpo. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy w twoim szamponie pojawi się krem do depilacji ciała.

Cholera.

Pochowam szampon i odżywkę. A najlepiej jak za każdym razem użyję nowej tubki, świeżo kupionej w sklepie. Konto Fedira, ogólnodostępne dla rodziny troszkę na tym ucierpi, ale moje włosy są ważniejsze.

Przecież nie mogę być łysa!

-Może opieprzysz Domenico za to,że porwał twoją ukochaną siostrzyczkę, co? A nie złościsz się na mnie! - Dmitrij spogląda na Włocha z uniesioną brwią, a samochód podskakuje na wybojach.

Jak dobrze, że chociaż wziął terenówkę. Raz użył mózgu. Jeden jedyny raz mu się udało zrobić coś, co się nie rozwaliło na starcie.

-Jak z nią wytrzymałeś? - pyta z zaciekawieniem.

Co takiego?

Miał go opierdzielić, a nie wdawać się w bezsensowne pogaduszki!

-To proste. - kwituje. - Taśma klejąca.

-Żartujesz? - parska śmiechem.

-Nie. - również się śmieje. - Ta cisza była relaksująca.

-Żebym ci zaraz fiuta nie zakleiła taśmą, draniu! - fukam.

-Ona jest do tego zdolna. - wypowiada pewnie brat.

-Wiem. - drwi von dupek. - Ale łatwo ją ujarzmić.

-Co? - dziwi się Dmitrij. - Potrafisz to zrobić? - Domenico jedynie nonszalancko wzrusza ramionami. - Ja pierdole! Przecież ona jest dzika, jakby wychowała ją dżungla!

-A to dlatego chciała bawić się w tarzana.

-To ty chciałeś latać w kiecce po drzewach, matole!

-Nie wnikam w wasze upodobania - stwierdza Dmitrij, tracąc swój zapał, by kontynuować temat rozmowy.

-Lepiej powiedz mi jak tam twoje relacje z Tamarą?

-Nijak. - fuka i zaciska dłonie na kierownicy.

No tak. Ta kobieta to dla niego drażliwy temat, ale co ja poradzę, że lubię wbijać ludziom szpileczki?

Ale to nie zmienia faktu, że wyrwałabym jej obcęgami paznokcie za ranienie uczuć mojego brata. Może i Dmitrij jest wrednym gnojem, ale to wciąż moja rodzina. W nas płynie ta sama mafijna krew, więc to nic nadzwyczajnego, że chcę, aby był szczęśliwy.

Od kiedy Nikolai wpadł w furię i zamordował z premedytacją Olgę, by zemścić się na własnym bracie, zniknął ten beztroski Dmitrij. Wciąż jest dupkiem, lecz to dupkowanie stało się jego mechanizmem obronnym.

A Tamara doskonale wie, jak wyglądała jego przeszłość. Jest też świadoma uczuć,jakimi ją darzy, a rani go słowami: cudowny z ciebie przyjaciel bądź idę dziś na randkę, muszę odwołać nasze plany.

Prędzej czy później, podtopię ją w sadzawce.

I nigdy nie rzucam słów na wiatr.

-Żadnego bara bara? - dopytuję, mimo że znam odpowiedź. Święta dupa Tamary za niedługo zacznie świecić od tej świętości.

-Wkurwiasz mnie. - kwituje ze złością, więc unoszę dłonie w geście poddania. - A tak poza tym, to Fedir chce widzieć waszą dwójkę na dywaniku.

-Też mi nowość. - stwierdzam. - Zawsze muszę składać mu zeznania.

-Nic dziwnego. Wiecznie są z tobą jakieś problemy.

-To przez to, że za dużo mówię! - przyznaję szczerze. Jestem świadoma, że często trajkoczę za dużo, co może wkurzać ludzi, ale muszę mieć jakieś wady, prawda?

-I robisz - mamrocze pod nosem. - Ale weź wyjaśnij swojemu chłopczykowi - wskazuje na dupka numer dwa. - że ma nie spinać dupy przed spotkaniem z Fedirem. Nie zastrzeli go.

-Jak to? - dziwię się. - Nawet go nie postraszy?

-Za co ma go straszyć?

-W końcu mnie porwał! - oburzam się.

-Fedir bardziej martwił się o Domenico, niż o ciebie, księżniczko.

~***~

(Fedir )

Odbieram telefon od Traiano La Torre, wgapiając się w opadające płatki śniegu za oknem.

-Słyszałem, że szukasz mojego syna.

-A może by tak, dzień dobry? - wypowiadam głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji. La Torre jeszcze nie ma pojęcia, że z jego syn stanie po mojej stronie. Cóż..Domenico nie ma innego wyjścia.

Jeśli chce żyć i uratować siostrę z łap Biagio, lepiej dla niego, by ze mną współpracował. A fakt, że prawdopodobnie Katia się w nim zabujała, nie powstrzyma mnie, by strzelić mu w łeb w przypadku, gdyby wpadł na pomysł, by mnie oszukać.

-Po co szukasz Domenico? - pyta ze złością.

-Nie masz do mnie za grosz szacunku. - stwierdzam.

-Pieprzyć szacunek! Chcę wiedzieć, dlaczego mój syn jest dla ciebie ważny!

-A ja chcę, abyś zaczął mnie respektować.

-Popow, nie igraj ze mną!

-Do widzenia, La Torre. - rozłączam się, ignorując jego głośne protesty. Uśmiecham się do swojego odbicia w szybie.

Traiano straci władzę, szybciej niż by tego chciał.

____
Hej misie ❤
Przepraszam za tak długą przerwę, ale robię co mogę, by pisać rozdziały 🙈❤
Buziole ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro