" Dome, masz kobietę"
Przejebane...
Za oknem nie widać świata. Zerwała się zamieć śnieżna, a ja koczuję z Domenico w niewielkim domku, gdzie grozi któremuś z nas rychła śmierć. W kominku skwierczy ogień, a von dupek, wpatruje się w płomienie z dużym zainteresowaniem.
Pojebany typ...
- Chyba pójdę spać. - stwierdzam ze znudzeniem. - Wyśpię się za wsze czasy.
- Chyba na podłodze. - parska śmiechem ciemnowłosy, a ja otwieram szerzej oczy.
- Jaja sobie robisz? - fukam.
- A wyglądam? - spogląda na mnie z cwaniackim uśmiechem. Zabiję gnoja, potem go ożywię, by zabić go jeszcze raz!
- Nie będę spać na twardej podłodze!
- To w takim razie wcale nie musisz spać. - wzrusza nonszalancko ramionami, po czym wraca spojrzeniem na tańczące płomyki.
- Skorzystam z tego wygodne łóżka - wskazuję na zamknięte drzwi, prowadzące do sypialni, a następnie wychodzę z niewielkiego salonu, kręcąc biodrami.
Patrz dupku na ten tyłek...Zajebisty jest, prawda? Taki zgrabny, okrągły.
W tym momencie naprawdę dziękuję siostrze, że zdoła mnie namówić na zajęcia fitnessu i gimnastyki. Co te aktywności zrobiły z moim ciałem przechodzi ludzkie pojęcie.
No co będę się oszukiwać.
Mam świadomość tego, że jestem ponętna i mało który facet mówi mi NIE. W zasadzie nikt mi jeszcze niczego nie odmówił.
Domenico też tego nie zrobi.
Wchodzę do sypialni z zadowolonym uśmieszkiem i z premedytacją z plecaka Włocha wyjmuję jedną z jego koszulek. Nie mam nic na zmianę, więc musimy się dzielić garderobą, przestrzenią i jedzeniem.
Prędko przebieram się, pozostając jedynie w skąpej dolnej części bielizny i czerwonej koszulce, która jest na mnie dużo za duża. Pod prysznic pójdę z samego rana, kiedy nie będę musiała używać świeczek.
Co za życie.
Zero prądu. Zero internetu. Zero kablówki.
Dobrze, że chociaż jest woda i kanalizacja.
- Śpisz na podłodze! - wypowiada ze złością Domenico, wchodząc do pokoju. Przystaje w progu z rozdziawioną buzią, wgapiając się w moje nagie nogi.
Mam cię, gnoju!
- Zapomnij. - gramolę się na materac, dwuosobowego łóżka i zakopuję się w ciepłej, pachnącej pościeli. Ktoś naprawdę przygotował to miejsce na przyjazd Domenico. - Jeśli lubisz mieć obolałe plecy to śmiało możesz zagrzać miejsce na podłodze. Ja nie zamierzam.
- Przypominam, że jesteś tu gościem.
- Którego na własne życzenie tu przyprowadziłeś. - parskam śmiechem, po czym posyłam mu buziaka, a Domenico oczywiście się krzywi. - Poza tym, gdzie twoje maniery?
- Nie ma ich! - warczy, po czym chwyta mnie za kostki i zsuwa z łóżka. Nim zdążę w jakikolwiek sposób zareagować, unosi mnie jak szmacianą lalkę i przerzuca sobie przez ramię.
- Puszczaj mnie, gnoju! - uderzam go w plecy i wymachuję nogami w powietrzu jak wariatka. - No puszczaj! - wychodzi razem ze mną z sypialni. - Odgryzę ci fiuta! Zobaczysz! - krzyczę i nie przestaję atakować jego pleców. - Podnieca cię to? Jestem półnaga!
- Nie jesteś w moim typie, barbie. - rechocze.
- Tak? - drwię. - Mam się przekonać?
- Śmiało. - kpi.
- To mnie puść! - stawia mnie na miękkim dywanie w salonie i z pewnością siebie bijącą od jego sylwetki, posyła mi wyzywające spojrzenie.
Oj ja już wiem, jak udowodnić swoją rację.
- Jak się podniecisz, zajmuję łóżko. - uśmiecham się słodko, a ciemnowłosy parska śmiechem.
- Powodzenia. - wzruszam ramionami i bez chwili zawahania zdejmuję koszulkę, która zasłaniała moje nagie piersi. Odrzucam materiał na kanapę, po czym zsuwam swoje koronkowe figi. Mina Domenico nie zmieniła się nawet na ułamek sekundy, ale jego napięte mięśnie zdradzają jego stan.
Nieśpiesznie podchodzę do niego i kładę swoją dłoń na jego klatkę piersiową z kokieteryjnym uśmiechem i bez najmniejszej oznaki zażenowania zsuwam ją coraz niżej, aż docieram do
Ja pierdole!
To nie jest mikro fiut!
To jest makro fiut!
- Zajmuję łóżko - szepczę do jego ucha i zaciskam dłoń na materiale jego spodni, co wywołuje cichy jęk z jego kuszących ust. - Nigdy więcej nie kłam, dupku. - przygryzam płatek jego ucha, a następnie zostawiam go ze swoim dużym problemem i zamykam się w sypialni.
Katia-jeden, Domenico-zero.
Kobieca broń nigdy nie zawodzi.
Uśmiecham się triumfująco i podkradam kolejną koszulkę, tym razem czarną i ponownie gramolę się na miękki materac. Jestem z siebie dumna.
Ha! I dokonałam tego bez wina!
~***~
( Domenico La Torre)
Kurwa jego pierdolona mać!
Zaciskam szczękę i uderzam pięścią o pobliską ścianę.
Co za kobieta...
Irytująca, wkurwiająca, dominująca, a jakby tego było mało to do przesady podniecająca.
Byłem twardy widząc ją już w mojej koszulce, a co dopiero gdy ją do chuja zdjęła!
Kurwa, Dome! Ogarnij się zanim zaczniesz podejmować złe decyzje własnym fiutem!
Ta kobieta to twoja zguba.
Masz Mariolinę.
Masz ją!
Pamiętaj o niej
Pomyśl sobie jak oplata wokół ciebie swoje zgrabne nogi
Zamykam oczy, by przywołać sobie ten obraz w głowie.
Um, tak...
Ciemnowłosa kobieta rani mi plecy swoimi czerwonymi paznokciami
Blondynka zdejmuje z siebie moją koszulkę, ukazując swoje pełne i jędrne piersi.
Kurwa! Nie!
Mariolina zadowala mnie swoimi ustami.
Katia zdejmuje z siebie moją koszulkę. Widzę jej cycki do chuja!
Katia stoi naga przede mną.
Jej dłoń na moim fiucie. Zaciska się.
Kurwa jego mać!
Co ze mną jest nie tak? Mam kobietę! Mam!
- Wyglądasz, jakbyś był sfrustrowany seksualnie. - nabija się Katia, opierając się o futrynę w drzwiach od sypialni.
- Spierdalaj stąd! - warczę.
- Walczysz sam ze sobą, prawda? - oblizuje swoje pełne wargi. - Pozwól, że podejmę decyzję za ciebie.
Um, co?
Nim zdążę zareagować, jej usta atakują moje wargi.
Masz kobietę, Dome!
Masz!
Odsuń tą wariatkę od siebie!
Ja pierdole!
Pcham blondynkę na ścianę, a dłonie wbijam w jej biodra. Przejmuję kontrolę nad pocałunkiem, a ona z jękiem oddaje pieszczotę z jeszcze większa mocą. Unoszę ją,a jej długie nogi, oplatają mnie w pasie.
- Kurwa - klnę prosto w jej usta, nacierając na nią swoimi biodrami.- Nienawidzę cię!
- Pierdol się! - krzyczy i wbija paznokcie w moje plecy. Prędko przenoszę ją do sypialni i rzucam bezceremonialnie na materac.
- Wypowiedziałaś te słowa w złej godzinie. - wypowiadam mrocznie,a blondynka oblizuje wargi.
Dome, masz kobietę!
Opanuj się!
Katia sięga do zapięcia moich spodni i prędko pozbywa się materiału z moich nóg.
Domenico, zatrzymaj się!
Blondynka bez jakiegokolwiek ostrzeżenia bierze w usta mojego fiuta.
Ja pierdole...
Zaciskam dłonie na jej włosach.
Domenico, już nie masz kobiety...
Jebać!
Unoszę blondynkę z powrotem na materac, po czym przestaję się hamować.
Chcę jej. Teraz. Natychmiast!
____
Hej misie ❤
Myślę, że nikt się tego nie spodziewał 😂
Nawet ja !
Buziole❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro