Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Brat"

-Zakład? - pytam, wiedząc że mam wygraną w kieszeni. Nigdy nie zakładam się, jeśli nie mam pewności, czy aby na pewno mam rację, ale w tym przypadku, znając swojego brata i jego honorowy kodeks, mam stuprocentowe szanse na zgarnięcie nagrody głównej.

Tylko, co by tu sobie wybrać?

Masaż? Nie! Każdy głupi potrafi to zrobić.

No to może bzykanko na oczach Marioliny? To jest myśl...

-Nie będę się tobą o nic zakładał, kretynko! - fuka z rozdrażnieniem.

-Dlaczego?

-Bo jesteś nieobliczalna! - ktoś za mną parska śmiechem.

Ooł.

Mamy towarzystwo?

Domenico przyjmuje postawę bojową i nie wiem czy zrobił to bezwiednie, lecz zasłonił mnie własnym ciałem.

O szlag!

-Dzień dobry. - wita się mężczyzna. Wyglądam zza ramienia von dupka, po czym szeroko się uśmiecham.

-Dmitrij.

-Cześć siostra. - macha do mnie. - Dałaś się porwać? - zerka z rozbawieniem na Domenico, który naprężył chyba wszystkie swoje mięśnie, w razie gdyby musiał walczyć o swoje życie.

-Tak wyszło - wzruszam ramionami. - Co tu robisz?

-A wiesz - śmieje się. - Postanowiłem zrobić sobie wycieczkę krajoznawczą.

-I trafiłeś tutaj? - pyta podejrzliwie Domenico.

-Za wskazówkami Fedira.

O szlag!

To jednak pilot dotrzymał słowa i przekazał wieści temu draniowi. Huh, chyba dam mu podwyżkę. Z konta Fedira, oczywiście. Moje prywatne pieniądze są święte niczym ukamienowana dziewica.

-Szukał mnie? - pytam z zadowoleniem.

-Wiedziałem, że wzięcie ciebie będzie miało tragiczne skutki. - kwituje zjadliwie dupek, a Dmitrij przygląda nam się z charakterystycznym dla siebie uśmieszkiem, mówiącym wiem, że się pieprzyliście jak króliki, a teraz próbujecie okłamać wszystkich dookoła, że jest inaczej.

-Sam jesteś tragiczny! - oburzam się. - Nie słuchasz, co się do ciebie mówi!

-Bo nawijasz bezsensu! Usta ci się nie zamykają!

-Są sytuacje, kiedy nie mówię. - stwierdzam z przekąsem, a Domenico unosi brew, po czym parska śmiechem.

-No tak, tylko krzyczysz!

-Co za ciekawe widowisko - kwituje Dmitrij z rozbawieniem. - Ale macie świadomość, że lada chwila może pojawić się tutaj Traiano, a ja dostałem polecenie, aby was eskortować prosto do gabinetu Fedira w trybie natychmiastowym?

-A czego ta pierdoła od nas chce?

-Kto? Fedir?

-Nie, księżniczka voodoo. - prycham sarkastycznie. - No raczej nie Traiano. - dopowiadam..

-Powiedzmy, że z Fedirem skontaktował się Salvatore Ullola.

-Że co, kurwa? - wścieka się dupek, choć nie mam pojęcia, dlaczego tak spina tyłek. Jego przyjaciel najwyraźniej prędko poskładał fakty, co do mojej tożsamości, po czym uznał, że tylko szef rosyjskiej mafii ma odpowiednie kontakty i możliwości, by wyciągnąć nas...głównie jednak Domenico, od wizji okrutnej śmierci.

-No w świetle tego co podsłuchałem, sądzę że Fedir spojrzy na ciebie przychylnym okiem. A teraz w drogę.

-Jak tu dotarłeś? - pytam.

-Wystarczyło namierzyć Mariolinę Colegaro. - wzrusza ramionami. - Idiotka ma ze sobą nadajnik.

~***~

(Domenico La Torre)

Zaciskam dłonie w pięści, mając ochotę wyrwać mojej eks kudły razem z cebulkami.

Ta franca to pierdolony szpieg mojego ojca, który nie spocznie dopóki nie strzeli mi w serce.

Ta...Włoska mafia.

Tu nie ma miejsca na czułości, bądź relacje ojciec- syn. Jak dotąd nasza sytuacja wyglądała tak:

Traiano La Torre, szef - Domenico La Torre, następca. Po mojej śmierci władzę najprawdopodobniej przejmie syn Biagio, zwyrodnialec jakich mało.

- Wiedziałam, że ta franca coś knuje! - fuka Katia, marszcząc przy tym nos. W tym momencie mam dwie opcje...Nie! Trzy!

Pierwsza- udusić Mariolinę i spierdalać stąd jak najdalej, bez towarzystwa rosyjskiej wariatki, a przy okazji siostry Popowa. W co ja się kurwa wpakowałem? Proszę się o śmierć

Druga - posłuchać Katii i wyjechać do Moskwy, by tam przekonać się na własnej skórze, jaki jest Fedir Popow.

Trzecia- Zostać tu i czekać na rychłą śmierć.

- Mogłam ją udusić! - dopowiada blondynka. - Mogę?

- Nie mamy czasu - stwierdza Dmitrij.

- Domenico! - z domku wychodzi lekko poturbowana ciemnowłosa kłamliwa franca. Prędko przebiega wzrokiem po naszej trójce, dłużej jednak zatrzymuje go na rosyjskim pomiocie szatana, który unosi brew i lekceważąco prycha.

- Ty zdziro! - krzyczy Katia, uderzając ją prosto w twarz.

No no...To musiało boleć.

A poza tym, czy to normalne abym się podniecił na ten widok? Szlag! Mam przejebane. W tym momencie opcja numer dwa wydaje się najlepsza.

Zaraz! Wróć

Nie mogę myśleć fiutem!

I tak jestem fiutem

Pierdolę to.

Wolę zginąć z rąk Popowa, niż dać satysfakcję ojcu.

- Domenico! Pozwolisz, aby ta kobieta mnie biła? - pyta płaczliwie.

- Tak. - stwierdzam zjadliwie. - Mi nie wypada.

- Co? - niemal krzyczy. - O czym ty mówisz?

- Kurwa jego mać! - niecierpliwi się Dmitrij. - Albo w tym momencie wsiadacie do cholernego jeepa, albo sam spierdalam, a wy radźcie sobie sami!

- Dokąd się wybieramy? - pyta Mariolina.

- Ty, nigdzie. - śmieje się Katia. - Pa pa. - macha jej na pożegnanie, po czym sadowi swój seksowny tyłek na tylnej kanapie jeepa. - Muszę iść koniecznie do kosmetyczki. Moje paznokcie są w opłakanym stanie. - mamrocze pod nosem, na co wywracam oczami.

- Domenico? - panikuje moja eks. - Zostawisz mnie tu?

- Przecież i tak czekasz na mojego ojca.

- Kurwa! Rusz swój zad królewiczu. - irytuje się młodszy z braci Popow. - Panienka mi w łóżku stygnie!

____
Hej misie ❤
Przepraszam,że taki krótki,ale cudem dodaję🙈
Ostatnio jestem przemęczona🤫
Buziole ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro