13. Oddaj mi to natychmiast!
Jungkook:
Gdyby kiedyś się zdarzyło tak, że Zelo odpisze mi chociaż raz na jakiegoś sms'a od razu, to przysięgam, że będę kupował mu McFlurry do końca życia.
Na dodatek od dłuższej chwili nie mam znaków życia od V. Coś wspominał, że ma dziś ciężki dzień i coś tam pokłócił się z mamą. Mam nadzieję, że wszystko w porządku, ale nie pisałem do niego, bo nie chcę się narzucać.
Po trzech godzinach przeglądania Instagrama, Twittera, Facebooka i live'ów moich ulubionych zespołów byłem naprawdę wykończony. Usypiałem już na podręczniku do matmy opierając się czołem o biurko tak, aby widzieć ekran telefonu leżący mi na kolanach i móc od ponad czterdziestu minut oglądać jakieś vines'y na YouTube. Kompletnie straciłem poczucie czasu, ponieważ odkąd wróciłem do domu od razu chciałem przygotować się do jutrzejszego sprawdzianu z całków, ale teraz wiem, że moje zamiary były po prostu bez sensu. I tak nie zaliczę.
Czułem, że powoli odpływam w sen gdy nagle usłyszałem dźwięk sms'a. Podskoczyłem przestraszony i uderzyłem kolanem o biurko.
Teraz to spadaj, Zelo.
Pisałem o 14:00, a ten odpisuje po pięciu godzinach.
Wypchaj się, różowa żyrafo.
Rozmasowałem bolące miejsce i chwyciłem telefon w dłoń. Na początek pozamykałem wszystkie niepotrzebne aplikacje, które tylko zjadają mi baterię, a potem uruchomiłem odtwarzacz muzyki przeglądając go dokładnie.
Jak ja tyle czekałem na odpowiedź, to on też sobie może poczekać.
W końcu zdecydowałem się na Zico i Mino. Przeciągnąłem się leniwie wsłuchując się w pierwsze wersy „4 my Town" i leniwie kliknąłem ikonkę koperty z małą jedyneczką.
Nie wiem czy można przeżyć zawał w wieku 19-stu lat, ale chyba właśnie go przeżyłem. Kilka razy upewniałem się czy dobrze przeczytałem nazwę nadawcy ale wszystko wskazywało na to, że tak. Wstałem od biurka i wybiegłem z pokoju zlatując po schodach co drugi stopień, aż w końcu znalazłem się w salonie.
- MAMO JUTRO WYCHODZĘ, MOGĘ? DZIĘKUJĘ, KOCHAM CIĘ, JESTEŚ NAJLEPSZA.
Nie czekając na odpowiedz popędziłem z powrotem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Po przeraźliwym wrzasku, który wydałem z siebie, bo jestem debilem i rzuciłem się na chorą rękę, zaraz obróciłem się na brzuch.
Spokojnie, opanuj się i po prostu odpisz.
Od: TaeTae ^-^
Hej przyjdziesz jutro do mnie na anime? ^v^
Do: TaeTae ^-^
Jasne. Bede kolo 18 oki? >u<
Taehyung:
Jak głupi wyszczerzyłem się do telefonu odczytując wiadomość od Kookie'go, w której potwierdził nasze jutrzejsze spotkanie. Po napisaniu mu sms'a z moim adresem pożegnałem się szybko z chłopakami i udałem do domu, który wymagał posprzątania przed jutrzejszą wizytą mojego ukochanego. W godzinę zdążyłem ogarnąć cały dom, a na koniec zawitałem do kuchni. Od razu udałem się do lodówki po coś do jedzenia, kiedy moim oczom ukazała się karteczka naklejona na jej drzwiach.
„Taehyungie, musiałam jechać na ważne szkolenie. Wrócę w niedzielę wieczorem. Kocham, mama."
Czyli będziemy z króliczkiem sami?
Na samą myśl o tym zrobiło mi się przyjemnie, a to spowodowało, że długo nie mogłem zasnąć podekscytowany spotkaniem.
Wstałem dosyć późno, a dzień zleciał szybko i nawet nie wiem kiedy zegarek wskazał godzinę 18, a ja usłyszałem dzwonek do drzwi i ruszyłem otworzyć Kookie'mu.
Wdech i wydech Tae.
Na starcie wypytałem go jaką pizze mam zamówić co chwilę później zrobiłem, a w tym czasie Jungkookie postanowił wybrać anime. Nie minęła minuta, a ja usłyszałem lekki trzask.
Błagam. Nie dzisiaj.
- Kookie, bo jest taka sytuacja, że yhm... od jakiegoś czasu miałem problem z routerem i chyba on już nie wytrzymał i padł. W skrócie nie mamy Internetu, ale możemy zagrać na PlayStation! Mam super gry.
Chłopak pokiwał głową z entuzjazmem i chwilę potem siedzieliśmy przed telewizorem z padami w rękach.
- Daj, przejdę ci to- zaproponowałem młodszemu kiedy rozgrywka stała się naprawdę trudna.
- Dam radę sam - odpowiedział i przygryzł wargę skupiając się na grze.
- Przecież widzę, że nie dasz, a chcę ci tylko pokazać jak zrobić to najprościej z twoją zwichniętą ręką - wyciągnąłem mu pada z rąk.
- Zostaw. Ej Tae, oddaj mi to natychmiast!
Chwilę później zaczęliśmy wyrywać sobie przedmiot na zmianę. Jungkookie pociągnął za niego mocniej niż myślałem i odrzuciło go na plecy, a ja z racji tego, że nadal mocno trzymałem pada dwoma rękami... poleciałem na króliczka.
Jego ciało znajdowało się pomiędzy moimi nogami, tak że dotykałem kolanami jego bioder. W momencie spadania ręce ułożyłem po obu stronach jego głowy, żeby go nie przygnieść samym sobą. Zawstydziłem się, ponieważ ta pozycja była dość bliska, ale czułem się jak zamrożony, ponieważ nie byłem w stanie się ruszyć.
Ani racjonalnie myśleć.
Skupiłem się na jego przyśpieszonym oddechu. Zawiesiłem wzrok na jego idealnych oczach i zaróżowionych od rywalizacji policzkach. I w końcu na jego lekko rozchylonych malinowych ustach, które w tym momencie znajdowały się tak blisko moich.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro