Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

Gdy Violet weszła do klasy, wszyscy stali przed panią Flaming; wysoką, szczupłą i bardzo ładną nauczycielką. Pani Flaming zmierzyła Violet groźnym spojrzeniem i powiedziała:

- Violet Spark! Spóźnienie.

Violet wbiła wzrok w podłogę i podeszła do innych uczniów. Kilka metrów od niej stała Jessie i rozmawiała z... Vanessą! Violet przedarła się przez uczniów i stanęła oko w oko z Vanessą. Powiedziała groźnym głosem:

- Zostaw Jessie w spokoju, wiedźmo!

- Ja i Jessie tylko sobie gadamy. Prawda Jess?

- Prawda. - Odpowiedziała dziewczyna. "Jak ona mogła! Przecież w lato ta idiotka wylała na ulubioną książkę Jess sok. A poza tym tylko ja mam prawo zwracać się do niej Jess. To nie fair." Pomyślała Violet. Po chwili odezwała się:

- Jess... Jesteś pewna? W końcu... No... Niezbyt się lubicie.

- Jestem pewna Violet. Idź, weź sobie księcia z bajki, ja nie będę ci przeszkadzać. - Odpowiedziała Jessica. Vanessa uśmiechnęła się z zwycięsko. Jessica w tym samym czasie wskazała kciukiem w stronę gdzie stał wysoki, barczysty i zabójczo przystojny chłopak.

- Ma na imię Branden. - Poinformowała dziewczynę Jessie.

- Z kąd znasz jego imię? - Spytała Violet.

- Vanessa mi powiedziała. - Odparła Jessica.

- Serio, nie rozumiem jak możesz zadawać się z taką jędzą, ona...- Głos Pani Flaming przerwał Violet:

- Proszę o ciszę. Będę teraz mówiła kto, z kim siedzi w ławce. Potem macie czas by lepiej się poznać.-. Po czym powiedziała:

- Violet Spark będzie razem z Willem, Jessica z Vanessą, Branden z Benem, Virginia z Lizzie, Aaron z Candy, Sasha z Heather, Bryan z Holly, Kelsey z Renem, a Christy z Bloom.- Zakończyła wykład Pani F. "No super!" Pomyślała Violet "Pani F. już zaczęła do mnie mówić imieniem i nazwiskiem." Pani Flaming miała zwyczaj mówić do uczniów którzy spóźnili się pierwszego dnia do szkoły, imieniem i nazwiskiem. W tym roku to Violet była tą "szczęściarą". Rok temu ona razem Jessie spóźniły się o 20 minut ponieważ dostały głupawki i 15 min. się przebierały. "Przestań o niej myśleć", skarciła siebie w myślach, "Ona ma Vanessę". Z zazdrością popatrzyła na Jessie i Vanessę. Kątem oka spostrzegła że Branden idzie w stronę Jessicy. "Nie! Nie mogę na to pozwolić!" Pomyślała i pobiegła w tą stronę. Nagle specjalnie wywaliła się u stóp zdziwionego chłopaka.

- Sorki. - Powiedziała.

- Nie ma za co.

- Jest za co. Okropna ze mnie niezdara.

- Przestań. Każdy czasem traci równowagę.

- Dzięki.

- Znów nie ma za co.

- Jest za co.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak. Naprawdę dziękuję. Dla ciebie to nic, ale dla mnie to wszystko.

- Nie przeceniaj mnie.

- Nie przeceniam.

- Strasznie mi schlebiasz.

- Mam powody.

- Serio? Jakie?

- Uratowałeś mnie.

- Kiedy? Przecież zanim zdążyłem zareagować, wyłożyłaś się juz plackiem na podłodze.

- Wtedy kiedy złapałeś Jessie.

- Nie rozumiem.

- Gdyby coś jej się stało to chyba bym się zabiła.

- A spoko. Szkoda by było takiej dziewczyny ja ty.

- Znamy się z Jess od kiedy skończyłyśmy dwa latka.

- To długo.

- No.

- A ty? Masz kogoś?

- W jakim sensie?

- W obu.

- W takim razie odpowiedź brzmi: nie i nie.

- To szkoda.

- No.

- A co ty na to żeby...- Dzwonek zagłuszył jej dalsze słowa. Branden uśmiechnął się i wzruszył ramionami.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro