Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I


Bzzyt! Bzzyt!

Dźwięk budzika wyrwał Jessie ze snu. Po raz któryś miała ten sam sen: była w lesie i koś wołał ją po imieniu, po chwili głos przekształcał się w miałczenie i dziewczyna widziała dwa czarne koty siedzące na pagórku. A potem wszystko znikało. 

Nie miała jednak czasu by teraz o tym myśleć, w końcu dziś pierwszy dzień szkoły! Jessica w przeciwieństwie do innych nastolatków uwielbiała pierwszy dzień szkoły, nie chodziło o to że lubiła się uczyć (bo nie cierpiała! ), ale o to że po wakacjach zawsze fajnie jest zobaczyć się ze znajomymi i z niektórymi nauczycielami. Nie chcąc tracić czasu na rozmyślania Jessie wyskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki, po drodze zakładając kapcie. Gdy wyszła uczesana i częściowo umyta można było zobaczyć jak ładna jest ta dziewczyna. Ciemnobrązowe włosy opadające lekkimi falami na ramiona kończyły się w połowie pasa, twarz, która była gładka mimo iż Jessie dawno powinna mieć problemy ze skórą. Jej sylwetka, zgrabna, smukła i niezbyt wysoka miała coś co nazywa się urokiem osobistym. Podbiegła do szafy i wybrała ubrania: niestety na uroczyste przemowy trzeba było założyć mundurek. Jessica nie cierpiała jakichkolwiek odmian mundurków. Na potem wybrała krótką sukienkę w biało-zielone poziome pasy: wąską na górze, a rozszerzającą się na dole. Potem sięgnęła po czarne baleriny. 

Gdy już się ubrała zbiegła na dół, w kuchni zobaczyła robiącą śniadanie mamę. Przywitała się i zaczęła robić sobie kanapki. Gdy zjadła i chciała wstać od stołu, poczuła że coś wskoczyło jej na kolana. Zerknęła pod stół i zobaczyła swoją kotkę, Marmoladkę. Kotka była brązowa w czarne i rude plamy, nie należała do żadnej rasy; była po prostu dachowcem. Jessie uśmiechnęła się i pogłaskała kotkę po łebku, w odpowiedzi usłyszała głośne mruczenie.

- Marmoladko, naprawdę chciałabym się pobawić, ale muszę iść do szkoły. - Powiedziała Jessie, po czym delikatnie postawiła kotkę na podłodze. Marmoladka miauknęła z niezadowoleniem. Dziewczyna uśmiechnęła się:

- Coś ty taka dzisiaj gadatliwa? - zapytała ze śmiechem. Następnie pobiegła na górę umyć się i uczesać na tip - top.

   ***

Przed szkołą kręciło się mnóstwo rodziców i uczniów. Wszyscy rozmawiali w grupkach lub po dwie osoby. Niektórzy narzekali na to że wakacje się skończyły. Jessica żałowała że nie ma tu jej taty, który musiał iść do pracy. Rozglądała się jednak za kimś innym. Nie wiedziała gdzie jest pewna osoba... Nagle  ktoś złapał ją w pasie i z całej siły przytulił. Gdy wyswobodziła się, zobaczyła Violet, swoja przyjaciółkę. Wysoka blondynka o zielonych oczach, jasnej cerze i zawsze uśmiechnięta.

- Właśnie ciebie szukałam! - Zawołała Jessie.

- Cześć Jess! - Zawołała Violet. Dziewczyny przytuliły się i poszły na przemowę dyrektora.

***

Gdy szły szkolnym korytarzem rozglądając się na boki i podziwiając pracę jaką wykonali nauczyciele żeby unowocześnić szkołę. Trzeba było im przyznać że wyszło wspaniale. Ściany w kolorze kości słoniowej i brązowa wykładzina imitująca deski idealnie do siebie pasowały. Drewniane szafki i ławki poustawiane równymi rzędami błyszczały od długiego polerowania. Brązowe drzwi z oknami na górze i duże okiennice na wyższym piętrze budynku. Przy każdej ławce były po dwa kontakty. Jessie i Violet były pod wrażeniem. Nagle wpadły na grupkę osób stojącą niedaleko wejścia. Violet zachwiała się, i gdyby nie szafka upadłaby na podłogę. Jessica potknęła się i już miała walnąć o podłogę kiedy napotkała czyjeś spojrzenie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro