Rozdział VIII
Jessie obudziła się. Była niedziela. Dziewczyna spojrzała na okno, a potem na budzik: 7.00. "No pięknie. Wcześniej się już nie dało." Pomyślała. Nagle zauwarzyła że drzwi do jej pokoju się otwierają. Przez chwilę nic się nie działo, ale nagle na jej łóżko wskoczyła... Marmoladka.
- Cześć mała. - powiedziała dziewczyna i pogłaskała kotkę po łebku.
Nareszcie wstałaś. Ile można spać?!
Od czasu afery z Darkness okazało się że Jessie rozumie wszystkie zwierzęta. Dziewczyna przyzwyczaiła się już że kotka mówi i nawet nie zwracała na ten dzwiny fakt uwagi.
- A co ci się tak spieszy? - Spytała.
Szybko wstawaj!
Miałknęła kotka i zeskoczyła z łóżka. Jessie jeszcze trochę zaspana wyszła z pod kołdry. Marmoladka w tym czasie pociągnęła za szlafrok wiszący na uchwycie na drzwiach szafy i tym samym ją otworzyła. Wskoczyła do środka. Jessie nadal nie rozumiała o co chodzi.
- Marmoladko, naświetlisz mi sytuację?
Nie ma czasu.
Odpowiedziała kotka z głębi szafy.
Ubieraj się szybko.
Dodała. Jessie już wyciągała z szafy krótką koszulę bez rękawów gdy Marmoladka wrzasnęła:
NIE!
- Co się stało? - Spytała Jessie. Kotka nie odpowiedziała, tylko znów zniknęła w szafie i po chwili pojawiła się trzymając w pyszczku t-shirt moro. Jessie wzięła go od niej i założyła. Za chwilę kotka podała jej czarne legginsy i czarne trampki. Gdy dziewczyna się ubrała, razem z kotką zbiegła na dół, wzięła kanapkę i wybiegła z domu. W szalonym pędzie próbując nadążyć za Marmoladką gnającą przez las zastanawiała się o co chodzi. Była tak zajęta zastanawianiem się co ona tak właściwie wyprawia, że nie zauwarzyła że jej kotka biegnie prosto w stronę stajni. Gdy tam dotarły Marmoladka kazała Jessice wyprowadzić Darkness z boksu i tylko wyczyścić jej kopyta kopystką i wsiadać. Gdy zdezorientowana dziewczyna przypomniała kotce o czyszczeniu i założeniu siodła i ogłowia, kotka machnęła ogonem i powiedziała że nie ma czasu. Jessie pośpiesznie zdjęła klaczy tylko kantar i wyprowadziła ją ze stajni i wsiadła na jej grzbiet. Marmoladka wskoczyła jej na ręce i miałknęła do Darkness:
Wiesz gdzie. Prawda?
Klacz odpowiedziała:
Jasne.
- Czy tylko ja nieczego nie rozumiem?-Spytała dziewczyna. Ale nie otrzymała odpowiedzi bo Darkness ruszyła od razu niepochamowanym cwałem. Dziewczyna kurczowo ścisnęła jej grzywę i gnała drugą ręką trzymając Marmoladkę. Darkness biegła tak szybko jak wtedy gdy dziewczyna spotkała tajemnicze koty. Świat migał jej przed oczami wszystko rozmazywało jej się w oczach. Nagle poczuła ból w jednej nodze i spojrzała tam. Zdrętwiała z przerażenia. To nie była jej noga. To co do tej pory służyło jej za nogę już nią nie było. Na jej miejscu wyrosła potężna ŁAPA. Z przerażeniem dziewczyna zdała sobie sprawę że nie założyła okularów. "Mało mnie to! Mam więkrze zmartwienia!" Pomyślała. Z jeszcze więkrzym przerażeniem zdała sobie sprawę że jej druga noga także zamienia się w kocią łapę i że ta "zaraza" rozprzestrzenia się w stronę jej uda. Marmoladka też to zauwarzyła i krzyknęła do Darkness:
Szybciej!!!
Choć to było niemoźliwe klacz przyspieszyła. Nagle Jessica ujrzała przed sobą światło. Darkness galopowała prosto w jego stronę. Jessie wrzasnęła by klacz się zatrzymała, ale Marmoladka odpowiedziała:
To cel naszej podróży.
W tym momemcie wszystkie trzy wjechały w to nieprzeniknione światło. Jessie poczuła jak jej ciało się kurczy i nienaturalnie rozciąga. W chwilę potem wylądowała na trawie. Rozejrzała się dookoła. Nie była w tym samym lesie co przed chwilą. Mogła to stwierdzić bez najmniejszej trudności. Bardziej jednak interesowało ją to co stało się z nią samą...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro