30
Pov Holly
Biegnę szybko do drzwi, bo doskolane wiem kto za nimi stoi. I mam rację po krótkiej chwili jestem już tulona przez Josha. Wczoraj napisałam do niego smsa z wiadomością gdzie teraz się znajduje. Akurat jemu to ufam bezgranicznie i byłam pewna, że nie mnie nikomu nie wyda.
- Co on tu robi? - do moich uszu dociera poważny głos Harry'ego. Puszczam blondyna i odwracam się w stronę Stylesa.
- Od początku miałam z nim kontakt, a nie spotkałam się z nim tylko dlatego, że bałam się iż Niall go dopadnie i zrobi mu jakąś krzywdę. Nie mogłam ryzykować - informacje zielonookiego.
Josh wchodzi do środka, a ja chytam go za rękę i prowadzę do salonu.
- Niedawno co okazało się, że moja córeczka jednak żyje. Ma na imię Hope i teraz śpi. Jak się obudzi to ci ją pokaże - informuje go. Przez to zamieszanie, które ostatnio miało miejsce nie miałam możliwości go o tym wszystkim poinformować.
- Ale jak to możliwe? - pyta zaszokowany. W ogóle mu się nie dziwię.
- Louis przekupił lekarza i zarejestrował ją jako swoje dziecko. Niall jednak w jakiś sposób to odkrył.
- Nie powinnaś nikomu wyjawiać naszego nowego adresu - mówi Harry poważnym tonem. Widać, że nie podoba mu się ten przyjazd Josha. Pewnie też jest o niego zazdrosny. Jak zostaniemy sami to będę musiała mu wytłumaczyć, że mnie i blondyna łączy jedynie przyjaźń. Nic poza tym.
- Ja nikomu nic nie powiem - odzywa się Josh. - Moim zdaniem to Holly już dawno powinna całkowicie odciąć się od Horana. Jakby wcześniej to zrobiła zaoszczędziłaby sobie dużo bólu.
Josh spędza jeszcze ze mną trzy godziny, a następnie wraca do domu. Mieszkamy teraz kilka godzin drogi od siebie, więc wiem, że nie będzie mnie zbyt często odwiedził co jest dla mnie zrozumiałe.
- Nie podoba mi się to, że do nas przyjechał - komunikuje mi Harry jak jemy kolację.
- Ufam mu - wstaje od stołu, a następnie podchodzę do niego i siadam mu na kolanach. - Ale nic poza przyjaźnią mnie z nim nie łączy - informuje go patrząc mu prosto w oczy.
Chcę by poczuł się pewnie. Z całych swoich sił postaram się go pokochać, wiem, że może się to okazać nie łatwe, ale skoro obdarzyłam ucziciem Nialla to z Harrym nie powinno być problemów. Zbliżam swoją twarz do jego, ale nie zdążam go pocałować, bo przeszkadza mi dobrze znany głos.
- No przyznaje, że daleko odjechaliście - gwałtownie zachodze z kolan Harry'ego. Jestem ogromnie zaskoczona widokiem Nialla i dodatkowo przerażona.
- Jak nas odnalazłeś? - pyta Harry, widać, że także się boi. I ma czego.
- Dzięki mojej córeczce, a dokładniej jej misiowi - oznajmia z dużym uśmiechem na ustach.
To już po mnie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro